W ubiegłym roku, dokładnie wtedy kiedy Pola poszła do przedszkola, byłam w bardzo trudnym okresie swojego życia. Moja samoocena przez pewne życiowe sytuacje, spadła na totalne dno. Czułam się jak potwór. Nic nie warty potwór. Kilka lat pracy nad tym, by wreszcie pokochać swoje odbicie w lustrze, legło w gruzach.
Dodatkowo odkąd Pola poszła do przedszkola, nie mogłam znaleźć sobie miejsca w domu, nie umiałam zorganizować się ze swoją pracą. Ciągle chciało mi się płakać i jeszcze na dokładkę totalnie nie umiałam pracować jednym ciągiem, tak jak to robię teraz. Zagrzałam miejsce na kanapie, laptop trzymałam na kolanach i ot tak wyglądała moja praca przez pierwsze tygodnie po odcięciu pępowiny. Oczy miałam ciągle czerwone od płaczu. Nie malowałam się, nie miałam wtedy jeszcze zrobionych brwi, więc wyglądałam po prostu jak chora. I fizycznie i psychicznie. Miało to potrwać dzień, dwa, tydzień, ale trwało około miesiąca. Nie wyglądałam może jak zombie dzień w dzień, ale F. i moje dziecko najczęściej taką mnie właśnie widzieli. Zapomniałam co to seksowna piżama, makijaż i ułożone włosy. Pałętałam się po domu w rozwleczonym dresie, tłukąc sobie do łba, że nie muszę się dla nikogo stroić, że rodzina ma mnie taką kochać. Szkoda tylko, że z tym swoim wizerunkiem brzydkiego kaczątka, byłam z dnia na dzień jeszcze bardziej nieszczęśliwa.
Kto oglądał wtedy instastory pamięta, że było mnie bardzo mało. Jeśli już się pojawiałam, to za moment znikałam, bo dopadały mnie silne migreny i ogólnie beznadziejne stany. Nie zastanawiałam się w jaki sposób odbiera mnie F. Byłam w takim punkcie życia, że nie dało się ze mną normalnie rozmawiać. Kiedy przez moment przechodziła mnie myśl, że powinnam się w końcu ogarnąć, mówiłam sobie w myślach: on ma mnie kochać niezależnie od tego jak wyglądam! Ok... na pewno kochał i będzie kochać. Ale jeśli chodzi o "podobanie się", sądzę, że nawet ktoś z mega wadą wzroku, skrzywiłby się na mój widok.
Tok myślenia, opierający się na założeniu, że nie musimy o siebie dbać, a facet ma nas kochać i lecieć na nas 24 na dobę, jest tokiem myślenia wielu kobiet. Ciekawe więc czemu na początku związków, wszyscy postępujemy zupełnie odwrotnie? Może skoro miłość ma być taka bezwarunkowa, pójdźmy od razu na pierwszą randkę w takim wydaniu, w jakim będziemy po pięciu latach relacji. Wszystko byłoby wtedy takie proste! Najgorszym błędem nas, kobiet jest to, że ciągle mylimy zaniedbanie ze zwyczajnym luzem. Dres też może być seksowny, a brak makijażu kuszący. Nikt Wam przecież nie każe wyglądać od rana do nocy jak modelki z okładki. Zaniedbanie to zwyczajne lenistwo, na które nie ma usprawiedliwienia. Do takiego zaniedbania pomału doprowadzałam samą siebie, właśnie w ubiegłym roku.
Nadszedł jednak taki dzień, kiedy stanęłam przed lustrem i zrozumiałam, że F. widzi mnie taką codziennie. CODZIENNIE serwuję mu widok kobiety, która NIGDY nie powinna tak wyglądać. Chyba, że po ciężkiej imprezie, na ciężkim kacu. Ale po imprezie, to może chociaż bielizna byłaby seksi... Zresztą - tu nawet nie chodzi o niego! Ja również znienawidziłam swoje odbicie, a któż może mnie kochać, jeśli ja sama żywię do siebie tak negatywne emocje? No właśnie... Tamtej nocy naoglądałam się swoich starych zdjęć... Poczułam się jakbym dostała w policzek. Co się stało z moją kobiecością? Bardziej kobieca byłam w wieku 17 lat! Co się stało z podkreślaniem mojego krągłego tyłka, z bluzkami, które opadają mi pięknie na ramię... co się stało z fajnymi makijażami, z czarnymi włosami. Gdzie jest ALICJA do jasnej cholery ?! Miałam wrażenie, że ja już w kobiecość, to nie za bardzo wiem jak grać. Zajrzałam do swojej szafy i zobaczyłam... wyciągnięty dres, szerokie, długie tuniki... to przecież nawet nie jest mój styl! Gdzie obcisłe jeansy, gdzie bokserki, zwiewne sukienki? Gdyby to były naturalne zmiany... to luz. Ale u mnie to był jakiś kamuflaż. Kiedyś nawet powiedziałam mojemu F. zapłakana, że jeśli widzę, że jakiś facet zerknął na mnie na ulicy, to jestem bardziej niż pewna, że to z litości... Tak właśnie odbierałam swoją osobę, nawet jeśli się ładnie ubrałam i uszykowałam.
Ostatnie dni września, upłynęły mi na wielu przemyśleniach. Przede wszystkim zrozumiałam, że sama ściągnęłam na siebie większość nieszczęść, które doprowadziły mnie do takie stanu. Napisałam o tym rok temu tutaj. Chwilę przed napisaniem tego tekstu, stwierdziłam, że jestem gotowa, by o siebie zawalczyć. Zarówno pod kątem psychicznym jak i fizycznym. Wróciłam na odpowiednie tory i choć najwięcej do poukładania miałam w swojej głowie, to musiałam też przywrócić swoją fizyczność do porządku. Tak naprawdę kluczowymi zmianami w moim wyglądzie, były zmiany, które wprowadziłam w roku bieżącym. Czuję się dzięki nim dużo bardziej kobieco, czuję się zdrowiej i czuję się ze sobą po prostu dobrze...
MAKIJAŻ PERMANENTNY BRWI
Mój największy kompleks. Malowałam je od lat, bo swoich nie miałam prawie wcale. Były nisko usadowione, były proste - jak od linijki i ledwo widoczne. Bez ich pomalowania, wyglądałam po prostu jak chora. Kiedyś na facebook'u przez przypadek znalazłam kobietę, której makijaże znacznie różnią się od tych, które mamy w pamięci. Dziwnych kolorów tatuaże nad oczami... tutaj brwi były jak dzieła sztuki, a dziewczyny wyglądały z nimi jak po operacji plastycznej. Nowe, piękniejsze twarze. Zabieg nie kosztował mało, ale ja nie żałuję ani jednej złotówki! Nie zrozumie tego żadna kobieta, które codziennie nie musiała pół godziny męczyć się z ich malowaniem, a potem uważać, żeby czasem najmniejsza pierdoła nie sprawiła, że brwi się rozmażą. Basen, deszcz, ściąganie ubrań i masa innych rzeczy nagle okazywała się przekleństwem. I nie, to nie był mój wymysł. Jeśli jakaś kobieta twierdzi, że lepiej wyglądałam przed, to znaczy, że pewnie sama tak wygląda i wmawia sobie, że "to takie ładne". Nie. To nie było ładne. Wolałam dużo bardziej namalowane krzywo i mocno brwi przez siebie, niż brak brwi, który zniekształcał mi twarz. To był defekt, nie kaprys.
WIZYTA U FRYZJERA
Zawsze długie włosy były dla mnie symbolem kobiecości. Sama miałam już swoje całkiem długie i uwielbiałam je! Ale były cholernie zniszczone, przez codziennie katowanie ich prostownicą. Do fryzjera miałam pójść obciąć tylko końcówki, ale siedząc już na fotelu pomyślałam, że skoro tak bardzo wkręcam się w świat zdrowia itp. to chyba pora też pomyśleć i o tym co na głowie? I obcięłam. Do ramion. A po powrocie od fryzjera, po ośmiu latach moja prostownica po prostu umarła. Przypadek? Nie sądzę. Dziś, po ponad miesiącu od ścięcia wiem, że podjęłam dobrą decyzję. Włosy są zdrowsze, mocniejsze i szybciej rosną! Zainwestowałam w fajne, nie aż tak drogie kosmetyki, ale także codziennie funduję sobie porcję różowego eliksiru, która jeszcze dodatkowo podbija efekt zdrowego włosa.
To właśnie TRUE BEAUTY, czyli kolejna nowość na mojej kuchennej półce od Natural Mojo. Wzmacnia włosy, skórę i paznokcie. Mieszanka ma obłędny nie tylko kolor, ale też smak i zapach. Zawiera w sobie składniki takie jak: granat, pęd bambusa, jagody goji. Produkt jest w 100% z naturalnych składników. Ale to nie wszystko! Jest wegański i nie zawiera ani glutenu ani laktozy! Po prostu boooomba! True Beauty piję zazwyczaj rano, gdzieś tam przy śniadaniu, a wieczorem funduję sobie oczyszczenie czyli Pure Detox. O nim pisałam Wam w poprzednim wpisie. Piję go od jakiś dwóch miesięcy i muszę powiedzieć, że działa on naprawdę zbawiennie i można się poczuć zdrowo i lekko.
POZBYCIE SIĘ CELLULITU
Miałam go zwłaszcza na udach. Całe mnóstwo! Od jakiegoś czasu... z trudem potrafię dopatrzeć się jakiegoś defektu czy "dziurki". Zmiany, które stopniowo wdrażałam w życie, widocznie nareszcie przyniosły efekt. Picie tylko i wyłącznie wody i to w dużych ilościach, regularne posiłki, dużo ruchu - to recepta na zdrowe ciało. Wciąż mam chwile słabości, zawsze Wam to podkreślam. Ale na co dzień trzymam się całkiem nieźle. Gotuję "na szybko" co ogranicza się do wrzucania warzyw i mięsa na grill, a między śniadaniem i obiadem, posiłek zastępuję sobie szejkiem białkowym, który zastępuje nam JEDEN PEŁNOWARTOŚCIOWY POSIŁEK! W ostatnim wpisie pokazywałam Wam shake FIT VANILA, ale w tym miesiącu przerzuciłam się na FIT BANANA i ... muszę Wam przyznać, że nie zrezygnuję z tych produktów NIGDY. Jestem tego pewna. Dawno nic tak bardzo nie zawróciło mi w głowie i dawno jakiś produkt nie został kupiony przez tak dużą liczbę moich znajomych i czytelników. I te wszystkie osoby są zadowolone w takim samym stopniu jak ja! Naturalne składniki, pyszny smak, obłędny zapach. To zdecydowanie jedna z tych rzeczy, w którą warto zainwestować dla swojego wyglądu, zdrowia i samopoczucia. FIT BANANA ma fajny lekki, bananowy zapach, ale smak jest nawet zbliżony do FIT VANILI. Szejki wykorzystuję na różne sposoby. W gęstszej formie ( ok. 5 miarek) - do zrobienia gęstego "jogurtu" z owocami. W rzadszej (3 lub 4 miarki) - do wypicia. Szejki również są z w 100 % naturalnych składników - zawierają m.in: soję, białko, granat, zieloną herbatę. Zawsze się cieszę jak głupia jak mam to wypić, ale co zrobić... to jest po prostu przepyszne :)
Codziennością stało się również stosowanie FIT CAPS od Natural Mojo. To kapsułki, które pozwalają nam w szybszym spalaniu tkanki tłuszczowej. Zawierają w sobie superfoods takie jak chilli czy zielona herbata. Może je zażywać zarówno w dniu, w którym trenujemy jak i w dniu, w którym nie trenujemy. W drugim przypadku, kapsułkę łykamy po każdym posiłku, w celu stymulacji metabolizmu.
Na stronie Natural Mojo, możecie kupić nie tylko pojedyncze produkty, ale też zestawy - i zawsze jest to tańsza opcja. Na przykład tutaj, macie zestaw, w skład którego wchodzi zarówno FIT VANILA z shakerem jak i FIT CAPS. Cena w zestawie jest niższa, niż gdybyście kupowali to wszystko osobno, a z moim kodem rabatowym MAMALA25 - mając 25% zniżki , spadnie jeszcze o kilka "groszy" ;)
Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy po czymś się chudnie itp - kiedy dostaję od kogoś wiadomość: schudłaś po tym? - odpisuję, że same kapsułki czy same koktajle, nie sprawią, że schudniemy, jeśli poza nimi kompletnie nie będziemy pilnować diety. Taki produkt nie istnieje! Produkty Natural Mojo to uzupełnienie diety, które może wspomóc proces chudnięcia, spalania tkanki tłuszczowej bądź poprawy stanu skóry.
Prócz powyższych zmian, zainwestowałam również w kosmetyki do twarzy. Nareszcie wybrałam takie z górnej półki. Pokazywałam Wam już swój podkład DiorSkin Forever. Koszt ponad 200 zł, ale naprawdę warto. Odkąd zaczęłam się malować czyli jakoś w wieku 15 lat, kupowałam jakieś tandetne fluidy po 30 zł. Jeszcze do niedawna! Wiecie... jaki inny fluid może kupić nastolatka mieszkająca z rodzicami, a potem młoda mama, która dopiero co zaczęła pracować? Dopiero teraz zaczynam nareszcie mieć sytuację taką, jaką zawsze chciałam mieć i myślę, że jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy to moje wybory są naprawdę rozsądne. Do zakupu produktu z górnej półki, skłoniła mnie przede wszystkim...wysypka, która pojawiała się ilekroć nakładałam sobie na twarz te wszystkie tandetne fluidy i pudry. Obiecałam sobie wtedy, że nie będę się malować dopóki nie zainwestują w porządny podkład. Co najzabawniejsze... jeszcze do niedawna śmiałam się, że na pewno nie ma żadnej różnicy, czy fluid za 30 zł, czy za 300. Ale tak chyba się ma, że jak nas na coś nie stać, to lubimy sobie pewne rzeczy wmawiać.
Ach... tak naprawdę, pomijając te brwi, mogłabym rzecz, że kluczem do pewności siebie i do tego, by czuć się pięknie, jest po prostu zdrowie. Żyjąc zdrowo, będąc aktywnym, jedząc zdrowo - promieniejemy nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz. Wygląd zewnętrzny nie jest najważniejszy, ale myślę, że w jakimś stopniu jest ważny i bardzo często dyktuje nam kobietom, nasze humory.
Mam nadzieję, że i Wy jesteście na dobrej drodzy - czy to z odżywianiem się, czy z aktywnością. Pamiętajcie, że każda kobieta powinna czuć się dobrze z samą sobą i jeśli mamy możliwość zmienienia czegoś na lepsze i mamy pewność, że poczujemy się po tym lepiej - to korzystajmy z tego! Nie słuchajcie innych! Większość osób odradzała mi zrobienie brwi, a tymczasem okazało się, że była to moja jedna z najlepszych decyzji tego typu! Z przyjemnością patrzę rano w lustro, bo nareszcie moja twarz ma normalne rysy, oczy nie sprawiają wrażenia, zapadniętych, a dzięki temu, że brew jest teraz wyżej, moje wielkie czoło ( choć nadal wielkie ) to nie rzuca się aż tak w oczy.
No i macie. Bym zapomniała, bo ja zawsze cholera tak mam, że coś zaczynam, nie kończę i wkraczam na kolejny etap. A przecież przypomnieć nowym przybyszom trzeba, że na wyśmienite produkty od Natural MOJO macie zniżkę 25% na wszystko - hasło: MAMALA25. Korzystajcie i dawajcie znać jak Wasze wrażenia. A jeśli jeszcze nie trafiliście na wpis o Natural Mojo, to znajdziecie go tutaj.
Adijos kobietki! Walczcie o siebie, promieniejcie, bądźcie piękne i pamiętajcie, że Wasze życie to ... Wasze życie! I wybory, jakiekolwiek - również powinny być tylko Wasze. Nikt nie przeżyje za Was życia, nikt nie poniesie konsekwencje za złe decyzje. Dlatego... róbcie jak czujecie. Po prostu! Kto inny ma zawalczyć o Wasze szczęście. Tylko TY SAMA możesz to zrobić.
Cos mi uświadomiłaś ... mam wrażenie ze właśnie teraz mam taki moment w swoim życiu ? I wcale mi nie jest z tym dobrze ? Pora wziąć sie w garść. A ty Ala wyglądasz cudownie, brwi idealne ❤️ Dziękuje za wpis ?
Czasem po prostu trzeba poczekać na jakiegoś kopniaka, jakąś siłę nie z tej ziemi, która sprawi, że nam się zachce. Powodzenia! :*
Pięknie napisane! Każda z nas powinna walczyć o lepsza wersje siebie, dla.. samej siebie :) Alicja jak zawsze piękne zdjęcia! :)
Dobrze napisane - dla samej siebie ! Dziękuję, F. się postarał :*
F. robił zdjęcia? Tak właśnie sobie myślę, że ostatnio coś dużo Ci pomaga, jak to zrobiłaś? :D Chłopy się zazwyczaj nie garną :D Przynajmniej mój haha :D
Mój też się nie garnął, ale ostatnio jakoś tak nam się pięknie żyje, że obydwoje się wzajemnie we wszystkim wspieramy i sobie pomagamy :* Zdjęcia oczywiście z jego ręki :*
Co do kosmetyków mam zdanie, że nie cena się liczy ale to żeby nam i naszej skórze pasowały. Ja używam swoich od kilku lat, i zmiany często nie wychodziły na dobre, te droższe często okazywały się gorsze a napewno nie warte swojej ceny, tusz który kosztował 80 zl tak pokleil rzęsy, że szybko wróciłam do swojego za dwie dychy.
To fakt! Akurat tusze do rzęs też uważam, że można dostać tanio dobry produkt, ale z fluidami akurat nie mam dobrego doświadczenia jeśli chodzi o niskie ceny :)
Każda kobieta powinna przeczytać ten tekst! Uważam tak jak Ty, że zaniedbania nic nie usprawiedliwia.Wiesz co mi się w Tobie podoba? Że Ty sama uczysz się na błędach i wyciągasz wnioski. Wbrew pozorom, niewiele ludzi jest do tego zdolnych.
W sumie masz rację... niektórzy powielają swoje błędy i w ogóle nie wyciągają z nich żadnej lekcji. Ale mam nadzieję, że coraz więcej osób jest świadomych i pragnie dla siebie zdrowego i pięknego życia :*
Poprosze o namiary do Pani ktora robie takie piekne brwi, ja mam też kompleksy na punkcie swoich brwi. Pozdrawiam Monika
Poprosze o namiary do Pani która robi takie piękne brwi :-) Pozdrawiam Monika
Izabela Cytrowska makijaż permanentny na fb :* Profesjonalistka! Zjeżdża do niej cała Polska i nie tylko :) Polecam!
"Namówiłaś mnie" na ścięcie włosów, tzn końcówek.. I przyniosło super efekt. Już dawno miałam to zrobić ale tak długo zapuszczałam włosy, że szkoda mi było je skracać. Noo i cooooo? Teraz przynajmniej zdrowo wyglądają ?
Noo i super! Bardzo się cieszę! Moje teraz rosną jak szalone po ścięciu :*
Alicjo, kto by pomyślał, że tak piękna kobieta jak Ty, kiedykolwiek miała niską samoocenę i to do tego stopnia. Jesteś piękna, pamiętaj o tym!
Bardzo dziękuję, ale jednak... można być miss, a jeśli nie ma się porządku w głowie to może być kiepsko... :)
Z przyjemnością skorzystam w końcu z Twojej zniżki i zamówię co nieco :) Odnośnie tekstu, chciałabym Ci powiedzieć, że przeszłam to samo i doszłam do tych samych wniosków :*
Korzystaj, bo warto! :) :*