Kiedyś jedna z czytelniczek napisała mi, że chciałaby, by przed porodem ktoś powiedział jej jak to wygląda naprawdę. To całe macierzyństwo, to życie z dzieckiem pod pachą. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj kobiety nie chcą słuchać jak będzie ciężko. Uznają to za straszenie i obruszają się jakby właśnie ktoś zmieszał je z błotem. Wiem, bo sama tak robiłam. Wiem też jednak, że czytanie jakie macierzyństwo jest słodkie, różowe i bezproblemowe sprawia, że po porodzie często rzeczywistość uderza nas niczym kubeł zimnej wody wylany na głowę.
Kiedyś sama byłam tą, która o macierzyństwie wypowiadała się tylko w pozytywny sposób. Nie było to oszustwo, a raczej podejście do życia. Dziecko było też małe, więc o trudach mogłam nie wiele powiedzieć. Wolałam skupiać się na pozytywach, ale z czasem zrozumiałam, że jestem odpowiedzialna za to jak kreuję siebie na blogu. I jestem odpowiedzialna za to, że ktoś może pomyśleć, że macierzyństwo to tylko ten lukier. Słodziutki lukier, różowe króliczki, kolorowa tęcza i lizaki w kształcie kwiatków.
Więc dziś odpowiadam na pytanie czytelniczki. Być może nie była jedyną, która chciała wiedzieć. Jak to jest naprawdę. Nie przeraź się więc początkiem, ale nie będę ściemniać.
Macierzyństwo to cholernie trudna rzecz. To całe morze łez, bezsilności i samotnych wieczorów w wannie, gdy mamy wszystkiego dość. To czasem krzyk w głębi duszy i wołanie o pomoc. To często osamotnienie. Bycie sam na sam z wszystkimi obowiązkami, kolkami i kupami robionymi co 3 godziny. To nieprzespane noce, depresje i słanianie się na nogach po tygodniu kolek. To walka z krwawiącymi piersiami i zalanymi koszulami nocnymi od mleka w nocy. To wiszenie na cycku dziecka często co 5 minut po półtorej godziny i zastanawianie się kiedy w końcu znajdziemy 5 minut na wysikanie się w spokoju lub zjedzenie ciepłego posiłku. Macierzyństwo to nerwy, które dusimy w sobie aż w końcu wybuchamy. Macierzyństwo to jedna wielka misja i trzeba dużo sił i cierpliwości, by misję przeprowadzać jak należy. Ale spokojnie moja droga... Zanim spojrzysz na swój brzuch z oczami pełnymi łez i zastanowisz się czy dobrze zrobiłaś powiem Ci czym jeszcze jest bycie matką. To pierwszy płacz zaraz po porodzie i pierwsze spojrzenie sobie w oczy. To bezzębny, mleczny uśmiech, który pojawia się w pierwszych miesiącach zaraz po oderwaniu od piersi matki. Wtedy nie czujesz już bólu. Wtedy nie widzisz tej krwi i strupów. Widzisz tylko uśmiech z kącikiem białym od mleka. Macierzyństwo to tysiące przytulasów i całusów kiedy w nocy pędzisz do płaczącej pociechy. To wtulanie się małego ciałka w Twoje ciało - jakby było całym światem. Macierzyństwo to słowo "mama", które wypowiedziane sprawia, że Twoje oczy zalewają się łzami. Macierzyństwo to piosenki o poranku, poczochrane czuprynki i buziaki w policzek. Macierzyństwo to pierwsze kroki stawiane pod domem i bieganiny po łące wśród kwiatów. Macierzyństwo to upadki dziecka, które kwitujemy zdaniem "Daj mama pocałuje". Macierzyństwo to kółko graniaste i puszczanie baniek leżąc na kocu w parku. Macierzyństwo to szaleństwo w wannie przed snem, żółte kaczki i coraz dłuższe włosy, z których robimy córkom kitki i warkocze. Macierzyństwo to kołysanie przed snem, tulenie i mówienie "Kocham Cię". Macierzyństwo to patrzenie sobie w oczy i świadomość, że mamy pod dachem najpiękniejszy skarb jaki mogłyśmy sobie wymarzyć.
Zapewne zapomniałaś już droga, przyszła mamo o pierwszych zdaniach mówiących o trudach macierzyństwa, prawda? I tak właśnie jest w życiu. Możesz płakać z bezsilności, słaniać się na nogach i myśleć, że gorzej już być nie może. Ale wystarczy jeden, niewinny uśmiech. Wystarczy jedno słowo "mama" i wtulenie się w Ciebie tak jakby świat miał się zaraz skończyć...i zapominasz. O smutkach, o trudzie i o bezsilności. I to jest właśnie magia macierzyństwa. A jej doświadczanie to najlepsze co mogło mnie w życiu spotkać.
bluzka - tutaj // spódniczka - tutaj // zegarek - Daniel Wellington // trampki - sinsay // torebka , sweterek Poli - szafiarka.net
cudne zdjęcia :)
Dziękuję! :)
Idealnie ujęte! :) Jestem mamą dwóch pociech i istotnie tak to wygląda. Dodałabym jeszcze, że macierzyństwo to codzienne wykrzesanie z siebie sił, cierpliwości, odwagi, oddania* o pokładach których nie mieliśmy pojęcia.
* niepotrzebne skreślić lub wszystko zmieszać razem ;)
Dokładnie, lepiej bym tego nie ujęła... Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość poparta ogromem siły, miłości, odwagi i oddania. Podobnie jak Ty jestem mamą dwóch Maluchów: pierwszy ma 2,5 roku drugi 2 m-ce. Macierzyństwo to cudowny stan nie do opisania słowami, ale też ciężka praca nad samym sobą w pokonywaniu codziennych trudności...
nigdy nie komentuję, ale czytam od początku. Przyznam, że nie jeden raz miałam ochotę kliknąć "nie lubię". Irytowały mnie Twoje wpisy. Ale jednak wszystkie czytałam, obserwowałam i co? I masz babo.Czas przyznać, że chociaz o tym nie wiesz, to się z Tobą "zaprzyjaźniłam" ;D A z dzisiejszym postem utoźsamiam się w 100%, no prawie, bo nie mam tych warkoczy u synka;) BYłam w podobnej sytuacji, ciąża na 4, roku, Młody pod pachą na 5. Tylko do uczelni 180 km - pociągiem 3h:) Skończyłam, pracuję - niestety w korpo, ale marzę po cichu o własnym biznesie - tak jak Ty czymś mini fotograficznym ;) Wawy może nie pokochałam, jak Ty, ale bywam tam baaardzo często (póki korpo ssie...) Jeśli kiedyś jakaś wariatka zaczepi Cię z hotelowgo balkonu i wydrze się "hej ślicznotki, zaczekajcie!" to to będę ja! mam nadzieję, ze akurat będziecie mieć chwilę na kawę i lody ;)
P.S. widziałam, że pisałaś że zainwestowałaś w sprzęt foto. A interesowałaś się dofinansowaniem na otwarcie własnej działalności? może warto:)
buziaki!
poprawiłaś mi humor tym komentarzem :) Ok! Jak tylko się wydrzesz to przybiegnę i lecimy na lody :P Co do foto - tak będę starać się o dotację! :) Buziak! :*
Pięknie to wszystko napisałaś, wzruszyłam się <3
Jak zawsze w pełni prawdziwy post. Gdy sięgam pamięcią do tego co było przed porodem, do tego mojego strachu, przed bólem, przed tym że sobie nie poradzę w roli matki, zniknął właśnie po tym jak zaraz po porodzie przytuliłam córkę do swojej piersi, zobaczyłam jej przepiękny uśmiech który do dziś sprawia, że w oku zakręci się łezka szczęścia. Pomimo młodego wieku - mam 21 lat, nie żałuję tego, że zostałam matką, nie żałuję niczego. Bo moja córka, to jedna z największych skarbów które mam w życiu. I nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Dzisiaj właśnie o tym myślałam zgadzam się w 1000 00 % ;D żałuję tylko że w czasie ciąży takiego postu nie przeczytałam ;)
Ale jesteście śliczne! <3
ile Pola ma wzrostu?
chyba ok 81 cm :)
Rewelacyjnie podsumowane:)
Mój dzieciaki chyba by się posikały ze szczęścia, gdyby zobaczyły plac zabaw na piasku! ;)
Tekst jak zwykle świetny, a Wy wyglądacie zjawiskowo :) <3
I znów wyciskasz mi łzy tekstem
Piękne zdjęcia. Mogłabym wiedziec jakim aparatem robione ? I jaki to obiektyw?
nikon d2500, obiektyw 18-105 kit :)
aż się poryczałam czytając ten tekst <3 trafiłaś nim w sedno.
a zdjęcia cudowne :)
Alutka pięknie ujęte. Mega wplywasz na ludzi wykorzystaj to! :*
Moje kochaniutkie!!!! <3
Ty wiesz, że naprawdę zapomniałam o pierwszych zdaniach, czytając kolejne?
Kupa miłości - to fakt :)
Pięknie to ujelas nic dodac nic ująć
czasami jestem juz tak wsciekla tak wykończona a ta mala rrozrabiaka sie usmiechnie posle bixiala rzuci sie na szyje wszystko znika jak bańka mydlana
Teoretycznie wiedziałam że będzie ciężko, ale po pierwszym miesiącu powiedziałam mojemu partnerowi że do tego nikt nie potrafi przygotować. TO trzeba przeżyć. Śmieje się że pierwszy miesiąc to była najlepsza antykoncepcja w życiu. Patrząc na moją Maludę nie mogę uwierzyć, że można kogoś tak bezwarunkowo kochać i absolutnie nie żałuję decyzji o poczęciu jej aczkolwiek chyba nie chce przeżywać tego pierwszego miesiąca jeszcze raz. Może moje hormony zagrały mi na nosie? Może poród miesiąc przed czasem nie dał mi szansy przygotowania się? Na porodówce, siedząc na piłce mówiłam "kochanie, ale ja nie jestem gotowa" hahaha śmialiśmy się oboje, ale może właśnie mi zabrakło tego miesiąca? A może...większość matek ma dół po porodzie? Może czuje się beznadziejnymi matkami bo coś zrobiły źle? Może każda ma poczucie że nie zdała egzaminu na matkę bo się zdenerwowała, bo puściły nerwy, bo ma problemy z karmieniem piersią?..ale się nie przyzna, że nie daje rady, że czuje bezradność bo nie wypada w społeczeństwie hołdu dla Matki Polki? Nie wiem, na tą chwilę, 7 miesięcy po porodzie nie chce mieć drugiego dziecka. Nie mówię że nie zmieni mi się ale teraz mam takie podejście :)
Dziękuję za ten wpis.
Pozwolę go sobie zacytować w pozwie o pozbawienie władzy rodzicielskiej ojca. :)