Nie dbam o czyste lustro, kiedy myje zęby i powódź w łazience, kiedy udaje, że pływa. Nie dbam o brudne ręce i kieszenie wypchane kamieniami na spacerach i o to, że po zaliczeniu każdej kałuży będziemy obie wyglądać jak dzieci wojny taplające się w błocie.
Nie dbam oto, że robi śmieszne miny wśród ludzi, skacze i się popisuje. To przecież tylko dzieci... Nie dbam o wiele rzeczy i nie wynika to z braku zainteresowania, a ze zrozumienia. Że kiedy jak nie teraz? Na powagę przyjdzie czas. A kiedy jak nie teraz zbierać kamienie i układać z nich drogę na parkiecie w salonie? Kiedy jak nie teraz skakać po kałużach, nie przejmować się brudem, deszczem, ludźmi, czasem. Kiedy jak nie teraz śpiewać do lustra, gadać ze sobą w niezrozumiałym dla rodziców języku. Kiedy jak nie teraz pochłaniać kinder jajka, nie dbając o linię, kilogramy i zawartość cukru czy glutenu. Kiedy jak nie teraz tupnąć nogą, obrazić się na mamę i szlochać w poduszkę? Kiedy jak nie teraz zrobić w pokoju taki bałagan, że tylko dziecko będzie mogło wcisnąć gdzieś stopę, żeby przejść w inne miejsce? Kiedy jak nie teraz przewrócić dom do góry nogami, zrobić namiot z koców, wskoczyć mamie na brzuch i ją wycałować? Kiedy jak nie teraz ubrać bluzkę z myszką minnie, getry w kropki i sandały z barbie, nie przejmując się gryzącymi kolorami, wzorami i tym, że to wcale nie modne i takie dziwaczne. No kiedy, powiedz mi kiedy jak nie teraz, być dzieckiem w 100%, które życie widzi najprościej jak się da, nie utrudnia go tak jak my, na każdym kroku. No powiedz mi, kiedy to wszystko zrobić, skoro to jedyny czas w życiu, jedyne dzieciństwo jakie się ma?
Pozwalam dziecku być dzieckiem na jego własnych zasadach. Uczę szacunku i wskazuję co jest dobre, a co złe, ale pozwalam na istne wariactwo. Nie mam pod dachem spokojnej, ułożonej dziewczyny, której na każdym kroku mówi się - dziewczynki tak nie robią! Dzieci się tak nie zachowują. Nie hamuję jej dziecięcej wyobraźni i nie odbieram radości z tego beztroskiego czasu. Nie posługuję się w tym wpisie fachowym słownictwem, bo się na tym nie znam. Mam serce i mam rozum. Mam intuicję i... mam pamięć. Pamiętam jak to jest być dzieckiem, pamiętam doskonale co nas wzrusza, smuci, weseli. To mi wystarcza, by mieć pod dachem myślę, że szczęśliwe dziecko, które wie, że póki nie robi mi i innym krzywdy - to nie przekracza żadnych granic. Mam pod dachem dziecko, które nie jest tłamszone kiedy się wygłupia, nie jest tłamszone kiedy zbyt dużo mówi, nie jest tłamszone kiedy czegoś nie potrafi. Ale znam... znam takie dzieci, który były. Które w dzieciństwie nasłuchały się jakie to są głupie i psychiczne, bo czegoś nie umieją, czegoś nie potrafią zrobić. Gdyby tylko rodzic wiedział... ile razy dziecko tylko udaje, że czegoś nie potrafi, żeby tylko zrobić to z dorosłym. Gdyby tylko rodzic wiedział, że każde złe słowo powiedziane do dziecka, zwłaszcza w pierwszych latach życia, pozostawi ślad na jego psychice. Ale rodzice nie wiedzą... budzą się z ręką w nocniku, kiedy dziecko ma kilkanaście lat, nie wierzy w siebie, ma problemy, zamyka się w sobie...
Nie pozwolę sobie na ten błąd. Nie obetnę skrzydeł, nie stłamszę, nie zaniżę jego poczucia wartości. Nie jestem i nie będę matką idealną, ale pozwalając dziecku być dzieckiem i nie karcąc go za zachowania, które są tylko wynikiem dziecięcej radości - mam nadzieję, że uda mi się tym sposobem wychować dziecko, które w siebie wierzy, które wie, że ma we mnie oparcie.
Nie zawsze mi się udaje. Czasem powiem coś zupełnie niepotrzebne, czasem wtrącę się wtedy kiedy nie trzeba. Czasem muszę ugryźć się w język, kiedy świeżo po sprzątaniu Pola zaczyna korzystać z tego swojego dzieciństwa bez żadnych ograniczeń. Czasem ciężko mi wytłumaczyć czemu coś można, a czemu czegoś nie można. Na przykład ostatnio...
Pola dostała kiedyś paczkę ze szczoteczkami Jordan. Mają oni kilka rodzajów szczoteczek dostosowanych do dzieci w danym wieku. Jedne były od 3-6 lat, inne od 6-9. Rozpakowaliśmy jedną, resztę schowaliśmy. Ale wczoraj Pola przypomniała sobie o tym i stwierdziła, że rozpakuje je wszystkie " kazda na inny ząbek" ;) Było ciężko wytłumaczyć, że nie wolno, że dlaczego nie wolno, że najpierw trzeba zużyć jedną. Po nagimnastykowaniu się matki, ustaliłyśmy jednak, że możemy wyjąć kilka szczoteczek, ale one na razie muszą mieć ubranka, więc w opakowaniu przyjdą na występ... występować będzie Pola ze swoją szczoteczką ( o matko... ) Dostałam prawie palpitacji kiedy Pola chlapała wodą na prawo i lewo, a ja co chwilę ścierałam skądś pastę, ale... cel został osiągnięty - zęby zostały umyte, szczoteczki nieodpakowane, dziecko szczęśliwe. A, że lustro i zlew znów trzeba było czyścić - kilka minut w tą czy w tą przy trybie matki robota - to naprawdę nie robi mi już różnicy.
Przy okazji jaką jest Dzień Dziecka - przesyłam Wam dzisiaj kod BLOG15, który uprawnia Was do 15% zniżki na WSZYSTKIE PRODUKTY JORDANA. Kod obowiązuje do 31 lipca 2017 roku i można go wykorzystać o tutaj. My na dzień dzisiejszy używamy szczoteczki Jordan Step by Step 3-5 lat. Została ona zaprojektowana specjalnie do czyszczenia zębów mlecznych. Fajnym bajerem jest kolorowe włosie na główce, które wskazuje zalecaną ilość pasty. W sklepach szczoteczka dostępna jest z prezentem: osłonką podróżną lub klepsydrą odmierzającą czas dwóch minut.
Mam też fajną informację o konkursie "Mamo, Tato a dlaczego...?" - wiem ciary na sam dźwięk tego pytania :P Konkurs trwa do 11.06.2017 na facebooku Jordan Polska. Do wygrania dużo, fajnych nagród, także... spróbujcie swojego szczęścia i koniecznie dajcie znać jeśli uda Wam się coś wygrać. Nic mnie tak nie cieszy jak czytelnicy, którzy zgarniają nagrody w moich konkursach, lub konkursach o których dowiedzieli się ode mnie :)
Taka mała wariatka z tej mojej córki - od rana do nocy - wieczne wariacje, wygłupy. Z Poli jest trochę taki Wojtek, którym miała być - wiecznie rozczochrany, ubrudzony mały łobuz. Ale wiem, że wyciskamy to dzieciństwo jak tylko się da. Wyciskamy ja cytrynę, nie oglądając się za siebie. Co ktoś powie, czy powie, że niewychowane, że rozwydrzone - i don't care! Moje dziecko jest szczęśliwe, a to jest przecież najważniejsze!
Aaa... kocham Cię normalnie za te teksty. ? Właśnie dzisiaj o tym myślałam będąc na placu zabaw: moja córka oczywiście ta najbrudniejsza (i to nie dlatego, że jej nie myję ? ), bez butów na nogach no i pogubiła gdzieś spinki przez co włosy latały w każdą stronę.. Ale taka szczęśliwa i wymęczona, że już śpi. A zewsząd słychać: do piaskownicy nie wchodź bo się pobrudzisz, masz nowe spodnie!, na to nie wchodź bo nie umiesz (A jak ma się nauczyć? Przecież można wstać i asekurowac dziecko). Tak mi szkoda takich dzieci ale mam zasadę i w wychowanie (O ile nikt nie używa przemocy) nie wtrącam się. Dajmy szczęśliwe dzieciństwo naszym dzieciom. Dajmy dziecku być dzieckiem.
Czyli jesteśmy podobne pod względem wychowania! Piona <3
Kocham tę twoją córcię ma w sobie taką naturalność, może dlatego że jej na to pozwalasz, ba nawet doceniasz to w niej. warto pozwolić dzieciom by były sobą, czyli dziećmi
Trzeba pozwolić na to dzieciom, by nie zabić w nich tego co najważniejsze - miłości do życia :*
jak ja uwielbiam Cię czytać to się w głowie nie mieści. No w punkt jak nic! u nas w rodzinie nikt nie rozumie, czemu np. nie zwracam uwagi jak Lenka się wydurnia - zabijemy w dzieciach ich radość, a potem się dziwimy, że rosną nam nieśmiałe, zamknięte w sobie dzieci... Ala jak dobrze, że o tym piszesz!
Ooo komentarz w punkt! :)
Też mamy te szczoteczki. Używamy ich z chęcią i uwielbiamy je i polecamy wszystkim.
Są super, to fakt! :)