Jedni za nim gonią, inni godzą się na to, by nigdy go nie odnaleźć...jedni mają je tuż pod nosem jednak zbyt bardzo gonią za czymś innym, nie dostrzegając go wcale.
Nieliczni szczęście odnajdują w nieszczęściu, czasem większe niż Ci głupcy co to w luksusach opływają, a miłości nie mają i żadnych wartości. A dla mnie ... szczęście dla mnie to jego zapach o poranku i kwiat w doniczce od Niego, co to mi kupił kiedy wprowadzaliśmy się na nowe mieszkanie. Szczęście to dla mnie płacz dziecka w nocy, które płacze tak, by po chwili ucichnąć w moich ramionach. Szczęście to dla mnie ten deszcz za oknem co to pozwala bez wyrzutów zaszyć się pod kocem z kubkiem gorącej czekolady, której to czasem nie dopiję do końca, przez ten tupot malutkich stópek, co to się uczą chodzić przy kanapie raz po raz łapiąc mnie za kolano. Szczęście to buziak w czoło na pożegnanie od Niego i nasze twarze w oknie przypatrujące się jak auto odjeżdża spod naszego bloku stając się w naszych oczach coraz mniejsze. Szczęście to te dni beztroski, kiedy żadne z nas nie musi nic, a jedyne co możemy to delektować się tym o czym marzyliśmy. Naszą małą rodziną. Naszym małym 4 literowym szczęściem. Polą. Szczęście to jego kąciki ust i oczy, z których bije radość i nasze dłonie splecione na stole w naszej knajpce, do której to zawsze chodzimy, bo mamy w Niej setki pięknych wspomnień. Szczęście to to jedzenie na talerzu, którego wyjątkowo nie musiałam godzinami przygotowywać tylko podano mi je pod sam nos. Szczęście to ta frytka nieszczęsna, co mi ją dziecko porwało i ten wzrok tej kobiety, o tamtej co to zabić mnie pewnie w myślach za ten czyn chciała.
Takie to wszystko niepozorne, takie banalne, a takie piękne i radosne. Takie dziwne te trampki na tych przewodach powieszone, a takie wyjątkowe dla mnie. I te kaczki w tym stawie. Takie jakich tysiące, a takie kolorowe jakby bardziej niż zwykle. I ta cisza raz po raz przerywana śpiewem ptaków, słyszysz? To jest właśnie szczęście. Jest wszędzie. Pod kanapą, za oknem, na parapecie, w stawie, na niebie... w sercu.
I smutni ci ludzie są co to szczęście mają pod nosem, a nie widzą go wcale. I smutne to takie, że często musi człowiekowi zostać wszystko odebrane, by zobaczył jak wiele miał...uśmiech najbliższych, swój mały kąt i chleb na stole...i smutne te moje wielokropki a jednak pozwalają się zatrzymać i zastanowić, gdzie i u nas to szczęście jest ukryte. Może w szafie w postaci starego płaszcza, w którym to biegałaś 10 lat temu w deszczu ze swoim pierwszym chłopakiem, a może w tych perfumach co ich zapach przypomina Ci o swej pierwszej randce z mężem. A może szczęście jest na regale w tym albumie co to w nim masz zdjęcia bezzębnego uśmiechu swojego dziecka, a kartkę dalej zdjęcie już z zębem, co to sobie przez niego wargę rozcięło. Amoże Twoje szczęście siedzi tuż obok i uśmiecha się właśnie do Ciebie?
Uważasz, że go nie masz? To rozejrzyj się jeszcze raz dokładnie. Ma je każdy. Na wyciągnięcie ręki. Tak, tak! O właśnie tutaj. Czujesz? Ja czuję. To zapach tych babeczek w piekarniku co to zaraz je sobie zjemy, a Pola raz po raz będzie mi je wyrywać, a ja wyrodna na to pozwolę.
A wiesz kiedy jest brak szczęścia? Wtedy kiedy czytając powyższy post nie skłaniasz się ku refleksjom, by swe szczęście znaleźć, tylko zaciskasz pięści ze złości, że tak małe dziecko porwało mi wczoraj frytkę, a zaraz to samo zrobi z babeczką. Ito są właśnie rzeczy, przez które człowiek nigdy 100 procentowego szczęścia nie zazna - szukanie błędów i nieszczęścia u innych.
Oh, piękne to i prawdziwe!!!! Zgadazm się i przyłaczam do Tych którzy mają to ogromne szczęście w zwykłych codziennościach!
Ps. Kiedyś napisałam Ci komentarz i dostałam kilka wiadomość od Twoich fanek w których bardzo mnie obrażają, Komentarz nie był złośliwy więc nie wiem skąd taka nagonka, przestaję komentować na fb bo poprostu to co się dzieje to przeracza ludzkie granice.
Trzymajcie się ciepło;*
Bardzo Cię przepraszam za czytelniczki, o których mówisz.
Dziękuję za komentarz, pozdrawiam! :*
kurczę, mnie strasznie denerwuje, jak ktoś szuka nieszczęścia u innych.. ja podobno jestem nieszczęśliwa, bo urodziłam mając lat 17 i zmarnowałam sobie życie.. to nic, że jestem najszczęśliwsza na świecie i mam wspaniałą córkę i nie wróciłabym za żadne skarby do tych beztroskich czasów ;)
No ja też wg wielu jestem nieszcześliwa, ale...to wg nich. Ja wiem swoje i w tym szczesciu mam zamiar trwac... :) a ten kto skupia sie ciagle na innych, szczesliwy nigdy nie bedzie :)
sadzasz dziecko na betonie Ty wyrodna Ty! ;p a tak serio... szczęście to miłość. kochając ludzi, widzimy więcej, widzimy bardziej... Za każdym razem, gdy On całuje mnie w czoło, wymiękam. Przez ten ułamek sekundy jestem bezbronną istotą, którą wypełnia po koniuszki palców poczucie bezpieczeństwa i beztroski absolutnej. I jak przykrywa mi ramiona, i jak dotrzymuje słowa, i jak kupuje mi żelki, i jak przynosi kawę rano...To my decydujemy gdzie zaczyna się szczęście, a więc tylko współczuć pozostaje tym, którzy patrząc w dal rozmywają sobie obraz z bliska. I nie widzą końca i nie widzą nic obok siebie. A cały sekret bycia szczęśliwym w przyszłości tkwi w tym by cieszyć się z najmniejszych błahostek już teraz. Bo teraz mogą to być małe ogniwa, ale wkrótce stworzą solidny łańcuch. I jemu też to mówię... często nocą, kiedy leżymy obok siebie i tylko blade światło telewizora oświetla jego pół twarzy, jego przenikliwe oczy błyszczą... "Jestem szczęśliwa"- mówię na dobranoc.
Pięknie to napisałaś :)
Szczęście wg mnie to pojęcie względne. Dla jednego to bycie zdrowym, dla drugiego miłość drugiego człowieka, jeszcze dla innego świetna praca. Myślę, że ciężko jest odczuwać szczęście permanentnie, łapię się na tym, że np. spojrzę na mega piękny jesienny krajobraz i westchnę do siebie ("Jestem szczęśliwa..."). Potem bywają cięższe dni, jakieś pierdy składają się na gorszy nastrój. Wtedy średnio jest z tym poczuciem szczęścia. Fajny post ! Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję :)
Mam jedno pytanie. Twoim zdaniem własny dom wart jest takiego poświęcenia? (Rozłąka z facetem, dziecko wychowujące się bez ojca w czasie kiedy go bardzo potrzebuje do prawidłowego rozwoju?)
To nie będzie rozłąka na kilka miesięcy tylko normalny tryb pracy kierowców przykładowo 2 tygodnie w domu, dwa poza, w najgorszym wypadku 3x1. Mysle ze warto w takim trybie popracowac przez kilka lat, a pozniej juz zwolnic i miec ten wymarzony dom...;)
tez bym zaryzykowala ale wiesz... tyle ludzi robi podobnie, a jak juz maja dom nagle a moze nowe lepsze auto, a moze to i tamto... i tak bez konca... ;/
Nie sądzę. Przecież będzie miał kontakt z Polą. A marzenia są po to by je realizować :)
mój synek ma pół roczku, mąż jeździ w trybie 3x1. też myślałam żeby pare lat się przemeczyc i miec wymarzony swoj dom, ale... serce mi pęka jak widze łzy u męża jak musi odjechać, jak mu przykro gdy opowiadam, co mały nauczył się przez ostatni czas...
Tylu facetów tak robi a potem jak przychodzi co do czego to wracają z pracy z nowymi rodzinami (pomimo tego, że swoje bardzo kochają i oddałoby za nie wszystko). Ja nie ryzykowałabym tak. Na dom można pracować kilka lat, albo np. mieć kredyt który się potem spłaca, ale żyć w pełnej rodzinie. Bo w tym wieku do prawidłowego rozwoju Pola taty bardzo potrzebuje.
Skusiłaś mnie do zatrzymania się na chwilę i popatrzenia w tył.. Skusiłaś mnie do skomentowania, pomimo iż tego nigdy z natury nie robię.
Nigdy nie będzie szczęśliwy ten, co własne szczęście buduje na nieszczęściu drugiego człowieka. I coś w tym jest, prawda? Szczęście to małe rzeczy, które po złożeniu dają ogromną moc. Moim szczęściem jest Ten Mężczyzna, który widząc, że jestem chora, wstał godzinę szybciej by pozmywać naczynia, pozbierać walające się chusteczki.. To Ten Mężczyzna, który całuje na początek i koniec dnia.. To On, bo przy nim się budzę. Moim szczęściem to moi rodzice, którzy są, jacy są, ale kocham ich. Moim szczęściem to fakt, że jestem kochana i akceptowana taka, jaka jestem.. To fakt, że kocham i żyję. : )
Właśnie ważne, by w tym natłoku obowiązków znaleźć czas na to zatrzymanie się...czasem tak biegniemy, że nie patrzymy na to co ważne, a przynajmniej nie w taki sposób jak np Ty teraz... :) A to bardzo ważne i wiele nam uświadamia :)
czy mozna prosic Cie Mamalko o napisanie skad Polusia ma te ciuszki:)? z gory dziekuje
Oczywiście:) Rajstopki i berecik z H&M , sukienka z zary, buciki firmy ROBEEZ wyhaczyłam na sh ale to ta sama firma z ktorej Pola ma arbuziki do raczkowania i nauki chodzenia :) A jesli chodzi o kurteczke to rowniez z SH firma next.
F. Nie przyzna Ci sie jak wiele kosztuje Go rozlaka z Toba i Pola, nie mowie tego tylko tak zeby sobie pogadac, jestem corka zawodowego kierowcy. Nie bylo Go w wielu waznych chwilach. Na pasowaniu na ucznia, urodzinach czy jak wracalam steskniona z kilkudniowej wycieczki. Teraz kiedy ja jestem dorosla kobieta mam meza i dziecko dopiero zrozumialam jak wiele stracilismy. Ja i On. Wiadomo na chleb trzeba zarobic ale praca kierowcy jest chyba lepsza tylko od bycia pania lekkich obyczajow, jak mowi moj Tata to ostatni kawalek chleba jaki tylko moze byc. Stracil bardzo wiele i nie mamy tak silnej wiezi jak mam z mama ktora byla zawsze. Teraz Ci sie tylko wydaje, ze jest dobrze, ze bedzie tak tylko dopoki nie zbudujecie domu. Nic tego. Kierowca ma bardzo trudno sie przekwalifikowac, tata probowal kilka razy i zawsze wracal do jazdy. Wiem ze On mnie bardzo kocha, a Tata, wie ze ja jego tez ale nie potrafimy sobie zbytnio tego okazac. Moze gdyby byl w czasoe kiedy dorastalam kiedy ksztaltowalam siebie bylo by inaczej. Uwierz, ze bedzie trudno Panu F. Stworzyc ciepla rodzicielska pelna zainteresowania relacje z Pola, ktlrej Mala bedzoe potrzebowala. Weekendowy Tata po kilkulatach przestaje sie sprawdzac. Nie zycze Wam tego ale niestety tak to wygladalo u mnie. Wszystko bylo na glowie Mamy tata wracal,na weekend lub na kilka godzin i jechal dalej zostawiajac Mame ze mna i siostra i milionem innych problemow. Dlatego tez obiecalam sobie, ze moj maz nigdy nie bedsoe zawodowym kierowca.
F. kocha jeździć i od zawsze chciał. Nie zabiorę mu tego. On to sobie wymyślił i szczerze mówiąc lubi pieniądz dlatego też to przemawiało za tym, bo stawka jaką dostanie jest...eh no duża. Ale powiedział mi, że jeśli źle się będzie czuł jeśli wpłynie to na niego źle psychicznie to nie będzie pracował w takim trybie. I ja to uszanuję, bo akurat w naszym związku to ja jestem tą, której wbrew pozorom na kasie mniej zależy i zawsze mu mówiłam, że ma tak za tym nie gonić, bo się może w tym zgubić. Teraz on już też na to inaczej patrzy, zobaczymy jak to się sprawdzi w praktyce. Póki co cieszymy się jeszcze czasem dla nas w normalnym trybie jego pracy :)
Tata tez to kochal a teraz jest to kula u nogi..ale mam nadzieje, ze jesli bedzie tak jak Ci obiecal ;)
Zgadzam się z Tobą w 100 procentach i nie zgadzam sie z komentarzami że praca kierowcy powoduje, że ktoś coś traci. Myślę że przez to że będziecie widywać sie żadziej to te chwile będą przesycone szczęściem i radością i nie bedzie w nich miejsca na fochy i dąsy z byle powodu. Zarówno Ty jak i F. inaczej spojrzyciw na chwile tazem i bedziecie je czerpac garściami. Ile jest takich par ktore są ze sobą na codzień i w tej rutynie zapominają o sobie żyjąc obok a nie z sobą. Dla mnie szczęście to te codziennie radości , które składają sie na cudowne wspomnienia o gdy tylko chcemy odnajdziemy je właśnie w chwilach codziennego życia.
My żyjemy podobnie jak Wy będziecie żyć za chwile. Mąż pracuje w DE, jest 10 dni w pracy, 5-6 dni w domu zależy na jaką zmianę jedzie. Da się tak żyć, ale powiem Ci że im dłużej to trwa tym jest gorzej. Na pewno córce, teraz ma 5 lat i bardzo marzy o tym by tata pracował tutaj, ale niestety. Realia są jakie są, jeszcze troszkę musimy się pomęczyć. Jeśli chodzi o komentarz, że tacy ojcowie wracają potem z pracy z nowymi rodzinami, dla mnie to bzdura! Bo jeśli jest wzajemne wsparcie, zrozumienie i miłość to taką rozłąkę da się przeżyć, a wspólne chwile docenia się jeszcze bardziej. Pola wygląda cudnie, w ogóle piękna z Was rodzina :) Pozdrawiam Patrycja, mama Michelle
Ja się mogę wypowiedzieć jako dziecko ojca w delegacjach. Nie mam z ojcem kontaktu takiego jak mam z matką.
"I smutni ci ludzie są co to szczęście mają pod nosem, a nie widzą go
wcale. I smutne to takie, że często musi człowiekowi zostać wszystko
odebrane, by zobaczył jak wiele miał…uśmiech najbliższych, swój mały kąt
i chleb na stole…" Takie prawdziwe...
aaa druga rzecz , w którym miejscu tak sobie wiszą te buty ;P ?