0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

15 listopada 2015

Kiedyś znajdę dla nas dom...

Staram się myśleć pozytywnie. Staram się wizualizować sobie swoją przyszłość w jak najlepszych barwach. I zawsze staram się być ponad problemami. Wierzyć, że moje myśli mogą zmienić wszystko... Jednak jest coś co zaprzątało mi jeszcze do niedawna moją głowę. Burzyło cały dobry nastrój i sprawiało, że chciało mi się wyć... aż nadszedł moment kiedy zobaczyłam światełko w tunelu. Zaczęłam wierzyć, że nierealne - może stać się realne. 

Brak własnego mieszkania. Tak. To właśnie to, co nie pozwalało mi spać spokojnie. Tak, wiem. Mam 22 lata, ale mam też świadomość jakie są ceny mieszkań, ile zarabiam i jakie konsekwencje ciągnie za sobą kredyt, który nie ukrywajmy - najlepszym wyjściem z sytuacji nie jest. Porwałam się na Warszawę, to teraz mam za swoje. Bo nie wiem ile musiałabym zarabiać, żeby kiedykolwiek kupić tu mieszkanie za gotówkę. A jednak ludzie kupują. Ba! Nawet domy kupują...I tak dobijały mnie te myśli każdego dnia, a gardło ściskało się za każdym razem kiedy 10 przelewałam kasę za wynajem. I tak z dnia na dzień, moja obsesja na tym punkcie była coraz większa i większa. Stałam się frustratką, która z łezką w oku mijała nowe domy za moim blokiem, a czasem to nawet przystawałam patrząc na nie rozmarzona i jednocześnie rozżalona.

Jakoś ze smutkiem słuchałam koleżanek w swoim wieku, którym rodzice kupili mieszkania, albo ich faceci mieli dużo zer na koncie. Aż w końcu pomyślałam sobie: niby czemu bym nie mogła tego mieć? Przecież każdy z nas może mieć to o czym marzy. Ale to wszystko nie spada z nieba, nie dostajemy tego w prezencie. Żeby mieć DUŻO trzeba od siebie dać jeszcze więcej. I tak zaczęłam rozmyślać, kombinować. Zaczęłam zastanawiać się co muszę zacząć robić, by nie tylko żyć, aby przeżyć, ale coś dodatkowo z tego życia mieć.  A może inne studia, a może jakaś firma. Kosztorysy, biznesplany, wciąż nowe pomysły w głowie. Spotkania, telefony... ale to wszystko to nie było TO. Pewnego dnia zrozumiałam, że ciągnięcie kilku srok za jeden ogon jest bezsensu. Mam już swój mały "biznes", który jednocześnie jest moją pasja. W moim blogu tkwi ogromny potencjał, czemu miałabym próbować z czymś innym, skoro już tutaj doszłam tak daleko. Ale wciąż pojawiały się w głowie myśli "Blog to za mało". Aż w końcu sama siebie spytałam "Niby czemu? Czemu za mało?". Będzie tyle ile tylko sobie wymarzę. Jeśli zechcę uczynię z tego "biznes życia", a jeśli włożę w to całe swoje serce - to sukces będzie gwarantowany. Wiem - ludzie nie lubią kiedy tak się mówi. Polacy to istotki, które uwielbiają osoby, które są skromne, a na pochwały reagują "Nie no co ty...ja?" - ja też taka byłam. Ale czas w końcu poznać swoją wartość i być świadomym swoich mocnych stron. Czas nauczyć się powiedzieć "Tak. Osiągam sukcesy. Tak - jestem dobra w tym i w tym". Czas przestać wątpić w siebie, a czas zacząć mówić otwarcie "Zasługuję na wszystko co najlepsze". Ale czas też zrozumieć, że żeby dostać wszystko co najlepsze - trzeba na to cholernie ciężko pracować.

Pragnę tego własnego mieszkania, a może domu z ogrodem. Pragnę mieć ten komfort psychiczny, że mam coś swojego, że nikt mnie stąd z dnia na dzień nie wyrzuci, nie podwyższy opłat. Pragnę domu, w którym obsesyjnie nie obserwuję czy czasem nie zniszczyłam mebli kuchennych, bo przecież nie są moje. Po prostu pragnę swoich 4 ścian. I będę je mieć. Nie wiem ile mi to zajmie. Czy 5, 10 czy 15 lat. Jestem jednak niepoprawną optymistką, a w głowie mam nierealne marzenia "W dwa lata uzbieram na kawalerkę". Jedni się śmieją, inni pukają w głowę, a ja...ja w tym czasie latam ze spotkania na spotkanie, wertuję e-maile, pracuję - a wszystko to robię w towarzystwie najfajniejszej asystentki na świecie - panny Poli, co ma lat niespełna dwa. Niemożliwe? Wszystko jest możliwe. Nawet to, że jeszcze dwa miesiące temu byłam w czarnej dupie i nie miałam grosza na swoje zachcianki, a za kilka lat dorobię się własnego mieszkania. Mój tato powiedział mi "Ale nie możesz zakładać, że tak będzie, bo nie masz na niektóre rzeczy wpływu." - odpowiedziałam tylko..." Tato. Mogę wszystko. Jeśli tylko czegoś pragnę - to jestem w stanie to osiągnąć."...

...infantylne? Pogadamy za kilka lat...

43 comments on “Kiedyś znajdę dla nas dom...”

  1. My mając nieco więcej lat doszliśmy właśnie do wniosku, że przez 10 lat przepuściliśmy tyle, ze już bylibyśmy na swoim, teraz szukamy dobrego kredytu i będziemy na swoim, tylko swoim :)

  2. Alu jak zwykle porządna dawka motywacji...też ostatnio zwątpiłam, ale teraz myślę, że rzeczywiście...wszystko można :)

    1. Oczywiście, że można! Trzeba tylko postawić sobie cel i odhaczać punkty, które nas do niego przybliżają! :)

  3. tak jest! bardzo dobrze masz podejscie, a to juz polowa sukcesu. swietnie prowadzisz strone, wiec wszystko jest mozliwe! powodzenia alus!

  4. Życzę powodzenia, pozytywne myślenie to połowa sukcesu druga ciężka praca. Jeśli uda wam się uzbierać cześć zawsze możesz wziąść kredyt i nie płacić wynajmu tylko za to kredyt. Ja wieże ze za 2 lata będziemy czytać jak urządzasz dom ;)

  5. A ja mam 23 lata od dwoch lat swoje mieszkanie. Tak wzielisny kredyt.. Nic z nieba nam sie spadlo. Ale kasa ktora wydawalismy na wynajem w tej chwi idzie na kredyt. Czasem jest ciezko ale uczucie ze nikt nam niczego nie dal jest warte wszystkiego. Dodam ze tez mamy corcie 3 letnia :)

    1. Zazdroszczę. Chętnie wzięłabym kredyt zamiast płacić czynsz. Ale cholera, żaden polski bank nie da mi kredytu, bo moja umowa o pracę ma określony czas...

    2. Zazdroszczę! Ja niestety działam na umowach o dzieło i ciężko mi o kredyt...zresztą kredyt na mieszkanie w wawie...wezmę 500 tys bede musiała spłacać...milion... O.o

  6. Ja sobie założyłam, że na studiach dziennych z Z. uzbieramy na kawalerkę na start.
    Udało się :) Mieszkamy w ciasnej, ale własnej, której nikt nam nie zabierze.
    A satysfakcja z tego, że to własne ręce na nią uzbierały, odmawiając sobie kolejnego ciucha... bezcenna :)
    Trzymam kciuki- jeśli nam się udało, to i Wy z powodzeniem dacie radę! :)

  7. Mamala, zaczyna mnie wkurzac, ze czytam u Ciebie moje mysli :D ile mozna?!
    Trzymam za Ciebie kciuki. Za Ciebie i Twoja Rodzine. Czy sie uda, czy nie - wiem, ze Ty wiesz, co najwazniejsze. Powodzenia Madra Dziewczyno!!!

  8. Jestem obecnie na podobnym etapie. Mój Synek ma 2,5 roku, jesteśmy po ślubie 5 lat. Nadszedł czas by bardzo intensywnie zacząć działać w kierunku posiadania własnego domu. Będzie ciężko, ale damy radę, ja to wiem. Niemal co dzień ten temat się przewija w naszym życiu, wizualizujemy, wierzymy, uda się!
    Uwierz mi Alicjo, że Wy także będziecie mieć swoje 4 kąty, jestem tego pewna :).

    1. I obydwie będziemy sobie urządzać, wymieniać się doświadczeniami...aaaa wierzę w to! Powodzenia i Tobie! :*

      1. I u mnie podobne marzenia, z tym że co raz więcej przeciwności na drodze... ? I niestety termin realizacji tych marzeń co raz bardziej się oddala...Chyba muszę znaleźć sobie jakieś nowe marzenia łatwiejsze do spełnienia.

  9. otóż to! aaaa jak kupisz kawalerkę, to ładuję tego Jacka Danielsa i wbijam na Degustację!
    Ps. Mój szanowny mąż, zdał Twój test ;D Po chwili dłuższego zastanowienia, powiedział jak mam na imię ;D

    1. Degustacja obowiązkowa!!! :D Ale tym razem będzie więcej niż 3 kielony na łeb, phi! Noo i brawo dla męża! :D

  10. Bardzo podoba mi się Twoje podejście do życia ?????Trzymam kciuki żeby było tak jak sobie wymarzyłaś ❤

  11. My wynajmowaliśmy mieszkanie przez rok, teraz jesteśmy prawie na swoim, bo na nasze obecne mieszkanie mamy kredyt. Tak zdecydowaliśmy i tej decyzji nie żałujemy. Czytam coraz częściej o propozycjach polityków, którzy chcą budować państwowe mieszkania na wynajem, to nie wiem, czy w Polsce taka forma mogłaby się sprawdzić. My po prostu chcemy mieć własne mieszkania, które będą tylko nasze, które staną się naszą ostoją, portem do którego możemy wracać i towarem, który możemy kiedyś zostawić dzieciom lub wnukom albo sprzedać, kiedy zapragniemy zmiany.

    Powodzenia w staraniach o własne M:)

  12. Powodzenia w spełnianiu marzeń! ? Nasz wielki dzień jest juz DZISIAJ ! ? ? Chcieć i nie przestawac dążyć szukając sposobów= móc !

  13. Na pewno ogromny plus za optymizm bez tego na pewno się nic nie osiągnie, ale uwierz mi czasami lepiej spojrzec na coś chłodnym okiem . super że masz pasję baa i zarabiasz na tym 99 % szczęścia, ale pomyśl że za pare lat będziesz dojrzałą kobietą która będzie miała 30 ,40 50 lat i Twój blog może nie przynościć takich albo żadnych dochodów a Ty obudzisz się z ręką w nocniku bo za młodu nie zdobyłaś żadnego ZAWODOWEGO doświadczenia? jestem od Ciebie rok starsza ale ja się już na marzeniu sparzyłam dlatego któregoś dnia zamknij oczy i przemyśl co dalej. ;) pozdrawiam i życzę Ci jak najlepiej :) p.s mieszkania w Warszawie moga być tanie tylko długo trzeba czekać na okazję ;)

    1. Oczywiście, zgadzam się. Ja wciąż powtarzam, że blog to dopiero "furtka", która otworzy mi kolejne drzwi i pokaże nowe możliwości. Myślę o własnym "biznesie", ale póki co wolę się skupić na 1 rzeczy :)

    2. a kto powiedział, że za kilkanaście - kilkadziesiąt lat będą jeszcze te zawody, które istnieją? Może połowa z nich zniknie z rynku pracy. Za to wejdą nowe - związane z coraz nowszymi możliwościami technologii, social media, etc.

  14. Piękny tekst i bardzo motywujący! Ja jestem właśnie na takim etapie życia, że zastanawiam się jak to się stało..dlaczego do tego doszło.. I muszę coś zrobić, żebym w końcu była szczęśliwa. Jestem jeszcze młoda, yyy w każdym bądź razie przed 30tką :-P więc mogę jeszcze zmienić swoje życie, mam dla kogo :-)
    Powodzenia! A może jakaś wygrana w totka..ojj fajowo by było :-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

@alicjawegnerpl

Zajrzyj na mój Instagram i sprawdź, jak żyję, manifestuję oraz działam.
cartcrossmenuchevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram