Czasem wydaje nam się, że czytając czyjeś wpisy, a to na FP, a to na blogu znamy go doskonale. Macie racje. Wydaje się nam. By poznać kogoś chociaż trochę trzeba z nim przynajmniej raz porozmawiać face to face. Ale to i tak wiele nie daje.
Poznawanie drugiego człowieka to zjawisko długotrwałe. Nawet po wielu latach życia z kimś, przyjaźni, miłości nagle może się okazać, że o drugim człowieku nie wiedzieliśmy nic...a to co wiedzieliśmy było tylko jakąś iluzją. Zdarza się też, że po wielu latach znajomości z kimś, ktoś przyznaje nam się do swoich dziwnych zachowań z dzieciństwa albo przytacza z niego jakieś śmieszne anegdoty, na które nigdy byśmy nie wpadli. I tak oto jesteśmy bogatsi o kolejny fakt z życia naszego przyjaciela.
Każdy z nas ma drobne przyzwyczajenia, zachowania, które chociaż dla nas są normalne...innym nie rzucają się w oczy, albo...przy innych nie występują. Większość z Was zna mnie tylko w tym wirtualnym świecie. Tutaj nie mogę pokazać stu procentowej siebie w znaczeniu takim, że nie polecę sobie po całości z przekleństwami jak czasem lubię i nie pożartuję tak jak w świecie realnym. Bo internet pozostaje internetem i ciężko w nim czasem na prawdę rozróżnić humor czy ironię od powagi. Wiele rzeczy zostaje mylnie odebranych tylko przez jedną rzecz - nie widzimy mimiki drugiego człowieka, nie widzimy jego gestów. Dlatego często na to co się czyta, trzeba brać sobie poprawkę. Piszę Wam tak oczywistą oczywistość, której sama się nie trzymam - dlaczego? Dowiecie się w jednym z punktów.
Zatem lecimy. 10 rzeczy, których o mnie nie wiesz...ale mogłeś się domyślać. Nie. Sory. Niektórych nigdy byś się nie domyślił.
1) Moje życie traci sens kiedy kończy się mój ulubiony serial/książka. Nie wiem co ze sobą zrobić i czuję jakby zabito mi moją najbliższą rodzinę. W głowie już obliczam ile czasu będzie musiało minąć do zapomnienia wielu istotnych faktów, by zacząć czytać/oglądać od nowa. Pierwsze ranki bez moich bohaterów są moją osobistą tragedią. Przeżywam niesamowitego doła i depresję. Najgorsze jest jednak ostatnie zdanie w książce, bądź napisy końcowe ostatniego odcinka. Po ich końcu...patrzę się w jeden punkt i ...nie wiem co dalej.
2) W dzieciństwie wybierałam paprykę z mlecza. Jakiego mlecza? No wiecie no tego co tam papryka jest i jakieś mięso. Nadal nie wiecie? No leczo. Na które mówiłam mleczo. I to nie było na etapie nauki mówienia. Byłam przekonana, że leczo to mleczo jakoś do...10 roku życia? Jakież było moje zaskoczenie, kiedy mama w końcu mi powiedziała, że ja chyba coś źle mówię...wyobrażacie sobie mówić powiedzmy przez kilka lat kurnik i dowiedzieć się, że kurnik to...turnik, ale całe życie byliście w błędzie? No właśnie...
3) Kiedy leżę na prawym boku i oglądam TV to widzę...podwójnie. Tak. Podwójnie. Swoją drogą to śmieszne, bo również długo żyłam w przekonaniu, że ...tak powinno być. Jakoś w wieku 10 lat - wiek odkryć serio - leżałam z mamą i oglądałyśmy jakiś film. Nagle zdenerwowana powiedziałam "No dłużej tak nie wytrzymam, muszę położyć się inaczej, bo dziwnie już się ogląda ten podwójny obraz. O.o - mina mamy. O.o- mina mamy po 10 minutach. O.o - mina mamy po 15 minutach. Jak to podwójny obraz? - spytała. No to Ty tak nie masz?! No i się zaczęło. Badania, wyjazdy po szpitalach. Porażenie mięśnia jakiegoś tam. Po prostu wypadł mi jeden z mięśni sterujący ruchem gałek ocznych. Mieli mi to zoperować, ale zrezygnowali bojąc się, że zacznę widzieć podwójnie na wprost. To by była dopiero jazda.
4) Po 3,5 roku związku z F. nadal gdy do niego dzwonię ... a on na pytanie odpowie mi pozbawionym życia "no..." pytam gorączkowo " Coś się stało? Dlaczego masz taki głos? Wszystko w porządku?" Po tym pytaniu zazwyczaj już nie jest. No nie mogę się oduczyć. No on zawsze przez telefon brzmi jakby coś mu było...
5) Płaczę na "Dom nie do poznania" - teraz nie mam już jak go oglądać, nie wiem nawet czy jeszcze to leci, ale za każdym razem, no za każdym kiedy odjeżdża autobus płaczę. Ale nie tak sobie pod nosem. Po prostu wyję na głos, zaczynam się zanosić, potrzebne są chusteczki, tabliczka czekolady, nie mogę się pozbierać. Płaczę razem z tymi ludźmi, płaczę za każdym razem jak odkrywają nowy pokój, jak płaczą , jak się śmieją. No po prostu w momencie, gdy autobus odjeżdża moje życie wywraca się do góry nogami. Nie zliczę tych rodzin, z którymi razem płakałam. Za cholerę.
6) Razem z moją najlepszą przyjaciółką francuzujemy. Tak. Francuzujemy. Nie mówimy normalnie , tylko w każdym wyrazie z R - normalne r zamieniane jest na takie fhrancuskie. Wiem o tym tylko my. Tzn. już nie. Tehraz już Wy. Czasem nawet nie potrafimy inaczej... to silniejsze od nas . Czyżby ciągnęło nas to the Parrrris?
7) Do tej pory nie pozwalam nikomu dla "beki" robić krzywdy maskotkom. Tak mocno wierzyłam w dzieciństwie w to, że żyją i czują, że chyba mi tak zostało. To już podchodzi pod chorobę psychiczną i F. wiedząc o tym i dusząc na złość mojego misia, któremu mówię później "Mam nadzieję, że Cię nie bolało", patrzy na mnie podejrzliwie jakby miał zaraz zamiar dzwonić po kogoś z ośrodka psychiatrycznego. Strzeliłam sobie właśnie w kolano, prawda? W internecie nic nie ginie? No trudno. Najwyżej w fakcie pojawi się niedługo nagłówek "Wierzy, że jej misie żyją..."...
8) W dzieciństwie marzyłam o tym, by schabowe rosły na drzewach. Marzenie to spisywałam na kartkach, ogłaszałam w pacierzu, mówiłam o nim całej rodzinie... w końcu odpuściłam. Dziś wolałabym gdyby na drzewach rosło lasagne. Nie wiem, na prawdę nie wiem w jakiej formie. Może być na tackach jak w lidlu. Tam są najlepsze.
9) Myślałam , że Enrique Iglesias to dwie osoby. Zapewne też dowiedziałam się, że to nie prawda w wieku 10 lat. Jaki to musiał być rozczarowujący rok...oglądałam z siostrą relację z koncertu. Wychodzi Enrique. Wszystko spoko, ale gdzie jest Glesias? Szukam. I szukam. Wszyscy na antenie już podekscytowani, on rozdaje autografy. Ja wciąż czekam. W końcu pytam siostrę . No i gdzie on jest? No tutaj. No dobra Enrique jest, ale gdzie ten Glesias? To uczucie kiedy dowiadujesz się, że gwiazda jest jedna i nazywa się Enrique Iglesias , a nie ma ich dwóch. Enrique i Glesias...
10) Nie pamiętam chyba ok pierwszych 6 lat swojego życia. No nic nie pamiętam. Może z 3 małe epizody. No po prostu...no nie wiem. Czarna dziura. Faktu nie kuma rodzina, przyjaciele, nikt. A ja po prostu wiem, że kiedyś po przedszkolu porwali mnie kosmici i chcąc zrobić na mnie badania i mieć pewność , że nikt się o tym nie dowie usunęli mi ten dzień z pamięci. Coś poszło nie tak i ...usunęli wszystko. Zapewne z częścią mózgu, to by wyjaśniało wiele zachowań.
Kurtyna.
,,7) Do tej pory nie pozwalam nikomu dla „beki” robić krzywdy maskotkom. Tak mocno wierzyłam w dzieciństwie w to, że żyją i czują, że chyba mi tak zostało. " - mam to samo. Ha-ha-ha
Ja z kolei pamiętam masę rzeczy, nawet to jak byłam 2letnim dzieckiem i też mi nikt nie wierzy. :D
a mi wszyscy mówili, że Kornelia nie będzie pamiętała Naszych tegorocznych wakacji na Rodos a tu proszę- jest nadzieja! :D :P
Hahaha, na Enrique i Glesiasie się głośno roześmiałam :D
A co do maskotek, to wiadomo, jedne brzydsze, drugie ładniejsze, a ja miałam tak, że jak którąś ładniejszą się bawiłam i robiłam jej na przykład łóżeczko z koca, to zaraz patrzyłam na inną, brzydszą i mówiłam "ty też zasługujesz, ciebie też kocham" - tak mi było szkoda brzydszych zabawek, bo może nikt poza mną ich nie kocha... Wszystkie musiały mieć po równo! ;-)
I też zawsze ryczę, jak odjeżdża autobus... No tak mnie ściska w dołku i płaczę!
Po przeczytaniu pkt. 9 leże i kwicze :D
<3
Myślę, że każdy z nas ma na swoim koncie takie "odkrycia roku", ale nie każdy się do tego przyzna ;)
Swoją drogą, na "dom nie do poznania" też uronię łezkę, ale tak, żeby nikt nie widział :P
Podpisuje się rękoma i nogami pod punktem 1 i 5 - "Dom nie do poznania" - wyciskacz łez jakich mało :)
No, ale Enrique i Glesias'em mnie zabiłaś - leżę i płaczę - tym razem ze śmiechu ;)
HA! Jesteś pozytywnie porąbana :D (bez urazy to jest w dobrym tego słowa znaczeniu) hahah ja też tak mam :)
% punkt - mam tak samo :) A z tym Glesiasem to mnie zabiłaś :D
punkt 5 mialo byc :P
enrique powalil mnie na lopatki a ze misie zyja ja wierze do teraz nawet moja 6letnia corka mi tego z glowy wybic nie moze :) swietny tekst:D
Zazdroszczę Ci problemów....
hahahahaha leże i kwicze z Glesiasa :D
Co do maskotek. Ja spałam ze wszystkimi po kolei, po kolei każdej dawałam buziaka uważając by żadnej nie pominąć by nie było jej przykro :D Dośc duża już wtedy byłam :) Może też miałam 10 lat ;)
Witam w klubie empatycznych maskotkowych mamuś :D
Witam i ja :D
Z maskotkami miałam tak samo. ;) Do dziś nie pozwalam nikomu robić im krzywdy :P
ale się uśmiałam, to dobry początek dnia !!! hahahaha
Świetny wpis, fajnie przeczytać o Tobie takie ciekawostki. Od razu człowiek zna Cię bliżej :)
hahaha dobre, szczególnie ten Glesias :) I schabowe, tacki z lidla i pierwsza strona w superekspresie czy fakcie :)
Punkt 9... Miałam podobnie z John'em Travoltą, ale troszkę odmiennie. Zawsze myślałam, że nazywa się "DŻONTRA VOLTA" :D
ps do punktu 10-go. Niby nie ma czymś się martwić, ponoć dziecko ma prawo nie pamiętać tego okresu. Ja na przykład pamiętam momenty jak miałam 2 lata. Całymi seriami. Potwierdzone przez mamę :D
Genialne
Hehehe!! :)))) Dobre na prawdę! ;) Glesias :D
ehhe dobre :D
a co do wspomnień z dzieciństwa to ja jestem jeszcze lepsza! :P
wszystko co miało miejsce poniżej 18 roku życia to jakaś totalna mgła !!
do tego stopnia, że ZABIJ MNIE a ja nie wiem kiedy i jak [chociaż dobrze, że wiem z kim! :P bo to związek 4 letni był więc ciezko zapomnieć :P ] straciłam dziewictwo !!!
paranoja jakaś! i nie raz zastanawiam się już zeby iść do kogoś kto tą pamięć mi przywróci bo myślę, że to z lekka nienormalne już jest :/ :D
Bardzo fajny wpis!
Uśmiałam się :)
Już przy 'mleczu' padłam.
Chyba pomyśle o takim u siebie :P
Brawo za odwagę. Ja mam w domu lincz za tego typu wpisy bo to niby wyciąganie brudów. Dobrze że F tak nie uważa i ci nie smęci.
Mój się nie obraża za takie śmieszne pierdołki :)
Może jestem dziwna, ale pamiętam epizody z wieku 2-3lat, z marzeń ogrodniczo-kulinarnych sadziłam w ogródku jaka ;)
Mój F. też pamięta z takiego wieku ... :P
kolorowo masz w głowie! super,pozdrawiam
Oj bardzo! Pozdrawiam! :)
Zryta Ala ??????
Jak przestane brechtać, napisze więcej ????????
Zaraz tam zryta... haha :D
jak odjeżdża autobus też wyję i jak ktoś mojego misia dusi to też płaczę. Też miałam zawsze przekonanie że zabawki czują itd. Zawsze jak dostawałam nową to bardzo dużo uwagi poświęcałam starej aby nie czuła się odepchnięta na bok. Boże jak z dziećmi- już się chyba szykowałam hahaha. Też mam zryty beret :)
Ale fajny tekst!z Iglesiasa najbardziej sie smialam. Ja gdy bylam dzieckiem to bylam przekonana ze latem nie ma trawy;)
Popłakałam się ze śmiechu. Ja z kuzynka chciałam raz upiec banany, ale nie miałyśmy mąki. A w piosence Budki Suflera spiewalam "o kurdecha" zamiast " opór decha ".
Iglesias mnie rozwalił :D
Enrique i Glesias.. Ten fragment będę sobie czytać na poprawę humoru :-D ja naprawdę się popłakałam! :-D i zafundowałam dziecku telepawkę, bo akurat miałam go na rękach i kp, no i się trzęsłam ze śmiechu :-D
Ja za dzieciaka pół nocy przepłakałam i się rozchorowałam po tym jak skradziono nam Skodę 105 i spalili w lesie..ale nie dlatego, że już nie będziemy mieli auta czy coś tam.. PRZECIEŻ SKODĘ TO BARDZO MUSIAŁO BOLEĆ! Ja byłam przekonana, że auto czuje!
Dom nie do poznania nadal leci i nadal tak samo wzrusza :) hahah nieźle tak się poznać z innej strony :) bardziej na luzie :) ja np jak żuję gumę to mnie nos swędzi hahah :) i zawsze marzyłam żeby zwierzęta potrafiły mówić :) ... p.s a co to do cholipki jest "turnik" ? :) :) :)
Ty marzyłaś o schabowych na drzewie, a ja w to święcie wierzyłam i błagałam ciocię o nasionka tych drzew :D
You made my day <3 ale spoko, też mam depresje po książkach/serialach ;-) i też nie pamiętam zbyt wiele z dzieciństwa :-)
Dzięki Glesiasowi mój synek miał shejka bo zaczęłam się śmiać przy karmieniu piersią :-D
Hahahaha super wpis ! A widzenie podwojnie przebija wszystko :D