Rzygam skrajnościami. Rzygam do tego stopnia, że nie mogę już czytać ani słuchać tych wszystkich skrajnych postanowień jak gdyby nie można było znaleźć złotego środka. Jedni silą się na perfekcję rodem z idealnego filmu czy magazynu. Inni próbując pokazać jacy Ci pierwsi są be - pokazują jacy są zajebiście prawdziwie nieperfekcyjni.
A Ci drudzy najczęściej to jeszcze większy fałsz niż pierwsi. Bo kto o prawdziwości swojej non stop ma potrzebę trąbić na prawo i lewo? Kto ciągle na każdym kroku zaznacza, że nie potrzebuje fajnych ciuchów i ładnego domu, żeby być szczęśliwym? Tylko ten, kto w głębi duszy tego wszystkiego pragnie, a tym co to mają zazdrości. Z jednej strony widzimy ślicznie ubrane dzieci, zdjęcia sukienki idealnie pasującej do książki i bzu leżącego tak idealnie na stoliku... a z drugiej widzimy silące się na perfekcyjną nie perfekcyjność osoby, co znów Ci powiedzą, 30 raz z rzędu z bólem dupy ogromnym jak mój tyłek - że ten perfekcjonizm to taki słaby i w ogóle be. Jakby każdy żyć po swojemu nie mógł. Nie kumam tych kłamstw, tej zazdrości i zawiści. Nie kumam tej potrzeby udowadniania jaki ktoś jest "prawdziwy". Komu chcemy to udowodnić? Innym? Raczej nie. Raczej samemu sobie. Żeby wybić sobie z głowy to, że JA WCALE NIE CHCĘ TYCH PIĘKNYCH rzeczy. Owszem nie jest to najważniejsze. Ważniejsze jest być niż mieć. Ale czy nie jest fajnie mieć? Czy myślicie, że gdybym miała możliwość zamienić swoją rozpieprzającą się co miesiąc astrę na ekskluzywnego merca nie zrobiłabym tego? Czy gdybym mogła kupić sobie piękny, drewniany dom zamiast wynajmować dłużej w cholerę drogie mieszkanie, nie zrobiłabym tego? I czy wtedy byłabym tak totalnie sztuczna, bo przecież tylko prawdziwi, żyją skromnie i jeżdżą gównianymi autami?
Wystarczy spojrzeć na blogi. Słabo mi się robi jak widzę te krzykaczki krytykujące perfekcjonistki, których właściwie to nie ma. Bo jeszcze nie trafiłam na blog, gdzie ktoś pisze, że ma piękne do zrzygania życie. Że dzieci zawsze grzeczne, a mąż posłuszny. Ludzie sami to sobie dopisują w swoich głowach widząc perfekcyjne zdjęcia. A zdjęcia, to tylko zdjęcia. Takie jak w magazynach wnętrzarskich. Sama nie mam parcia i potrzeby, by takie robić. Ba, nie mam nawet warunków. Lubię naturalność, ale sama wchodzę też na blogi, gdzie wszystko jest ułożone pod zdjęcia, a dziecko ubrane zapewne tylko na 10 minut na potrzeby bloga. Lubię nacieszyć oko takimi widokami, ale nie dopisuję sobie w głowie scenariusza o szczęśliwej rodzince, która na sto procent udaje.
Tak. Właśnie to Ci co najgłośniej krzyczą jacy są super, cool i prawdziwi najczęściej są największymi oszustami. Sama stawiam na prawdziwość, ale mam tego świadomość. Lubię to czasem w odpowiednim momencie podkreślić, ale nie jest to coś co muszę ludziom wmawiać, żeby to dostrzegli. Ludzie to wbrew pozorom mądre istoty i same potrafią wyczuć autentyczność w człowieku. Pominę te jednostki, którym wystarczy wcisnąć kit, napisać wielkimi literami "JESTEM PRAWDZIWA" , a oni łykną i zbuntują się przeciw perfekcjonistkom, bijąc brawo tej jedynej i autentycznej, jakby to do cholery było takie niewiarygodne, że niektórzy po prostu lubią być sobą. No ale takie mamy czasy. Skrajności, gonią skrajności, a wypośrodkowanie ... zaczniemy o nim mówić, kiedy zacznie być modne...
W końcu ktoś to powiedział, bo ile można czytać te bzdurne hejty z bólem dupy to, że wszyscy są fałszywi bo np. mają białe meble O.o Białe = modne, a jak masz coś co jest modne, to z automatu jesteś nieszczera. Serio. Ci ludzie nie mają mózgów... Super wpis!
Hah zapomniałam o meblach... :D Wyznacznik autentyczności :D
Brawo! :)
:*
Jesteś tak prawdziwa, że aż miło mi się czyta wszystko co tu zamieszczasz:) Ja też lubię pooglądać ładne blogi, zdjęcia, konta na Insta i nawet nie zastanawiam się nad tym jak wygląda prawdziwe życie tych ludzi. Zwyczajnie nie mam na to czasu, Jeżeli ktoś ma pieniądze, dom, super auto i coś tam jeszcze to super, zero zazdrości bo sama też kiedyś to będę miała... mocno w to wierzę ;)
Pozdrawiam!:)
Ajj bardzo mi miło! :) Dokładnie, ja też się nie zastanawiam i sama głęboko wierzę, że będę miała to wszystko o czym marzę... :)
Ty prawdziwa nasza istoto
;) nawet jak mi
Dzieci
Przeszkadzają to
Pochłonięta
Jestem
Ta
Twoja
Prawdziwością ;) tak poprostu..
Calujemy Pole ;)
<3 <3 love! :*
Masz całkowitą rację. Jest taki blog "żona elektryka". I osoba która go pisze chwali się jakie to niby ma cudowne życie i kochającego męża i że jest szczęściarą. To jest młoda osoba i widać jeszcze nie dostała w życiu po dupie. Może i jest teraz szczęśliwa, ale to nie jest dane raz na całe życie. Facet w każdej chwili może odejść i wtedy szczęście odchodzi. A prócz tego są choroby i inne nieprzewidziane zdarzenia, dlatego trzeba się cieszyć tym, co się ma, a nie ogłaszać na cały świat swoje szczęście, bo można zapeszyć.
Akurat ja bardziej już wolę tak jak napisałam we wpisie skrajność typu "mam idealne życie" niż udawanie skromnej i prawdziwej ;) Uważam, że trzeba cieszyć się tym co ma i nie ma nic złego w pisaniu o tym, Ja lubię czytać o czyimś szczęściu itp :) Nie ma co mówić o zapeszaniu i o tym, że ktoś jeszcze nie dostał po pupie...życzyłabym każdemu by nie dostał, nie ma w tym nic fajnego, nawet jeśli nas to czegoś uczy... :)
Czytam, czytam i nagle widzę KONIEC.. Mało mi :-)
Miałam tak samo :D mało mało ;)
soorkii :P
A no jakoś tak wyczerpałam temat w kilku zdaniach haha :D
Hym sama miałam bloga i nie był idealny, czyli nie było pięknych zdjęć, pięknych tekstów, znam kilka wartościowych ludzi z tego środowiska i pełno idiotów na czele z N.... Ale nie napisze głośno bo wiem ze ludzie dziś piszą tak a jutro inaczej jak to mówią punk widzenia zależy od punktu siedzenia. Życzę Ci abyś zawsze miała szeroko otwarte oczy bo nigdy nie wiesz kto przyjaciel a kto wróg. Pozdrawiam tekst dobry,
W każdym środowisku znajdzie się wartościowych jak i idiotów - niestety ... Ja już się nauczyłam, żeby tak jak piszesz mieć oczy szeroko otwarte, zwłaszcza w blogosferze...
Sekundę po przeczytaniu Twojego wpisu, "wpadł" mi w oko tekst od Serce i Rozum "Ideały jednak nie istnieją. Nawet mandarynka czasem pryska w oko!" :)
Genialne :)
Mistrzyni :)
:*
Ja na początku powstawania Twojego bloga właśnie uważałam, że chcesz uchodzić za osobę perfekcyjną i będziesz tu pokazywać tylko swój idealny świat bez żadnej rysy. Nawet miałam zamiar przestać czytać to, co piszesz. Pomyślałam jednak, że może się mylę i "poobserwuję"Cię jeszcze troszkę. To była z mojej strony idealna decyzja ☺ Teraz Twój blog jest jedynym, na którym czytam każdy wpis. Widzę, że jesteś kobietą, która ma dni lepsze i gorsze oraz takie, w których jest idealna ☺
Dokładnie to samo chciałam powiedzieć. Kiedy pierwszy raz tu weszłam, pomyślałam, że Ala ściemnia. Ale potem pomyślałam sobie - dlaczego miałaby to robić? Kolejna myśl: żeby sprzedać blog, proste. Ale potem znów dotarło do mnie, że sama piszę bloga, na którym ani jedno słowo nie jest udawane, dlaczego więc nie miałabym wierzyć Mamali? I potem z notki na notkę wierzyłam jej coraz bardziej.
Tak, Ala, wierzę Ci jak cholera! Masz dość podobne życie do mojego, wbrew pozorom, i to chyba sprawia, że zwyczajnie Cię lubię - bo mogę spojrzeć na kilka spraw z "mojego życia" Twoim okiem. Tak trzymaj! Skrajności nigdy nie były dobre i najczęściej nie są prawdziwe! <3
Jejku dziękuję... <3
Wiesz z tym jak było kiedyś to chyba tak, że naprawdę miałam beztroskie życie... u rodziców w wielkim pięknym domu, genialne warunki, a wszystkie zarobki były na moje zachcianki ... żyć nie umierać. Opieka dla dziecka była pod ręką... nie znałam życia, a właściwie znałam, ale takie ... łatwe było i kolorowe. Stając się w 100 % samodzielna, wszystko się zmieniło, ale wiesz co.. więcej doceniam! <3
Nie wierzę! :) Wczoraj miałam mniej więcej tego typu refleksję, o której dziś czytam u Ciebie. Czy Ty czytasz w moich myślach? Czy ja mam wszczepiony jakiś microchip?
Zauważasz takie rzeczy, na które wielu ludzi po prostu zwyczajnie się nabiera.
Tak to właśnie wygląda, że o to "wypośrodkowanie" jest bardzo ciężko, bo każdy chce wielkiego "WOW", nie istotne czy w tą lepszą, czy gorsza stronę.
Świetny tekst Ala! :D
Możliwe, że czytam! :D Choć o tym nie wiem hehe :P :*
I właśnie za tą prawdziwość Cię uwielbiam i czytam od dawna :)
:*
Brawo Ty ! Najpiekniejsze jest to co płynie z serca a Twoje teksty takie są:)
Dziękuję :)
Święta prawda! Najważniejsze jest być sobą... mnie zespamowali, jak napisałam o realiach ciąży _ pocztą elektroniczną miałam zapchana! Co ja w ogóle chce! Przecież ciąża jest idealna.
Zapraszam na salusiowo.blogspot.com
Bo ludzie nie rozumieją, że każda ciąża jest inna..tak jak poród. Ja miałam fantastyczny po prostu wspominam z uśmiechem na twarzy, a inni mi mówią, że kłamię, bo poród zawsze bardzo boli, zawsze się krzyczy... nie dogodzisz :)
Alu a ja rodziłam naturalnie z uśmiechem na twarzy i to dzięki tobie . Podejście zadaniowy : urodze bo musze ja juz zobaczyć. Uwarunkowania genetyczne swoją drogą ale dla mnie poród to czysta przyjemność
Można żyć perfekcyjnie. Mi jest dobrze i wygodnie jak mam dom i dzieci jak z obrazka. Taki mam charakter i tyle. Ale wiem że jest to niestety kosztem mnie i tu się zaczynają problemy. Nie starcza mi juz doby na fitness, angielski, itd, a to było moje hobby. Kurteczki doszły, wszystko git ;)
Pod tą perfekcyjnością miałam na myśli, perfekcję nie tylko wizualną. WSZYSTKO jest perfekcyjne, życie, mieszkanie, relacje... nigdy gorszych dni ;) Bo co do mieszkania to sama dążę do tego, by było perfekcyjnie dla mnie, a jak już będę mieć swoje to ojoj poszaleję :) Cieszę, że kurteczki pasują :)
Perfekcyjne życie jest nudne i sztuczne ciągle te same schematy . Tylko te niby perfekcyjne profile nakręcają w nas poczucie że powinniśmy brać z nich przykład i wtedy dochodzimy do wniosku jakie to nasze życie jest do D. Zaczynamy szukać sztucznego szczęście i zatracamy się w tej obłudzie tracąc własne szczęście które właśnie dla nas jest idealne przestańmy żyć wytyczonymi schematami przez sławnych i lubianych a odszukajmy SIEBIE
Dokładnie, nienawidzę schematów... :)
To, że ludzie łykają takie idealne życie świadczy o tym, jak głupia stała się ludzka populacja.
Wiesz co do mnie dotarło ? Że te wszystkie soupy i instagramy z idealnie ubranymi i szczupłymi babkami...to same małolaty (bez urazy do czyjegokolwiek wieku - proszę czytać dalej aby zrozumieć, do czego zmierzam ;)) ! W sensie, że robi się taki kult pod tytułem - bądź wiecznie młoda, miej idealne ciało, ale wyglądaj jakbyś zarobiła już miliony i miała najlepsze fury na świecie ! Czy ktoś pokazuje babki w moim wieku? Od 30tki w górę? Mało kiedy.
Sama mam soupa i lubię czasem przepiąć jakąś młodą, idealną laskę w fajnej kreacji - i to jest spoko, póki mamy świadomość, że to TYLKO zdjęcie. Tak, mam ból dupy o to, że od tej laski jestem szczersza i że znowu zjadłam paczkę chipsów będąc na diecie. Bo ja bym się z płaskim brzuchem chciała jutro obudzić. STOP ! Miałam taki brzuch. Miałam mniejsze biodra (które i tak były większe od tych u innych lasek, ale that's not the point). Jak miałam 16 lat i mogłam jest wszystko w każdej ilości (hit ! Dopiero odgrzebując stare zdjęcie z warsztatów capoeira zdałam sobie sprawę z tego, jak zajebisty miałam brzuch ! Wtedy byłam przekonana, że wyglądam tragicznie). Ale ciało wraz z wiekiem się zmienia i już nie jest tak prosto. Na zmianę chudłam i tyłam. Teraz próbuję schudnąć, głównie dla kolan (chociaż bardziej dla swojego ego, a zdrowie jest wymówką, hehe). Co jest ważne? Jestem prawdziwa. Nie jestem jakąś pieprzoną hipokrytką, co na Instagramie ma życie idealne do porzygu. Owszem, zrobię fotkę nowych paznokci czy jakieś hipsterskie ujęcie mojej elektroniki. Albo kawy. Albo kota. Ale do ch*ja wafla, nie udaję, że moje życie to różowa bańka mydlana ! Gorzej ! Najczęściej ciągle marudzę, bo uważam, że mam prawo po ostatnich kilku latach (daruje sobie rozpisywanie) i mam tylko nadzieję, że mi to marudzenie przejdzie ;)
Zatem tak. Na pohybel idealnym ! :D