Przelało mi się. Zwyczajnie, po ludzku, przelało. Od kilku dni siedzą we mnie jakieś skrajne emocje. Od rozbawienia, po irytację. Od współczucia, po zdziwienie. Niesamowite jak bardzo wciąż wierzę w ludzi, mimo, że tylu z nich okazuje się być gorszymi od zwierzęcia.
Żeby blogować trzeba mieć kawał twardej dupy i jaja. Inaczej nie przetrwasz. Nie każdy się nadaje. Ja musiałam do tego dojrzeć. Na początku blogowania wylewano na mnie całą masę hejtu. Wyzywano moje dziecko od obleśnych bękartów, mnie od... ach - lepiej nie cytować. Irytowałam się za każdym razem. Pisałam o tym non stop, zrażając do siebie ludzi, bo ileż można czytać, że właśnie ktoś kogoś zjechał z gównem? Płakałam po nocach, przeżywałam. Ale do blogowania trzeba dojrzeć. Ogólnie w życiu trzeba dojrzeć. Mi się udało. Niestety wciąż są tacy, którzy zatrzymali się na etapie zbuntowanej szesnastolatki - i takie osobniki wychowują dzieci... na kolejne małe potworki. Po starych przecież. Przykre, ale do rzeczy.
O ile kiedyś mój blog był tylko bełkotem o miłości do dziecka i skupiskiem kontrowersyjnych poglądów, które nota bene już się zmieniły - tak teraz stał się on źródłem wartościowych tekstów. Przy niektórych się śmiejecie, przy niektórych zanosicie od płaczu, przy niektórych zatrzymujecie się co zdanie i myślicie. Żeby była równowaga w przyrodzie, czasem daję Wam odetchnąć i funduję lekki temat w stylu inspiracji prezentowych. Hejtu tu teraz nie ma. Zdarza się sporadycznie. Każdy tekst piszę w taki sposób, by nikogo nie urazić, bo doskonale rozumiem, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ponoć jeśli gdzieś jest mało hejtu, tam jest nudno. Nie sądzę. Daję czytelnikom naprawdę mało powodów, by mnie bezpodstawnie krytykować. Nie mówię tutaj o krytyce konstruktywnej. Niemożliwe? A jednak. Co innego instagram czy facebook. Tam już jest powodów do krytyki całe mnóstwo. Wiecie... chujowe brwi, beznadziejna torebka, zbyt drogi gadżet. Normalnie sprawy wielkiej wagi. No i doszło w końcu do mnie, czemu tego hejtu na blogu tak mało, prawie wcale... bo ze świata wirtualnego przeniósł się on do...reala.
Normalnie nie komentuję takich spraw. Ludzie gadali i będą gadać. Śmiem też twierdzić, że o byle kim się nie gada. Ale jestem cholernie rozbawiona, choć nie ukrywam - jestem też lekko rozczarowana. Co jakiś czas różne blogerki z blogów bardziej i mniej poczytnych organizują spotkanie blogowe. Sama takie zorganizowałam jakieś 3 razy i sama byłam też na innych. Jednak na swoim spotkaniu nigdy nie pozwoliłam na bezpodstawne wyszydzanie i obgadywanie nieobecnych. W sieci co jakiś czas możecie podczytywać jakieś pełne żalu i bólu dupy relacje, że te bardziej poczytne blogery to takie fałszywe i szyderą od nich na kilometr zajeżdża. Cóż... na pewno są i tacy. Ale ostatnio na spotkaniach jak same się one nazywają "niszowych" blogerów, jednym z powodów do wyszydzania jestem...tadam! JA! I na jednym z takich spotkań padło ostatnio pytanie " Przecież ile ona ma lat?! Co ona może wiedzieć o życiu" - rzekła DOJRZAŁA KOBIETA, które przecież o życiu wie tyle ile mój dziadek walczący podczas drugiej wojny światowej. Bankowo. Co ja wiem o życiu? Usiadłam wczoraj przy tekście o Paulince i pomyślałam... pewnie jeszcze dużo nie wiem, ale czasem mam wrażenie, że wiem zbyt dużo. Pewnych rzeczy po prostu wolałabym nie doświadczyć, nawet jeśli mnie czegoś nauczyły. Co wiem o życiu? Myślę, że póki co wystarczająco. A co Ty wiesz o życiu moja kochana? Co może wiedzieć o życiu rzekomo dojrzała kobieta, która kiedy tylko zerwie się ze smyczy, pójdzie i obsmaruje tyłek innej matce i za argument życia poda jej wiek? Co o życiu wiecie Wy? Matki wszechwiedzące, które w sieci pieprzą o miłości, szacunku, a na spotkaniach ze znajomymi czy blogerami, jedyne co umieją to wyśmiewać się z innych? Co o życiu wiecie Wy - hipokryci od siedmiu boleści, którzy śmią wytykać palcami każdego, komu w pewnych sprawach idzie trochę lepiej niż Wam i nazywać ich fałszywymi mendami? Gówno. Bo człowiek, który jest dojrzały i coś wie o życiu, już dawno powinien się nauczyć, że ludzi się nie ocenia. Nie będę tutaj zadzierać nosa, że to zazdrość, bo mi w tym pisaniu jakoś idzie. Mimo, że w blogowaniu osiągnęłam już wiele, nie zamierzam tego na każdym kroku podkreślać. Ale nie zamierzam też fałszywie udawać skromnej i zaprzeczać, że nic mi w tej sferze nie wyszło. Znam swoją wartość i nie zadzieram nosa. Służę pomocą, każdemu kto prosi o radę, bo chciałby osiągnąć to samo. I po co? Na jednym ze spotkań doradziłam jednej z koleżanek... siedziałam i rozmawiałam z nią pół godziny, by spróbować jej wytłumaczyć jak może zacząć zarabiać na pasji. I po co? Tylko po to, żeby na kolejnym, na którym mnie już nie było przeinaczyć moje słowa i wyzwać mnie razem z innymi, że niby moje rady były równoznaczne z wyśmiewaniem niszy. Ale nieważne. Szczerze mówiąc, lata mi to koło dupy. Mówta co chceta, ale najpierw pomyślcie... czy właśnie takiego świata chcecie dla siebie i swoich dzieci? Czy nie da się inaczej? Być może nie. Być może szacunek, dla niektórych to tylko pojęcie, o którym można pisać poematy w internecie. W rzeczywistości być może to pojęcie po prostu dla Was nie istnieje.
Co wiem o życiu? Na pewno tyle, że jest krótkie i kruche. Na pewno tyle, że nie warto go marnować na zazdrość, zawiść i nienawiść. Mam 23 lata, życie pełne rozczarowań, ale też pełne radości. Żyję w stolicy bez pomocy bliskich, często licząc czy starczy mi do dziesiątego. Pracuję - pisząc blog, sprzedając ubrania, a przy tym wszystkim jestem full time mamą 24h. I każdy kto czyta blog dobrze o tym wszystkim wie - dużo? Nie. To wciąż ułamek tego co wie o mnie osoba po drugiej stronie monitora. Pragniesz mnie oceniać? Śmiesz twierdzić, że gówno wiem o życiu? Zapraszam. Przejdź się w moich butach, przeżyj za mnie wszystko to co pozostawiło ciężkie ślady na mojej psychice. Spróbuj żyć ze świadomością wszystkich przykrych rzeczy, które w życiu mnie spotkały - a potem wprost w oczy powiedz mi, że o życiu wiem tyle co nic. Ostatnio na blogu jednej z moich czytelniczek, anonim określił mnie nowobogacką pustą lalą z Warszawy, który chodzi na drogie zabiegi, chwali się nimi i pokazuje drogie gadżety na FB. A tysiące pustych mam to łyka i to czyta. Szczerze? Mam to gdzieś. Takiego bełkotu i "faktów" z dupy wziętych dawno już nie słyszałam. To jedynie potwierdzenie tego, że oceniają nas ludzie, którzy pobieżnie śledzą nasze poczynania. Tak łatwiej i prościej. Pozory mylą wiesz? Pewnie wiesz... ale zapewne masz lat 30 i jesteś święcie przekonana o swojej zajebistej dojrzałości. Zmartwię Cię. Dojrzałość to nie wiek. Gdyby wiek miał zmieniać ludzką mentalność, robiłby to znacznie wcześniej niż przed 30.
Ach... i na koniec. Paulinka z poprzedniego wpisu nie miała nawet lat 15. A śmiem twierdzić, że o życiu wiedziała więcej niż my wszystkie razem wzięte. Jakim więc prawem oceniasz to ile kto przeżył przez pryzmat nic nie znaczącej metryczki...?
Powyższe słowa są kierowane do wielu ludzi, ale zwracam się na TY, żeby każda osoba, której dusza wypełniona jest nienawiścią, spaliła się ze wstydu. Nie szukaj usprawiedliwień na swoje chamskie zachowanie. Nie próbuj triumfować, że się obruszyłam i poświęciłam na Ciebie swój cenny czas. Nie obruszyłam się wcale. Ba! Mówcie o mnie więcej. Jeśli ludzie mają mózg, nie łykną gówno wartych słów. Efekt jest wręcz odwrotny. Normalni ludzie albo olewają temat, bo są po prostu mądrzy i myślą... albo postanawiają się przekonać jak jest naprawdę. Wymieniają ze mną wiadomości, a nawet wpadają z wizytą do domu. I muszę Cię też rozczarować, ale nieskromnie powiem, że robię dobre wrażenie. Bo w przeciwieństwie do Ciebie, znajomości nie opieram na zawiści i wytykaniu palcami słabszych. Mam rozum i mam dziecko, które uważnie patrzy i mnie obserwuje. Jedyne co mnie martwi to to, że to moje kochane dziecko, natknie się kiedyś na Twoje - dla którego normalką jest to co widziało od dzieciaka. Mama, która przy kawce śmieje się z innych. Mama, która pała nienawiścią. Mama, która po prostu kipi złem.
Nie wiem dokąd ten świat zmierza, nie wiem dokąd zmierzają ludzie, ale jednego jestem pewna - warto być dobrym człowiekiem. Jeśli nim nie jesteś - życzę Ci mimo wszystko jak najlepiej. Bo najgorszemu wrogowi nie życzę, by za 50 lat obudził się samotny i zgorzkniały, bo swoim chamstwem zrujnował wszystko wkoło...
Nic tylko bić brawo Ci będę. O mnie też mówili. Że jak to tak, pieniążki zarabiać na blogu mogę... Że za książeczkę przeciez trzeba robić.
Maść na ból dupy trzeba im.
I to taką porządną co im dupsko spali :D
Genialnie to napisałaś. GENIALNIE! BRAWO!
:*
Ja dopiero zaczynam.. hejtera jednego już mam.. i szczerze w dupie go mam! Kiedyś może osiągnęła tyle co ty.. może!
Phi, czyli robis to dobrze! :P Osiągniesz dużo na pewno, jeśli w to wierzysz!
Nie jestem w temacie, ale kto by nadążył z tymi aferami... rób swoje, dobrze Ci to wychodzi! :)
Widzisz nawet ja nie nadążam, wszędzie o mnie gadają,a ja nic nie wiem ! :D I mam to gdzieś ;)
Taaa metryka kompletnie nic nie znaczy! Jestem starsza od Ciebie o 5 lat (dżizas dopiero co sama miałam 23lata) ale to właśnie Ty, Twoje mądre, trafione teksty otwierają mi oczy na wiele spraw! Kiedyś sama lubiłam oceniać innych, przecież z taką łatwością to przychodzi! Ale dojrzałam i nienawidzę oceniania!!! Sama tego nie robię i chu......j mnie trafia jak mnie oceniają, wymyślając sobie jakieś durne teorie.. Dziękuję Ci za ten tekst, za to, że jesteś! Nie znamy się osobiście ale jak patrzę na Twoje zdjęcia to czuję hmmm że jesteś mi bliska! :-) szkoda tylko, że stolyca tak daleko ;-)
Ej no wybierz się do stylycy no! Bo ja Cię zaczynam kochać wirtualnie :*
Pięknie to ujęłaś. Sama prawda. "Mam rozum i mam dziecko, które uważnie patrzy i mnie obserwuje"... nic dodać nic ująć.
No właśnie. Mam wrażenie, że matki o tym zapominają, a potem się dziwią skąd dziecko wzięło takie wzorce...
Przeżywasz fajną wycieczkę pisząc swojego bloga, podziwiam i Ty wiesz o tym :).
To, co najbardziej bolesne w blogowaniu opisałaś dziś właśnie tutaj. Ja piszę bloga od prawie 1,5 roku... krótko ale zetknęłam się już z tak wielką dozą nienawiści w tym świecie, że czasami po prostu odechciewa się niektóre rzeczy czytać, komentować.
Najśmieszniejsze jest to, że najczęściej hejt pojawia się wtedy gdy możesz się czymś "pochwalić". Jeśli mówisz głośno o jakimkolwiek sukcesie mniejszym czy większym to od razu stado podjudzaczy i zazdrośników się odzywa. A czy nie lepiej jest po prostu pogratulować, kciuk w górę za kawał dobrej roboty?
O DOJRZAŁOŚCI NIE ŚWIADCZY WIEK CZŁOWIEKA, A JEGO CZYNY!
Nie rozumiem, nie pojmuję.. jak można patrząc na cudze zdjęcie stwierdzić - nic nie wie o życiu. Każdy, absolutnie każdy ma swój bagaż. Swoje porażki i wzloty. Nikt przecież nie jest muchą na ścianie by wiedzieć co się dzieje w czterech ścianach, w pracy, na ulicy. Nie ma monitoringu 24 na dobę, ani teraz, ani 5, 10, 15 lat temu! I wszyscy Ci co tak wiele 'wiedzą o życiu', to chyba lubią kisić się we własnej żółci i pielęgnować, to wszystko złe i trudne co im się przytrafiło.
A Ty Mamalla... radzisz sobie świetnie pomimo młodego wieku. Podejmujesz dojrzałe (celowo nie piszę 'dorosłe') decyzje. Odważne decyzje, na które nie każdego stać.
Z całego serca życzę Ci powodzenia, bo nic nie poprawia mi nastroju jak świadomość, że ludziom żyje się dobrze.
Bejb, mi akurat dojrzałość przychodzi z wiekiem :) mając lat 22 to po prostu beztroski pączek byłam ;)
Haha, ostatnio właśnie koleżanka mi powiedziała "Boże ja w wieku 22 lat żyłam w dyskotece" :D
Świetny tekst! Ją dopiero zaczynam swoją przygodę w blogosferze. Będę się uczyć od ciebie odporności na hejt! Na pewno jeszcze wrócę do tego postu ?
Ucz się ucz, przyda się :)
I tak pewnie wszystko co masz to masz od starych hehe- mnie to mega irytuje. Po co przyznać, że ktoś tyra na to co ma a jak ma dużo to ból dupy.A nawet jeśli ma od rodziców to co, jego wina że mogą mu pomóc, bo "ty" byś nie wziął jakby dawali? I tak dalej. Przykro. Naprawdę. Całuję mocno Twojego "bekarta " i Ciebie.
O jezuśku też tego nienawidzę. Tsaa, a oni jakby mieli bogatych rodziców to by nie wzięli? ZAZDROŚĆ totalna...
Najczęściej w ten sposób piszą ludzie, którzy na swoich rodzicach się zawiedli. Wiem co mówię. Been there, done that. Czasami jeszcze się na zazdrości łapię, ale nie z powodu kasy tylko...relacji z rodzicem, której ja nigdy nie miałam.
Przyznam, ze sie pomylilam. Przeczytalam kilka Twoich postow jeszcze raz i przeczytalam tez ten dzisiejszy. Wydawalas mi sie falszywa (nie - ja wbrew pozorom nie oceniam ludzi, mowie jacy mi sie oni wydaja, ale to nie jest z mojej strony ocena kogos, a jedynie uczucia jakie mam odnosnie danej osoby w danej chwili - nie wiem, czy dobrze tlumacze o co mi chodzi), ale nie. Nie jestes falszywa. Wydawalas mi sie taka, ale w pierwszej chwili nie rozumialam wszystkich Twoich slow. Jestem nieobiektywna - czasami patrze na pryzmat kogos lub czegos w zaleznosci od tego jaki w danej chwili mam nastroj i czasami czepiam sie bez powodu. Jestem Twoja rowiesniczka, ale osobiscie nie mam o zyciu pojecia (tez mam upragniona coreczke, mam tez meza) i watpie zebym kiedykolwiek czegos sie o zyciu dowiedziala, nawet jesli dozyje 70, bo ja taka jestem. Bywam hipokrytka, bywam troskliwa, dorosla i dziecinna czasami, ale to dlatego, ze nie wiem co w rzeczywistosci lubie, a co, nie, bo staram sie odkrywac zycie na nowo i z kazdym kolejnym krokiem, kiedy oddycham kazda chwila coraz glebiej, nagle odkrywam, iz to co chwile wczesniej mialabym ochote przytulic do siebie i zrobic temu zdjecie, uwieczniajac w pamieci niczym obraz, nagle staje sie rozdmuchanym dmuchawcem - czyms co jest piekne, ale juz bez znaczenia. Taki glupi przyklad - wczoraj uwielbialam slone jedzenie, a dzisiaj delektowalam sie mdlymi kotletami ktorych prawie nie przyprawilam : p Jedyne co u mnie jest trwale to milosc i tyle. Wybacz, ze tak sie rozpisalam, ale chce Cie przeprosic. Uwazam, ze jestes super - badz zawsze soba i nie zwracaj uwagi na zawistnych ludzi. Pozdrawiam goraco : )
Wow... dzięki kochana :) I wiesz co, może mi nie uwierzysz, ale ja doskonale zrozumiałam to co napisałaś. Miałam wrażenie jakbyś pisała o mnie... zamotane to. Buziaki!
Ukłony za odwagę. Nie każdy potrafi się zebrać na przeprosiny :)
A ja bym powiedział, że na swój wiek jestes bardzo dojrzała. Ja mam 29 lat i takie jest moje zdanie:-) :-) niestety ludziom nie dogodzisz. Co byś nie zrobiła zawsze znajda punkt zaczepienia. Ale to wszystko dzieje się, bo obgaduja za plecami, bo siedzą przed monitorem. Ciekawe cz w zyciu są tacy odważni. Ta... I tacy doświadczeni, życiowi... śmiech na sali. Ale wiesz co? Z drugiej strony można im zazdrość, że ich najważniejszymi problemami sa Twój wiek i Twoje poglądy. Widocznie sami nie maja problemów i muszą się Ciebie trzymać, aby moc 'cos' powiedzieć. Uważam, że bardzo dobrze zrobiłas pisząc o konkretnych przypadkach. Niech wiedzą , że Ty wiesz, że Cię obgaduja. Jestem ciekawa jak się beda teraz zachowywać , kiedy ich spotkasz. Chociaz czy warto się z nimi widzieć ponownie? Pozdrawiam serdecznie
Dojrzałość emocjonalna jest niezależna od wieku, można mieć 50 lat i najebane w garach lub w wieku lat siedemnastu podejmować najważniejsze-trafne decyzje w swoim życiu. Szacunek do samego siebie jest początkiem do osiągnięcia szacunku do innych.
Dziękuję Ci za ten komentarz, ja mając w tym momencie lat 18, układam sobie życie z narzeczonym i denerwujące jest to, że wielu uważa, że nie mam pojęcia o życiu. A jednak coś tam wiem, bo przecież też muszę ugotować, uprać, zrobić zakupy, patrzeć czy starczy nam do 1-go. Nie, nie narzekam, ale stereotypy nieraz potrafią zaboleć
Ja mając 18 lat za bardzo patrzyłam na to co powiedzą inni..nie żyłam w zgodzie z samą sobą tylko podporządkowałam się innym.. Dlatego gratuluję Ci odwagi!! :-) co ja bym dała, żeby się cofnąć o 10 lat i znów mieć 18..i świadomość, którą mam teraz oczywiście ;-) Powodzenia! :-)
Niestety, taka postawa 'co inni powiedzą' często się bierze z domu. Nie każdy wraz z 18tką wynosi się np. z domu i zaczyna robić swoje. Jestem tego przykładem. Zależności od rodziców bywają różne. Ja dla odmiany bardziej przejmuję się teraz, niż wtedy. Ale cóż, życie ;)
o matko, jak dawno to pisałam :) postawę "co ludzie powiedzą" bardzo praktykowała moja mama, a ja miałam już dość chciałam mieć "życie w swoich rękach" (no i w sumie mam- mój blog :) teraz kończę liceum, pracuję (na nocki żeby móc pogodzić to ze szkołą) i czasem też czuję, że mnie to przerasta, bo nie mogę z koleżankami porozmawiać na tematy, które mnie interesują, bo one w tym momencie mają zupełnie inne priorytety. Co mam im się chwalić, jaką mi cudowną P. pralkę sprezentował, ale wiecie! taką z dotykowym ekranem! popatrzyłyby na mnie jak na głupią :) no i też czuję się z tego powodu samotna, ale mam za to siostry, które mnie rozumieją i wspierają jak mogą :)
Tzn ja powiem jedno - mając 18 lat nie zawsze się wie, czego się od życia chce, a jak się wie, to potem i tak preferencje się zmienią - same życie. I nie ma w tym nic złego ! Ludzie po prostu o tym zapominają. Ja np. nie wyobrażam sobie być narzeczoną mając 18 lat. Stałam się nią w dniu 30tych urodzin (zacznijmy od tego, że ślub nigdy nie był moim targetem, hehe). Albo kwestia seksu - jako małolaty (przepraszam, nie pieję do Twojego wieku, chodzi mi o pokazanie kontrastu bez krzywdzenia kogokolwiek ;)) na temat seksu wiemy tyle co nic, chociaż wydaje nam się, że wiemy dużo (szczególnie przy powszechnym dostępie do pornografii). Albo podoba nam się to, a nie tamto. I co? 4 lata później wszystko się zmienia...a przy 30tce to już w ogóle :D Robisz rzeczy które kiedyś nawet by Ci przez głowie nie przeszły (i bynajmniej nie chodzi tu o jakieś mega fetysze, tu może chodzić o najmniejszą pierdołę).
No ale, znowu, wszyscy zapominają o tym, jak cielakami byli, i wypowiadają się z perspektywy pseudo dojrzałego woła. Ja to tylko młodszym od siebie lubię mówić to, co napisałam powyżej - wiele Ci się we łbie pozmienia wraz z wiekiem :) I oby na lepsze :)
Idealnie to ujęłaś...
Różnica między dorosłością, a dojrzałością jest taka, że dorosły nie zawsze jest dojrzały, a dojrzały nie musi być dorosły ;) :* <3
oj noz sie w kieszeni otwiera jak pomysle o tego typu ludziach dla mnie najgorsze jest to ze nie potrafi ci dana osoba powiedziec wprost co o tobie mysli tylko jest wielce odwazna za naszymi plecami to jest wg mnie najgorsze ! masz racje olej to i idz dalej bo szkoda poswiecac uwagi i energii na takie osoby !
:** tylko tyle mogę napisać <3
:*
Uwielbiam Cię za ten tekst! Uwielbiam ludzi z takim nastawieniem. O macierzyństwie nie wiem nic, bo nie jestem matką, więc nie wypowiem się na ten temat. Mogę jedynie gdybać, sama dla siebie. Wkurviają mnie osoby, które siedzą przed monitorem i nie robią nic innego od oceniania innych, a same ocenić się nie potrafią. Po prostu mi ich szkoda. Całe szczęście, nie przejmuję się nimi...już. Nauczyłam się tego, bo przebrnęłam przez koszmar szkoły podstawowej i gimnazjum [o czym będzie dziś wieczorem na moim blogu] - dla zabawy powiem, że w Ino.
Ściskam krajankę i życzę wszystkiego, co najlepsze, bo na to zasługujesz :)
W ino? Też przeszłam przez koszmar, ale szkoły licealnej...brrr. Buziaki!
Ala, jak zawsze, szczerze konkretnie i z humorem. Trzymam kciuki za Twoje przedsięwzięcia (te obecne i przyszłe), krocz dalej swoją drogą, dawaj inspiracje innym tak jak do tej pory !!!
Na studiach mieliśmy zajęcia ze świetną Panią
doktor z psychologii, która powiedziała:"jeżeli chcecie być dobrym terapeutą musicie się kierować w codziennym życiu mottem -nie oceniaj". W zawodzie nie pracuje ale weszło mi to w krew. Zawsze zanim negatywnie wypowiem się na czyjś temat zapala mi się w głowie czerwona lampka "nie oceniaj". Radziłabym owej dojrzałej 30 latce spróbować tej techniki ;) A Ty Ala mimo przykrości pamiętaj, że co nas nie zabije to nas wzmocni. Też kiedyś płakałam, przejmowałam się.. a teraz? Spływa to po mnie jak po kaczce. Jeżeli ludzie mówią o innych tzn., że ich życie jest albo nudne albo nam zazdroszczą:)
Chyba tutaj nie chodzi o zazdrość, lecz o to, co drzemie w każdym z nas - myślę [i czekam na hejty :)], że człowiek jest z natury zły, tak po prostu. Zło jest łatwe w wyborze, a dobra można się jedynie nauczyć - a z tym już ciężej. No, ale tu wkroczyłam z metafizyką i filozofią, sorry :)
Czekaj, to w praktyce oznacza, że każdy z nas na start jest Sithem, a dopiero potem może ew stać się Jedi :D ;)
Nie. Tak. Nie wiem :) Nie orientuję się w Gwiezdnych Wojnach.
Dobra, dobra, ale tych 23 lat to Ci zazdro!!! Ogrom osób, które próbują podwyższyć swoją wartość obniżając wartość innych od zawsze mnie fascynuje... Grunt to być ponad to! Brawo.
ej 22 jeszcze, no... :D
Lepiej, większość takich osób...zaniża swój wiek ! :D
Bo część ludzi za sens istnienia przyjęło wpieprzanie się innym w życie, a to najgorsze, co się może przytrafić. Brak własnego sensownego jestestwa. Trzymaj się i nie dawaj idiotom.
Dokładnie.
Niektórzy po prostu mają mega nudne życie i żeby nie widzieć swojego beznadziejstwa wyszydzają z innych. Dla mnie to chore i niezrozumiałe, że komuś chce się marnować czas na wtykanie szpil innym ale jednak w Polsce sporo takiego "sortu" jak to mówi klasyk jest :(
Trzymaj się i głowa do góry.
Madonna zawsze twierdziła, że nie ważne co mówią, wazne żeby mówili i w sumie całkiem nieźle na tym wyszła :)
Kominek z początku kariery w sumie też :)
Po Twoim wpisie można wyczuc, że nie spłynęło po Tobie jak po kaczce, a szkoda. Osoby niedowartosciowane zawsze będą krytykować. Jesteś piękna, mloda i mądra to zawsze znajdzie się ktoś kto będzie Ci próbował skrzydła podciac. Nie daj się !
Wywołało emocje, ale to chyba dobrze, świadczy to o tym, że jestem człowiekiem. Ale nie przejęło mnie to, zwłaszcza, że to nie była jedna wiadomość o jakimś rąbaniu dupy, a kilka nagromadzonych w czasie i tak mnie natchnęło, bo po co być zawsze biernym? A niech pójdzie w pięty tym wszystkim co ą mocni mówiąc o kimś jak kogo nie ma, a jak staną twarzą w twarz to spłoną ze wstydu po moim wpisie. Bo tak będzie. Ja swoją wartość znam i coś może mnie wkurzyć, rozczarować, ale nie podetnie mi skrzydeł, o nie :)
Nie znoszę, gdy ludzie oceniają innych przez pryzmat wieku. Nie znoszę, gdy oceniają, choć tak naprawdę nie znają. Ta ludzka (nie)dojrzałość...
Miałam w swoim zyciu "przygode" z taka zawiscia/plotkami. To boli, strasznie boli!
I samej nie raz i nie dwa zdarza sie powiedziec , ocenic inna osobe sami palniemy cos nie zastanawiajac sie ile bólu to moze przyniesc :/ Bo niby nie mamy nic złego na mysli , my wiemy widzimy wiec mozemy sie wypowiedziec. Jest tak jak piszesz GÓWNO PRAWDA kazdy ma swoje zycie i ponosi za swoje wybory odpowiednia cene. A nam nic do tego ...
Alu, wiem dokładnie co czujesz. Sama mam zawód, w którym na młodych spogląda się sceptycznie. Wiele razy słyszałam w pracy, że jestem taka młoda... i nie są to bynajmniej komplementy. Przykre to, bo każdy kiedyś zaczynał. Może nie mam jeszcze wielkiego doświadczenia, mam za to ogromny zapał do pracy i świeżą wiedzę. Głowa do góry, nie dawaj się prowokować. Pozdrawiam!
Mam 20 lat i też dość sporo przeżyłam dotychczas. Mimo tego większość otaczających mnie ludzi ma mnie za idiotkę, która nic nie wie o życiu. Nie wiek ma tu znaczenie a psychika. Dziecko urodziłam mając 19, starzy znajomi teraz wydają mi się kompletnymi idiotami, jak patrzę na ich niektóre zachowania, czy głupie teksty. Z kolei starsi "mądrzejsi" (...) ciągle mówią, co powinnam, czego nie. Chyba taka jest już kolej rzeczy, że osoby młode zawsze będą miały pod górkę, ale nie warto słuchać nieuzasadnionej krytyki od osób, które właściwie w swoim życiu tylko siedzą i czekają na potknięcie, kogoś komu mimo przeszkód wychodzi.
Pozdrawiam, głowa do góry i dziękuję za ten wpis.
Mam podobnie ze starymi znajomi, niestety :) Myślałam przez pewien czas, że odnalazłam dobre koleżanki w dziewczynach o wiele starszych ok.40 piszących blogi, ale po dłuższych rozmowach niestety da się wyczuć, że jestem dla nich szczylem, który ma luksus bo ma 1 dziecko...nie dogodzisz. Pozdrawiam i buziaki :*
Pykła mi 30tka, dziecka własnego nie mam. Tzn można powiedzieć - miałam. Ciężko chorą Mamę. Mamy nie ma, dzieci mi się mieć nie chce. No i właśnie. Co słyszę ja? Że co ja mogę o życiu wiedzieć - ani męża (jest Narzeczony) ani dzieci ! Czyli kolejny cudowny stereotyp, zaraz obok wieku. Albo się jest za młodym, albo się jest singlem albo bezdzietny. Między wszystkimi tymi stanami stawia się znak równości jako opis 'gówno wiedzenia'. Fakt - jeśli słyszę i widzę jakieś debilizmy ze strony kogoś młodszego ode mnie, to zdarza mi się powiedzieć - co ty ku*wa wiesz o życiu. A - umówmy się - dostęp do wszystkiego i wszędzie (czego nie było 'w moich czasach' 'jak się dzieckiem było' - stopniowo rosło się wraz z rozrostem np. Internetu) zepsuł ludzi bardzo (i gimnazja też, hehe). Każdy był kiedyś głupi, ale chyba nie tak bardzo jak ludzie teraz ;) Teraz nie ma reguły - głupi jest i dzieciak i dorosły. Stężenie głupoty na metr kwadratowy po prostu wzrósł.
Apropos młodych mam - szczególnie można to powiedzieć o tym, co im się wpadka zdarzyła ale im się ułożyło, bo rodzina zasponsorowała i teraz jest zabawa w dom. Że zabawa - to się po prostu widzi. Bo może być tak, że rodzina zasponsoruje wszystko, ale młoda mama ma olej w głowie i instynkt samozachowawczy. Taka oto różnica. Więc dziecko w młodym wieku nie od razu oznacza 'gównowiedzenie' ale nie oznacza też wszechwiedzy. Wszystko składa się na wiele czynników o czym doskonale sama wiesz.
Człowiek uczy się całe życie. Niestety zapominamy o tym z powodu patrzenia przez pryzmat stereotypów.
Jak słyszę, że 'co ja o życiu wiem' i 'zawsze może być gorzej', to mam ochotę wybić komuś co najmniej zęby. A blogersy dzielą się na blogerów i celebrytów. Do tej drugiej grupy na bank należy owa DOJRZAŁA pani ;) (serdecznie pozdrawiam ! Macham ręką ! Chce Pani na solo? :D).