Co ja Wam dzisiaj opowiem... bohaterem matka, a może PMS... a może i ja i on... Co ja za dzień wczoraj miałam. Ileż to ja łez wylałam i ile razy zaklęłam pod nosem. A te wszystkie pieprzone klocki pod łóżkiem - a za jednym zamachem bym w kosmos wysłała! Ten co mi się w stopę wbił, to nim rzuciłam o ścianę. O! Niech ma za swoje...
Telewizor to grał za głośno, nawet jak nie grał, a ten mój facet... jak on głośno mrugał... o panie. Nosz w łeb bym palnęła i z domu wyrzuciła od razu. Mrugać tak głośno i oddychać jeszcze mu się zachciało. A jak się wiercił...no święty by nie wytrzymał. Przez dwie ściany było słychać każdy ruch! I te dzieci na placu zabaw...czwarte piętro a wciąż słychać. Drą te japy, bo pewnie na dworze pierwszy raz, jakby z zamknięcia wypuszczone. I wczoraj, akurat wczoraj się drzeć musiały. I walizki...no kuźwa wszyscy z walizkami na kółkach. Warszawa z domów zjeżdża. I nie autem do garażu podziemnego, nie z walizką taką do rączki - wszyscy z tymi walizkami na kółkach. Jadą, jadą, a hałas taki jakby czołgi przejeżdżały pod oknami. No i anioł mój - dziecię najdroższe - no wczoraj, akurat wczoraj, po każdym położeniu się do łóżka, jakby radar miało - sekunda i jest i czegoś chce, a to piciu, a to jeść. No a co to do cholery jasnej ma być? Ojca nie ma czy co? No to wstaję i jak nie zaklnę, jak nie rzucę kurwą tak żeby sąsiedzi usłyszeli. A garnka na piecyk to normalnie nie położę, tylko jak pieprznę to tak, żeby każdy wiedział jak mi cholernie źle! I kabel... kabel do laptopa. No specjalnie ktoś mi go rozklekotał. No wsadzam,wsadzam i nie działa. A w dupę z tym wszystkim myślę. Leżę. Leżę. I cisza błoga. Jakby PMS przestawał istnieć, choć wiem, że wcale nie... I nagle jest - muszka. Pieprzona, mała muszka. Ta mała, co lata i złapać jej nie można. I smera mi co chwilę ten nos, ucho, czoło. No wszystko wszystkim, ale jak przy setnym smernięciu nie wstałam...no jak nie wyrzuciłam z siebie do tej muszki, co ja sobie o niej teraz myślę. Jak laczkiem jej nie przywaliłam i nie rozmazałam na ścianie. I ruszyłam. No już nawet mejkapu nie nałożyłam, co mi się przy wyjściach nie zdarza. Ale, że to wyjście takie w moim stylu, aż do żabki w bloku obok, to robię wyjątek. Skoro zawsze chodzę pomalowana, to dziś mnie nikt nie pozna. Przy kasie w żabce podlicza mi kasjer...lody, piwo, baton, chipsy. Na ławce lody i baton, w domu piwo i czipsy. Wchodzę po cichaczu, piwo do lodówki, czipsy do szafeczki. Idę się kąpać - informuję familię. Godzina w wannie. Wychodzę. Odświeżona, nieco uspokojona. Sprzątam trochę w mieszkaniu, po godzinie usypiam Polkę i ... zmierzam. Kierunek - kuchnia. Zmierzam, tak zmierzam i ... oczom nie wierzę. Bo z chipsów, to jedynie paczka do wylizania została, a piwo jak otwierałam, to pół rozlałam. A tej drugiej połowy to mi się już nawet odechciało. A pieprz się ty pe em esie... I spać poszłam.
A dnia dzisiejszego rano wcześnie wstałam... i w podskokach z dzieckiem przez warszawski las skąpany słońcem, rytmicznym, tanecznym krokiem sobie szłam, nucąc cicho pod nosem "oprócz błękitnego nieba"... i ja się do cholery pytam... czy to się leczy? I nie chodzi mi tu wcale o PMS...
Hahaha aż się popłakałam ze śmiechu ? jakbym czytała o sobie, ale nie tylko wczoraj, a przez kilka ostatnich dni.. Ale właśnie mijają, jednakże samopoczucie jeszcze nie to samo co zwykle, więc położyłam dziecię me spać iii...i natrafiłam na Twój wpis, który jakby złamał zły czar i od razu śmiać się człowiekowi chce! Dzięki ogromne! :*
Wpis the best! ????
Haha i o to chodzi! Śmiej się i płacz! :D Buziaczki :*
To dziadostwo nie powinno istnieć!!! :D A tekst mega, uśmiałam się maksymalnie :D
Nooo to dziadostwo jest okropneee! :D
haha ja też się uśmiałam :D że ktoś kabel specjalnie rozklekotał :D ale najśmieszniejsze jest to, że jakbym o sobie czytała :D
haha no rozklekotał jak nic! :D
Toż to o mnie xD xD xD
Jest nas sporo w takim razie :P
Nie pamiętam co to pms i okres odkąd zaciążyłam, czyli jakieś 1,5 roku :-D i jak na razie nie narzekam, fajowo mi z tym hehehe ;-)
Czytało się lekko i współczująco :-P
Ale zazdro! :D
Może nie uwierzysz ale dwa dni po tym jak skomentowałam ten post dostałam okres!! Czujesz to?! Mogłam nic się na ten temat nie wypowiadać, to nieeeee..zaświerzbiła mnie ręka i musiałam się odezwać! No i pokarało mnie :(
;-)
Jejjjjuuu... odkąd urodziłam to mam tak tragiczny PMS, że samej siebie nie poznaję :( Rozumiem więc i się utożsamiam. I będe czytać to zawsze podczas pmsu - na poprawę humoru :)
O dobry pomysł z tym czytaniem tego podczas PMSu! :D
no i bam - wlasnie przyszedl :D ale dzieki Tobie przywitalam go z bananem na fejsie ;p ;)
I o to chodzi! :D Widzisz - ulżyłam Ci w cierpieniu :D
<3
:*
hahahaha popłynełaś :D
Ależ wcale! :D
Miało być śmiesznie?
Padłam :d ? To takie prawdziwe :d
Już nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać :D
Muszę podesłać ten tekst swojemu mężulowi - on chyba myśli, że tylko ja tak mam, serio! A tu proszę - jesteśmy po prostu prawdziwymi kobietami... :D Świetnie napisane :*
No właśnie, powinni się cieszyć, że prawdziwe z nas kobiety :D nie jakieś podrabiańce haha! :D
hahah no tekst the best!
<3
uwielbiam ! :)
:* miło!
haha swietne :) cala ja :)
:D i ja, i ja! :D
jejuuu, dawno się tak nie uśmiałam :D Takie wpisy lubie u ciebie najbardziej, zdecydowanie :) dobra rozrywk na wieczor :*
cieszy mnie to kochana :*
I LoVe YOU :-*
love u tooo!!! <3
Świetny tekst! Zabawny, dowcipny, prawdziwy! Majstersztyk!
Myślałam, że tylko ja się czasem wkurzam na "wszystko i na nic"... ??
;)