Jak to jest, że każdego roku wydaje nam się, że już tacy jesteśmy mądrzy, świadomi, że tyle wiemy... a mija rok i okazuje się, że to co wiedzieliśmy wtedy, było zaledwie kropelką w morzu wiedzy i doświadczeń, które nabywamy wraz z wiekiem.
I mimo, że wiek to tylko liczby i często nijak mają się do bagażu doświadczeń, które nosimy na swoich plecach - to jedno jest pewne: jeśli się rozwijamy, każdego roku będziemy mądrzejsi, bardziej świadomi i doświadczeni. I wcale nie musimy doznać okrutnej choroby ani wypadku - wachlarz doświadczeń jest naprawdę szeroki, a odmieniać naszego życia nie musi nasz własny rak - może to być z pozoru coś dużo bardziej błahego od raka czy innych nieszczęsnych przeżyć.
Odkąd zaczęłam zmieniać swoje życie i siebie, co chwilę dochodzę do nowych wniosków i co chwilę doznaję czegoś na kształt oświecenia. Dochodzę do czasem z pozoru prostych rzeczy, ale w taki sposób, że nic już nie jest takie samo. W tym roku, czytając kolejną książkę Reginy Brett, zrozumiałam, że jeśli mamy z czymś jakiś problem - to najwidoczniej problem jest w nas. Analizowałam to kilka dni. Owszem, wiedziałam już coś w tym temacie i wiedziałam, że zmiany należy zaczynać od siebie. Ale nigdy nie wzięłam sobie tego do serca aż tak mocno. Nigdy nie patrzyłam na swoje relacje, wydarzenia życiowe i wszystko inne patrząc tylko przez pryzmat własnego postępowania. Zawsze brałam pod uwagę czynniki z zewnątrz - a najbardziej innych ludzi. Rozpaczając jak niesprawiedliwie byłam traktowana w liceum, nie brałam pod uwagi tego, czym ja mogłam zawinić - na swoje wszystkie złe występki miałam masę usprawiedliwień. To nauczyciele i szkoła powinny się zmienić, nie ja. W relacjach z ludźmi - podobnie. I mimo, że w ostatnim czasie starałam się trochę bardziej patrzeć już tylko na siebie to i tak moja natura, czasem dawała się wpędzić to błędne koło, w którym szukamy winy we wszystkim innym tylko nie w nas.
Doskonałym przykładem była moja praca. Zamiast z każdej porażki wyciągać wnioski i patrzeć na to co JA powinnam zrobić lepiej, wolałam zrzucać winę na to, że teraz wszędzie oszukują, że firmy szukają jeleni, że to, że sramto. Zamiast brać na klatę pewne niewygodne sytuacje i stwierdzać, że widocznie powinnam być lepsza, wolałam oczywiście wersję, gdzie jestem skrzywdzoną istotką, która wszystko robi jak należy, a czasem ktoś jest ślepy i tego nie widzi. Każdy z nas znajdzie masę takich sytuacji, w których wolelibyśmy zmienić postawę rozmówcy, zmienić postawę świata - ale nie siebie.
Zapewne znacie takie osoby, które są na co dzień rozgoryczone, sfrustrowane. Mają żal do świata. Są zaniepokojone wojnami, biedą na świecie, bezrobociem. To, co dzieje się na świecie jest też dla nich świetną wymówką na wszystkie niepowodzenia życiowe. Beznadziejna praca to wina rządu, beznadziejna płaca też. Wysokie rachunki to najpewniej też ich wina. Ale w nas nie ma winy. Przecież każdego dnia robimy wszystko, by zmienić swoją sytuację. A ona przecież wcale się nie zmienia... Nie dochodzi do nas, że życie to nie jest bajka i nie zawsze jest kolorowo - ale ZAWSZE, dosłownie ZAWSZE powinniśmy brać z uśmiechem to co daje nam życie - nawet jeśli odbiega to od naszych wyobrażeń. Bo beznadziejna praca, w której teraz tkwisz, może dać Ci doświadczenie w pracy marzeń, do której dotrzesz, jeśli tylko nie zagrzejesz tyłka w świecie, którego wcale nie lubisz. Całe życie umartwiasz się złą sytuacją na świecie i całym złem, które siedzi w innych ludziach, nie rozumiejąc jednej podstawowej rzeczy: nie zmienisz tego wszystkiego. Ale możesz zmienić siebie i świat wkoło siebie. Wyobraź sobie jak pięknie byłoby na naszej kuli ziemskiej, gdyby każdy jutro wstał i powiedział: od dzisiaj nad sobą pracuję. Będę lepszy dla siebie, dla ludzi i będę piękniej żyć, nawet w obliczu problemów i nawet wtedy, gdy ktoś potraktuje mnie jak nieprzyjaciela.
Ale tak się nie dzieje. Znów wstajesz i znów się wkurzasz na sąsiada, który wierci za ścianą. Znów się wkurzasz, bo kierowca autobusu odjechał Ci minutę za szybko. Znów się wkurzasz, bo w pracy otaczają Cię sami idioci. Tylko Ty jesteś taki skrzywdzony i niesprawiedliwie traktowany. Wyzbądź się tego! Nie oczekuj, że świat stanie przed Tobą otworem i że wszyscy ludzie będą dla Ciebie życzliwi. To TY bądź otworem dla świata. Bądź światłem, które rozświetla każdą drogę, na której staniesz. Bądź człowiekiem, który nie mówi: nie lubię Cię, odwal się ode mnie. Bądź człowiekiem, który kiedy widzi kogoś wrogo nastawionego myśli sobie: ten człowiek nie jest moim przyjacielem, ale widzę w nim Boga - takim sformułowaniem posługuje się jedna z postaci przytoczonych w książce Reginy.
Przez kilka lat swojego związku, wyszukiwałam w swoim partnerze rozmaite wady, ale jakoś nigdy nie widziałam ich w sobie. W ostatnich miesiącach, ba może powinnam liczyć to w latach... wyliczyłam na palcach, czego od niego nie dostaję. Kiedy w tym roku oprzytomniałam i spojrzałam na to wszystko od boku, zobaczyłam jak wiele dostawałam, ale tego nie zauważałam... ale zobaczyłam też jak wiele rzeczy ja mogłam od siebie dać. A tego nie zrobiłam. Tkwiłam w przekonaniu, że jeśli ktoś popełnia w tym związku błędy, to na pewno nie jestem to ja. Chciałam na siłę zmieniać swojego partnera, zamiast skupić się na tym, co ja mogę zrobić lepiej. Przez to, że tak bardzo skupiałam się na nim i na tym co robi, lub czego nie robi - ja przestałam robić połowę tych rzeczy, których on pewnie też pragnął. Ale on nie należy do tych, którzy zmieniają na siłę.
Ten rok, mimo, że trwa dopiero 15 dni już uświadomił mi przełomową rzecz - na każdej płaszczyźnie, muszę zaczynać zmiany wyłącznie od siebie. Dosyć wyliczania wad partnerowi - pora wyliczyć swoje własne i zastanowić się, co ja mogę zrobić lepiej. Dosyć narzekania na ubóstwo na świecie - pora zorganizować jakąś zbiórkę i pomóc na miarę swoich własnych możliwości. Dosyć dopatrywania się w ludziach wad, które powinni zmienić. Dosyć dopatrywania się wad w otoczeniu, w świecie. Zmieńmy siebie, swoje życie, swój świat wkoło - a wszystko zacznie wyglądać dla nas bardziej radośnie, bardziej przychylnie. Jeśli zmienimy siebie i swoje podejście do życie - życie zmieni swoje podejście do nas. Nie ma lepszego sposobu...
Przekazuję Wam kod zniżkowy do NA-KD – sklepu, z którego pochodzi ten cudowny, mięciutki i niezwykle kobiecy sweterek z odkrytymi ramionami. Zapełniliście mi skrzynkę na IG pytaniami o niego... Kod zniżkowy 20% brzmi : Alicja20 i obejmuje cały asortyment nieprzeceniony. Łapcie bezpośredni link do sweterka - klik!
Kiedyś również myślałam jak Ty dawniej. Doszukiwałam się problemów wszędzie, byle nie w sobie. Ciesze się, że tak jak u mnie, u Ciebie także się to zmieniło :) a książki Reginy uwielbiam, dostałam dwie na urodziny i chętnie do nich wracam.
Które książki dostałaś? Jestem ogromnie ciekawa! Ja mam cztery i KAŻDA jest boska i warta przeczytania! :*
"Jesteś cudem" i "Bóg nigdy nie mruga" - przecudne!
Pięknie wyglądasz i zmiana.myślenia wyszła Ci na dobre ?
Bardzo dziękuję, to miiiiłe! I to jak! :*
Alicjo jestem pod wrażeniem, kwitniesz. To chyba Twój czas naprawdę promieniejesz ! Potrafisz być taka szczęśliwa mimo problemów. Cudowna kobieta !
Boże, nadrabiam komentarze z kilku wpisów i już się rumienię no! Naprawdę aż tak na zewnątrz odbija się to co wewnątrz? Jestem w szoku! Dziękuję!!! :*
Mamalka, skąd spodnie? :* Pięknie w nich wyglądasz :*
Dziękujję, to zara - są obłedne! Wyhaczyłam w promce za 60 zl :D
kobieta jak wino <3
Ale miiiło! :) :*