0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

Cześć, cześć! Przed wami kolejny wpis, na który cieszę się jak małe dziecko! Książki dla dzieci - piękne, wartościowe i zdecydowanie warte Waszego zainteresowania.

Jestem fanką książek o emocjach, wartościach, uczuciach. Pola zawsze bardzo dużo z nich wyciąga i często chce do nich wracać. Obecnie książek na rynku jest cała masa. Za każdym razem kiedy jesteśmy w księgarni, nie mogę się nadziwić jak wielki mamy teraz wybór i zakres tematyczny książek dla dzieci. To jest coś wspaniałego! Pola jest prawdziwym książkoholikiem i przyznam, że baaardzo mnie to cieszy.

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić kolejnymi 10 propozycjami pięknych książek, które miałyśmy przyjemność przeczytać w ostatnich miesiącach - i czytamy je wszystkie w kółko. Nie mam problemu z tym, żeby ciągle do nich wracać. Czytanie to dla mnie jedna z najlepszych form relaksu, rozwoju i wspólnego czasu z dzieckiem.

Gotowi? To zaczynamy!

UCZUCIA

 

Książka uczucia - przepiękne ilustracje i wspaniała treść. Chłopiec opisuje uczucia, które czuje w różnych sytuacjach swojego życia. Każda emocja jest przez niego opisana w piękny i prosty sposób. Dzięki takiej poezji, dziecko zaczyna oswajać się z każdą emocją i zaczyna rozumieć, że każdy z nas ma w sobie cały przekrój emocji, z którymi musi się mierzyć.

 

 

 

 

UCZUCIOMETR INSPEKTORA KROKODYLA

 

Właśnie biorąc do ręki książkę Uczuciometr, Pola powiedziała do mnie: teraz będziesz pisać o tej? Ona jest bardzo ładna :) Tak. Książka ta nie dość, że jest ładna to jest jeszcze niezwykle mądra, ważna i potrzebna. Zwłaszcza jeśli mamy w domu małego wrażliwca, do którego trzeba mieć delikatne podejście i niezwykle mądre zrozumienie dla jego emocji. W tej książce również opisane jest każde uczucie, ale tym razem nie w postaci wierszyka, a za pomocą kilku sposobów. Każde uczucie ma swoją opowieść, a następnie pokazaną sytuację i zachowanie, w którym dane uczucie występuje. Następnie jest analiza, podczas której w łatwy sposób interpretowana jest dana sytuacja, co pozwala dziecku zrozumieć dlaczego bohatera ogarnęło takie, a nie inne uczucie i dlaczego tak się zachował.

Baaardzo podoba mi się, że do każdego uczucia przypisane są reakcje i zmiany fizyczne. Dziecko dowiaduje się jak jego ciało reaguje na dane emocje, przykładowo - kiedy czujemy strach, mamy przyspieszone bicie serca, oddech, możemy się pocić itp.

Są też poziomy intensywności, dzięki którym dziecko dowiaduje się jak zmierzyć intensywność swojego uczucia - czy jest ono odczuwane mocno i intensywnie czy może nieznacznie. Na końcu książki znajduje się uczuciometr, za pomocą którego dziecko może wskazać intensywność przeżywanego właśnie uczucia. Miałam kilka razy z Polą taką sytuację, że otwierała w złości książkę i pokazywała mi, że jest zła na przykład na 2, albo że bez książki mówiła sama z siebie: jest smutna! Na trzy !!! ;)

W książce są też opisane sposoby na emocje. Czyli jeśli dziecko odkrywa za pomocą wskaźnika, że jego wstyd jest bardzo duży, to z książki może się dowiedzieć jak może ten wstyd pokonać, np. poprzez unikanie myślenia o sytuacjach, które wywołują wstyd.

Umiejętność rozpoznania swoich emocji, a następnie regulowania ich jest niezwykle ważna i zostanie z dziećmi już na całe życie. Warto oswajać je z całym przekrojem emocji już od najmłodszych lat.

 

 

 

 

 

NIE CHCĘ MIEĆ KRĘCONYCH WŁOSÓW

Książka pt."Nie chcę mieć kręconych włosów", nie ma w sobie zbyt wiele tekstu, ale nie od dziś wiadomo, że liczy się jakość, nie ilość. W tym przypadku jakość jest na najwyższym poziomie. Ta krótka, wspaniale ilustrowana opowieść pokazuje dzieciom jak często ludzie chcą mieć to, czego mieć nie mogą. Przez co tracą radość z tego, co już posiadają. Bohaterka tej książki baaardzo nie lubi swoich kręconych włosów. Wolałaby mieć proste i błyszczące, aż do czasu kiedy spotyka dziewczynkę właśnie z takimi prostymi włosami. Ta dziewczynka z kolei... bardzo chciałaby mieć włosy... kręcone!

Domyślacie się co będzie dalej, prawda? :) A tak w ogóle ta książka to urodzinowy prezent od kolegi Poli z przedszkola - dziękujemy!

 

 

 

WIELKA KSIĘGA WARTOŚCI

Tą książkę również pola dostała tą książkę od swojego kolegi na 6 urodziny. Słyszałam o niej dużo dobrego już jakiś czas przed urodzinami. Wielka księga wartości to wspaniała i niezwykle wartościowa książka. Zawiera szesnaście opowiadań, a każde z nich uczy nas innej wartości, np. tolerancji czy empatii. Książka pokazuje dzieciom różne sytuacje z życia, uczy je rozwiązywać i stawiać im czoła. Dzieci dowiadują się jakie znaczenie w naszym codziennym życiu, mają wartości które wyznajemy.

Książka to piękny nauczyciel życia i zrozumienia. Warto mieć ją w swojej biblioteczce i często do niej wracać!

 

 

 

 

PROSZĘ MNIE PRZYTULIĆ

Proszę mnie przytulić, to fajna i przyjemna historyjka o dwóch niedźwiadkach - tacie i jego synku. W humorystyczny, ale też wzruszający sposób, książka pokazuje dzieciom, jak za pomocą drobnych gestów, można odmienić czyjś humor, dzień, a może nawet życie? No... więcej nie zdradzam. Sami przeczytajcie!

 

 

 

 

CO SIĘ DZIEJE W MOJEJ GŁOWIE?

No... możecie się tylko domyśleć co się zadziało w moim sercu i głowie kiedy zobaczyłam tę oto książkę na półce w empiku i przeczytałam zdanie pod tytułem: jak zacząć z dzieckiem rozmowę o zdrowej głowie? Tak w dużym skrócie, to myślałam, że moje ciało eksploduje zaraz z ekscytacji. To jest TAAAAAKIE DOBRE i taaaaakie potrzebne!

Książka pt."Co się dzieje w mojej głowie?" tłumaczy dzieciom czym jest umysł i jak należy o niego dbać, by był jak najzdrowszy. Mamy tutaj wskazówki co może nam pomóc, gdy w życiu spotykają nas przykrości, jak możemy wtedy reagować. Co możemy zrobić, kiedy dręczą nas myśli np. znaleźć kogoś z kim o tym pogadamy albo zająć swój umysł jakąś uspokajająca myślą. W książce jest nawet strona o ... medytacji! To wszystko jest opisane w taki mega prosty, przyjazny i zrozumiały sposób.

Na końcu są wskazówki dla rodziców i opiekunów. Bardzo cenne i przydatne, jeśli chcemy pomóc dzieciom ustanowić fudamenty, na których będzie ono budować swoje zdrowie psychiczne i emocjonalne. Będę nudna jeśli dodam, że powinna to być lektura obowiązkowa? ;)

 

 

 

 

MIŁOŚĆ

Piękna ilustrowana historyjka o miłości mamy do jej synka. Miłość, zaczyna się od pytania bohatera do swojej mamy, czy ta będzie go kochać przez całe życie? Odpowiedzi znajdujemy na każdej stronie... wzruszam się za każdym razem!

 

 

 

GRUFFALO

Książki z Wydawnictwo Tekturka nigdy mnie jeszcze nie zawiodły. Gruffalo to genialna opowieść o odwadze, dzięki której możemy stawić czoła najgroźniejszym sytuacjom w naszym życiu. Bohaterem jest Mała Mysz, która w genialny sposób pokazuje jak w stresowych sytuacjach, może pomóc nam spryt, odwaga i ... wyobraźnia!

Książka ta jest światowym bestsellerem. Sprzedała się w ilości ponad 13 milionów egzemplarzy! Niesamowite :)

 

 

 

 

GDZIE MIESZKA SZCZĘŚCIE?

Również jest to jeden z prezentów urodzinowych Polci - i to od jej najlepszego przyjaciela z przedszkola! Tak, dobrze się domyślacie. Pola ma bardzo duuuużo kolegów i wspaniale się z nimi dogaduje! :) Muszę przyznać, że jestem totalnie zaskoczona (pozytywnie) doborem tematyki książek. Cieszy mnie, że jest wśród nas tylu świadomych i dojrzałych rodziców :)

Gdzie mieszka szczęście, to piękna opowieść o tym, jak łatwo stracić z oczu to co najcenniejsze i przestać cieszyć się tym co mamy. Piękna lekcja, dzięki której dziecko uczy się tego, że szczęście to umiejętność cieszenia się  z tego co już mamy. To umiejętność doceniania tego. Myślę, że każdy z nas powinien się tego stale uczyć.

 

 

 

 

 

PAPIEROWE SAMOLOTY

Papierowe samoloty, to wzruszająca opowieść o przyjaźni, przeciwnościach oraz próbach na jakie ta przyjaźń jest nierzadko wystawiana. Autor wspaniale pokazał, jak prawdziwa przyjaźń jest w stanie sobie z tymi przeciwnościami poradzić i przetrwać - na zawsze. Książka będzie idealnym prezentem dla Waszych pociech, ale też dla ich przyjaciół od nich samych.

 

 

 

Na dzisiaj to tyle. Jestem ciekawa, która z książek najbardziej przypadła Wam do gustu? Ja, znając je wszystkie, nie umiałabym wybrać jednej najpiękniejszej. Wszystkie są absolutnie cudowne i warte kupienia. No ale... gdybym już musiała ... :D To pewnie wybrałabym Uczuciometr, bo jest to wg mnie najbardziej przydatna książka, pomagająca dzieciom rozumieć i regulować swoje emocje. To jest cholernie ważne i przydatne i zaprocentuje u dzieciaczków na ich całe życie.

Może któreś z powyższych książek już macie, a może ... macie do zaproponowania coś innego? Z chęcią zapoznam się z Waszymi poleceniami.

Z całego serca zapraszam Was też na poprzednie dwie części tej serii wpisów:

 

Ogromnie się cieszę, że mogłam podzielić się z Wami moimi faworytami. Chcecie więcej takich wpisów? Dajcie znać!

 

Dobrego dnia i... dobrej energii na czas kwarantanny. Razem przez to przejdziemy. Ściskam, A.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wrażliwość i wstyd u dziecka. O ten wpis, prosiłyście mnie już od dobrych kilku miesięcy. Przyznam, że naprawdę mega ciężko było mi się do tego zabrać i zaraz Wam powiem dlaczego.

Po pierwsze - każde dziecko jest inne i to co sprawdziło się u nas, niekoniecznie sprawdzi się u kogoś innego. Po drugie - to jest temat, który ciągle się u nas ciągnie. Ciągle odkrywam coś nowego i stale czuję, że jeszcze może trochę i wtedy dopiero będę mogła napisać coś więcej. Myślę zatem, że nie ma sensu czekać na odpowiedni moment i po prostu napisać ten wpis tak jak czuję i zrobić to tak jak zawsze - opowiedzieć swoją historię.

HISTORIA POLI

Polcia odkąd pamiętam było bardzo wymagającym dzieckiem. Od malutkiego trzeba było ją dużo nosić, łatwo było ją przestraszyć, ciągle musiała czuć, że przy niej jestem, że ją tulę. Do przedszkola poszła mając 2,5 roku i po ok pół roku padła ze strony nauczycielki sugestia o mutyzmie wybiórczym. Pola w przedszkolu praktycznie wcale nie odzywała się do przedszkolanek i co najgorsze - zarówno w domu jak w i w przedszkolu, w stresujących sytuacjach spuszczała głowę w dół, robiła się sztywna i nie była w stanie ani nic powiedzieć, ani się ruszyć. Były to sytuacje, w których uwaga była skupiona typowo na niej i to ją po prostu przerastało. Jednak chwilę po tym jak padła sugestia mutyzmu, Pola zaczęła otwierać się w przedszkolu, zaczęła się odzywać i panie wreszcie mogły ją poznać i zobaczyć jaka naprawdę jest. W wieku 4 lat, w życiu Poli nastąpiły dwie ogromne zmiany: przeprowadzka do nowego mieszkania i zmiana przedszkola. I z jednej strony była radość, Pola z dnia na dzień była coraz bardziej dojrzalsza, a z drugiej... przez pół roku bujaliśmy się z problemami związanymi z fizjologią układu moczowego. Początkowo robiłam badania moczu, usg, sprawdzaliśmy czy nie ma żadnych infekcji. Ostatecznie lekarz stwierdził, że objawy mają podłoże psychiczne. Czyli tak jak myśleliśmy - Pola nie poradziła sobie ze zmianami w jej życiu. Epizody z blokowaniem się, zamykaniem w sobie zdarzały się jeszcze czasem w domu, albo wśród obcych. W przedszkolu nie, ale za to Pola znów przez pierwsze pół roku nie była się w stanie odezwać do swojego wychowawcy i bardzo źle reagowała na jakikolwiek dotyk np. poprawienie włosów przez nauczyciela, bycie w ogóle zbyt blisko. Kiedy Pola miała 4,5 roku zaczęła zamykać się na coraz więcej ludzi. Przestała mówić dzień dobry i do widzenia dosłownie wszystkim. Nie była w stanie przywitać się nawet z kolegami, którzy mówili jej cześć. Dopuszczała do siebie tylko najbliższych przyjaciół, ale jakakolwiek próba jej odtrącenia przez nich, czy zobaczenie że bawią się razem w coś innego niż ona - kończyło się awanturą, zamknięciem w sobie itp. Pola źle znosiła hałas, zbyt dużo bodźców, krytykę, zwracanie uwagi. Wiele razy ze strony rodziny słyszałam, że się z nią cackam, że nic nie można jej powiedzieć - ale ja czułam, że robię dobrze, że muszę dużo z nią rozmawiać, otaczać troską, tłumaczyć i pokazywać jej, że liczę się z nią i jej emocjami. Ostatnie czego trzeba jej było w tym ciężkim czasie to krytyka i wskazywanie palcem.

 

WIZYTA U PSYCHOLOGA

W styczniu tego roku, czyli tuż przed 5 urodzinami Polci, wybrałam się do psychologa. Sama. Opowiedziałam o problemach Poli, o jej zachowaniach, o moim podejściu do niej. Pani psycholog okazała się niesamowitą osobą, z którą od razu złapałam wspólny język i poczułam, że w końcu jest na tym świecie ktoś kto rozumie mnie i moje dziecko. Okazało się, że moje podejście do Poli jest jak najbardziej ok i wyszłam z tego spotkania ogromnie podbudowana. To co zapamiętałam z tej konsultacji to fakt, że ... musimy akceptować dziecko takim jakie jest. Ale jeśli pozostaniemy tylko w tej akceptacji - nie zrobimy żadnego kroku naprzód. Dlatego - po pierwsze akceptacja. Po drugie - stwarzanie dziecku możliwości i sytuacji, w których czuje się bezpiecznie, bo wtedy robi maleńkie kroki naprzód. Ale za to nawet najmniejsze sytuacje, w których dziecko nie czuje się bezpiecznie - sprawiają, że robi ono ogromne kroki w tył. To mi dało do myślenia. Przestałam zabierać Polę w miejsca, w których czuje się nieswojo i przestałam przebywać w towarzystwie osób, które ciągle mówią do niej: no co? Nie przywitasz się? Taka duża dziewczyna...

Równolegle do tych wszystkich sytuacji, Pola wcale nie była nigdy zamkniętą w sobie dziewczynką. W gronie przyjaciół i osób, które dobrze zna, była i jest szalonym wariatem. Od zawsze po przedszkolu szalała ze swoją bandą ( w ciepłe dni) do samej nocy po osiedlu. Lubiła i lubi dużo się ruszać, bawić, a przedszkolu też niejednokrotnie trzeba było ją trochę stopować, bo po prostu roznosiła ją energia.

ZAJĘCIA Z LEKCJI RYSUNKU

Na wizycie u psychologa, wspomniałam Pani o tym, że Pola bardzo prosiła mnie oto, żebym zapisała ją do jakiejś szkoły na zajęcia, na których będzie mogła rysować. Psycholog powiedziała, że to jest moment, w którym muszę się przyjrzeć, czy te lekcje rysunku będą właśnie dla Poli czymś, w czym będzie czuła się bezpiecznie, czy wręcz odwrotnie - i wtedy lepiej byłoby zrezygnować. Na godzinne zajęcia Pola chodziła z samego rana w każdą sobotę. Jeździłyśmy mimo zimnej pory, na drugi koniec Warszawy. Pola szła na zajęcia, a ja na ciacho do kawiarni obok. Po pierwszych zajęciach przyszłam po nią przerażona, a okazało się, że... ona jest zachwycona. Zajęcia były kameralne, prowadzone w takiej artystycznej pracowni w bloku. Dzieciaki z racji wieku, miały pole do popisu, mogły się artystycznie wyżyć bez oceny, krytyki i narzucania im określonego schematu. Uważam, że uczęszczanie na te zajęcia przez kilka miesięcy, było dla Poli świetną terapią i krokiem naprzód.

 

UFAMY TYM, KTÓRZY NAS AKCEPTUJĄ

Dużo dała mi też do myślenia wizyta w muzeum POLIN, na wystawie Króla Maciusia Pierwszego. Były tam dwie animatorki - niezwykle ciepłe, mówiące spokojnym głosem. Zwiedzaliśmy wystawę, a na koniec przy wspólnym stole robiliśmy ozdoby. I wtedy wbiłam się w totalny szok - animatorka zawołała Polę i zapytała, czy chce z nią zrobić przypinkę. A pola podeszła do niej i zrobiła z nią przypinkę, mimo, że animatorka trzymała jej rączki i była naprawdę blisko niej. Pola podeszła do niej całkowicie sama i nawet nie prosiła, żebym poszła z nią. Zazwyczaj odzew w jej kierunku jakiejkolwiek osoby, skutkował tym, że Pola po prostu na mnie wchodziła i zaczynała się dziwnie zachowywać. W tym jednak przypadku, od samego początku wizyty, animatorki swoim podejściem pokazały dzieciom, że akceptują je takimi jakie są. I to pozwoliło Poli im zaufać.

Pola nie była w stanie przywitać się normalnie nawet z moimi rodzicami. Jakakolwiek próba dotknięcia jej, przytulenia skutkowała tym, że ścinało ją po prostu z nóg. Upadała, trochę się wydurniała - wszystko po to, żeby uniknąć jakiegoś zbliżenia. Na pewno nie pomagały jej komentarze bliskich, ojej no z dziadkiem/babcią się nie przywitasz. A ja przestałam całkowicie naciskać. Bo wiedziałam, że to dla niej ciężkie.

Wizyta w POLIN mocno zapisała się w mojej pamięci i miałam wyryte w głowie, że Pola ufa tym, którzy ją akceptują, którzy nie są wobec niej natarczywi, którzy jej z niczym nie ponaglają i nie próbują niczego na niej wymusić.

 

OBSERWACJA W PRZEDSZKOLU

Obserwacja w przedszkolu, o której Pola nie wiedziała, była umówiona na kwiecień. Psycholog u której byłam, miała przyjść do przedszkola na kilka godzin i poobserwować Polę. Wizyta była umówiona dużo wcześniej, a przez ten czas Pola zrobiła ogromne postępy, zatem po wizycie, odbyłam z psycholog dłuuuugą rozmowę telefoniczną i wykluczyłyśmy jakiekolwiek zaburzenia sensoryczne. Nie było też potrzeby, by Pola była pod opieką psychologa. Pola była już na etapie, w którym mocno się otworzyła na innych. Jedynym problemem, o którym w tym czasie powiadomił mnie wychowawca, było wycofanie Poli podczas wspólnych zajęć np. na dywanie, kiedy wszystkie dzieci siedziały obok siebie i uczestniczyły w zajęciach. Najpewniej było to spowodowane tym, że Pola po prostu źle się czuła zbyt blisko kogoś, a druga sprawa jest taka, że bardzo bała się sytuacji, w których wychowawca zapyta ją o coś a ona będzie czuła, że wszyscy na nią patrzą. Miałam w dzieciństwie to samo.

 

WYSOKO WRAŻLIWE DZIECKO

Psycholog podesłała mi w kwietniu na e-mail kilka filmików dotyczących wysoko wrażliwych dzieci. Zaczęłam od tamtego czasu bardziej przyglądać się temu tematowi i to analizować. Mimo braku diagnozy i dalszych konsultacji, zgłębiałam temat i uczyłam się na nowo swojego dziecka, jej reakcji, jej postrzegania świata. W wakacje Pola zaczęła odzywać się również do rodziców swoich koleżanek, zaczęła witać się z kolegami i koleżankami ( z którymi nie jest aż tak zżyta, po prostu ich zna). Dwa razy była też na 2 tygodniowych wakacjach, za każdym razem podzielonych w ten sposób: tydzień u teściowej, z którą chodziła do przedszkola + tydzień u mojej siostry z 2 lata starszą Millą. W sierpniu nastąpił kryzys: Pola przez ok. 2 tygodnie miała okropne, ale to naprawdę okropne wybuchy złości i agresji, które zaczęły przerastać nawet mnie. Jestem dumna, bo mimo wszystko nie reagowałam krzykiem i byłam ponad to. Ale byłam cieniem człowieka i brakowało mi już sił. Właśnie po tych 2 tygodniach Pola drugi raz pojechała na wakacje, odpoczęłyśmy od siebie, temat agresji i wybuchów minął. Kiedy wróciła, poszła do przedszkola i jest od tego czasu spokojnie, zatem myślę, że była to kwestia zbyt wielu wakacyjnych bodźców: wakacje, rozjazdy, brak zachowanego rytmu dnia - to bardzo źle działa na Polę.

 

JAK JEST TERAZ I CO TAKIEGO ZROBILIŚMY?

Zatem tak w wielkim skrócie wyglądała nasza historia - a widzę, że wyszło z tego i tak meeega dużo tekstu. Jak jest obecnie? Jest naprawdę super. Pola wita się z nauczycielami w przedszkolu, chodzi też dwa razy w tygodniu na zajęcia z j. angielskiego - i również jak w przypadku lekcji rysunku, działa to na nią naprawdę dobrze. Po raz kolejny zapisałam ją na coś na jej własne życzenie i okazało się to strzałem w 10. Co jest niesamowite - kiedy rodzic jakiegoś dziecka mówi coś do Poli - Pola wchodzi w konwersację! Ja wiem, że dla wielu to się może wydać abstrakcją, ale ja się totalnie przy czymś takim wzruszam, bo wiem ile kiedyś kosztowało ją to nerwów.

 

Chciałabym Wam teraz w skrócie opowiedzieć o tym, jakie kroki poczyniłam w wychowywaniu Poli i co nam pomogło:

  • wizyta u psychologa - to powinna być podstawa. Ale wybierzcie kogoś, kto jest naprawdę kompetentny i kto nie będzie chciał na siłę przyczepić do Waszego dziecka dziesiątek zaburzeń
  • książki z przekazem - przeczytałyśmy i czytamy z Polą ogram książek, które mówią o emocjach, wstydzie, nieśmiałości. O słabościach, o budowaniu pewności siebie. Dzieci słuchają i utożsamiają się, a co najważniejsze - widzą dzięki tym książkom, że to że się tak czują, że to że takie są - jest jak najbardziej ok! A przy tym widzą też wskazówki i rozwiązania, jak radzić sobie z negatywnymi emocjami, jak nad sobą pracować.
  • stwarzanie dziecku możliwości, dzięki którym czuje się bezpiecznie - czyli tak jak w naszym przypadku, sprawdzam w czym Pola czuje się bezpiecznie a w czym nie. Przy jakich ludziach czuje się swobodnie, przy kim się otwiera, komu ufa. W jakich miejscach jest spokojna, a w jakich wręcz przeciwnie - wszystko ją przerasta. Na Polę dużo lepiej wpłynie wizyta w muzeum gdzie są też animacje dla dzieci, niż w sali zabaw pełnej dzieci, hałasu. To nie znaczy, że mamy dzieci trzymać pod kloszem i unikać stresowych sytuacji - ale możemy zawsze to ryzyko zminimalizować, bo tak jak na 1 dziecko nie będzie mieć to w ogóle wpływu, tak dla innego może być to ogromny krok w tył w jego pracy nad sobą. Ja np. wiem, by nigdy do przedszkola nie przychodzić jak już zacznie się śniadanie, bo dla Poli ogromnym stresem jest wejście do sali, w której wszyscy już są i najpewniej skupią się na jej wejściu.
  • akceptacja - pokazałam Poli, że akceptują ją taką jaka jest. I staram się jej to pokazywać na każdym kroku. Że nie ma w tym nic złego, że się czegoś wstydzi, boi. Że nie musi się wstydzić swoich słabości. Akceptują ją w całości i jej uczucia. Nie rzucam jej sugestii, że inne dzieci zachowują się lepiej. Że ona mogłaby zachowywać się inaczej. Nie krytykuję jej wyborów, nie śmieję się z niej. Pola jako atak, odbiera nawet takie sytuacje, w których ktoś się śmieje, bo po prostu zrobiła coś zabawnego. Trzeba na to bardzo uważać.
  • więcej doceniaj, mniej krytykuj - wysoko wrażliwe dzieci czy też dzieci, które mają wiele takich cech, są bardzo wyczulone na krytykę, a twarda dyscyplina w ich przypadku ma wręcz odwrotny skutek. Staram się doceniać Polę na wszystkich płaszczyznach, a jej błędy omawiać i traktować jako świetną okazję do rozmowy. Nie rzucam surowych ocen i krytyki, z których dziecko jedyne co wyniesie to poczucie krzywdy. Jeśli popełnia błąd - czekam na odpowiedni moment na wrócenie do tego i pogadanie o tym bez silnych emocji. Jeśli przy każdym błędzie, dziecko słyszy tylko, że coś źle robi - to wkrótce jego poczucie własnej wartości spadnie na totalne dno. My też popełniamy błędy - i chyba słabo działa na nas, kiedy ktoś nam je wiecznie wytyka i mówi nam, że jesteśmy do niczego, prawda? Za to super działa na nas, kiedy ktoś nas doceni, pochwali i powie: jesteś naprawdę super.
  • opowieści o własnym dzieciństwie i słabościach - dzieci mogą mieć czasem mylne wrażenie, że jesteśmy super-bohaterami. Ze wszystkim sobie radzimy, nie mamy słabych punktów, nie mierzymy się ze słabościami. Sytuacje, które spotykają Polcię i sprawiają jej przykrość, przekuwam w okazję do tego, by opowiedzieć jej o swoich sytuacjach z dzieciństwa. O tym jak się wstydziłam, o tym kiedy było mi przykro. I jak sobie wtedy z tym radziłam. Dziecko czuje się lepiej wiedząc, że dorosły go rozumie, że jako dziecko przechodził to samo - a co najważniejsze - że sobie poradził.
  • przede wszystkim słucham - choć nie zawsze mi to wychodzi :P Ale staram się. Czasem jesteśmy totalnie zmęczeni słuchamy przytakując tylko: aha, tak, naprawdę? Pola jest na to bardzo wyczulona i zawsze odpowiada mi: nie lubię kiedy mi odpowiadasz "mhm"! :D Dziecko opowiadając o najbardziej zwyczajnych czynnościach, czuje, że opowiada o czymś mega dla niego istotnym. I czuje, kiedy druga strona nie jest zainteresowana. Jeśli jestem z dzieckiem, to jestem z dzieckiem. Nie z telefonem, nie z komputerem, nie w innym świecie. To trudna sztuka, by wciąż być uważnym na to co, co mówi i robi dziecko, ale warto się w niej doskonalić.
  • daję dziecku czas - staram się też rozumieć i wciąż samej sobie przypominać, że są rzeczy, na które jeszcze przyjdzie czas. Że czasem lepszy efekt da odpuszczenie niż naciskanie. Np. na to, by dziecko powiedziało dzień dobry, by gdzieś poszło, by się pożegnało. Staram się nie wywierać presji na Polci, stawiając ją w sytuacjach, w których czuje się niezręcznie. Po prostu nie jest na coś gotowa. Stale uczę się też rozróżniać brak gotowości od zwyczajnego kaprysu.
  • nie ośmieszam dziecka - ani na osobności, ani tym bardziej w towarzystwie! Powiecie teraz - co ona gada. A kto niby tak robi? No cóż... wystarczy przejść się gdzieś, gdzie są skupiska rodziców i dzieci. Sposób w jaki rodzice zwracają się do dzieci, jak je ośmieszają. "No co Ty nie umiesz zrobić tego i tego?" ; "Umiesz myśleć?". Serio? Jakby do Was zwracali się tak w pracy, to byście po krótkim czasie oskarżyli pracodawcę o mobbing.

Mogłabym wymieniać i wymieniać. Myślę, że zrobię w temacie tego osobny wpis, w którym powiem jak można ogólnie wzmacniać poczucie wartości dziecka i budować jego pewność siebie. W takim też wpisie dam Wam propozycje książek, a dzisiaj póki co podsunę Wam dwie propozycje, które były mi w tej drodze ( i są ) bardzo pomocne:

"Wysoko wrażliwe dziecko" - świetna książka, zarówno dla rodziców dzieci zdiagnozowanych jako wysoko wrażliwe jak i tych, które przejawiają takie "skłonności". Książka dała mi nowe spojrzenie na Polę i jej zachowania. Pozwoliła mi ją lepiej zrozumieć i zdecydowanie pozwoliła mi stać się lepszym rodzicem.

"Edzio - przyjęcie w blasku księżyca" - tutaj z kolei pozycja do poczytania Waszym dzieciom. Piękna książka poruszając temat nieśmiałości, bycia za sobą, próbach bycia kimś innym, wstydzie. Daje do myślenia...

 

Podsumowując - wrażliwość i wstyd u dziecka to trudny temat, ale jest on do przejścia. Nie ma jednej, uniwersalnej recepty na wychowanie dziecka i poradzenie sobie z tematem wrażliwości. U każdego przebiega to inaczej, bo każde dziecko jest inne. To co uniwersalne i sprawdza się w każdym przypadku to ogrom miłości, bycie blisko, bycie uważnym, akceptacja. Pozwólmy dzieciom być takimi jakie są, ale jednocześnie stwarzajmy im możliwości, dzięki którym będą wzrastać. W swoim własnym, indywidualnym tempie. Bądźmy cierpliwi i dajmy sobie i dzieciom czas.

Trzymam za Was wszystkich kciuki i mam nadzieję, że nasza historia będzie dla Wielu z was promyczkiem nadziei.

Ściskam ciepło!

Witajcie kochani. Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat - propozycje prezentów na Dzień Dziecka. Teoretycznie dla 5 latki, bo sugeruję się tym, czym bawi się moja Pola - ale oczywiście niektóre pozycje będą dobre zarówno dla młodszych jak i starszych pociech.

Polcia jeśli chodzi o zabawki to ogólnie złote dziecko. Bawi się wszystkim. Miała co prawda ostatnio etap, że nie bawiła się prawie niczym, w ogóle nie spędzała czasu w swoim pokoju, a jak już chciała się czymś bawić, to były to maskotki i figurki zanoszone do... salonu :D Ostatnio jednak powiedziałam: koniec! Dziecko moje posłusznie wysprzątało nareszcie pokój za pomocą moich wskazówek - ale już bez pomocy manualnej :D I wróciła na szczęście chęć na bawienie się w SWOIM pokoju. Nadmiar wszystkiego jakoś tak sprawia, że dzieciakom nie chce się używać wyobraźni do wymyślenia jakiejś czadowej zabawy. Moje dziecko niby bystre, mądre ( wiadomo, w końcu to MOJE dziecko :D ) a jednak też mamy ten problem, że nie wie co robić, w co się bawić i wszystko jest nudne. Są jednak takie rzeczy, które zauważam, że są u nas na topie i naprawdę fajnie się sprawdzają w codziennej zabawie. I dzisiaj takie właśnie rzeczy z naszej codzienności, postanowiłam Wam pokazać :)

Oczywiście od razu dodam, że propozycji mogłoby tutaj być dużo więcej. Polcia uwielbia wszelkiego rodzaju figurki, maskotki. Uwielbia wszystkie zabawy, z których można się czegoś nauczyć, np. loteryjki Kapitana Nauka czy gazetki z różnymi zagadkami - mamy tego całe mnóstwo. W takich gazetkach są ćwiczenia, dzięki którym dziecko uczy się liczyć, czytać, pisać, odróżniać zwierzęta, rośliny. Numerem jeden są u nas oczywiście książki, ale dzisiaj pokażę Wam jedynie jedną z nich i to taką, którą poleciła nam psycholog i która jest naprawdę wartościowa. Prezent na Dzień Dziecka powinien być jedynie dodatkiem, ale fajnie by było, gdyby był przemyślany i naprawdę sprawił naszemu dziecku radość. Ja zawsze zadaję sobie pytanie: po co Pola sama najchętniej sięga? Jakie bajki lubi? Jacy bohaterzy bajkowi są jej ulubionymi? Co często pokazuje mi w sklepach, w gazetkach? Jakie ma zainteresowania, co obecnie lubi robić najbardziej?

Sama zawsze doceniam mocno osoby, które dając mi prezent, naprawdę myślały o tym co sprawi mi radość, czym się zajmuję, co lubię, jakie mam zainteresowania. Kupić coś od tak, byle coś komuś dać - to żadna sztuka.

No. To teraz pora przedstawić Wam kilka naszych TOP propozycji. Mam nadzieję, że nawet jeśli żadna z poniższych propozycji nie będzie dla Was - to nasunie Wam chociaż odpowiedni trop odnośnie upominków dla Waszych pociech ... :)

 

PROPOZYCJE NA DZIEŃ DZIECKA

Hulajnoga LOL

Hulajnoga Lol Surprise to było marzenie Polci odkąd zobaczyła ją w galerii w Inowrocławiu. Jak łatwo się domyślić oglądając nasze relacje, Pola to fanka LOL z krwi i kości :D Ja tam się cieszę, bo lubię jak dzieci mają na punkcie czegoś fioła, kolekcjonują coś i po prostu - mają zajawkę :) Hulajnogę udało mi się zamówić z internetu za ok. 115 zł. Ceny są różne, ale na pewno bardziej opłaca się zamawiać przez internet niż kupować stacjonarnie. Hulajnoga jest kolorowa, dwukołowa i wg mnie wcale nie kiczowata. Polcia stabilnie na niej jeździ, wręcz sunie jak szalone, więc zakup uważam za udany :D Tutaj możecie sprawdzić ceny hulajnogi w różnych sklepach :) Wiadomo, jeśli dziecko nie lubi lub nie zna LOL Surprise, to taki wzór się nie sprawdzi, ale myślę, że ogólnie hulajnoga ( nie ważne z jakim wzorem ) to mega dobry pomysł na prezent na Dzień Dziecka. Dobra hulajnoga powinna być przede wszystkim lekka - ta właśnie taka jest. Biało czerwona flaga na hulajnodze nie jest w zestawie :D Pola postanowiła chyba w duchu patriotyzmu nieco ją sobie ozdobić i tak oto w centralnym punkcie znajduje się nasza piękna polska flaga. Można? Można :D :P

Wcześniej miałyśmy trójkołową hulajnogę z Decathlonu, ale jest ona zdecydowanie dla niższych dzieci - w zeszłym roku się sprawdziła, ale w tym była już niestety za mała. Aczkolwiek jeśli Wasze pięciolatki są niższe od Polduna, to u nich się zapewne jeszcze taka sprawdzi.

 

 

CIASTOLINA PLAY DOH - zestaw dentysta

Ten zestaw Pola dostała akurat pod choinkę. Ciastolina jest świetną zabawą, zwłaszcza kiedy chcemy, żeby dzieciom po całym dniu wrażeń opadły emocje i żeby mogły się trochę manualnie pobawić. Lepienie z ciastoliny rozwija motorykę małą i koordynację wzrokowo-ruchową. Dziecko podczas takiej zabawy pobudza swoją kreatywność i ćwiczy koncentrację. Cóż - same zalety :) Bo przecież pominę fakt, że ktoś to potem musi sprzątać i zapewne jest to matka :D Zestaw dentysta jest na tyle fajny, że nawet ja lubię polepić sobie zęby i złapałam zajawkę, żeby był jak najbardziej równiutkie :D Swoje mam krzywe, to chociaż w zabawie sobie ulepię białe i równiutkie :D Zestaw można kupić już za ok. 48 zł z dostawą - klik. W zestawie znajdziecie plastikową głowę, w której po otwarciu znajdziecie dziury na zęby. Są też ciastoliny w kolorze białym, czerwonym i turkusowym. Z białej ciastoliny robimy zęby, a z czerwonej i turkusowej możemy zrobić aparat ortodontyczny :D Jest też foremka do wyrabiania zębów, wiertełko, lusterko, szczoteczka i taki "chwytak" do zębów.

Z zestawów Play Doh, mamy też super zestaw Wesoła Kuchenka, w którym w foremkach robi się krewetki, mięso, warzywka - naprawdę rewelacja.

 

 

 

SQULA QUIZ

Uwielbiamy to !!! Naprawdę. To jest wg mnie najlepsza forma zabawy z dzieckiem - zaraz po wygłupach :D Chodzi mi mianowicie o naukę poprzez zabawę. Pola z tej gry dowiedziała się już naprawdę wielu rzeczy i zawsze motywuje ją fakt, że za prawidłowe odpowiedzi zgarnia żetony. W grze Squla Quiz są bardzo różne pytania - do takich by prawidłowo odczytać godzinę na zegarze, po takie: kto zostawił ślad pokazany na obrazku? Albo: Kiedy jest ci ciepło to... a - pocisz się, b - łzawisz itp. Pytania dotyczą zarówno zwierząt jak i ludzi, pogody, rymów. No jest tutaj szeroki zakres wiedzy naprawdę :) Teoretycznie jest to gra dla uczniów klas pierwszych, ale naprawdę wierzcie mi, że 5 latek poradzi sobie z większością pytań, a jeśli nie - to właśnie z tej gry dowie się jakie są odpowiedzi i na pewno to zapamięta. O to chyba właśnie chodzi, prawda? :) Tutaj możecie sprawdzić gdzie i za ile kupić taką grę. A my dziękujemy z całego serca wujkowi Maciejowi i cioci Monice za ten prezent dla Polci :* Takie prezenciki uwielbiamy i doceniamy najbardziej!

Nie wiem czy wiecie - ja przypomniałam sobie o tym robiąc zdjęcia Squli do tego wpisu :D Ale Squla to także platforma edukacyjna, w której znajdziecie interaktywne gry, quizy, zadania dopasowane do wieku Waszych dzieci, edukacyjne filmy. Przy abonamencie rocznym płaci się 15 zł za miesiąc, więc na pewno jest to mały koszt za za inwestycję w rozwój i wiedzę naszego dziecka. Ja właśnie wykupiłam dostęp, więc na dniach powiem Wam jakie są moje wrażenia.

 

 

 

 

 

KSIĄŻKA - EDZIO, PRZYJĘCIE W BLASKU KSIĘŻYCA

Niesamowita i obowiązkowa pozycja w biblioteczce każdego dziecka. Poleciła mi ją psycholog, u której byłam skonsultować się w sprawie nieśmiałości i wrażliwości Poli. Książka cudownie porusza zagadnienie nieśmiałości i pokazuje dzieciom, że mimo jej odczuwania, można normalnie funkcjonować, budować poczucie własnej wartości i krok po kroku przełamywać swoje słabości. Książeczkę dostaniecie w internecie już za ok. 20 zł - sprawdźcie tutaj :)

Zawsze, kiedy nie mam pomysłu na prezent - ostatecznie sięgam po książkę. To jest zawsze strzał w dziesiątkę. Pola uwielbia kiedy jej czytam, pomalutku zaczyna już sama ( na razie tylko króciutkie wyrazy). Ja jestem prawdziwym książkoholikiem i cieszę się, że tą miłością zaraziłam również Polę. Jeszcze do niedawna kupowałyśmy książki w ilościach no... całkiem niezłych :D Od kilku miesięcy przerzuciłyśmy się na bibliotekę i potrafimy tam spędzać całe godziny. Pola zawsze wykorzystuje swój limit książek maksymalnie i wychodzi z biblioteka obładowana po czubek nosa :D Mamy taką wieczorną rutynę, że zawsze czytamy dwie książki: jedną krótszą całą, a po niej rozdział czy jakąś część długiej - np. teraz czytamy Anię z Zielonego Wzgórza, którą przywiozłam od moich rodziców. To, że podoba się Poli to jasne. Ale najbardziej niesamowite jest to, jak po latach podoba się mi. Kiedy Pola zasypia podczas czytania Ani to ja łapię się na tym, że galopuję z tekstem jeszcze dalej i dalej... i ciężko mi się oderwać... Z takich grubszych książek, przeczytałyśmy ostatnio z Polą ponad 400 stron Przygód Mikołajka i ok. 400 stron Dzieci z Bullerbyn. Uwielbiam to, że każdego wieczoru przez dłuższy czas, wracamy do tych samych bohaterów jednej książki... Polecam Wam takie coś z całego serca!

 

 

 

 

LITERY PISZĘ I ZMAZUJĘ - KAPITAN NAUKA

Nasz nowy hicior, który kupiłyśmy spontanicznie na ostatnich zakupach w galerii :) Mamy już całkiem pokaźną kolekcję zabaw od Kapitana Nauki, ale tym razem postawiłyśmy na to co jest u nas teraz na topie - nauka pisania i czytania. Polcia uwielbia tego typu "zabawy" i nawet sama sobie chyba nie zdaje sprawy, jak wiele one ją uczą :) Na kartach można pisać literki, na początku wg kropek, w następnych linijkach samemu. Są też wzorki, które rysuje się na tej samej zasadzie. W zestawie jest zmazywalny pisak, dlatego zabawkę można w kółko eksploatować. Kochamy wszystkie zabawy od Kapitana Nauki, a niewielka cena jest tutaj ogromnym plusem. Zestaw Litery Piszę i Zmazuję można kupić już za ok. 22 zł z wysyłką.

Ogólnie jeśli chodzi o naukę pisania itp. to w empiku zawsze jest masa różnych zeszytów do ćwiczeń, dopasowanych do dzieci w różnym wieku. To właśnie w tym dziale przepadamy zawsze z Polą najbardziej. Od zawsze każdemu polecam taką formę zabawy z dzieckiem. Zmuszanie do nauki zazwyczaj ma odwrotny skutek, a tutaj wystarczy odpowiednią dawkę wiedzy przemycić poprzez rysunki, zagadki. W większości takich zeszytów za prawidłowo wykonane zadania dostaje się naklejki, które się prawidłowo rozwiązanych zadaniach nakleja - to zawsze bardzo motywuje Polcię, ale ona ogólnie jest wielką fanką jakichkolwiek naklejek, więc może dlatego ten sposób jest dla niej taki dobry :D U Was też naklejki robią taki szał? Jestem właśnie ciekawa czy to powszechne zjawisko u dzieci hehe :)

 

 

 

Jeśli chodzi o Kapitana Naukę to dla młodszych pociech, polecam z całego serca serię Loteryjek, np. dla 2 latków: Zwierzęta, Kolory, Świat. Dla 3 latków: Ubrania . Dla 4 i 5 latków: Pory Roku, Kosmos albo Rodzinka :) Pola do tej pory uwielbia ubranka, pory roku i rodzinkę :) W grze znajduje się 6 plansz i 36 żetonów. Loteryjki polegają na wyszukiwaniu żetonów, które pasują do naszej planszy. Fajna zabawa, w której dziecko ćwiczy spostrzegawczość, umiejętność rozpoznawania kształtów i motorykę małą.

 

PODSUMOWUJĄC ...

No. To na tyle! Co roku, staram się wybierać kilka propozycji adekwatnych do wieku Polci. Wybieram te rzeczy, które dobrze się u nas sprawdzają w danym czasie. Nie chcę robić na siłę 100 propozycji dla każdego wieku, bo... bardziej obiektywna będę pokazując to co akurat u nas jest na topie :D Polcia bawi się wieloma zabawkami, ale chciałam Wam pokazać te rzeczy, które nie kosztują majątku, bo przecież ... prezent na Dzień Dziecka powinien być jedynie dodatkiem. Niech Dzień Dziecka będzie wyrażeniem miłości poprzez spędzenie wspólnie czasu, wymyślanie rozrywek na świeżym powietrzu, bycie tu i teraz całym sobą dla dziecka. I niech to wszystko o czym napisałam, będzie w naszej codzienności znacznie częściej, niż tylko w Dzień Dziecka :)

A jakie są nasze plany na Dzień Dziecka? Chyba uzależnimy je od pogody. W Warszawie zawsze jest co robić. Może postawimy na piknik w plenerze. Zrobimy kanapki, babeczki. Weźmiemy kosz z owocami, kocyk, gry planszowe i piłkę. I może po prostu będziemy spędzać ze sobą czas grając, bawiąc się, śmiejąc i wcinając pyszności na świeżym powietrzu ... Rozmarzyłam się!

Może wybierzemy się do jakiegoś muzeum, a może na jakąś małą wycieczkę w nowe, dotąd nieznane nam miejsce. Każda okazja jest dobra, by dać dziecku 100% uwagi i całego siebie. W tym roku jakoś tak nie mogę doczekać się Dnia Dziecka, jak gdyby to miało być moje święto. Cóż... sprawianie dziecku frajdy zawsze jest mega satysfakcją i radością dla rodzica, więc może to dlatego.

Jestem ciekawa jakie Wy macie plany? Zabawa w domowym zaciszu, a może plener, który nic nie kosztuje? Długi spacer całą rodziną i ogromna pizza, czy może wycieczka do parku rozrywki? Czego nie wymyślicie, jestem pewna jednego - dla każdego dziecka najważniejsze będzie to, że będziecie tego dnia razem. I to w tym wszystkim będzie przecież najważniejsze. Cała reszta to tylko miło dodatek :)

Dobrego Dnia Dziecka kochani! Bawcie się dobrze i cieszcie się sobą ... :*

 


 

Ach, zapomniałabym! Pochwalcie się też, na jakie prezenty zdecydowaliście się w tym roku i jakie zabawki są teraz u Was na topie? Jestem ogromnie ciekawa co u Waszych pociech sprawdza się teraz najbardziej ... :) Ściskam Was ciepło kochani :*

Dzień dobry, dzień dobry! Jakieś siedem miesięcy temu, zrobiłam na blogu wpis z naszymi ulubionymi książkami, które prócz pięknych ilustracji mają też piękną treść. Uczą, rozwijają i bawią.

Jakoś tak mnie wtedy natchnęło, żeby dać sobie furtkę do kolejnych tego typu wpisów, bo w treści tytuły dodałam "#1" - co bym sobie mogła później zrobić drugi, trzeci i czwarty wpis :P Ale nigdzie dzięki Bogu nie pisałam, że to będzie jakiś cykl, bo nie chciałam wywierać na sobie presji. I całe szczęście, bo jak sami widzicie, siedem miesięcy mi zajęło, by zrobić kolejny tego typu wpis haha :D

Dzisiaj kolejna porcja ciekawych tytułów. Chyba nie mamy w naszej biblioteczce książek, która byśmy przeczytały tylko jeden raz. Wałkujemy wszystko w kółko, co rusz dodając nowości. Mówiłam już, że mogłabym zostawiać w księgarniach całe wypłaty? ;) Ostatnio coraz częściej gościmy też w bibliotece, dlatego wiele tytułów, pozostaje jedynie w naszych głowach. W zeszłym roku, każdego wieczora do snu czytałam Poli moją ukochaną lekturę z podstawówki : Dzieci z Bullerbyn. Pola pokochała wszystkich bohaterów, zasypiała podczas czytania, a ja znów cofnęłam się w czasie o kilkanaście lat i przeżywałam to wszystko razem z nią. Magia Dzieci z Bullerbyn była większa, kiedy miałam wyobraźnię 10 letniej dziewczynki, ale i teraz coś "ruszyło".

Ale dobra. Nie przynudzam już tym przydługim elaboratem i przechodzę do konkretów, czyli kolejnych wartych Waszego zainteresowania książek :) Ciekawa jestem czy któreś z tych tytułów goszczą na Waszych półkach, hmm? Ja jak zwykle we wpisach o książkach staram się Wam jedynie powiedzieć swoje odczucie co do książki, o jakich wartościach ona jest. Nie chcę zdradzać treści, wystarczy kilka słów... :)

 

ANGIELSKIE RÓŻYCZKI

Książkę "Angielskie różyczki" dostałyśmy od babci Polci. Nie wiem czego się spodziewałam po książce Madonny - nie miałam właściwie żadnych oczekiwań i wyobrażeń i może dlatego zostałam tak pozytywnie zaskoczona. Cudowna treść, niesamowicie poruszająca i wartościowa opowieść o zazdrości, o ocenianiu, można nawet powiedzieć, że o zawiści. Genialna dla starszych dziewczynek ( choć nie tylko) i myślę, że już od ok. 5 roku życia, może z niej dziecko dużo wyciągnąć, ale zdecydowanie warto kupić też dzieciom w wieku szkolnym. Opowieść o grupie przyjaciółek, zazdroszczących urody i talentów innej dziewczynce z okolicy.

 

 

 

 

MALALA I JEJ CZARODZIEJSKI OŁÓWEK

Za tę książkę dziękujemy z całego serca wydawnictwu Wydawnictwo Tekturka. Jeśli ktoś jakimś cudem nie wie - Malala to Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, o której dość głośno było wtedy kiedy opisała dla BBC swoje życie pod rządami talibów, przez których atak na nią, w późniejszym czasie prawie straciła życie. Książka "Malala i jej czarodziejski ołówek" opowiada o wierze w swoje marzenia i wartości. Porusza trudny temat praw kobiet, równości, pokoju. Pokazuje, że mimo ciężkich warunków do życia i strasznych ograniczeń - jest coś, co nigdy w nas nie umiera - nadzieja i marzenia...

 

 

 

 

CELESTYNKA

GWIAZDA NA NOCNYM NIEBIE

To również dzieło Wydawnictwo Tekturka. Historia o zapałce marzącej o sławie, marzącej o tym, by swoim światłem i ciepłem pomóc komuś takiemu jak zbłąkany rozbitek. Takie książki to dla mnie świetna metafora naszych życiowych pragnień, które często są gaszone tekstem: przecież jesteś zwykłą zapałką - w naszym przypadku człowiekiem. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi :) Piękne wykonanie, cudowne ilustracje, prosta a zarazem niesamowita treść. "Celestynka. Gwiazda na nocnym niebie" to pozycja obowiązkowa :)

 

 

 

 

 

 

TATO, A DLACZEGO?

W książce "Tato, a dlaczego?" znajduje się 50 dość trudnych pytań. Odpowiedzi na nie w prosty sposób wyjaśniają te wszystkie trudne kwestie takie jak nie zamarzanie ryb pod wodą czy ilość kamieni jaka jest w górach. Do każdego pytania jest zarówno odpowiedź słowna - dość obszerna jak i ilustracja - to jest dobre nawet dla mnie, wzrokowca pełną parą :P

 

 

 

 

MALARZE DZIECIOM

To seria książek od Wydawnictwo Tekturka, ilustrowanych obrazami malarzy takich jak: Claude Monet, Vincent Van Gogh czy Edgar Degas. Cudowne powieści wzbogacone o obrazy, dzięki czemu dziecko ma podczas czytania swój pierwszy ( bądź nie ) kontakt ze sztuką, charakterystyczną estetyką. Szczególnie polecam "Baletnice", poruszające mój ulubiony temat wytrwałości i spełniania marzeń. Malarze dzieciom to świetny wstęp do świata malarstwa i wrażliwości dzieci na sztukę.

 

 

 

PIERWSZA ENCYKLOPEDIA

CIAŁO CZŁOWIEKA

Za tę książkę dziękujemy Cioci Monice :* Trochę jestem w szoku, ale Pola ciągle ją "męczy", a ja znam ją już prawie na pamięć :D W wydaniu Ciało Człowieka, dziecko może się dowiedzieć o pojęciach jakimi są niepełnosprawność, zmysły, choroby itp. W świetny i prosty sposób książka opisuje wszystkie zagadnienia związane z ciałem człowieka, a obrazki pozwalają jeszcze bardziej to zrozumieć. Wkrótce zamierzam się zaopatrzyć w inne książki z tej serii.

 

 

 

JESTEM DZIECKIEM KSIĄŻEK

W tym wpisie rządzą zdecydowanie pozycje od Wydawnictwo Tekturka . Ich Wydawnictwo kojarzy mi się właśnie z takimi książkami - niezwykle pięknymi, mądrymi, wartościowymi. "Jestem dzieckiem książek" to dość nietypowa, krótka opowiastka o wyobraźni. Dla małych miłośników książek będzie idealnym odzwierciedleniem ich wrażliwości :)

 

 

 

Na dzisiaj to tyle. Jestem ciekawa czy jakieś tytuły macie w swojej biblioteczce. Dlaczego piszę tylko o książkach, które uczą? Bo jakoś tak zawsze mam ochotę pokazać to, co najbardziej mnie porusza :) To nie tak, że na te zwyczajne, bez większego przesłania, po prostu zabawne książki, nie ma miejsca - takie też czytamy. Uważam, że we wszystkim musi być równowaga. Nie wszystkie filmy, które oglądam muszą nieść ze sobą jakiś super wartościowy przekaz. Czasem chcę po prostu ciekawej fabuły, bez konieczności jakiegoś intensywnego myślenia. To są tak zwane odmóżdżacze. Tak samo mam z książkami - i tymi dla dzieci, i tymi dla dorosłych.

Bardzo, ale to bardzo bym chciała, żeby wpisy z książkami pojawiały się częściej - niczego nie obiecuję, ale mam w głowie takie małe postanowienie. Kto wie... może stanie się ono rzeczywistością? :)

Tymczasem koniecznie zerknijcie na 1 wpis z tej serii, jeśli go przeoczyliście - Książki dla dzieci, które uczą #1

Ściskam Was ciepło i życzę wszystkiego dobrego!

Kiedy Polcia była malutka, czytanie książek wydawało mi się bezcelowe. Wyrywała mi je, przewijała strony i w ogóle nie chciała słuchać tego co jej czytam. Nie zawsze, ale taki scenariusz był mimo wszystko częsty.

Dziś sprawa wygląda zupełnie inaczej - po fazie na różnorakie zabawki ( nimi wciąż się bawi of kors) , YT itp. przyszła kolej na książki, które chłoniemy z Polą jedna po drugiej. Czytamy je, później sobie o nich rozmawiamy, zadajemy pytania, wysnuwamy wnioski. To fajny trening dla naszego umysłu, kreatywności, spostrzegawczości. Na książki mogłabym wydawać całe swoje wypłaty. I te dla siebie, i te dla Poli.

Kiedyś książki dla dzieci miały być po prostu - dla dzieci. Dziś najczęściej patrzymy na to, żeby prócz ładnych obrazków, niosły ze sobą jeszcze jakiś morał, przekaz. I tak najczęściej jest. Książki dla dzieci powalają teraz i oprawą graficzną i treścią. Marzy mi się regał Polci caaaały w tego typu książkach - w sklepach widzę ile jeszcze czeka na nas nowości, ale niestety ceny też do najniższych nie należą, toteż tak sobie kupujemy od czasu do czasu po kilka.

W sumie to nie sądziłam, że jakieś storiesowe migawki tego co czytamy, spotkają się z takim odzewem, ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że chciałabym się z Wami podzielić tymi pozycjami, które naprawdę mogą dziecko czegoś nauczyć i które z Poluchą bardzo lubimy. Dzisiaj na pierwszy rzut, pokażę Wam 10 naszych ukochanych książek i myślę, że tak co jakiś czas, będę do Was z taką dyszką wyskakiwać.

 

KSIĄŻKI DLA DZIECI, KTÓRE UCZĄ

 

BASIA I SŁODYCZE

Świeżutka pozycja na naszym książkowym regale. Książeczki z Basią to cała seria bajek o przygodach Basi. Każda z nich, pokazuje inną sytuację, często trudną dla dziecka i pokazuje w prosty i zrozumiały sposób jak sobie z nią poradzić. Basia i słodycze w fajny i zabawny sposób pokazuje jakie mogą być skutki łakomstwa i jedzenia zbyt dużej ilości słodyczy. Niebawem będziemy polować również na Basię i pieniadzę oraz Basię i moda. Książeczki można w internecie upolować już za ok. 12 zł, więc cena jak najbardziej spoko.

 

 

KICIA KOCIA W POCIĄGU

Tutaj również cała seria książeczek o Kici Koci, ale ta jest naszą pierwszą. Tak jak w przypadku Basi - każda książeczka uczy dzieci czegoś nowego, wdraża w zasady panujące w codziennym życiu, wartości itp. Bohaterką jest mała kotka Kicia Kocia - niezwykle serdeczna, rezolutna i "kumata" :P Od książeczek aż bije ciepło, a wszystkie wartości i zasady przemycone są w nienachalny i prosty sposób. Kicia Kocia w pociągu była nam szczególnie przydatna przed takimi właśnie podróżami :)

 

 

 

LITERKOWO - POZNAJĘ LITERKI

No po stories z tą książeczką ( AŻ jeden snap! ) to zalałyście mnie zapytaniami: co to?! A akurat nie sądziłam, że to wzbudzi w ogóle jakiekolwiek zainteresowanie. A jednak :D Książeczka już trochę sfatygowana, przywiozłam ją z Polkowego pokoju z mieszkania teściowej. Pola ma tam książeczki, różne zabawki itp. i czasem coś mi tam "niechcący" do walizki wpadnie podczas pakowania ;)

LITERKOWO to zbiór wierszyków, które opisują każdą literę z alfabetu, używając kilku słów na daną literę w jednym wierszyku. Wyrazy te są zawsze pisane pogrubioną czcionką. Bardzo fajne ilustracje też przyciągają wzrok. Pola dzięki tej książce nauczyła się wielu liter.

Niestety z tego co wiem, nie można jej już nigdzie dostać :(

 

 

 

KSIĄŻECZKI O ZUZI - SERIA MĄDRA MYSZ

No... nasz ulubieniec :) Pierwsze książeczki o Zuzi, Polcia dostała od teściowej. Byłam tak oczarowana tym, ile Pola się z nich uczy, że szybko zaczęłam dokupować jej kolejne egzemplarze. Mamy chyba już prawie wszystkie. Każda książeczka, uczy dziecko jak zachować się w trudnej, często stresującej dla dziecka sytuacji. Są to sytuacje takie jak: kłótnia z przyjaciółką, nauka jazdy na rowerze, pierwsza noc u koleżanki poza domem, wizyta u dentysty, zgubienie się w sklepie. Każda książeczka ma szczęśliwe rozwiązanie, dzięki któremu dziecko bardzo łatwo zapamiętuje jak powinno w danej sytuacji się zachować. Dzieci to naprawdę łapią! Pola baaaardzo lubi Zuzię i to też za sprawą fajnych, miłych dla oka ilustracji. Tą serię powinien mieć w domu każdy rodzic. Serio!

 

 

 

 

WIEWIÓRKI KTÓRE NIE CHCIAŁY SIĘ DZIELIĆ

Również świeża pozycja, ale zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia, a po przeczytaniu już totalnie przepadłam. Wiewiórki, które nie chciały się dzielić - to typowa, nowoczesna forma ilustracji, różne czcionki i co najważniejsze - PRZEKAZ. Książeczka traktuje o umiejętności dzielenia się, a także o przykrych konsekwencjach "chorej" rywalizacji. Sztos.

 

 

 

 

NAWET NIE WIESZ, JAK BARDZO CIĘ KOCHAM

Jest tu ktoś, kto jeszcze tego nie zna ?! Szczerze - wątpię! Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham - przecudna, wzruszająca i chwytająca za serce opowieść o umiejętności wyrażania swoich uczuć. Za każdym razem, dosłownie ZA KAŻDYM, książka uruchamia we mnie i Polci całe pokłady miłości, motywuje do tego, by powiedzieć sobie wzajemnie coś miłego... wiem jak ważne w życiu nie tylko małego, ale i dużego człowieka jest mówienie o tym co się czuje. W mojej rodzinie mi tego brakowało, dlatego teraz na ten temat jestem wyczulona. Mówienia o emocjach, trzeba uczyć od najmłodszego,a  ta książka idealnie się w tej nauce sprawdzi. Całości dopełniają ciepłe i pełne miłości ilustracje...

 

 

 

 

MAŁA WSTYDNISIA

Całkiem spontanicznie wzięłam to z empikowej półki, bo wiecie - za piątaka, to czemu nie sprawdzić :P Tutaj również jest to cała seria książeczek, a każda z nich opowiada o innej emocji, innym elemencie naszej osobowości. Jest książeczka o złości, o wstydzie, o upartości, o lenistwie... jest tych książeczek całkiem sporo, a patrząc na ich cenę - 5 zł, myślę, że nie będzie problemem kupowanie ich kilku, raz na jakiś czas. Na 1 rzut wzięłam pozycję Mała Wstydnisia, bo temat jest u nas mocno na czasie - stety, niestety. Polcia wyciągnęła wnioski i widzę, naprawdę widzę, jak wiele dziecko się uczy poprzez to, co widzi i słyszy z książek. Tak jak mi w życiu pomagają książki o duchu motywacyjnym, tak dzieciom pomagają nauczyć się żyć, te książki, które czegoś uczą - zwłaszcza jeśli uczą jak radzić sobie ze swoimi emocjami i przezwyciężać swoje słabości.

 

 

KTO POCIESZY MACIUPKA?

Cudowna bajka, wręcz poezja. "Kto pocieszy Maciupka?" to niesamowity styl, charakterystyczna czcionka, piękne ilustracje i niezwykła opowieść... opowieść o strachliwym i nieśmiałym Maciupku, który postanawia opuścić dom i wyruszyć w podróż. Książka to opowieść o niezwyklej sile, o przyjaźni, o miłości, o walce z własnymi lękami i ograniczeniami. W tej książce wszystko jest na najwyższym poziomie i chyba żadna książka póki co nie podbiła mojego serca wszystkimi tymi elementami, które tworzą jedną, unikalną całość. Coś pięknego.

 

 

7 NAWYKÓW SZCZĘŚLIWEGO DZIECKA

To jest czad! I każdy rodzic, któremu zależy na wychowaniu szczęśliwego dziecka, powinien zainwestować w taką książkę. Książka to siedem historii i każda z nich uczy dziecko jednego, ważnego w życiu nawyku. Na wstępie książki, przedstawionych jest siedmiu bohaterów - każdy z nich inny i wyjątkowy na swój sposób. Wasze dzieci nauczą się z tej książki wieeelu dobrych rzeczy - umiejętności planowania czy organizowania sobie czasu. REWELACJA.

 

 

 

HEKTOR

Z całego dzisiejszego zestawienia, ta książka jest najdłużej w naszej biblioteczce, bo chyba od samego początku. Przywiozłam ją z jakiegoś blogowego spotkania i nie sądziłam, że stanie się jedną z naszych ulubionych. Hektor to niezwykła opowieść o inności, o różnicach. Książka uczy dzieci, by nie oceniać nikogo powierzchownie, by nie odtrącać nikogo tylko dlatego, że jest inny, wygląda inaczej, czymś się od reszty różni. Piękna i wzruszająca...

 

Nadszedł nareszcie ten czas, kiedy książki dla dziecka budzą coraz większe zainteresowanie u Poli, a ja mogę z czystym sumieniem poszaleć z kolejnymi nowościami. Książki w dzisiejszych czasach poza bogatą treścią, są bogate również w cudowne grafiki, które pozwalają naszej wyobraźni trochę poszaleć. Nowości, które Wam dzisiaj pokażę "przetestowałam" na 1,5 rocznej Poli i 3 letniej Milli. O ile czytanie było przyjemne, tak przy zdjęciach było już nieco ciężej...

Książki dla dziecka to idealny pomysł na wspólne spędzenie czasu. Od rana siedzę sobie z dwójką wspaniałych dziewczynek, które w jednej chwili się kochają, w drugiej krzyczą, bo jedna drugiej coś zabiera. I tak samo przy tych zdjęciach... Milla chce czytać Emila, to Pola też chce czytać Emila. Milla odkłada Emila, bo chce czytać maciupka - Pola też chce czytać maciupka. No a razem czytać nie będą przecież. I tak oto zabawa z czytaniem kończy się fochem Poli, przytupnięciem , rzuceniem książką i jednoznacznym stwierdzeniem płynącym z jej oczu "Mam gdzieś te Twoje zdjęcia i te książki". Ale dla mnie to nie przeszkoda. Zdjęcia zrobiłam, książki przeczytałam, reakcję dziewczyn zbadałam. A tak w gratisie złapałam się na tym, że książki dla małych dzieci potrafią wciągnąć nawet dorosłego... Przedstawiam Wam 5 świetnych książek, które pokochały moje dziewczyny. Kto wie - może i Waszym dzieciom przypadną do gustu.

 "Maisy Goes to the Museum" klik

"Maisy's bathtime"

Książki dla dziecka o myszce Maisy są pisane w j.angielskim. Są to krótkie historie zilustrowane odpowiednimi, prostymi obrazkami. Idealne dla dzieci takich jak Milla - w wieku 3+, które już rozumieją pojedyncze wyrazy po angielsku. Z kolei proste obrazki idealne są już do opowiedzenia historii za pomocą ilustracji mniejszym dzieciom - takim jak Pola.

 

książki dla dziecka

 

DSC_2402

 

DSC_2403

 

DSC_2404

 

 "Kto pocieszy Maciupka?" - Tove Jansson klik

Przepiękna książka, która nie jest pisana tradycyjnym drukiem, a drukiem przypominającym pismo. Cudowne rymy, dzięki którym książka zdaje się czytać niesamowicie lekko i rytmicznie. Przepiękne grafiki wyglądające jak rysunki prosto spod mistrzowskiego ołówka. Książka opowiada o Maciupku - samotnym i nieśmiałym. Świat i ludzie zdają się go przerażać. Boi się kontaktu z nimi, dlatego obserwuje otaczającą go rzeczywistość z bezpiecznej odległości. Pewnego dnia postanawia uciec i właśnie podczas swojej podróży trafia na zatokę doliny muminków. To tam zmierzy się ze swoim strachem i przezwycięży swoje lęki. "Kto pocieszy Maciupka" to powieść idealna zarówno dla małych dzieci, jak i starszaków. Opowiada o trudnościach w wyrażaniu siebie, o uczuciach i miłości. Jeśli kiedykolwiek poszukiwaliście przyjaciela, swojej bratniej duszy i macie w związku z tym wiele wspomnień - ta książka na pewno podbije Wasze serca.

DSC_2353

 

DSC_2397

 

DSC_2398

 "Mama Mu sprząta"  klik

Przy tej książce Milla śmiała się na cały głos i lustrowała wzrokiem wszystkie obrazki. Śmieszna historia o krowie i wronie i ich "przygodzie" z wiosennymi porządkami. Wbrew pozorom książka oprócz humoru, ma też fajny przekaz. Np. tutaj możemy dowiedzieć się, że przechwalanie się i brak umiaru wcale nie są takie dobre jak by mogło się wydawać. Autor książki ma swój indywidualny styl - zarówno w treści jak i w ilustracjach. Idealna dla pociech, które lubią się pośmiać - zarówno z tego co czytają jak i z tego co widzą.

 

DSC_2393

 

DSC_2390

 

DSC_2392

 

Ach, ten Emil! - klik

I tutaj zapewne wzdycha właśnie większość dorosłych. Astrid Lindgren to mistrzyni pióra - w połączeniu z ilustracjami Bjorna Berga, który zilustrował wszystkie książki o Emilu, można by powiedzieć, że jest to duet doskonały. Wydaje mi się, że Emil jest ponadczasowy. O ile reksio czy bolek i lolek nie podbijają już tak bardzo młodzieńczych serc jak naszych - tak Emil wciąż zachwyca i wciąż sprawia, że dzieci chcą go z każdą stroną więcej i więcej. I to właśnie ta pozycja zaraz po Milupku była pozycją, której dziewczyny łącznie z 8 letnim Kacprem słuchały s otwartymi buziami. Cała książka to zbiór krótkich opowiadań. Wszystkie z nich zaczynają się piosenką, co daje nam pole do popisu w wymyślaniu melodii i rozbawienia dzieci, by zaraz potem znów wyciszyć je fascynującą opowieścią o psotach Emila. Przedział wiekowy? Tutaj chyba nie powinno być ograniczeń!

 

DSC_2394

 

DSC_2395

 

DSC_2396

Wszystkie te książki dla dziecka są strzałem w dziesiątkę i będą z nami już na zawsze. O ile Pola niewiele jeszcze z nich rozumie, tak patrząc na 3 letnią Millę, utwierdziłam się w przekonaniu, że już niedługo zacznie. Myślę, że w macierzyństwie jedną z fajniejszych rzeczy, jest właśnie to, że możemy poczuć się tak beztrosko jak kilkanaście lat temu. Czytanie książek nie jest tylko obowiązkiem do odbębnienia, a czystą przyjemnością, z której radość czerpie nie tylko dziecko, ale też dorosły.

 

DSC_2345

 

DSC_2346

 

DSC_2358

 

DSC_2359

 

DSC_2360

 

DSC_2361

 

DSC_2362

 

DSC_2366

 

DSC_2369

 

DSC_2371

 

DSC_2372

 

DSC_2374

 

DSC_2375

 

książki dla dziecka

 

DSC_2377

 

DSC_2380

 

DSC_2381

 

DSC_2399

 

Powyższe książki, oraz wiele wiele więcej możecie znaleźć na PIKININI .

Pierwotnie ten wpis miał za zadanie pokazać Wam ulubione książki Poli oraz moje. Przeglądając jednak zdjęcia naszło mnie na refleksje, które postanowiłam przelać tutaj. Może to dobrze, bo już dawno znudziły mi się wpisy, które nie są od serca, a są jedynie poleceniem czegoś od kropek czy myślników.

Książki - moja miłość od wczesnych lat. Ich zapach w bibliotece, stare zażółcone strony, podarte okładki w najstarszych egzemplarzach. Od 1 klasy podstawówki przesiadywałam tam po lekcjach i nikt nie mógł się nadziwić ile książek non stop wypożyczam. Dostawałam nawet dyplomy za największą ich przeczytanych ilość . Bodajże w 4 klasie podstawówki po raz pierwszy wypożyczyłam "Godzinę pąsowej róży" - zaufałam mamie, która mi ją poleciła i pochłonęłam ją w moment. Książka ta pokazała mi do jakiego stopnia jesteśmy w stanie rozwinąć swoją wyobraźnię i jak drukowane literki potrafią przenieść nas w zupełnie inny świat. Wracałam po nią między regały jeszcze wiele razy. Za każdym razem czułam to samo podekscytowanie i ten sam inny świat. W swojej głowie byłam bohaterką tej książki. Każde czytane zdanie odczuwałam jako swoją rzeczywistość. Za każdym razem tak samo pięknie, za każdym razem tak samo intensywnie. Dopiero kilka miesięcy temu postanowiłam ją zakupić i mieć przy sobie do końca życia. Celowo na allegro poszukałam starego wydania, podartego i zażółconego. Identycznego jak ten, który trzymałam w rękach w dzieciństwie.

Śmiem twierdzić, że czytanie książek już na etapie przedszkolnym miało na mnie wpływ i niesamowicie ukształtowało moją wyobraźnię, płynność wypowiedzi oraz wpłynęło na mój rozwój. Niesamowicie drażni mnie kiedy ktoś podczas czytania na głos przerywa, zacina, wydłuża wyrazy, bo ma problem z płynnym odczytaniem. Ostatnio doszłam do wniosku, że denerwują mnie ludzie, którzy nie czytają kompletnie nic. Uważam, że rezygnacja z czytania i zasłanianie się argumentem, że do szczęścia mi to nie potrzebne świadczy jedynie o tym, że człowiek jest ograniczony. Nie chodzi tutaj o masowe czytanie kilkunastu książek rocznie, ale jakiejkolwiek. Odkąd prowadzę intensywny tryb życia czytam mało, ale...czytam.

Bardzo przykra jest wizja narodu, w którym nikt nie czyta książek. Sądzę jednak, że taka wizja jest niemożliwa. Nawet jeśli jest coraz więcej ludzi, którzy w domu nie mają ani jednej książki, to śmiem twierdzić, że pozostali nadrabiają statystyki. Wystarczy spojrzeć na księgarnie, które wcale nie świecą pustkami, wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś mówi mi, że coraz mniej osób czyta mam wrażenie, że ocenia podług siebie. Skoro on nie czyta, nie chodzi do bibliotek i księgarni to nie zauważa innych, którzy to robią przez co kształtuje fałszywą opinię.

Może nie mam czasu na namiętne czytanie książek i nie przeczytam 52 pozycji w rok, ale przeczytam trzy dobre, do których już zawsze będę wracać. Może nie mam czasu, żeby przeczytać jedną pozycję w 3 godziny jak to bywało kiedyś, ale nawet jeśli będę ją męczyć 3 tygodnie - to warto.

Jeśli macie w otoczeniu osobę, która książek nie lubi - spróbujcie kupić jej egzemplarz, który porusza tematykę, która się interesują. Tak jak ja kupiłam mojemu F. książkę masy, a on opowiadał mi później co ciekawego tam wyczytał. Może nie jest to książka, która nauczy nas czegoś nowego, ale jeśli ktoś kto nienawidzi czytać podejmie się wyzwania, bo go to interesuje - to warto. I nie jest w tym momencie ważna tematyka.

Póki co cieszę się niezmiernie, że Pola przejawia miłość do książek już od jakiegoś czasu. Może nie lubi jak jej czytam, ale często przyłapuję ją jak ogląda swoje książeczki nawet kilkanaście minut z niesamowitym zainteresowaniem. Wierzę, że książki,z  którymi ma styczność praktycznie od pierwszych dni wpłyną pozytywnie na jej rozwój i bardzo dobrze rozwiną jej wyobraźnię.

Na koniec tego wpisu chciałam wymienić Wam moje ulubione pozycje ostatnio przeczytane, oraz ulubione książki Poli, które ogląda codziennie. Jeśli macie coś godnego polecenia - śmiało!

 

Moje książki:

1) Maria Kruger - " Godzina pąsowej róży"

2) Nicholas Sparks - " I wciąż ją kocham"

3) Nicolas Fargues - " Byłam za Tobą"

4) Mari Jungstedt - " Podwójna cisza"

5) Emily Giffin - " Dziecioodporna"

 

Książki Poli:

1) Otwórz okienko - kolory

2) FP - Kim jesteś?

3) Książeczki kontrastowe

4) Zwierzęta

5) Obrazki dla maluchów - owoce

 

 

pufa - pufy.pl

reksio - kreatywna igiełka

kocyk w pingwinki - FIUBZDZIU

 

DSC_8429

 

DSC_8431

 

DSC_8432

 

DSC_8434

 

DSC_8436

 

DSC_8438

 

DSC_8441

 

DSC_8442

 

DSC_8445

 

DSC_8447

 

DSC_8452

 

DSC_8453

 

DSC_8454

 

DSC_8455

 

DSC_8457

 

DSC_8460

 

DSC_8463

 

DSC_8464

 

DSC_8465

 

DSC_8468

 

DSC_8469

 

DSC_8472

 

DSC_8474

 

DSC_8475

 

DSC_8477

 

DSC_8478

 

DSC_8479

 

DSC_8481

 

DSC_8483

 

DSC_8487

 

DSC_8490

 

DSC_8492

 

DSC_8493

 

DSC_8494

 

DSC_8502

Są takie dni kiedy jedyne o czym marzę to, by Pola spała najdłużej jak może, a ja w tym czasie zajęłabym się sobą. Są też takie dni kiedy macierzyństwem się delektuję. Wpatruję się wtedy w Polę godzinami, noszę ją mimo, że pewnie mogłaby spokojnie poleżeć, a kiedy już się zmęczę, leżę z Nią na kocyku.

Kiedy jesteśmy same zabieram ją ze sobą do łazienki jeśli nie śpi i myję w tym czasie włosy , robię makijaż itp cały czas opowiadając jej krok po kroku co robię, by słyszała mój głos non stop. Raz po raz bujnę nogą wózek, gdyż ręce zajęte są w tej chwili prostowaniem włosów. Ale nieważne. Jesteśmy razem. I to się liczy. Często opowiadam jej o tym jak bardzo rośnie we mnie miłość do Niej i jak bardzo jest piękna.

Ciepłe dni dały nam cudowną możliwość delektowania się sobą na świeżym powietrzu wśród ćwierkających ptaków. Życie na wsi daje nam komfort bycia sobą i nie ukrywania się kompletnie z niczym. Tu gdzie żyjemy mamy własną, osobistą przestrzeń, do której nikt poza rodziną nie ma wstępu. Nasz azyl. Wierzę, że każda minuta tego czasu spędzonego razem kształtuje Nas i naszą miłość. Wierzę, że będzie to miało wpływ na naszą przyszłość. Nie wiem co zrobić więcej. Nie czytam poradników i artykułów o tym jak wychowywać dziecko od pierwszych dni jego życia, jak edukować itp. Wierzę w to, że przez trud wychowania poprowadzi mnie intuicja. Wierzę w to, że mnie nie zawiedzie. Nie spinam się za bardzo z tym, by już od teraz kupować zabawki edukacyjne 3 m +, by stosować jakieś metody, które miałyby sprawić, że dziecko będzie na prawdę mądre. Intuicja, intuicja i jeszcze raz intuicja. Póki co jeśli chodzi o zakupy dla maluszka, które mogłyby go czegoś nauczyć, ograniczyłam się do czarno białych książeczek, które były prezentem wielkanocnym dla Poli. Lubię opowiadać jej czym jest stworzenie z obrazka, jak żyje, czym się żywi, jaki ma kolor. Lubię kiedy mnie słucha. Fajnie mieć świadomość, że głos mój jest dla niej najpiękniejszym dźwiękiem na świecie...

Mimo, że kocham te dni kiedy nie wiem w co włożyć ręce, mam mnóstwo zajęć i to mnie nakręca to czasem lubię przystopować... i wtedy wybawieniem jest dla mnie właśnie taki dzień kiedy po prostu mogę poleżeć z Nią pod gołym niebem, wykorzystać jej dobry humor i to, że nie muszę jej jakoś specjalnie rozśmieszać czy nosić, by była spokojna. Taki dzień ładuje mi baterie na full. Taki dzień...jest dniem, który kocham nad życie. I cieszę się każdą minutą jego trwania. Bo w życiu piękne są tylko chwile. I chcę je zapamiętać jak najlepiej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

@alicjawegnerpl

Zajrzyj na mój Instagram i sprawdź, jak żyję, manifestuję oraz działam.
cartcrossmenuchevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram