Są takie dni kiedy jedyne o czym marzę to, by Pola spała najdłużej jak może, a ja w tym czasie zajęłabym się sobą. Są też takie dni kiedy macierzyństwem się delektuję. Wpatruję się wtedy w Polę godzinami, noszę ją mimo, że pewnie mogłaby spokojnie poleżeć, a kiedy już się zmęczę, leżę z Nią na kocyku.
Kiedy jesteśmy same zabieram ją ze sobą do łazienki jeśli nie śpi i myję w tym czasie włosy , robię makijaż itp cały czas opowiadając jej krok po kroku co robię, by słyszała mój głos non stop. Raz po raz bujnę nogą wózek, gdyż ręce zajęte są w tej chwili prostowaniem włosów. Ale nieważne. Jesteśmy razem. I to się liczy. Często opowiadam jej o tym jak bardzo rośnie we mnie miłość do Niej i jak bardzo jest piękna.
Ciepłe dni dały nam cudowną możliwość delektowania się sobą na świeżym powietrzu wśród ćwierkających ptaków. Życie na wsi daje nam komfort bycia sobą i nie ukrywania się kompletnie z niczym. Tu gdzie żyjemy mamy własną, osobistą przestrzeń, do której nikt poza rodziną nie ma wstępu. Nasz azyl. Wierzę, że każda minuta tego czasu spędzonego razem kształtuje Nas i naszą miłość. Wierzę, że będzie to miało wpływ na naszą przyszłość. Nie wiem co zrobić więcej. Nie czytam poradników i artykułów o tym jak wychowywać dziecko od pierwszych dni jego życia, jak edukować itp. Wierzę w to, że przez trud wychowania poprowadzi mnie intuicja. Wierzę w to, że mnie nie zawiedzie. Nie spinam się za bardzo z tym, by już od teraz kupować zabawki edukacyjne 3 m +, by stosować jakieś metody, które miałyby sprawić, że dziecko będzie na prawdę mądre. Intuicja, intuicja i jeszcze raz intuicja. Póki co jeśli chodzi o zakupy dla maluszka, które mogłyby go czegoś nauczyć, ograniczyłam się do czarno białych książeczek, które były prezentem wielkanocnym dla Poli. Lubię opowiadać jej czym jest stworzenie z obrazka, jak żyje, czym się żywi, jaki ma kolor. Lubię kiedy mnie słucha. Fajnie mieć świadomość, że głos mój jest dla niej najpiękniejszym dźwiękiem na świecie...
Mimo, że kocham te dni kiedy nie wiem w co włożyć ręce, mam mnóstwo zajęć i to mnie nakręca to czasem lubię przystopować... i wtedy wybawieniem jest dla mnie właśnie taki dzień kiedy po prostu mogę poleżeć z Nią pod gołym niebem, wykorzystać jej dobry humor i to, że nie muszę jej jakoś specjalnie rozśmieszać czy nosić, by była spokojna. Taki dzień ładuje mi baterie na full. Taki dzień...jest dniem, który kocham nad życie. I cieszę się każdą minutą jego trwania. Bo w życiu piękne są tylko chwile. I chcę je zapamiętać jak najlepiej.
Nie wiem czy to Ty Alu robiłaś te zdjęci ale są przepiękne:) JA takich nie mam z okresu jak mój Kacper był taki maleńki . Nie mogę przestać podziwiać ...:*
Tak, ja robiłam :*
Gdzie mieszkasz na wsi?
Piękny tekst. Jedna uwaga-naprawdę pisze się razem;) Pozdrawiam!
Też zabieram ze sobą moją córkę do łazienki i rozmawiamy sobie na różne "poważne" tematy. Tzn ja gadam a ona powtarza tatatata.. :)
Piękne zdjęcia <3.
Wiesz, nie jestem autorytetem, ani mega doswiadczonym roddzicem, bo jak juz wczesniej pisalam jestem mama 16 miesiecznej Ksiezniczki.. Wyznajemy "chow milosci"- od malego powtarzamy Lence jak jest sliczna, jak ja kochamy, jakim jest dla nas cudem, tulimy, pocieszamy gdy zrobi sobie krzywde. Wszyscy nam mowili, zebysmy jej tak nie nianczyli, ze wejdzie nam na glowe, a teraz najwieksza dla mnie naroda i utwierdzeniem w przekonaniu ze robimy dobrze jest to, ze kiedy bawimy sie w dom i udajemy ze cos nam sie stalo to Lenka jako nasz rodzic podchodzi i nas tuli, caluje... to znaczy ze tak nas widzi i jestem z tego dumna! Aha i od malego duzo jej czytamy i opowiadamy, wiec ma cala biblioteke i mimo ze jest wczesniakiem ma duzy zasob slow, wiec ksiazki to naprawde fajna metoda:) Aha! I przepraszam jesli to co napisalam ktos odczyta jako madrzenie sie;)
Myślałam nad tymi książeczkami i w sumie jak już się zdecydowałam to stwierdziłam, że Lili już za duża. Miała wtedy 6 miesięcy.
Zdjęcia piękne. Takie jasne. Zdradzisz jak je robisz? :)
Z Twojego wpisu czuję magię. Może bajkę? To dlatego, że u mnie nie ma szans na takie spędzanie czasu. U mnie jest hałas i bunt. Nie raz wyciska mi to łzy rozpaczy i załamki, ale nie zamieniłabym tych chwil na nic we wszechświecie. Bo razem z wybuchami radości, szałowymi zabawami i rozsadzającą serce dumą - te łzy są integralną częścią macierzyństwa. Nie rujnują go, tylko podkreślają i wzmacniają. Czasami trzeba dać upust emocjom, ale przecież równowaga musi być. Takie posty jak Twój stawiają na nogi :)
A zdjęcia chwalę korowodem ciepłych słów. Pola zdaje się mieć pewność, że jest doskonałą modelką. Złapałaś chyba każdą sekundę jej ruchów ;) Wiem jak to jest nie móc przestać fotografować. To wciąga jak nałóg.
Pozdrawiam Was
Też lubimy te książeczki :) Że dziewczynka śliczna pisać nie trzeba,bo to oczywiste..Ale! Zazdroszczę kocyka.
Trzecie zdjęcie od dołu mmm <3
Kolejne piękne zdjęcia na łonie natury. Jako mama, czytając Twoje teksty, przemyślenia, wielokrotnie się z nimi utożsamiam. Fajnie, że można na chwilę oderwać się od codziennych czynności i na chwilę przenieść się do Twojego wirtualnego świata. Miło czytać o czymś przez co sama przechodzę i czego doświadczam :)
Mam te książeczki, moja córka wpatrywała się w nie od kiedy skończyła 6 tydzień życia, to było wybawienie, bo ogólnie miałam dziecko, które w dzień mało spało. Ucieszyłam się kiedy w końcu mogłam ją czymś zabawić :) Nie wiem dlaczego na okładce jest 3+, polecam również dla maluszków, które widzą właśnie takie wyraźne czarno-białe kształty :)
hej, jakiej firmy wóżek ma Pola? :) pozdr
foppapedretti - tres;)
wózek spełnil Twoje oczekiwania. Gondola jest jak nisko osadzona? pozdrawiam
tak, nisko. tzn dla mnie w sam raz, a jestem wysoka. Spelnil oczekiwania, jednak kola sa na typowo plaskie drogi ,nie radzi sobie zbytnio na dziurawych chodnikach itp, ale to male istotne w sumie :)
dziekuje:) wszystkiego dobrego dla Was :)
Dopiero teraz zauważyłam, ale Pola ma wyraźna linię dolnej wargi ! - dzięki temu wygląda jakby się cały czas uśmiechała :) śliczności :)
I z tego co tu czyta, to też kopia tatusia :) tak jak moja Chibi - ten podział genetyczny jest nie fair