Odkąd zaszłam w ciąże, najczęstszym zdaniem, które słyszałam było "A zobaczysz jak...". Nie wiem co w tym zdaniu jest takiego, ale najczęściej wypowiadają je osoby, którym strasznie źle z faktem, że dzieje się w ich życiu coś co niekoniecznie idzie po ich myśli i za wszelką cenę próbują udowodnić innym, że ...będzie jeszcze gorzej. Ale wait. Gorzej od czego. Czy ja mówię, że mi źle? Nie. Więc czemu tak mówią? Bo jeśli stwierdzasz fakt "Moje dziecko wariuje od rana do nocy" to równa się to dla tych osób ze zdaniem "Mam dość, moje dziecko wariuje, nie mogę tego wytrzymać." Cóż. Muszę Was zmartwić. Moje pokłady cierpliwości są niezbadane, a furie dziecka rzadko kiedy robią na mnie większe wrażenie. Do rzeczy. Zdania przepowiadające kobiet wszechwiedzących zaczęły się chyba od mdłości. Nigdy nie narzekałam. Po prostu gdy ktoś pytał stwierdzałam fakty : "No wymiotuję już 4 miesiąc po każdym posiłku" - "Pff, to jest nic, ja wymiotowałam całą ciążę, to był hardcore..".
Potem zaczęła się jazda właśnie z naszym ukochanym "A zobaczysz jak...".
1) Kopnięcie dziecka. Reakcja moja: "Jejku! Poczułam ruchy maleństwa!" - reakcja społeczeństwa : " Zobaczysz jak zacznie Cię kopać po żebrach, ja ryczałam z bólu, współczuję" - dzięki, ale nie było czego. Bolało, ale wierz mi, że są boleśniejsze rzeczy na świecie.
2) " Nie przesypiam nocy od miesiąca. Dusi mnie w klatce i rozrywa mi uda" - " Zobaczysz jak Ci dziecko będzie się budziło co pół godziny, to dopiero będzie horror" - serio? Dziecko budzi się w nocy? Nie wiedziałam...
3) "Karmię piersią, ale póki co to nie jest fajne uczucie. Bardzo boli..." - " Zobaczysz jak Cię ugryzie zębami przy karmieniu, dopiero będziesz wyć z bólu" - nie skomentuję, karmiłam 4 miesiące, zęby wyszły w ósmym, przykro mi, nie zobaczyłam.
4) " Cały dzień nosiłam dziś Pole, nie mogłam odebrać tel..." - "ojjj zobaczysz jak Ci zacznie chodzić, wtedy to dopiero nic nie zrobisz, ja nie mogę nawet do wc pójść spokojnie, masakra jakaś...."
5) " Polcia wspięła się na schody! Jestem taka dumna!" - "Zobaczysz jak zacznie wchodzić Ci na stoły, teraz to masz jeszcze sielankę..."
6) "Polcia ma katar, biedna tak się męczy..." - " Zobaczysz jak zacznie ząbkować, ja nie dawałam rady psychicznie" - biedna. To musiało utkwić Ci w pamięci na zawsze?
"A zobaczysz jak skończy 2 latka" ; "A zobaczysz jak skończy 4 " ; "A zobaczysz jak pójdzie do przedszkola" oj nie nie, "zobaczycie podstawówka to jest dopiero koszmar!" i wyścig "Nie, nie, nie najgorzej to będzie jak..."
Przykre to takie...licytacja kiedy to najgorzej kiedy najlżej ... narzekanie i straszenie, bo przecież gdzie tam uroki macierzyństwa! Z dnia na dzień jest przecież coraz gorzej i tak już będzie moje lejdis...po co się cieszyć, po co brać humory dzieci na klatę. Każdy wiek, KAŻDY ma swoje plusy i minusy. W każdym wieku jest u dzieci coś z czym idzie nam lżej, a czym idzie nam ciężej. Nigdy nie jest lepiej albo gorzej. Odchodzi jeden problem przychodzi drugi, kończy się jeden pozytyw również przychodzi kolejny.
Ciągle słyszę "A zobaczysz jak..." - no i widzę. Ale gorzej nie jest. Co z tego, że Pola chodzi mi przy nodze all the time, płacze, jęczy i marudzi? Co z tego skoro jest coraz fajniej! Mogę coraz lepiej się z nią porozumieć, mogę się z nią bawić w coraz to więcej rzeczy, mogę coraz więcej. Macierzyństwo jest piękne, więc po cholerę robić z niego tragedię wiecznie narzekając i wmawiając sobie i innym, że będzie jeszcze gorzej.
Oczywiście nie pisze tu o zwyczajnych zdaniach, gdzie autor mówi to pół żartem pół serio. Piszę tutaj o pełnych powagi stwierdzeniach i ubolewaniach. Narzekaniach jaka to rola matki jest ciężka i okrutna. No jest ciężka. Ktoś mówił, że będzie łatwo? Ale zastanówcie się czy nic Wam tego trudu nie wynagradza? Sądzę, że wiele rzeczy. Uśmiech dziecka, pierwsze słowa, pierwsze kroki. W moim życiu nastał czas, o którym napisałam Wam dziś na fp. Wieczne marudzenie, furie. Terrorysta w małym wydaniu. I powinnam Wam zrobić zdjęcie moje i F. podczas jej napadów złości, albo kiedy robi się sztywna i czerwona, bo właśnie zabrało się jej telefon, który sprytnie nam podkradła - uśmiechy na twarzy, bo cóż możemy zrobić? Wściekać się, bo dziecku coś się nie spodobało? Wyżywać się na sobie, bo dziecko już piątą godzinę łazi za nami krok w krok i żadne z nas nie może nic zrobić? I co to komu da? Czy dziecko to Twój wróg i powód do narzekań?
Mówisz, że będzie jeszcze gorzej...ale dlaczego? Ja Ci powiem. Bo Tobie jest tak cholernie źle, że musisz podbudować się tym, że i innym będzie tak jak Tobie...smutne to. Smutne, przykre i polskie. Bo narzekać to każdy potrafi...ale pomyślcie, że niektórzy na te bunty i skoki rozwojowe bardzo chcieliby często ponarzekać...a często po prostu nie mogą.
!!!!!! rewelacyjny post!!! Szacun dla Ciebie!!!!
Oj ja tez slyszalam ze jak zacznie chodzic to dopiero bedzie. Szczerze jest lepiej :) sam sobie pojdzie wezmie.. 2dzien leze w lozku z goraczka.. A moje sprytne dziecko chyba czuje ze cos nie tak.. Bo i polezy ze mna lub drepta sobie i sie sam soba zajmuje. Jasne.. Sa guzy na glowie ale uwazam ze co miesiac jest fajniej. :)
Świetnie powiedziane :-) czułam i czuję to samo... więcej radości, optymizmu i życzliwego podejścia do życia dla nas wszystkich życzę :-)
Ja ZAWSZE mówiłam moim koleżankom z mniejszymi dziećmi: "Nie martw się, to chwilowe, później będzie lepiej! Zobaczysz jak pójdzie na nogi będzie łatwiej, jak będzie miało 2,3,4 lata jest o wiele lżej i fajniej! Pozdrawiam.
To się chyba nazywa syndrom toksycznych ludzi. Niestety.
Wyśle, że za bardzo do siebie bierzesz to "a zobaczysz..." Niektóre osoby traktują ten blog jak możliwość podzielenia się swoimi problemami, lękami i liczą na wsparcie. Nie każde dziecko ma okres buntu, przecież każde jest inne ale zamiast się denerwować wystarczy napisać, że szczerze współczujesz zbuntowanego diabełka i masz nadzieję, że ten czas wkrótce się skończy, albo inną formułkę z pocieszeniem. Nie zapominamy, że Twoje czytelniczki też tworzą z Tobą tą społeczność i myślę, że zwyczajnie szukają wsparcia. Im też nie chodzi o żalenie się czy narzekanie ( choć czasami trzeba i ponarzekać) ale o znalezienie odrobiny wsparcia. Ja odbieram te wypowiedzi własnie tak i trochę mi przykro, gdy tak silnie reagujesz na te komentarze, bo to raczej próba podzielenia się z Tobą swoim życiem a nie wymądrzenie się czy narzekanie.
Mam czwórkę dzieci i nic tylko słyszę, że mi współczują... a przecież nikt mi nie umarł! ma czwórkę, fakt że przy trzecim trafiło nam się podwójne szczęście, ale naprawdę się cieszymy - mamy zdrowe, mądre piękne dzieciaki, a że roboty przy nich w cholerę to chyba normalne;) co prawda są strasznymi żywiołami, ale jak się tu dziwić skoro rodzice tacy sami;) najgorszy tekst który ostatnio usłyszałam brzmiał tak:" boże, ona ma czwórkę dzieci, pracuje, mąż na dyżurach, a te dziewczyny wstają jej co chwilę w nocy i krzyczą, a ona je jeszcze piersią karmi! i wciąż taka uśmiechnięta! a z czego tu się cieszyć??!!" - super, co? a ja mam się z czego cieszyć i tyle na ten temat :D
"i wciąż taka uśmiechnięta! a z czego tu się cieszyć??!!"
taa.. powinnaś przecież płakać, narzekać, żeby inni mogli Ci "współczuć" a za plecami cieszyć się z tego, że oni mają lepiej.. Boże mam alergię na coś takiego... Jak nie narzekasz, cieszysz się z tego co masz, dajesz radę itd. to coś z Tobą nie tak "bo z czego tu się cieszyć" ech..
smutne to jest serio.. szczególnie, że dla kogoś jedno dziecko to będzie wysiłek ponad normę i nie będzie umiał/a się ogarnąć a są osoby, które i przy 4 sobie życie zorganizują lepiej niż Ci z 1 dzieckiem :)
ja takich ludzi nie słucham nawet :) straszyli mnie buntem 2-latka przy pierwszej córce,a w ogóle nic takiego nie było, za to druga córa przechodzi bunt ale 4-latka i to jest czad :D żeby jeszcze tatuś stal po mojej stronie,a nie dziecku ciągle ulega to by było dużo łatwiej
ooooo jak bardzo się zgadzam! ja jestem na półmetku ciąży ale już zdążyłam się nasłuchać jak to dziecko życie zmienia .... srsly? no nie wiedziałam ... nie sądzę jednak, żeby wakacyjny wyjazd czy wyjście do restauracji było bardziej problematyczne niż z naszym porytym psiakiem (który nie lubi ludzi), którego zabieramy dosłownie wszędzie.
Ludzie lubią jak innym jest źle, ale na szczęście są też tacy, którzy potrafią się cieszyć Twoim szczęściem :)
Oj znam to, i na prawdę nie wiem co mają na celu wypowiadające te jakże "trafne", arbitralne sądy. Każdy niemowlak i każda mama jest inna dlatego ja nigdy nie używałam znowu "a zobaczysz jak". Po pierwsze za mało w życiu przeżyłam i widziałam, bo mam dopiero 26 lat, po drugie macierzyństwo nie jest znowu aż takie tragiczne ;) Jedyne co mówię mamom, bo na prawdę tak uważam to, to że jak dziecko kończy dwa latka robi się cudownie. Komunikuje potrzeby, używa nocnika, można się już nim bawić i rozmawiać, a jak ma trzy latka jak moja Melcia to już jest istna bajka i sielanka, chciałabym żeby ten okres nigdy się nie skończył...
A ja uważam że z każdym dniem jest lepiej ;-) tez słyszałam oj jak zacznie chodzić to dopiero będziesz miała urwanie dupy i co? Niunia chodzi a ja mam zdecydowanie większy luz, mieszkanie jest urządzone pod dziecko wiem ze nic jej nie grozi wiec sobie chodzi gdzie chce a ja mam czas wypić spokojnie kawę. Macierzyństwo jest piękne choć czasami można się zdenerwować - jesteśmy tylko ludźmi, ale za nic nie oddalabym tego stanu. Dodatkowo każde dziecko jest inne jak i każdy rodzic ma różne podejście do wychowywania. Trzymam kciuki za Ciebie i ja Ci powiem każdy etap ja swój urok i sraczke :-P
hehe :)
moj ulubiony dialog to : "zobaczysz jak będzie raczkować! " a potem " zobaczysz jak będzie chodzić"
a ja na to zawsze mówiłam: będzie super, nie będę musiała jej nosić, zajmie się sobą nauczy sama bawić, nie będzie się trzeba nią zajmować non stop... same plusy!
-no ale bedzie trzeba jej pilnować, bla bla bla, żeby sobie czegoś nie zrobiła, blablabla..."
I zamykali buzie jak odpowiadałam że zawsze będzie trzeba pilnować, a w domu wystarczy wszystko odpowiednio zabezpieczyć i co? i miałam racje i teraz jak spotykam tych "życzliwych" to pierwsze co to się chwalę jak jest super ;) ale zawsze "marudy" coś wymyślą byle tylko udowodić że nic nie wiem i "dopiero zobacze" alebo "zmądrzeję" :P
Święta prawda, a ostatnio zdanie dotknelo mnie na wlasnej skórze... Bylam w szpitalu z synkiem (wtedy mial ok.roczek) Lezal juz drugi tydzien na zapalenie pluc. Przyszla matka z dzieckiem ok 10 miesiecy, ktore widac, ze ją denerwowalo, ze ciagle musi za nim latac (stawalo przy lozeczku, raczkowalo)...W koncu zaczela narzekac, jak to ona ma zle...A jej narzekanie mnie bardzo zabolało, bo syn cierpi na MPD czterokonczynowe i w wieku 12 miesiecy nawet nie przekrecal sie sam na boki i niewiele reagowal na otoczenie...
A zobaczysz jak zaczniesz prowadzić bloga. To jest dopiero hardcore! Trzeba pisać posty i w ogóle!
Ja uwielbiam bycie mamą,jestem Nią już 12 miesięcy,teraz tak myślę jakie nudne te życie było by bez niego,ja kocham patrzeć jak się uśmiecha,jak mnie zaczepia kiedy mu się nudzi,jak płacze i jak się złości a przyznam że nie raz dał mi w kość a ja się sobie samej dziwie skąd we mnie tyle siły i bardzo mi się podoba jedno zdanie z tego tekstu "odchodzi jeden problem,przychodzi drugi,kończy się jeden pozytyw również przychodzi kolejne" ja chyba porostu tak właśnie myślę i dlatego jestem spełniona w macierzyństwie :-D
A zobaczysz jak.. ;) jest cudownie gdy zacznie komunikować swoje potrzeby! :) synek niedawno zaczął pokazywać co chce, ciągnąć za rękę i dawać znaki co by chciał bym zrobiła :D tak jak napisałaś każdy wiek ma swoje plusy i minusy szkoda tylko, że większość skupia się na minusach... Tak jakby wszyscy na około musieli wiedzieć jak jest ciężko. Ciężko jest owszem czasami ale to wszystko jest warte tej małej osóbki w domu :)
Albo "łatwo ci mówić, bo masz jedno, zobaczysz jak będziesz mieć drugie dziecko" :D
właśnie to chciałam napisać. :D
Wiesz nie wiem w jakim kontekście słyszałaś te zdania, ale ja np. czasem też tak mówię, np. o kopniakach w ciąży, nie kierują mną złe przesłanki, po prostu dzielę się doświadczeniem "straszaka".
- bo kopniaki potrafią boleć
- bo rzeczywiście im dziecko starsze tym jest ciężej
ale ogólnie chyba tak jest z wszystkim. studiującym jest łatwiej niż pracującym, młodym niż starym, nie dzieciatym a dzieciatym...itd itd :)
Cóż nic tylko się cieszyć, że jesteś w tym "lajtowym" okresie :D Ja tak robię ( no i zazwyczaj dostaje potem po dupie lub po pęcherzu ;) )
Czy dziecko to powód do narzekań. Tak.
Niemowlę, nie, ale taki dający w kość kilkulatek ... :D
Ja tam używam zdania ,,zobaczysz jak ..." kiedy rady wychowawcze oderwane trochę od rzeczywistości daje mi mama niemowlaka, która przeczytała milion poradników i na nich opiera swoją wiedzę, ponoć praktyczną. Tyle, że ja też te poradniki czytałam, ale stosowanie ich w praktyce wygląda nieco inaczej.
Mnie najbardziej jednak irytuje ,,Na co narzekasz? Masz jedno dziecko, z jednym to pikuś". No dobra. Mogę się zamienić na dwa dni i porównam.
Noo to o czym napisalas mnie rozwala. To tak jakbym ja miala pouczac Ciebie albo Bozene. To wtedy rzeczywiscie to zdanie ma racje bytu :D
Super artykuł. Bardzo mi się podobał :)
Dziękuję :)
Najczęstsze było: "A zobaczysz jak zacznie chodzic........" i co? zaczeła, a my poczulismy wielką ulgę!!!!! zeszła z rąk, chodzi sobie od zabawki do zabawki, przeklada, cos nosi, zaczyna sie bawic sama... nie lata bez celu, nie wariuje, nie zrzuca nic, itp. Ulga ogromna!!!!!!!!!! A ze czasem wybierze ziemie z kwiatka, otworzy sobie szafke to naprawde jest FIZJOLOGIA, dziecko odkrywa, poznaje, itp.
U nas wszyscy mówią "A zobaczysz jak zacznie chodzić" A ja z ręka na sercu mówię, że nie mogę się tego doczekać. Nie mogę się doczekać kiedy będziemy biegały i bawiły się na placu zabaw. Nikt nie mówił, że jak się urodzi dziecko to będzie łatwo, ale w takich chwilach mamy powinny sobie dawać dobre rady, a nie robić sobie jakieś straszonka
mam tak samo :)
Droga Alicjo kocham Twoje wpisy :)baa żałuje że nie mieszkasz gdzieś pod Warszawą ;) jestem raptem rok starsza , mam 3,5 miesięczną córkę właśnie zabierałam się do sprzątania bo moja królewna spała a tu psikus ... królewna się wyspała a ja wsiąkłam w Twój blog i fb. :) i co teraz ? ps. mam kilka pytań odnośnie tej lampeczki beaba :) pozdrawiam
Ojej to bardzo miłe. Dziękuję! A co do lampki pytaj smiało :) Pozdrawiam!
Moja córcia boi się zasypiać w ciemności. Moje pytanie czy to jest bezpieczne dla tak małego dziecka? nie boisz się że np. Pola uderzy się w skroń , ciemię? taka lampka mogłaby być moim wybawieniem ale znowu zastanawiam się czy jest w 100 % bezpieczna . Będę wdzięczna za pomoc Pozdrawiam Was obie :):):)
Kochana :) Nie popadajmy w paranoję! ;) Wiesz jakie upadki Pola zalicza codziennie przy stolikach i meblach, pod stołem obok stołu? ;) Lampka to pikuś. Nie zauważyłam nigdy żeby przy mnie się nią uderzyła, a nawet jeśli to o wiele bardziej idzie uderzyć się o łóżeczko, które my mamy z prawdziwego drzewa i jest tak twarde, że nie raz słyszę BUM jak Pola walnie główką :) Jeśli jednak się boisz połóż po prostu gdzieś w pokoju tak żeby nie mogła jej dotknąć :)
oczywiście masz racje nie uchronię jej przed takimi sytuacjami :):) ostatnie pytanie, ponieważ producent nie napisał z czego jest ta lampka? plastik ? silikon? guma? Pozdrawiam i dziękuje :)
Na dole ten kawaleczek to plastik a ta gora to chyba bardziej taka guma jest :)
Powiem tak mam 24 lata i troje dzieci (3- latka 2 latka i roczek) i znajduję się w takim punkcie ze z dnia na dzień jest coraz lepiej nawet bym powiedziała że o niebo lepiej :) Maluchy potrafią się już same zająć sobą tz. Bawią się razem bez mojego udziału wystarczy że siedzę w pokoju. A że czasem skutkuje to totalnym chaosem ja mam czas dla siebie........... mam go coraz więcej :P
A zobaczysz jak... będzie mówić :-)
Znam to ale Mnie prześladuje fatum wszystko robisz źle i dziś będzie o tym post u Nas. Bo czasem nie mogę wyrobić ze śmiechu kto zna lepiej moje dziecko jak nie ja- jego matka. To jest jakaś masakra.
[…] było: „A zobaczysz jak…” jednak interesujący post na ten temat powstał już u mamala. Jeszcze większe poruszenie zaczęło się, gdy mała przyszła na świat. Urodziła się na koniec […]
O jej jakie to "moje". Odkąd zaszłam w ciążę to non stop słyszałam od kuzynki te słowa. Ona, bardziej doświadczona, bo już jedno dziecko ma, a jeszcze, o zgrozo, też zaszła w ciążę, tylko 3 miesiące szybciej.. Nie dość, że była ekspertem od mojej ciąży (komentowała wszystko co jej dotyczyło) to jeszcze przyszłość mi przepowiadała..koszmar :-P najbardziej śmieszyło mnie to, że wiedziała jaki rozmiar brzucha będę miała (zobaczysz jak cię wywali na lato - rodziłam w sierpniu) i niestety musiałam ją rozczarować, bo miałam malutki brzuch. Dobrze, że urodziłam chłopca, bo porównywania z jej córką bym nie zniosła..a tak to przynajmniej mam idealny argument na to żeby ją przystopować..bo chłopcy się inaczej rozwijają.. ;-)