Ależ ja się ostatnio nawspominam. Ciągle wracam pamięcią do swojego dzieciństwa i staram się wyszukiwać w nim jak najwięcej pozytywów. Przez ostatnie lata, przepracowując swoją przeszłość, skupiałam się na tym co złego mnie spotkało. Teraz, kiedy mam to doświadczenie już za sobą - szukam w pamięci tego, co w dzieciństwie było dla mnie czymś przyjemnym i radosnym.
I wiecie co?! Okazuje się, że było tego całkiem sporo! Nie wiem, jak takie fajne fakty z mojego życia mogły mi gdzieś umknąć i zapodziać się w ciemnych, odległych zakamarkach mojego umysłu! Przecież to okrutne, by w wieku lat 24 (!!!) mieć takie problemy z pamięcią. I to już nawet nie długotrwałą. Krótkotrwałą też! Ale do rzeczy, bo Aliszja jak zwykle sto tysięcy tematów rozpoczyna, a jak już weszłam na temat pamięci, to lada moment poszybowałabym na tematy nijak związane z tym co ja chcę Wam dzisiaj przekazać!
Otóż, moi mili... nie będę tu wspominać wycieczek w odległe kraje, ani imprez urodzinowych na Karaibach bo takowych mi rodzice nie zafundowali i może nawet lepiej. Dzięki w miarę minimalistycznemu trybowi życia za dziecka, nie mam dziś większych wymagań i potrafię cieszyć się z najprostszych rzeczy. Dziś kochani, powiem Wam o trzech rzeczach, które choć niepozorne, to kiedy sobie o nich przypomniałam... poryczałam się jak bóbr! No serio. To znaczy, nie zrozumcie mnie źle - to nie tak, że tylko te trzy rzeczy są czymś dobrym co mnie w dzieciństwie spotkało. Jest ich dużo więcej! ( bo sobie nareszcie cokolwiek przypomniałam). Ja po prostu wybrałam takie 3 niepozorne, zwykłe i wręcz banalne wspomnienia, które wtedy były normalką, a dziś... dziś strasznie brakuje mi tej "normalki" i chciałabym choć na chwilę znów pobyć dzieckiem, tak na moment. Bo ... na dłużej to nie ma opcji. Kocham bycie dorosłym, serrrrio! Tą niezależność, to, że "nic nie muszę", że sama sobie układam swoje życie i nikt mi nic nie każe! Jejjjj, jak ja nie lubię jak mi ktoś coś każe. Dlatego właśnie odkąd pamiętam robiłam "sama na siebie". Szef nad głową to dla mnie zło! No dobra, dobra, już kończę. To znaczy zaczynam. Z tymi wspomnieniami właśnie. To czego mi tam będzie w tym dorosłym życiu brakowało?
KĄPIELI W BASENIE PODCZAS BURZY
Jak zapewne już wiecie ( albo nie ) większość swojego życia mieszkałam na wsi, w wieeeelkim domu z jeszcze większym ogrodem. Zawsze latem rozkładaliśmy sobie w nim basen. Wiecie. Nie jakiś wielki, ale też nie taki mały, że wejdzie tam tylko jedna osoba. Kojarzycie te słynne prostokątne niebieskie baseny z białą górą? To właśnie taki stawał na trawie w ogródku rok w rok. Rozkładaliśmy go, pompowaliśmy RĘCZNĄ ( !) pompką, myliśmy i nalewaliśmy wodę z węża. Woda lała się naprawdę długo i szło jej naprawdę sporo. Codziennie wyławialiśmy robaczki, czyściliśmy boku basenu, ale w głębi duszy modliłyśmy się oto, by kiedy woda będzie się już nadawać do wymiany... by właśnie w tym dniu spadł deszcz i by była solidna burza. Rozpędzałyśmy się wtedy na śliskiej trawie i błocie, w którym się z siostrą przewracałyśmy i całe czarne wskakiwałyśmy do środka. Łzy cisną mi się do oczu na wspomnienie tamtych dni. Ale wiem, że jeszcze kiedyś to zrobimy. W tym samym ogrodzie, w innym już basenie, z nieco większym towarzystwem naszych własnych dzieci. Wierzę w to.
PODJADANIA SŁODYCZY Z AUTA MOJEGO TATY
Mój tata odkąd pamiętam zajmował się handlem. Uwielbiałam wyjeżdżać z nim po towar do Niemiec, uwielbiałam jeździć z nim na targ ( choć cholernie nie chciało mi się tak wcześnie wstawać!). Ale przede wszystkim uwielbiałam fakt, że dzięki jego pracy, mam na wyciągnięcie ręki wszyyyystkie słodycze. Żelki, batoniki, chipsy, czekolady... mnóstwo czekolad! Mieszkaliśmy na wsi, gdzie zawsze ubolewałam, że nie mogę skoczyć po coś do sklepu obok ( bo takiego nie było) - ale nigdy nie miałam problemu, kiedy nachodziła mnie chęć na słodkie. Schodziłam wtedy na dół domu, otwierałam auto taty i oto... przede mną było wszystko czego potrzeba dziecku, które właśnie ma ogromne zapotrzebowanie na cukier :P Jak pięknie było wtedy jeść bezkarnie, nie liczyć kalorii, nie mieć cellulitu... a ileż ja w swoim 30 metrowym pokoju miałam pochowanych papierków... to wiem tylko ja!
KOMPLETOWANIA SZKOLNEJ WYPRAWKI
No nie mówcie, że Was to nie jarało?! Jak ja się cieszyłam, kiedy mama wchodziła do mojego pokoju oznajmiając: Alicja, jedziemy kupić wszystko do szkoły! Uwielbiałam! Książki zarówno nowe jak i używane z komisu. Ich zapach, przeglądanie kartek. Wybieranie plecaka, długopisów, piórnika, gumeczki, ekierki - każdej najmniejszej pierdołki. Farbki, bloki, nożyczki, zeszyty, owijacze. Wracałyśmy obładowane, a w domu wszystko starannie odpakowywałam, układałam w biurku, podpisywałam zeszyty i przede wszystkim... czytałam te wszystkie książki! Byłam tak spragniona wiedzy, którą za moment będę przyswajać w szkolnej ławie! Tak, tak, w gimnazjum entuzjazm nieco opadł :P Finalnie... kochałam pierwszy dzień szkoły... już w dzień rozpoczęcia miałam zawsze spakowany plecak. Wszystko wybierałyśmy razem z mamą i choć czasem miałyśmy różne opinie na temat danego produktu - zawsze i tak było na moje. Przecież to moja szkoła i moje przybory! tylko kasa była mamy... ;) Dziś doskonale rozumiem, kiedy mam mówiła: nie taki plecak tylko taki! Nie takie ciężkie zeszyty! To niedobre dla kręgosłupa. Mama miała z tym już doświadczenie, a ja szukałam jedynie na wszystkim słodkich wzorków i psiaków. Ot tak miałam wymagania.
Dziś wybór na rynku jest znacznie większy. Świadomość konsumentów również. Empik prowadzi właśnie akcję, w której ekspert doradza w wyborze plecaka. Niepotrzebnie? A właśnie, że potrzebnie. Dzieci nie myślą jeszcze o tym, że wybór plecaka może mieć wpływ na ich postawę i na kręgosłup. Dorosły powinien to wiedzieć i czynnie uczestniczyć w wyborze tego oto ważnego elementu naszej wyprawki. Empik przeszkolił grupę 100 pracowników i dzięki temu w największych salonach, rodzice mogą skorzystać z wiedzy ekspertów, którzy doradzą im w dobraniu odpowiedniego tornistra i plecaka. Ambasadorem akcji jest Paweł Zawitkowski - myślę, że właściwa osoba na właściwym miejscu.
Wybór jest jednak obecnie naprawdę duży, a plecak, który służy naszemu kręgosłupowi nie musi wcale wyglądać źle. Wzorów jest całe mnóstwo i z całą pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Ale co z tym kręgosłupem? Jak powinien wyglądać tornister, który nie szkodzi zdrowiu naszych dzieci?
"Tornister musi być lekki, dostosowany do wzrostu i tęgości dziecka, z wyprofilowanym, przylegającym do pleców tyłem. Szelki tornistra powinny być miękkie i przylegające do ciała dziecka. Jeśli plecak ma zapinany z przodu pas biodrowy, musi kończyć się na szczycie miednicy, a jeśli go nie ma – na poziomie kręgosłupa lędźwiowego. Kolejny element to bezpieczeństwo na drodze, czyli odblaskowe elementy"– podkreśla ambasador akcji, fizjoterapeuta i autor publikacji „Mamo, Tato, co Ty na to?”, Paweł Zawitkowski.
Myślę, że wiesz już drogi rodzicu na co zwrócić uwagę. Jeśli natomiast Twoje dziecko już się boi, że plecak ani trochę nie będzie trendy - ostudź jego emocje i pokaż kolekcje, które można znaleźć w Empiku. Odjazdowe szachownice, modne piórka i absolutny hit tego lata - flamingi! To wszystko znajdziecie o tutaj. Na stronie Empiku znajdziecie również szkolne podręczniki. Ach... już zazdroszczę każdemu dziecku i każdemu rodzicowi! Ja na tworzenie wyprawki szkolnej jeszcze trochę poczekam, ale postanowiłam choć trochę poczuć klimat wyprawkowego szału i zaopatrzyć bliską mi osobę. Satysfakcja była, ale niestety to nie to samo, co kiedyś, kiedy to my chodziliśmy do szkoły. Będzie mi tego bardzo brakowało!
A Wy? Macie jakieś specyficzne wspomnienia? Wiecie, prócz takich oczywistych... coś takiego tylko Waszego, o czym już ledwo pamiętaliście, a przecież kiedyś dało Wam to tak dużą dawkę radości! No? Cóż to takiego było? Jestem ogromnie ciekawa! :)
O tak! Mam identyczne wspomnienie z tym jaraniem sie rzeczami do szkoły.niestety nie mialam tego co chciałam,zeszyt z twarda oprawa byl marzeniem...ehhh ale jaralam sie tym,ogladanie książek,ukladanie wszystko w szufladzie 10x dziennie haha swietne wspomnienie! Teraz jak mam dzieci chce dac im to czego nie mialam i wlasnie dzieki 500+ moge to robic! Moge kupic co rok plecak,fajne piorniki (w ramach rozsądku oczywiscie ze wszystkim) fajne nowe ciuchy...uwielbiam to! :-)
Kolejne wpomnienie to latanie do wieczora z sasiadami:) zabawy w lesie gdzie krzaki oplatalismy welna i formowalismy plan domu...no wiesz kuchnia tak,tu korytarz,kazdy mial swoj pokoj...ha ha ha :)
Panietam tez jak poszlam z koleżanka do cioci na wieś ok 4km.jedzenie w plecak,picie i koc i maszerowalysny poboczek co jakis czas robiąc przerwę bo przecież to taki kawal:)haha
Bawienie sie lalkamu na chodniku a jak pojawial sie ladny sasiad koleżanki to przykrywalysmy je kocem udajac ze nic nie robimy!!! Ha ha ha o losue ale sie teraz nasmialam wspominajac:)
Ale super wspomnienia... aż mi się kolejne rzeczy przypomniały! Jakieś noce pod namiotami w ogródkach z przyjaciółką, wyprawy rowerowe... jejku... ależ to wtedy było magiczne!
Ja również uwielbiałam kompletowanie szkolnej wyprawki, a już najbardziej to kochałam pachnące długopisy! :D Dostawałam oczopląsu w papierniczym :) :) Mam też takie wspomnienie, kiedy zawsze wieczorem z mamą i kubkiem ciepłej herbatki siedziałyśmy w ogrodzie i czytałyśmy książki. No i masz, popłakałam się. Ale dziękuję za ten wpis, bo warto sobie takie momenty przypominać i ponownie dostrzec w nich magię :*
Ja lubiłam te długopisy co kilka było w jednym! :D
ale super wpis, aż sama przystanęłam i zaczęłam sobie przypominać... sporo tego było. wyprawkę też uwielbiałam, zapach ksiazke rowniez :) no i co do wyboru plecaka, to cale szczescie mama miala na tym punkcie fioła i zawsze wybierala plecak, ktory jak sie okazuje po twoim wpisie byl dla mojego kregoslupa najlepszy. musze jej podziekowac ;d
A no widzisz! Mamy wiedzą co dla nas dobre - nie zawsze, ale najczęściej jak się po latach okazuje :D :*
Właśnie towarzyszę mojemu synowi przy kompletowaniu wyprawki do szkoły... cudowny czas <3 Znów poczuć ten klimat.
Super plecak <3
Ajjj mnie to czeka za kilka lat! <3
Ale z tym basenem genialne wspomnienie ?Ja miło wspominam ... pierwsze dni szkoły ? Super było po wakacjach zobaczyć znajomych ....
O tak! Też uwielbiałam to uczucie... <3