0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

16 sierpnia 2016

Kiedy los rzuca Ci kłody pod nogi... weź rozbieg i skacz!

Chociaż moje życie trwa jedyne 23 lata, to zdążyłam już ostro posiniaczyć sobie nogi. Nieraz kłody rzucał mi los, nie raz konkretni ludzie. Jednak ostatnie lata nauczyły mnie, by nie traktować tego jak porażki, by nie zniechęcać się zawsze kiedy coś idzie nie po naszej myśli. Ostatnie lata nauczyły mnie tego, by zawsze w takich sytuacjach brać rozbieg, przeskoczyć przeszkodę i ... stać się jeszcze silniejszym.

Wiele razy dostawałam od życia po tyłku. Czasem słusznie, czasem mniej. Ale jednak z wszystkiego co się działo - wyciągałam lekcje. Niektóre z nich wyciągnęłam dopiero stając się matką. Kiedy człowiek zakłada rodzinę, zaczyna sam pracować na własny rachunek i zaczyna być odpowiedzialny za drugiego człowieka - zmienia się wszystko. Całe postrzeganie świata, ludzi i problemów. Spojrzenie na wiele sytuacji zmienia się diametralnie. Nie tęsknię za swoją osobą sprzed dziesięciu, pięciu a nawet sprzed dwóch lat! Za to uwielbiam siebie i swoje życie teraz - nareszcie spokojne, nareszcie z gruntem pod nogami, nareszcie bez większych zawirowań. Nareszcie ze spokojem ducha. Bez tej niepewności co do tego kim chcę być, jak chcę przeżyć życie. Za nic nie cofnęłabym się do licealnych czasów, w których nic nie było pewne.

Pamiętam kilka sytuacji w swoim życiu, które podłamały mnie totalnie. O ile z niektórych się teraz śmieję, tak niektóre wciąż wspominam ze łzami w oczach. Kilka głupich, młodzieńczych błędów, depresja w liceum, a nawet targnięcie się na życie - mogłabym tego żałować, mogłabym teraz płakać do poduszki, że mogłam postąpić inaczej, uniknąć niektórych sytuacji, ludzi. Ale... wszystko w życiu dzieje się po coś. Zawsze tłumaczę sobie, że gdyby nie to liceum, które wybrałam - nigdy nie poznałabym kilku fantastycznych ludzi. Nigdy nie poszłabym z nimi na imprezę i nigdy nie poznałabym jego... a gdybym nie poznałam jego - nie miałabym tej pięknej, fantastycznej córki i tego życia, które mam tu i teraz - a teraz to życie jest dla mnie IDEALNE - ze wszystkimi swoimi mniejszymi zgrzytami i drobnymi problemami. Jestem też wręcz przekonana, że z perspektywy czasu, to wszystko co się wydarzyło - ukształtowało mnie taką, jaką jestem teraz - a uważam, że stałam się naprawdę dobrym, lepszym człowiekiem. Założę się, że ma tak większość z Was.

Kiedy rok temu postanowiłam wyprowadzić się z miasta rodzinnego, traktowałam to nieco jako zupełnie nowy początek. Bez toksycznych relacji, fałszywych ludzi. Z dala od miasta, w którym wszystkim się wydaje, że znają Twoje życie lepiej niż ty sama. Jeszcze raz na jakiś czas dosięgały mnie "uroki" tej mieściny, a będąc osobą, która funkcjonuje na tak dużą skalę w internecie było to dla mnie logiczne, że wciąż w tamtym mieście będzie mnie znało coraz więcej ludzi - nie coraz mniej. A co za tym idzie - że zawsze ludzie będą tam gadać. Pogodziłam się z tym faktem i nawet przestały robić na mnie wrażenie coraz rzadziej pojawiające się hejty na moim blogu. Ilekroć pojawiłam się w Inowrocławiu - gdziekolwiek nie byłam: zakupy, pub - zawsze znajdywała mnie jakaś dobra dusza, która postanowiła mi powiedzieć jaki kawał dobrej roboty odwalam. Hejt został stopniowo wypchnięty przez podziw i dobrych ludzi.

Nie to jednak zaprzątało mi głowę, bo los rzucił mi kłody w postaci problemów finansowych, kiedy blog jeszcze nie hulał jak teraz, a wszystkie oszczędności pochłonęła wyprowadzka, kaucje i początek życia w wielkim mieście. Kiedy zaczynają się problemy finansowe, bardzo często ma to negatywny wpływ na relacje w domu. Sytuacja była cholernie napięta, mieliśmy okropny kryzys, z którego całe szczęście wyszliśmy. O tym pisałam Wam już jednak nie raz, nie dwa... Wzięliśmy się w garść, zaczęliśmy ostro pracować, zarabiać i zaczęliśmy nareszcie traktować się jak najlepsi przyjaciele, a nie wrogowie. Kiedy stworzymy w domu tak cudowny nastrój, atmosferę, kiedy zaczniemy się szanować i każdy problem pokonywać RAZEM - wszystko staje się łatwiejsze. Kilka dni temu niepotrzebnie chyba pomyślałam sobie... czy coś złego może mnie spotkać? Choroba? Jakaś chora sytuacja? "Życzliwy człowiek" ? Tak bardzo się przestraszyłam tego niepokoju, który czułam tyle razy. Na przykład wtedy, kiedy rozstałam się z F. albo wtedy kiedy rodzice w gimnazjum odebrali mnie podpitą z komisariatu. Albo wtedy kiedy patrzyłam na chorego dziadka, który mówi do lustra jak do zupełnie obcej osoby i nie może znaleźć wejścia do łazienki... Tego niepokoju, kiedy nie miałam za co opłacić rachunków i musiałam sprzedać swoje wszystkie ulubione rzeczy, albo wtedy kiedy straciłam w ciąży przytomność i tak bardzo się bałam, że coś się stało mojej maleńkiej... o, albo wtedy kiedy moją najlepszą przyjaciółkę praktycznie pod moim domem potrącił rozpędzony samochód... Tak bardzo się przestraszyłam tego uczucia i obiecałam sobie, że zrobię wszystko jak należy. A jeśli pojawi się problem - po prostu go przeskoczę.

Kilka dni temu napisała do mnie administratorka jednej ze stron, na której pojawiła się recenzja mojego wywiadu w DDTVN. Ktoś pod tym wpisem oskarżył mnie o branie narkotyków kiedy byłam w ciąży, o zdradzanie mojego F. i o niepewność co do tego kto jej jej ojcem - bzdury wyssane z palca, więc pierwsza reakcja moja i F. to był wybuch śmiechu. Cel komentarza był taki, by autorka strony przestała uznawać mnie za idolkę. Po wybuchu śmiechu, kiedy F. zajął się swoimi kuchennymi sprawami ( to on u nas gotuje) - ja poczułam znów to dziwne uczucie niepokoju. Poczułam po raz pierwszy, że ktoś rzuca we mnie ... nie hejtem, w którym mówi, że jestem brzydka i głupia. Nie faktem, w którym zdradza, że lubiłam sobie popić w czasach liceum. Nikt nie obraził mnie, mojej rodziny - ktoś po prostu zniesławił moją osobę, wymyślając coś co na dobrą sprawę mogłoby mi zaszkodzić, zaszkodzić mojej opinii publicznej, zaszkodzić mojej rodzinie- na przykład jeśli kiedyś taki komentarz przeczytałaby moja córka. Pomyślałam sobie... dlaczego? To już nie jest głupia obraza, to już nie jest krytyka - to jest coś znacznie gorszego. To jest zrobienie ze mnie kogoś kim nie jestem. Nie byłam święta, w życiu spróbowałam wielu rzeczy - ale scenariusz osoby komentującej, był tak brutalny, że sama bym siebie znienawidziła, gdyby był on prawdą. Zaczęłam więc rozmyślać... czy po raz kolejny to wszystko olać i pozwolić sobie spokojnie żyć... czy po raz kolejny pozwolić jakiejś miernocie czuć się bezkarnie...czy może zgłosić sprawę, odnaleźć tą osobę i wyciągnąć odpowiednie konsekwencje. Wszystko we mnie buzowało. Co wybrać? Spokojne życie, czy odrobina walki o dobre imię i o ukaranie kogoś, kto jest cwaniakiem w internecie i zapewne... pizdą w świecie. Serce mówiło... olej to. Ale rozum mówił: granica została przekroczona. Bo została. Branie narkotyków w ciąży, ojciec nieznany, ciąża to wpadka, bo było ich wielu...jak tak można? Jak z tego okresu, który poprzedzony był całymi miesiącami rozmów, przygotowań i starań - jak można z tego tak po prostu zrobić tak okrutny scenariusz? Miałam mętlik w głowie. Wieczorem wyobraziłam sobie jednak osobę, która to pisała... jakiś spocony człowiek, które klepie na klawiaturze: Alicja Wegner Mamala - i szuka... i wszędzie tam gdzie może stara się udowodnić jaka jestem zła... wyobraziłam sobie jak smutne i beznadziejne życie musi mieć ta osoba. Z jednej strony chciało mi się śmiać i zostawić to w spokoju - już wystarczające puste życie ma ten człowiek. Z drugiej strony miałam ochotę ją ukarać. I wtedy z tych rozmyśleń wyrwał mnie hałas z pokoju obok... głośny śmiech Polci i jego... "kocham tato" ; "Kocha tata Polusię! Idź do mamy i też jej powiedz" - byłam szybsza. Wleciałam do ich pokoju, przytuliłam mocno i powiedziałam - kocham Was ! I tak jak każdego dnia, turlaliśmy się po łóżku, roześmiani aż do łez... Na drugi dzień pędziłam na spotkanie służbowe z teczką pełną dokumentów, a w trakcie tego pędu domawiałam jeszcze przez telefon szczegóły na temat projektu mojego mieszkania. W domu czekał na mnie pyszny obiad ugotowany przez niego i Pola... z kolejnymi słówkami do kolekcji, jeszcze bardziej dorosłym uśmiechem niż wczoraj. Za kilka dni pójdzie do przedszkola...a ja rozwinę swój biznes jeszcze bardziej. Wieczorem powiedziałam do F... "Wiesz co... odpuszczam. Kocham swoje życie, ale ... jeśli ktoś chce wierzyć w to, że jest inaczej i że moja przeszłość wyglądała tak jak ten ktoś sobie uroił... niech tak sobie myśli. To on marnuje czas.". I odpuściłam. Nie tykaj gówna, bo śmierdzi, mówią.

Długo walczyłam o to spokojne, bezproblemowe życie, które mam teraz. Swoje przeszłam i naprawdę... dojrzałam do tego, by wiedzieć kiedy pewne rzeczy olać, zbagatelizować. Nie jestem człowiekiem świętym, ostro poszalałam za czasów licealnych, ale ... nie zrobiłam nic czego mogłabym żałować. Nie zrobiłam nic co mogłoby kogoś zranić. Jeśli ludzie myślą, że to jakim byłam człowiekiem w wieku szesnastu lat - ma odzwierciedlenie w tym jakim teraz jestem człowiekiem, jaką jestem matką i narzeczoną - to świadczy tylko o ich poziomie intelektualnym, który ostro dotyka dna. Jeśli ludzie czują się lepiej, bo przypiszą innym łatkę szmaty i ćpunki. Jeśli czują się lepiej, bo rozgłoszą na cały świat, że jakieś dziecko nie było planowane - jeśli z tym wszystkim czują się lepiej - proszę bardzo. Nie jesteście bezkarni, ale... nie ja tu jestem od karania. Życie... życie jeszcze nie raz Wam pokaże. Życie jeszcze Was nauczy szacunku do drugiego człowieka, tak jak nauczyło mnie. Kiedyś to Wy potkniecie się o rzucane kłody pod nogi i to Wy zostaniecie poturbowani. Ja? Ja już nauczyłam się skakać. Najwyżej jak się da. Mogę bać się wojny, choroby i tego, że nie będę mieć za co kupić chleba - bo to są prawdziwe problemy. Ale nie boję się już ludzi. Tylko JA mam wpływ na swoje życie i nie pozwolę, by ktoś inny rujnował mi to co na co sama zapracowałam. Może pora przestać być skromnym i przyznać: tak. Udało mi się. Mam zajebistą rodzinę, dobrą pracę, pasję i własne mieszkanie w wieku 23 lat. Ktoś inny ma tylko komputer i swoje 5 minut, w którym zrobi ze mnie kogoś najgorszego. Ja mogę w takiej sytuacji, albo żyć dalej... albo załamać się, walczyć o dobre imię, tracić nerwy, stresować się. Nie. Nie zrobię tego. Bo dojrzałam do tego, by wybaczać i iść dalej.

Każdy z nas miewa w swoim życiu problemy. Mniejsze lub większe. To co jednak zaobserwowałam, to fakt, że bardziej od chorób czy tego co naprawdę złe - boimy się innych ludzi. Człowiek drugiemu człowiekowi potrafi zgotować na ziemi piekło. Zniszczyć całe życie, rodzinę, wszystko na co człowiek zapracował. Co chwilę czytam o tym, jak najlepszy przyjaciel wrobił drugiego i zrujnował mu firmę... jak "przyjaciółka" przyjaciółce próbowała rozbić rodzinę. Jeden człowiek, potrafi zniszczyć los kilku ludzi. Tylko dlatego, że razi go to, że mają oni życie lepsze od niego. Tak... teoretycznie powinniśmy bać się siebie nawzajem najbardziej. Ale jeśli mogę Ci dzisiaj coś powiedzieć... to powiem Ci tylko tyle ... Twoją największą siłą jesteś Ty sam. Skoro Ty sam budujesz swoje życie cegiełka po cegiełce - jak możesz pozwolić pierwszemu, lepszemu wandalowi to wszystko tak po prostu zniszczyć.

Wierzę, że każdy z nas jest ponad to. Wierzę, że TY jesteś ponad to. Nie ważne więc co takiego dzieje się właśnie w twoim życiu - nie traktuj tego jak porażki. Wyciągnij lekcję i ... skacz! Przeskocz to cholerstwo, które zatruwa Ci życie i ... zostaw je za sobą. Tak po prostu. I NIGDY przenigdy nie pozwól, by inni ludzie decydowali o tym kim Ty sama jesteś. Nie pozwól też na to, by błędy przeszłości definiowały to kim jesteś teraz...

18 comments on “Kiedy los rzuca Ci kłody pod nogi... weź rozbieg i skacz!”

  1. Niesamowicie mądry i wspaniały z Ciebie człowieku Alu. Nie jedna osoba wolałaby się zemścić, niż postąpić tak ja Ty. Brawo, bo trzeba mieć w sobie wiele sił, by podjąć taką decyzję. Jeśli jakiemuś debilowi wydaje się, ze możesz być złym człowiekiem, bo kiedyś mogłaś łobuzować, to ktoś jest już totalnie porąbany... Trzymaj się Ala i nie zmieniaj się!

  2. alooocha swietny wpis :* a tym kims sie nie przejmuj... choc wiem ze tego nie robisz. ale cale nasze towarzystwo i wszyscy przyjaciele doskonale wiedzieli kiedy w ogole zaczeliscie sie starac o dziecko, wiec tylko debil mogl sobie uroic cos tak glupiego... zreszta... co to kogo obchodzi... ;) nawet gdyby tak bylo, to w zaden sposob nie okresla to raczej zadnego czlowieka. teraz zazdrosnicy sie beda doszukiwac wszedzie czegos... zenada! rob swoje :*

  3. Jak widać, jest wielu na tym świecie ludzi nieszczęśliwych i takich, którym sprawia radość psucie życia innym. Proponuję tamtemu serdecznemu człowiekowi przeanalizowanie swoich życiowych błędów, bo ktoś taki, kto pisze o młodej matce obrzydliwe rzeczy na pewno ma za uszami wiele. Dobro wraca, a zło atakuje ze zdwojoną siłą.
    Mnie, zapewne jak i większość Twoich czytelniczek NIE OBCHODZI to, jaka byłaś kiedyś, bo teraz jesteś fantastyczną, świadomą swoich wyborów osobą. A błędy, kto ich nie popełnia? To dzięki nim także stajemy się niejednokrotnie lepszymi ludźmi.
    P.S.
    Jak już mówiłam, z tego wniosek, że stajesz się coraz bardziej popularna :D.

  4. To się nazywa zazdrość człowieka do czlowieka, ona może zniszczyć wszystko co kochamy i mamy. Plotka to kolejna istota, która może narobić dużo bałaganu w naszym życiu. Twój tekst jest bardzo mądry i rzeczywiście powinniśmy olać takie sytuacje, ale nie zawsze to takie proste. Gdy ranią osoby z najbliższego otoczenia i wytykają, bo ty masz lepiej, lepiej ci się powodzi... trudno zrozumieć i zapomnieć ?

    1. Och doskonale rozumiem o czym mówisz... znacznie ciężej jest gdy robią to bliskie nam osoby... przeszłam coś podobnego i niestety... tak jak mówisz ciężkie to do zrozumienia... i pozostaje w pamięci na zawsze :(

      1. <3
        Chciałam jakoś mądrze skomentować ten post ale.. Nic mądrego nie przychodzi mi do głowy.. Jesteś super!

  5. Chciałam jakoś mądrze skomentować ten post ale nic mądrego nie przychodzi mi do głowy..
    Jesteś super! <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

@alicjawegnerpl

Zajrzyj na mój Instagram i sprawdź, jak żyję, manifestuję oraz działam.
cartcrossmenuchevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram