0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

10 lipca 2014

Ideał, który był katem

To było kilka lat temu. Toksyczny związek małoletniej dziewczyny z nieco starszym typem. Widziała w nim ideał. Był taki męski, a zarazem opiekuńczy. W jego szerokich ramionach odnajdywała bezpieczeństwo. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że za tą maską dobroci kryje się potwór. Ona - lat szesnaście. On - dwadzieścia cztery. Był z większego miasta - ona zaznawała dopiero uroków swojej mieściny liczącej zaledwie 80 tysięcy. Często zastanawiała się dlaczego wybrał akurat ją. Nie oferowała mu niczego. Była dziewicą i chciała Nią pozostać jak najdłużej. Szanował Jej decyzję. Czasem zastanawiała się co w takim razie z Nią robi? Ale robili dużo. Spacerowali, chodzili do kina, podziwiali nocami gwiazdy na niebie siedząc na masce jego mercedesa. Kiedyś stanął w jej drzwiach pijany. Zaczął przytulać się do Niej i całować Ją po szyi. Jego oddech przesiąknięty wódką i papierosami przyprawiał ją o mdłości. Czuła odrazę. Odepchnęła go nieśmiało pytając co się dzieje. Stał się jeszcze bardziej nachalny. Odepchnęła znów, po czym nagle poczuła jego dłoń na swojej twarzy. Poczuła to po raz pierwszy. Oczy zalały jej się łzami. Czuła jak jej dusza umiera i wypełnia się uczuciem upokorzenia jakiego nigdy wcześniej nie zaznała. Traciła grunt pod nogami z sekundy na sekundę coraz bardziej. Stała jak wryta nie wiedząc kto przed Nią stoi. "Dlaczego?" Spytała. Rzucił w nią kilkoma wyzwiskami po czym chwytając za jej włosy uderzył jej głową o stojące za Nią lustro. Zjechała po Nim jak bezwładna marionetka. Zobaczyła krew na podłodze. Złapała się za tył głowy i patrząc na swoją rękę umazaną od krwi straciła przytomność. Przez mgłę pamięta jak siedział z nią w taksówce i płakał. Pojechali do szpitala. Był przy Niej. Usłyszała od jakiejś pielęgniarki "Noo, i było tak tańcować?" po czym wyszła. "O co jej chodzi?" odpowiedział tylko "Chciałaś mi pokazać czego nowego nauczyłaś się w szkole tańca, nie pamiętasz?". Zgłupiała. W głowie zadawała sobie tylko pytania co się stało, czemu, czemu teraz próbuje zrobić z Niej głupią. On siedział i gładził Ją po głowie jak gdyby nigdy nic...Przez chwilę się bała, chciała być stanowcza i powiedzieć, że nie chce się już z nim widywać. Ale to nie był wiek, w którym rozum wygrywa z sercem. Wystarczył kolejny spacer, noszenie na barana, bukiet róż wręczony na środku królówki. Była Jego królową. On był jej ideałem. Ideałem, który stał się jej katem. Ona jego ofiarą.

Mijały kolejne dni, tygodnie. Akcje się powtarzały. Kiedyś podciął jej żyłę, bo chciał, by na zawsze nosiła na sobie ślady jego miłości. Jeszcze innym razem naćpał ją dragami i cyrklem pociął jej rękę pisząc swoje imię. Na drugi dzień płakał mówiąc jej, że nie mógł jej powstrzymać przed tym incydentem. Tak bardzo próbował zrobić z niej psychicznie chorą. Była od niego uzależniona. On nie potrzebował seksu. Zresztą gdyby chciał, dostałby to - siłą. On potrzebował jej cierpienia i łez. Potrzebował tej świadomości, że cierpi w imię miłości. Że zawsze będzie. Kiedyś wyjechali razem pod namiot. Zaproponował jej spacer w środku nocy. Szli za rękę. Ona była nieco przestraszona - on wydawał się znać to miejsce jakby bywał tu już tysiące razy. Powiedział "Zamknij oczy". Zamknęła. "Otwórz jak Ci powiem". Już? Spytała po dłuższej chwili. Nikt nie odpowiedział. Otworzyła oczy. Przed nią była tylko ciemność. Odwróciła się. Nie było go. Była po środku niczego. Zaczęła łkać. Krzyczała i stała w bezruchu. Nie wiedziała, w którą stronę iść. Robiło się coraz chłodniej. Noce wciąż nie biły letnim ciepłem. Chodziła od drzewa do drzewa. Płakała coraz bardziej. Była wycieńczona. Słabła z każdą minutą, godziną. Zbłądziła w wielkim lesie, mając świadomość, że...że po prostu tu umrze. Nawet nie wiedziała kiedy dopadło ją odwodnienie i straciła przytomność.

Otwiera oczy. Widzi go. "Kochanie co ty zrobiłaś?!" patrzyła na niego przerażona nie rozumiejąc jego pytania. "Szukałem Cię całą noc. Co się stało? Miałaś wyjść się tylko przewietrzyć. Była przerażona. Znalazła się na totalnym zadupiu z psychopatą. Nie wiedziała co zrobić. Uciec? Dokąd? " Kocham Cię wiesz? Nikt nigdy tak Cię nie pokocha. To była Twoja najwspanialsza podróż w życiu wiesz? Nigdy jej nie zapomnisz. Zawsze chciałem kochać tak jak kocham teraz. Ale już po prostu czuję, że to wszystko ma tu swój koniec. Idę się przewietrzyć. Prześpij się" - pocałował ją mocno w czoło i wyszedł. Kiedy wyszedł zaczęła z przerażeniem szukać swojego telefonu. Znalazła tylko zgniecioną kartę sim pod materacem. "Umrę tutaj. Albo z wycieńczenia, albo on...albo on mnie zabije" - jej twarz pobladła i zdawała się być już pozbawiona jakiejkolwiek nadziei. Mijały kolejne minut. Nie wrócił. Nie było go. A ona nie czuła już strachu. Czuła tęsknotę. Patrzyła na blizny na ręce i gładziła je przypominając sobie jego twarz. Miała 16 lat, ale kochała. Kochała mężczyznę, który był jej katem. Wyszła nieśmiało z namiotu. Zaczęła go szukać. Chodziła między drzewami, pragnąć znów zobaczyć jego twarz, a potem po prostu to zakończyć. Chciała wreszcie posłuchać rozumu, mimo, że rozrywało jej serce. Po chwili zobaczyła w oddali jakby kolor jego spodni. Był w dziwnej pozycji. Jakiejś takiej nienaturalnej. Podchodziła coraz bliżej i bliżej. Nagle zamarła. Padła na kolana i zaczęła krzyczeć. Krzyczeć tak jak jeszcze nigdy. Był przed nią. Wisiał. Między drzewami, falując bezwładnie na kawałku sznurka. Krzyczała tak przeraźliwie, jak gdyby właśnie ktoś ciął jej ciało i rozrywał na kawałki. Nie umiała go zdjąć, nie umiała zrobić nic innego poza tym kurewsko głośnym krzykiem. Na ziemi leżała kartka "Kochałem Cię. Gdybym się nie zabił, zabiłbym Ciebie. Taki właśnie byłem" Tak bardzo nie rozumiała. Tak bardzo nie chciała tego rozumieć. Chciała tylko, by to wszystko okazało się pieprzonym koszmarem. Zaczęła biec przed siebie. Biec z nadzieją, że znajdzie miejsce, w którym będzie ktokolwiek. Biegła tak nie wiadomo ile. Dobiegając do jakiejkolwiek cywilizacji zaczepiła pierwszy lepszy przejeżdżający samochód, bełkocząc niczym wariatka.

Po chwili las był już tylko rozświetlony światłami odpowiednich wozów. Las ten stał się miejscem zbrodni i zakończonej miłości. Długo dochodziła do siebie. Długo nie rozumiała. Był psychiczny. Miał się leczyć. Gdyby wiedziała to wcześniej...Ale nie wiedziała.

Lat 16 piękna, młoda buzia. Na ciele ślady miłości, cierpienia i przeszłości. Wciąż ma zdjęcie swojego kata schowane głęboko w pudle w pokoju. Nie wyjmuje go. Obrazy przeszłości nawiedzają ją każdej nocy. Budzą ją koszmary. Budzi ją widok jego...w lesie. Ale czasem zatraca się też w tych pięknych snach. Wraca do czasu kiedy siedziała z nim na masce auta pod gołym niebem. Czuje jak ją przytula. Widzi jego uśmiech. Tak...tak bardzo jej teraz dobrze. Chciałaby, by ten sen trwał nadal. On gdzieś tam jest. U góry. Spogląda na Nią. Zdawał sobie sprawę, że jest chory. Zabił się w imię miłości. Tylko po to, by jej nie skrzywdził.
Kat, który pokochał ofiarę. Ofiara, która pokochała kata.

Nie to nie fragment filmu...to fragment Jej życia.

fot: http://zaksiazkowani.blogspot.com/

22 comments on “Ideał, który był katem”

  1. Przykre to i straszne przezycia młodej dziewczyny, pozostanie w niej to wszystko na zawsze. Wiem, bo sama jestem po przemocy ze strony byłego męża bawiącego się moja psychiką a sam ma zaburzenia osobowości.
    Kasia M.

  2. Niezłe. Ciekawy fragment na książkę - trzyma w napięciu. Skąd bierzesz takie historie, mam nadzieje że nie z autopsji. :( Straszne a zarazem piękne....
    Pomyśl o napisaniu książki, chętnie przeczytam bo nadajesz się do tego! ;)

  3. Mi 8 lat temu powiesił sie narzeczony do dzis często mi się sni jego widok wiszacego... I tez pamietam jak strasznie krzyczałam nie wiem czemu jakis taki odruch chyba i pamietam jak w tamtej chwili mój brat mocno trzymał mnie za ręka tak mocno jak nigdy wczesniej nikt ani nikt do tej pory jak na razie pamietam że upadłam na kolana a on nic nie mówił tylko tak trzymał mnie za reke,czytając to mam łzy w oczach co prawda chistoria nie do końca identyczna bo mój facet nie był moim katem ale tak jakos mi sie przypomniało....

  4. Świetny tekst! Przeczytałam jednym tchem. Tylko dlaczego zdradziłaś finał na fejsie??? Wiedziałam jak się skończy po zapowiedzi. Wywal to plizzz, żeby inni chociaż nie znali końcówki! :)

  5. Podobne przeżycia ,może z happy endem... Albo i bez, jemu nic nie jest... A ja? Do tej pory na sama myśl o nim ogarnia mnie wstręt i obrzydzenie... Czytajac to wszystko wraca, a ból w sercu nadal tkwi, nie da sie go wymazać....

  6. Bylam starsza bo mialam 19 lat gdy zakochalam sie w bracie mojej dobrej kolezanki. Byl wspanialy.. bylismy razem. Kolezanka zaczela mnie ostrzegac ze on wcale taki wspanialy nie jest zebym z nim skonczyla znajomosc.. ze on zneca sie nad ojcem, matka, babcia.. ze kradnie.. ja w to nie wierzylam.. mowilam : "glupia jestes ja go Kocham" zaczal pic.. hm.. moze wczesniej tyle pil ale ja nie chcialam tego widziec.. podniosl na mnie reke, przewrocil mnie.. pewnego dnia pobil ojca jego mama zadzwonila na policje.. (ja obawialam sie ze jestem w ciazy) policja chciala mnie odwiezc do domu. Mamy jego slowa wciaz pamietam "ona sie jego boi dlatego z nim nadal jest" ja?? Przeciez ja go kocham.. wesele znajomych-bujka, przychodzil do mnie pijany.. powiedzialam dosc.. odeszlam od Niego przed swietami.. Nastaly przygotowania do studniowki. Wrocilam do Niego.. przychodzil na proby pijany.. z podbitym okiem (twierdzil ze cos na niego spadlo w robocie) wierzylam mu.. wkoncu dzien przed Studniowka uderzyl mnie tak ze upadlam na podloge i to byl koniec definitywny koniec choc naprawde dalej go kochalam i chcialam wrocic ale naszczescie tego nie zrobilam. Iwona

    1. I sama widzisz jak to jest. Wielokrotnie chcemy posłuchać rozumu. Wiemy, że powinniśmy coś zakończyć. Ale serce...serce mówi nie. Kochamy tak mocno, że stajemy się ślepe. Dajemy się poniżać, bić. Najważniejsze, że umie się powiedzieć stop. Tzn, nie każdy umie i to jest straszne... Trzymaj się.

    2. Ciarki na plecach...
      Takich katów jest więcej niż nam się wydaje.
      Ale jak prosić o pomoc, komu powiedzieć ? Zostajemy w tym sami z drżeniem serca czekamy czy to bedzie dobry dzień czy kolejny terror?

      Pozdrawiam

    3. A kogo prosic o pomoc? Hm.. ja prosilam nauczycieli, gdy szukal mnie po calej szkole, policji gdy robil afere, rodzicow gdy juz naprawde sie balam.. ale dopiero jak przejrzalam na oczy.. a za nim to sie stalo bylam z nim ponad rok..Iwona

  7. Oj tak niestety nie kazdego na to stac.. a taki krok jest naprawde bardzo trudny.. wiem po sobie jak ciezko mi bylo zakonczyc ta znajomosc ale jak pozniej szukal mnie w szkole.. jak chodzil do pracy mojej siostry pijany wiedzialam, ze dobrze zrobilam a pozniej spotkalam mojego meza i juz wiedzialam, ze jego zachowanie nie bylo normalne .. Pozdrawiam Iwona ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

@alicjawegnerpl

Zajrzyj na mój Instagram i sprawdź, jak żyję, manifestuję oraz działam.
cartcrossmenuchevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram