Pewnego dnia olśniło mnie do tego stopnia, że w mojej głowie pojawiła się cała wizja. Przeszłam od razu do zapisów i realizacji, bo wiedziałam, że jeśli zacznę się nad tym zastanawiać - to jak zwykle stwierdzę, że to bezsensu. A właściwie stwierdzę, że się do tego nie nadaję i ze strachu po prostu dam sobie spokój.
Widziałam jednak zapotrzebowanie. Widziałam jak wiele z Was tego potrzebuje - spokoju, wyciszenia, wsparcia, kobiecej solidarności. Nie mogłam tego olać. Co mi szkodziło?
Rozpisałam cały harmonogram, znalazłam lokal, znalazłam restaurację. Zamówiłam wszystkie materiał, uruchomiłam zapisy i... każdego dnia konsekwentnie i z wielkim zaangażowaniem przygotowywałam się do mojej nowej misji :)
Miałam już doświadczenie w realizacji warsztatów, m.in mojego dzieła jakim był Soul Camp - weekendowe warsztaty relaksacyjne. Tutaj jednak "nauczycielem" miałam być tylko ja. I miałam na to tylko kilka godzin. Wiedziałam, że muszę obrać kierunek, w którym wszystkie działania będą z nim spójne. A przekaz będzie jasny i zrozumiały.
USŁYSZ SIEBIE
Postanowiłam, że głównym celem moich warsztatów będzie wsłuchanie się w swoją duszę i zrozumienie, czego tak naprawdę chcemy od życia. Jakie mamy marzenia, cele, pragnienia.
Warsztaty Usłysz Siebie skierowałam do kobiet które chcą lepiej poznać siebie, wyciszyć się i usłyszeć swój wewnętrzny głos. Wydarzenie skierowałam do każdej kobiety, która chce zadbać o swoje ciało i umysł.
W cudownym miejscu w Warszawie, na dziewczyny czekało:
Wszystko wyglądało obłędnie. Lokal podzielony był na dwie strefy: relaksacyjną i rozwojową. W strefie relaksacyjnej przygotowane były pufy, kocyki, świece - to była nasza przestrzeń do medytacji i tworzenia map marzeń. W strefie drugiej były fotele, kanapy, stoliczki - tam robiłam z dziewczynami ćwiczenia rozwojowe i prowadziłam wizualizację. Miałyśmy też do swojej dyspozycji kuchnię. Cały lokal był na naszą wyłączność.
Spotkanie zaczęłyśmy pysznym śniadankiem, integracją i losowaniem kart afirmacyjnych - żeby każda z nas mogła zapisać w sercu swoją intencję. Już sam początek warsztatów był meeega wzruszający. Dziewczyny niesamowicie się otworzyły, opowiedziały swoje historie, podzieliły się swoimi marzeniami, lękami... Otworzenie się przy innych ludziach to oznaka zaufania i myślę, że to jest plus warsztatów tworzonych w małych, kameralnych grupach. Łatwiej się przełamać i otworzyć na ludzi, których nie znamy.
Później porozmawiałam z dziewczynami o medytacji, powiedziałam im o swojej praktyce, wytłumaczyłam na czym to wszystko polega, jak prawidłowo oddychać.
Pierwszy raz w życiu, poprowadziłam medytację. Było to dla mnie nie lada wyzwanie i ogromnie się stresowałam, jakie będą reakcje dziewczyn, ale... kiedy otworzyłyśmy oczy i zobaczyłam jak dziewczyny ocierają łzy... to było coś magicznego! Pytałam każdą uczestniczkę po kolei o wrażenia - wszystkie były zachwycone. Po medytacji, każda z nich czuła spokój, wyciszenie, wzruszenie...
Przygotowałam też fajne ćwiczenia rozwojowe, które miały na celu pomóc dziewczynom poznać swoje pragnienia, sprecyzować cele i marzenia. Zrozumieć w jakim punkcie na mapie swojego życia się znajdują. To było bardzo ciekawe, ale też ... trudne. Jak widzicie, każdy element warsztatów miał za zadanie wsłuchać się w swoje prawdziwe ja, które tak często jest niesłyszane przez nasz codzienny pęd.
Mapy marzeń - to jest zawsze bardzo kreatywny, ciekawy i wzruszający element warsztatów. Jak zwykle miałyśmy do dyspozycji masę czasopism, nożyczek, naklejek, pisaków itp. Każda uczestniczka dostała swoje płótno, na którym miała stworzyć mapę swoich marzeń, swojego wymarzonego życia. Pięknym elementem tworzenia map, jest faza końcowa, w której każda z nas opowiada o tym co znajduje się na jej mapie, opowiada o swoich marzeniach, ale też słabościach, nad którymi chce pracować. To zawsze mi pokazuje, że każdy człowiek ma swoją niepowtarzalną historię, bagaż, doświadczenia i trudy z którymi musi się mierzyć. To sprawia, że patrzymy na drugą osobę zupełnie inaczej. Bez surowych ocen, bez żadnych ocen. Tutaj też leją się łzy i jest mega wzrusz :)
W między czasie poszłyśmy na lunch do pobliskiej restauracji, a na koniec opowiedziałam dziewczynom o sile twórczej wizualizacji i sama też ją poprowadziłam. Opatuliłyśmy się kocykami, zamknęłyśmy oczy i... dałyśmy ponieść się marzeniom. No i prawie zasnęłyśmy, ale... kto by się dziwił :P Warsztaty z jednej strony były relaksujące a z drugiej... wymagały od każdej z nas sporo energii, bo grzebanie w swoim umyśle, nie jest proste i łatwe.
Chyba to właśnie słowo, najbardziej opisuje to co czułam po warsztatach. Poznałam cudowne dziewczyny, które na zawsze już będą miały miejsce w moim serduszku. Piękne, mądre, kochane, świadome i życzliwe. Każda jedna absolutnie wyjątkowa.
Ogromnie się cieszę, że mogłam stworzyć wydarzenie, które połączy nas - kobiety. Pokaże, że razem jesteśmy jeszcze silniejsze.
Poznanie historii dziewczyn, ich słabości, pragnień, wątpliwości... to było piękne doświadczenie. Mam w sobie ogrom przemyśleń na temat tego, jak bardzo jesteśmy silne a jednocześnie kruche. Jak często w siebie nie wierzymy, nie znamy swojej wartości, przejmujemy się opinią innych.
Swoimi działaniami i taką formą warsztatów, pragnę pomagać kobietom odnajdywać ich siłę i nauczyć się żyć w zgodzie z sobą i swoimi pragnieniami.
Z całego serca, chciałabym podziękować wszystkich uczestniczkom, za zaufanie, za przyjazd na warsztaty z różnych zakątków Polski. Za otworzenie się. Za dobrą energię i waszą wiarę we mnie!
Dziękuję wszystkich, którzy kibicowali temu pomysłowi, wspierali dobrym słowem, wierzyli we mnie.
Dziękuję portalowi Naturalna Bogini za bycie partnerem wydarzenia. Dziewczyny dostały przepiękne kalendarze do życia w zgodzie z naturą , fazami księżyca, cyklem menstruacyjnym. Dziękuję, że zawsze wspieracie mnie i moje inicjatywy!
Pragnę pomagać kobietom - w szerokim tego słowa znaczeniu. Mam w głowie obraz świata, w którym kobiety są szczęśliwe, pewne siebie, wypoczęte, zadbane, spokojne. Mam w głowie obraz kobiecej solidarności, wzajemnego wsparcia - pozbawionego ocen, krytyki, porównywania.
Pragnę, by kobiety wzrastały, były pewne siebie. Wierzyły w swoje możliwości, wiedziały, że mogą realizować swoje cele, marzenie, pragnienia. Że mogą żyć po swojemu, z nikim się nie porównując.
Ale przede wszystkim... żeby umiały osadzić się w swoim wnętrzu. Żeby umiały zgrać umysł, ciało i duszę w jedno. Żeby ich umysł i wnętrze rozkwitało każdego dnia i sprawiało, że żyją pełnią życia! Pomimo problemów i upadków...
Dlatego dalej zamierzam realizować swoją misję i dzielić się z innymi tym, co rozkwita we mnie.
Do zobaczenia na następnych warsztatach... mam nadzieję, że już niedługo!
Ściskam,
Pierwszy wyjazd Soul Camp, okazał się sukcesem. Dziewczyny wyjeżdżały ze łzami w oczach - tak jak i ja. Czułam, że dałam im mnóstwo okazji do przemyśleń i mnóstwo możliwości do wprowadzenia w swoje życie nowych nawyków, dzięki którym będą żyć bardziej świadomie i uważnie. Cały wyjazd był pełen podpowiedzi, wskazówek - jak żyć lepiej, szczęśliwej. Jak odnaleźć harmonię i równowagę. Cały wyjazd był relaksem, czasem dla siebie, odpoczynkiem, który jest wart każdych pieniędzy. Dziewczyny powiedziały, że taki wyjazd każda kobieta powinna odbywać min. dwa razy do roku. A już zwłaszcza kobieta, która jest matką. Ja dodam od siebie, że takie wyjazdy powinno fundować matkom państwo :P Należy nam się!
Dziś już tylko kilka słów od serca, bo o harmonogramie i całym przebiegu Soul Campu, napisałam Wam we wpisie z obszerną relacją wyjazdu.
Ostatnio pewna osoba zapytała mnie, jak opisałabym swoje warsztaty. Dlaczego tak one wyglądają? Co je wyróżnia? Odpowiedź jest następująca. Warsztaty stworzyłam z myślą o czymś, czego mi samej brakowało na polskim rynku. Wielokrotnie chciałam gdzieś wyjechać i zrobić coś dla siebie, ale abo były to typowe jogowe wyjazdy, albo typowe treningowe. Był też wyjazdy ze zdrowym jedzonkiem i wykładami o zdrowiu, ale mi brakowało czegoś kompleksowego. Wyjazdu, na którym zdrowo pojem, odpocznę, poznam innych ludzi. Zrelaksuję się, pójdę na masaż, poćwiczę jogę. Popływam w basenie, pospaceruję i za pomocą dyskusji i otrzymanych materiałów, pomyślę jak mogę żyć lepiej i co mogę wprowadzić do mojej codzienności. Postanowiłam połączyć to wszystko w całość.
Na 1 edycji Soul Campu, odbyłyśmy warsztaty z jogi przeprowadzone przez Gosią Mostowską. Relaksowałyśmy się w strefie SPA, chodziłyśmy na masaże, robiłyśmy mapy marzeń opowiadając przy tym o swojej pasji, celach, życiu. Zdrowo jadłyśmy, spacerowałyśmy po świeżym powietrzu. Na każdym kroku dziewczyny dowiadywały się nowych rzeczy na temat holistycznego podejścia do życia, a przy tym dostawały materiały i produkty, które miały na celu im w tym pomóc. Relaksowałyśmy się przy dźwiękach gongów i doświadczałyśmy przy tym nowych doznań.
Chcę pokazywać kobietom jak spokój, harmonia i równowaga wpływa na każdą płaszczyznę naszego życia. Chce pomagać kobietom ćwiczyć swoją uważność i bycie tu i teraz. Chcę dawać kobietom kilka dni, które pokażą im, że warto. Warto dbać o swoje ciało, umysł i ducha. Bo tylko wtedy kiedy zintegrujemy ze sobą te trzy rzeczy - możemy stać się spełnionymi ludźmi, którzy prawdziwie kochają siebie i innych.
Chcę, by Soul Camp był zarówno dla tych, którzy potrzebują bodźca żeby coś zmienić. Chcę by był dla tych, którzy potrzebują odpocząć. Chce by był dla tych, którzy wiedzą, że nad harmonią i równowagą w życiu trzeba stale pracować, dlatego ten wyjazd będzie dla nich częścią tej owocnej "pracy", która daje owoce w postaci niezastąpionego poczucia spokoju.
Ostrożnie dobierałam sobie partnerów, którzy mogliby być częścią mojego wyjazdu. Chciałam i chcę, reprezentować na warsztatach te marki, które są obecne w moim życiu, które ułatwiają mi moje życie, które są dla mnie wyznacznikiem zdrowego stylu życia i które w filozofii swojej marki, mają szczególne miejsce dla naszej planety. Chciałabym, by aspekt ekologii, również był mocnym punktem na Soul Campie.
Głównym partnerem mojego pierwszego wyjazdu była firma, w która współpracuję od 3 lat - Natural Mojo. Ich produkty były dostępne w sali kominkowej przez cały weekend. Chciałam, żeby dziewczyny w każdej chwili mogły sobie zaparzyć ich herbaty, zrobić sobie koktajle białkowe, spróbować ich kapsułek. Chciałam też, by dziewczyny mogły zabrać do domu jak najwięcej z tych produktów, które ja tak bardzo sobie cenię w swojej codzienności. Dziękuję marce Natural Mojo za to, że tak wspaniale wspiera inicjatywy takie jak ta.
Po pierwszej edycji Soul Campu, nie mogłam do siebie dojść przez kilka dni. Dla mnie jako organizatorki, Soul Camp był bardzo stresujący i wymagał wielu miesięcy przygotowań i organizacji. Włożyłam w niego całą swoją energię, którą następnie obdarowywałam każdą z uczestniczek. Długo się zastanawiałam, czy tak powinno być, ale każdy mi tłumaczył, że po prostu takie wydarzenie kosztuje mnie ogromne pokłady energii i ja sama powinnam po czymś takim, się odpowiednio zregenerować. Długo myślałam nad tym, czy chcę dalej w to iść. Ale wspomnienie radości dziewczyn, ich wiadomości po wyjeździe, utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto.
Chcę by Soul Camp stale ewaluował. Chcę iść w stronę ekologii, ajurwedy ( i sama chce w tym kierunku się szkolić), medytacji, uważności i zdrowej pielęgnacji swojego ciała, duszy i umysły. I ta pielęgnacja będzie właśnie mocnym punktem na kolejnej edycji, której jestem już w 100% pewna. Zapisy uruchamiam na dniach. Kto się wybiera? :)
Na koniec zapraszam Was już tylko do fotorelacji z tego wspaniałego wyjazdu. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego wydarzenia. Mam nadzieję, że każda edycja będzie lepsza od poprzedniej...
Kilka lat zajęło mi zrozumienie co tak naprawdę składa się na harmonię i równowagę w życiu. Początkowo błądziłam jak dziecko we mgle, ale z czasem wszystkie puzzle zaczęły układać się w jedną, logiczną i piękną całość. Codziennie dostaję masę pytań od czytelniczek, które pytają: jak żyć szczęśliwie? Jak odzyskać spokój? Jak się ciągle nie martwić? - a ja wtedy czuję totalną niemoc, bo to się nie da odpowiedzieć tak w jednym zdaniu, a nawet w jednym poście na blogu. To nie jest jedna, czy dwie małe zmiany w życiu, a ich cały szereg. I właśnie dlatego powstał Soul Camp. By w czasie co prawda krótkim, bo 3 dniowym, ale jednak wysoce jakościowym - przekazać dziewczynom jak najwięcej elementów zdrowego i harmonijnego życia, które one później przefiltrują przez swoje potrzeby i zastosują w życiu codziennym.
Gdybym miała szczegółowo opisać ten wyjazd, musiałabym chyba napisać książkę. Poza tym nie chciałabym zdradzać wszystkich szczegółów, żeby nie psuć niespodzianki dziewczynom, które wezmą udział w kolejnych edycjach. Ale w tym jednym wpisie, postaram się Was mimo wszystko wprowadzić w klimat tego, co działo się w czasie tego wyjątkowego weekendu... A w drugiej części tego wpisu, napiszę już stricte o swoich wrażeniach i dalszych planach na Soul Camp.
12 kwietnia 2019 roku, wszystkie uczestniczki po kolei przejeżdżały przez bramę wyjątkowego miejsca jakim jest Talaria. Miejsce, w którym od piątku do niedzieli wstęp mają tylko kobiety. Piękny zamek otoczony drzewami, stawami, naturą. Na dobry początek witałam dziewczyny, wręczając im taki pakiet startowy. Piękne karty z harmonogramem całego Soul Campu, drukowane powitanie, drewniany brelok z naszym hasłem przewodnim czyli Good Vibes Only od Drewniane Dodatki i coś do pielęgnacji czyli moje ulubione kosmetyki Koi Cosmetics.
Wszystko w tym wydarzeniu było ze sobą maksymalnie spójne - przewodnim kolorem był błękit, który symbolizuje m.in. spokój. To w tym kolorze Marta z tomitobi.com zaprojektowała wszystko od strony graficznej - karty z powitaniem, harmonogramy, etykietki na zajęcia. Dziękuję Ci słońce z całego serca! Tego weekendu, błękitne były nawet ... moje paznokcie :D
Chciałam, by dziewczyny już od samego początku poczuły się wyjątkowo. Zaczęłyśmy pysznym zdrowym lunchem, podczas którego opowiedziałam dziewczynom o mojej wizji Soul Campu, o wdzięczności, o czerpaniu radości z życia, o harmonii i równowadze. Po obiedzie, miałyśmy integrację w SPA, podczas której korzystałyśmy z jacuzzi, saun, pływałyśmy w basenie. Wzniosłyśmy toast winem musującym 0%, zajadałyśmy się truskawkami i testowałyśmy podarunki od Naturologia - ręcznie robione mydła naturalne i szampony w kostce.
Ze strefy "mokrej" udałyśmy się później do strefy "suchej" na koncert gongów tybetańskich. Właściwie nie wiedziałam czego się po tym spodziewać. Znalazłyśmy się w mega klimatycznym pomieszczeniu pełnym różnych naczyń, mis, instrumentów. Wszystkie położyłyśmy się na pufach, przykryłyśmy kocami i zamknęłyśmy oczy i... zatopiłyśmy się w dźwiękach. Początkowo było to dla mnie dziwne, ale z czasem zaczęłam oswajać się z tym nowym dla mnie dźwiękiem i relaksować. Koncert trwał 45 minut i chyba każdej uczestniczce ciężko było potem stamtąd wyjść. Leżałyśmy na pufach i przeżywałyśmy jedna przez drugą to, czego przed chwilą doświadczyłyśmy.
Wieczorem na uroczystej kolacji opowiadałam dziewczynom o metodach na zdrowy i spokojny sen i wręczyłam im materiały, które są moim wieczornym rytuałem: karty z wydrukowaną medytacją, wskazówkami dotyczącymi jakości snu oraz opaski na oczy z wypełnieniem z siemienia lnianego od I Love Grain. Posiedziałyśmy z dziewczynami nieco dłużej, niż było w planach, ale wciąż w granicach zdrowego rozsądku. Dałam jeszcze dziewczynom vouchery od mojej ukochanej kliniki La Perla, w której to dbam o swoją buzię i się od czasu do czasu upiększam ;) Zajadałyśmy się zdrowym jedzonkiem, którego było mega dużo, rozmawiałyśmy o życiu, ale ... nie było sztywno. Momentami płakałyśmy ze śmiechu, bo poruszałyśmy totalnie głupie i przyziemne tematy, co tylko pokazywało, że się na siebie otworzyłyśmy i byłyśmy po prostu sobą.
Sobotę rozpoczęłyśmy pysznym, zdrowym śniadankiem, podczas którego poruszyłyśmy temat codziennej pielęgnacji i dbania o siebie. Dałam dziewczynom coś,co pomoże im w codziennej pielęgnacji - masażery do twarzy zrobione z różowego kwarcu, który oznacza dobre relacje z samą sobą, oraz plannery do codziennego notowania rytuałów związanych z dbaniem o swoje ciało i umysł - Plan na Dobrostan. O plannerze opowiadałam Wam już na stories, ale opowiem więcej wkrótce we wpisie o moich rytuałach. Zarówno planner jak i masażer to produkty od Naturalnej Bogini. Zaprezentowałam dziewczynom technikę masowania twarzy i opowiedziałam o pobudzaniu limfy. Na krzesłach czekały też na dziewczyny koszulki z naszym hasłem Good Vibes Only oraz logo Soul Camp - koszulki były od koszulove.com - zapewne kojarzycie ten czas, kiedy byłam twarzą ich odzieży do karmienia piersią ? :) Wszystkie uczestniczki założyły koszulki na późniejsze zajęcia z tworzenia map marzeń <3
Po śniadaniu poszłyśmy na pierwsze warsztaty i zajęcia z jogi, przeprowadzone przez Gosię Mostowską. I to było dla mnie doświadczenie na wagę złota. Można ćwiczyć sobie jogę w domu, można iść na jogę do klubu fitness. Ale joga poprowadzona przez Gosię, w kameralnym gronie kobiet, w klimatycznej sali kominkowej, to było dla mnie coś, czego nie da się opisać słowami. Coś, co każdą z nas przeniosło w totalnie inny wymiar. Nawet uczestniczki, które nie były nigdy do jogi przekonane - dały się miłością do niej zarazić. Gosia to niesamowita osoba. Na swoim YT ma już ponad 100 tys. subskrypcji. Swoimi praktykami odmienia życie dziesiątek tysięcy ludzi. Od początku wiedziałam, że to właśnie ona musi być częścią Soul Campu. Dzięki Gosi nie tylko praktykowałyśmy jogę, ale też ćwiczyłyśmy w parach, szlifowałyśmy podstawowe pozycje, a na koniec relaksowałyśmy się pod kocami przy spokojnej muzyce płynącej z głośników. Podczas jogi, korzystałyśmy z kolejnych prezentów czyli poduszek do medytacji od YogaBazar.
Po praktyce jogi, w sali kominkowej, dziewczyny mogły korzystać ze wszystkich produktów Natural Mojo - miałyśmy do dyspozycji mleka sojowe i krowie, z których robiłyśmy sobie shake białkowe, parzyłyśmy sobie herbaty, łykałyśmy różne kapsułki. Wszystkie produkty były w sali dostępne dla dziewczyn przez cały weekend. Natural Mojo był głównym partnerem Soul Campu. Jestem ambasadorką ich produktów już od 3 lat i nie wyobrażałam sobie tego wydarzenia bez produktów, które na stale goszczą w mojej codzienności. Podczas kosztowania pyszności wręczyłam dziewczynom książki o diecie Clear Skin od Wydawnictwa Znak Literanova.
Po sobotniej praktyce jogi udałyśmy się na lekki, zdrowy obiadek, a po nim na zajęcia z tworzenia map marzeń. Wprowadziłam dziewczyny w świat twórczej wizualizacji, opowiadając im o wizualizacji jako technice relaksacyjnej i technice, dzięki której możemy realizować swoje pragnienia. Na dziewczyny czekały płótna, masa akcesoriów papierniczych i czasopisma - każda z uczestniczek miała stworzyć swoją mapę marzeń, na której mogła umieścić zarówno emocje jak i przedmioty materialne. Wszystko to, co chciałaby na co dzień odczuwać, o czym marzy, co chciała osiągnąć. Na koniec wszystkie opowiadałyśmy o swoich mapach, pragnieniach i marzeniach. Było emocjonująco, były łzy wzruszenia, było... właściwie nie umiem tego opisać. Każda z dziewczyn opowiadając o swoich marzeniach, obdarzyła nas zaufaniem, wprowadziła w swój świat i dała nam cząstkę siebie. Byłam tym wszystkim maksymalnie poruszona i nie zapomnę tego nigdy. Na zajęciach wręczyłam dziewczynom upominki takie prywatnie ode mnie, czyli książki o Twórczej Wizualizacji. W tym jednym momencie, wszystkie uwierzyłyśmy w to, że jeśli mocno czegoś pragniemy - potrafimy to także zrealizować.
Później wszystkie udałyśmy się do swoich pokojów, gdzie na klamkach wisiały zaproszenia na masaż. Każda uczestniczka mogła wybrać jeden z pięciu proponowanych masaży. Ja np. wybrałam dla siebie masaż masłem Shea i przyznam, że to był dla mnie chyba pierwszy moment, kiedy naprawdę zeszło ze mnie całe napięcie i stres związany z przygotowaniami i bieganiną jak na organizatorkę przystało. Po masażach korzystałyśmy jeszcze w najlepsze ze saun, basenów, domku ziołowego.
Wieczór był magiczny. Po dużej ilości wrażeń i emocji, wieczorem wszystkie udałyśmy się na ognisko wśród stawów i drzew. Zajadałyśmy sałatki, chlebek, śmiałyśmy się, piekłyśmy kiełbaski i wpatrywałyśmy w ogień. Wszystkie nasze problemy i zmartwienia dnia codziennego zdawały się nie istnieć... Po ognisku, poszłyśmy do sali kominkowej, gdzie w blasku rozpalonego kominka, położyłyśmy się wszystkie na dywanie, włączyłyśmy sobie w tle nastrojową muzykę, spijałyśmy 0% winko i gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Wspominałyśmy nastoletnie czasy, rozmawiałyśmy o tym jak się realizowałyśmy, o tym jakie mamy podejście do życia. Dużo żartowałyśmy, płakałyśmy ze śmiechu i... znów wszystkie czułyśmy się jakbyśmy miały 15 lat i żadnych większych zmartwień na głowie. Przed snem dałam jeszcze dziewczynom torby, w którym były naturalne kosmetyki od Resibo - okazało się, że to ulubione kosmetyki kilku uczestniczek, które już je znają i stosują. Myślę, że sobota była totalnie emocjonująca, niezwykle długa i owocna w wiele refleksji...
Niedzielę zaczęłyśmy od praktyki jogi z Gosią. Po praktyce chciałam już podsumować nasz wyjazd, więc pozwoliłam sobie na małe przemówienie i poprosiłam dziewczyny, by podchodziły jedna do drugiej i anonimowo zostawiły jej na kartce krótkie zdanie, które oddaje co myślimy o tej osobie - jakiś komplement. Wszystkie przeczytałyśmy o sobie masę pozytywnych spostrzeżeń, co znacznie umocniło naszą samoocenę i było dla każdej z nas mega miłym doświadczeniem. Dobrze jest obdarzać ludzi miłości i sympatią i dobrze jest to samo otrzymywać. Świat byłby piękniejszy, gdybyśmy wszyscy byli dla siebie po prostu mili i widzieli w człowieku człowieka. Wykorzystując to, że byłyśmy jeszcze wszystkie w jednym miejscu, wręczyłam dziewczynom paczki z produktami od Natural Mojo, a następnie wszystkie udałyśmy się na śniadanie. Tam czekały na dziewczyny torby z upominkami od Bio Planet i paczuszki, które przygotowałam dziewczynom na drogę powrotną. Była tam woda w szklanej butelce, batoniki Happy Bars, owoce. Po śniadanku, chętne dziewczyny udały się na kobiecą sesję zdjęciową i stanęły przed obiektywem Kasi - to właśnie Kasia z Happy Factory zatrzymała w kadrze wszystkie piękne chwile podczas Soul Camp. Nie wyobrażałam sobie zaangażować do tego kogoś innego niż właśnie ją. Kasiu, dziękuję Ci z całego serca i cieszę się, że spotkałam Cię na swojej drodze! Niektóre dziewczyny po sesji udały się w podróż, bo przyjechały z drugiego końca Polski - inne, razem ze mną czillowały jeszcze kilka dobrych godzin w strefie SPA.
Z całego serca pragnę podziękować tutaj też mojej siostrze Patrycji - jej wkład w Soul Camp i pomoc była nieoceniona !!! Patrycja zajęła się drukiem i przygotowaniem tego co zaprojektowała Marta, stworzyła bukiety, które przez cały Soul Camp ozdabiały nasz stół w restauracji i... pomagała mi dosłownie ze wszystkim. Od pakowania, po przygotowywanie wszystkiego w Talarii. Bez Ciebie, chyba bym nie ogarnęła. Dziękuję!
Dziękuje WSZYSTKIM uczestniczkom za Wasze zaufanie, za Waszą energię, za Wasz przyjazd. Dziękuję Wam za to, że uwierzyłyście w mój projekt, że zaangażowałyście się we wszystkie zajęcia. Każda z Was jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Mam nadzieję, że wyciągnęłyście z tego wyjazdu jak najwięcej dobrego!
Dziękuję wszystkim partnerom - za materiały, które były ogromną częścią Soul Campu. Wszystkie upominki powiązane były ściśle ze zdrowym stylem życia, z dbaniem o siebie z relaksem. Ich łączna wartość to... ponad 1300 zł! Wszystkie te rzeczy mają jednakże ogromną wartość... samą w sobie. Polepszają jakość naszego życia i sprawiają, że dbanie o siebie staje się przyjemnością. Dziękuję!
Czy da się opisać ten wyjazd w kilku słowach? Nie da się. Sam opis harmonogramu zajął mi już i tak dość sporo miejsca tutaj i Waszego czasu, dlatego o swoich wrażeniach i planach na dalszy rozwój Soul Campu, pozwolę sobie napisać w drugiej części tego wpisu, już za kilka dni. To co mogę napisać tu i teraz to fakt, że jestem wdzięczna. Za pomysł, za organizację i za to, że ktoś mi zaufał, bo to był jednak pierwszy raz. Jestem wdzięczna za to, że poznałam tyle niesamowitych kobiet i za to, że udało mi się wprowadzić je w ten harmonijny świat. Jestem wdzięczna za to, że mogę w życiu spełniać swoją misję, jaką jest bycie dla innych kobiet. Uważam, że musimy trzymać się razem. I pragnę w życiu robić rzeczy, które pozwolą nam żyć dobrze i szczęśliwie.
Jakiś czas temu działanie w internecie zaczęło być dla mnie niewystarczające. Wszyscy wkoło mówili mi, że nie wykorzystuję w pełni swojego potencjału, ale ja nie wiedziałam, co niby mam z nim zrobić, jak go z siebie wydobyć. Wydawało mi się, że nic więcej zrobić w sumie nie mogę. Mogę pisać, gadać, ale... to dla mnie za mało! Motywowanie i inspirowanie kobiet, w ostatnich miesiącach stało się moim konikiem. Setki wiadomości dziennie, coraz większa liczba osób oglądających stories. Potencjał rozwijany a jednocześnie duszony przed ekranem telefonu. Czasem oczami wyobraźni widziałam siebie i te wszystkie kobiety, w jednym miejscu, śmiejące się, motywujące i wspierające nawzajem. Wizja wracała coraz częściej, ale ja nie miałam w sobie na tyle odwagi, by chociaż się nad tym pochylić i pomyśleć co mogę więcej zrobić. I w końcu mnie natchnęło. Najpierw pomyślałam o spotkaniu czytelniczek w stolicy - takim wiecie, przy kawie. Pół godziny później puściłam już wodze fantazji i myślałam już o weekendowym wyjeździe, takim ze spa, jogą, zdrowym jedzonkiem. Wszystko w klimacie takiego slowlife, w bliskich okolicznościach przyrody.
Szybko przeszłam do działania i choć miałam zerowe pojęcie o organizacji tego typu wydarzeń, to dzisiaj przychodzę do Was z gotową ofertą, z wydarzeniem stworzonym w 100% przeze mnie - SOUL CAMP - czyli warsztaty relaksacyjne.
Soul Camp to weekendowy obóz relaksacyjny dla kobiet. To połączenie relaksu z praktycznymi ćwiczeniami, mającymi na celu poznanie metod na wyciszenie i uspokojenie. Soul Camp ma na celu uświadomienie kobietom, jak wewnętrzny spokój i harmonia w naszym ciele i umyśle, oddziaływają na naszą energię i polepszają nasze życie na wszystkich jego płaszczyznach.
Podczas obozu będą czekać na Was:
Termin: 12-14 kwietnia 2019 roku
Miejsce: Talaria Resort&SPA
Koszt: 1850 zł - wystawiam faktury
Zapisy przyjmujemy drogą e-mailową na adres: alicja.wegner.blog@gmail.com
W tytule wiadomości proszę o dopisek: "SOUL CAMP - zapisy", a w treści wiadomości proszę o podanie imienia i nazwiska! W przypadku chęci wzięcia ze sobą mamy/koleżanki/siostry i zapisania ich poprzez Was - proszę o podanie ilości uczestników, jaką chcecie zapisać i również ich danych.
Po otrzymaniu Waszych wiadomości, w przeciągu kilku dni, dostaniecie odpowiedź ze szczegółami dotyczącymi umowy, harmonogramu, wpłat zaliczek itp.
LICZBA MIEJSC OGRANICZONA !!!
Chciałabym by Soul Camp odbywał się kilka razy w roku. To takie moje marzenie, by stworzyć cykliczne wydarzenie, które stale będzie ewaluowało. Za każdym razem będzie inaczej, będą różne tematy, różni goście specjalni, ale idea zawsze będzie taka sama: odpocząć i wsłuchać się w naszą duszę. Zintegrować się z przyrodą - dlatego właśnie takie miejsce ; zintegrować się z ludźmi. W miejscu, w którym będziemy od piątku do niedzieli wstęp mają tylko kobiety. Możecie paradować w szlafroczkach w gronie samych pozytywnych kobiet. Dlaczego obóz ma na celu relaks i wyciszenie skoro ja jestem chodzącą bombą pełną energii? Dlatego, że energia bierze się właśnie ze spokoju. Kiedy znajdziemy sposoby na swoje nerwy, kiedy nauczymy się wyciszać, kiedy nauczymy się integrować ze swoją duszą - nagle odnajdziemy w sobie ogromne pokłady pozytywnej energii.
Joga, zdrowe jedzenie, otaczająca nas natura, pozytywne dusze wkoło, relaksująca muzyka, zadbanie o ciało - to wszystko ma na celu pokazać Wam jak SPOKÓJ wpływa na człowieka i jak później przekłada się na wszystkie płaszczyzny naszego życia.
Jeszcze 6 lat temu byłam chodzącą bombą - pełną nieufności, krytyki, zawiści, strachu, niepewności. Kiedy na świecie pojawiła się Pola, krok po kroku zmieniałam swoje życie. Nie było wtedy takiego BUM na życie slowlife, na psychologię pozytywną. Zmieniałam się na zasadzie małych kroków poprzez metodę prób i błędów. Dziś z ręką na sercu, mogę powiedzieć, że jestem niezwykle spokojnym i pozytywnym człowiekiem. Mam w sobie ogrom optymizmu, pozytywnej energii i PONOĆ czują ją przy mnie nawet inni ludzie. Kiedyś obwiniałam cały świat i ludzi wkoło za wszystkie niepowodzenia i zło. Wszystko się zmieniło, kiedy zrozumiałam, że świat jest taki jakim MY SAMI go tworzymy. Zmieniłam siebie, a co za tym idzie - zmieniłam swój świat i wszystko co mnie otacza. Nagle przestałam nagminnie natykać się na nieprzyjemnych ludzi, na jad, na krytykę. Przyciągamy to, czym sami emanujemy. Wciąż mam swoje problemy, wciąż spadają one na mnie zupełnie niespodziewanie i próbują mnie przygnieść swoich ciężarem. I magią jest dla mnie to, w jaki sposób sobie z tym wszystkim co negatywne radzę. To wszystko pochodzi właśnie od spokoju. Uleczyłam swoją duszę i wiem, że nie mogłam zrobić dla siebie nic lepszego.
SOUL CAMP to takie moje drugie dziecko. Nie mam pojęcia ile osób się zapisze, nie mam pojęcia ile osób mi zaufa, ale już teraz chcę Wam podziękować za to, że ze mną jesteście. Za to, że dzięki Wam uwierzyłam w to, że MOGĘ, CHCĘ I POTRAFIĘ.