0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

13 sierpnia 2017

Jak przygotowałam Polkę ( i siebie ) do pójścia do przedszkola

Nasza przygoda z przedszkolem zaczęła się rok temu. Pola miała zaledwie 2,5 roku, a ja zostałam postawiona przed wyborem: dalej ciągnąć etat matki polki 24 na dobę, a jednocześnie pracować - czy zainwestować w fachową opiekę i rozwinąć to, co konsekwentnie tworzyłam od kilku lat.

Nie było źle. Dawałam radę, bo musiałam, ale ... moja praca nie mogła przebiegać tak jak bym tego chciała i przede wszystkim nie mogła dać mi zarobków i efektów jakich oczekiwałam. Nie było to po prostu możliwe, bo praca nie może być w 100% efektywna, jeśli co pięć minut się od niej odrywasz. Nie zarabiałam wtedy jeszcze "kokosów", ale wiedziałam, że inwestycja w przedszkole, w moment mi się zwróci. Byłam tego pewna. Przedszkola szukałam dość ostrożnie i szczerze mówiąc... byłam wybredna. Koniec końców, wybrałam najbardziej polecaną placówkę, którą była moim pierwszym strzałem, czyli Jeżykową Dolinkę.

Nie dramatyzowałam i nie stresowałam się. Nieco ciężej było mi już po fakcie, ale o tym zaraz. Wiele z Was pyta - jak przygotować dziecko do przedszkola? Jak przygotować siebie? Myślę, że większość z nas ... za bardzo panikuje! Ja paniki unikam, ale wątpliwości miałam - przyznaję się bez bicia. Czy na pewno dobrze robię? Czy nie jestem przez to złą matką? Czy nie będzie miała mi tego za złe? Co jeśli to za wcześnie? - myślę, że fakt iż te pytania w ogóle pojawiają się w naszej głowie, są same w sobie dowodem na to, że... jesteśmy naprawdę dobrymi matkami. Podejmujemy decyzje i to normalne, że możemy nie być ich w 100% pewne. W macierzyństwie niczego nie można być pewnym. Każde dziecko jest inne i nie jesteśmy w stanie przewidzieć jaki będzie przebieg przedszkolnej przygody. Gdybym teraz mogła spojrzeć na swoją decyzję z perspektywy czasu i wywnioskować, które moje kroki ( kierowane intuicją ) były znaczące na tej nowej drodze w życiu Poli, jak i w moim... na pewno teraz dostrzegłabym idealnie, co tak naprawdę pomogło nam przejść przez ten nowy dla nas etap. Wiedząc wiele o emocjach człowieka, jestem pewna, że to o czym napisze, może pomóc Ci spojrzeć na przedszkolne wyzwanie w nieco inny sposób. Pozwól, że poniżej w nieco psychologiczny i charakterystyczny dla rozkminiacza takiego jak ja sposób, opiszę Ci co moim zdaniem jest szczególnie ważne, kiedy decydujemy się wysłać nasze dziecko do przedszkola.

 

 

WIARA WE WŁASNE DZIECKO

Mimo wielu pytań w mojej głowie, mimo wstydliwości Poli i mimo braku tak naprawdę świadomości, czy ona jest na to gotowa  - wierzyłam w nią i pokazywałam jej to na każdym kroku. Wierzyłam w to, że sobie poradzi, że pokocha nowe przedszkole i dzieci. My rodzice, mamy w sobie coś takiego, że ... jednak w te nasze dzieci trochę wątpimy. Widzimy w nich wiecznie małe bączki i czasem dziwimy się, z iloma rzeczami radzą już sobie same. Nie wątp w swoje dziecko - nie wmawiaj sobie i innym, że sobie nie poradzi. Dziecko umie przystosowywać się do nowych sytuacji lepiej niż myślisz. Może to mu zająć mniej lub więcej czasu - to zależy od dziecka, ale wierz mi, że dziecko w wieku 3 lat pragnie być wśród dzieci, a nie widzieć tylko buzię mamy. Pola odkąd skończyła 2 lata, zamęczała mnie ciągłym wykrzykiwaniem: do dzieci! Była wstydliwa i mimo chęci bycia wśród dzieci i tak bardzo często MAMA była jednak niezbędna do zabawy, ale jedno było pewne - mama nie jest już jedyna i niezastąpiona. Dziecko zaczyna potrzebować kogoś w swoim wieku.

 

MÓWIENIE O PRZEDSZKOLU W ZACHĘCAJĄCY SPOSÓB

Od samego początku mojej przygody z macierzyństwem, całkiem intuicyjnie, a nie za radą żadnych poradników ( bo takowych nie czytam), zarażam Polę pewnymi rzeczami, stosując - można by powiedzieć, że autosugestię. Sugeruję jej, że coś jest fajne, opowiadam o tym w radosny sposób. Stosuję tą zasadę np. odnośnie mycia zębów, jedzenia warzyw i owoców, a także... przedszkola. Już długo, długo przed pójściem do wymarzonej placówki, opowiadałam Poli o tym co robią dzieci w przedszkolu, pokazywałam jej filmiki, opowiadałam o swoich przygodach. Zwracałam uwagę jak widziałyśmy przedszkolne grupy na spacerze, mówiłam o tym jak dużo spacerują i chodzą bawić się w parku. Dzięki temu wszystkiemu, zbudowałam w głowie Poli, obraz przedszkola jako miejsca, w którym są dzieci, jest zabawa, jest fajnie. Czasem Pola dodawała "ale mama tam będzie?" - nie wdawałam się wtedy w zbędne dyskusje i nie wytrącałam jej z tej wizji radosnego przedszkola. Odpowiadałam, że na początku mama będzie, ale później będzie musiała już iść do pracy - następnie dalej kontynuowałam opowieści. Nie mam w sobie czegoś takiego, by pogłębiać w dziecku negatywne reakcje, tylko po to, by "zrozumieć dziecka emocje". Rozumiem je doskonale, bo sama byłam wrażliwym i wymagającym uwagi dzieckiem. I ostatnie czego takie dziecko pragnie to niekończącej się rozmowy o tym, że jest na przykład smutne.

 

 

NIE ZARAŻANIE DZIECKA NEGATYWNYMI UCZUCIAMI

Bagaż doświadczeń jaki mam na plecach, lata pracy nad samą sobą i dziesiątki przeczytanych książek, nauczyły mnie, że... wszystko zaczyna się w głowie. Wszyscy to powtarzają, ale mało kto wie tak naprawdę jaki jest prawdziwy sens tych słów. To nie jest jakiś wymysł. W tym krótkim zdaniu, kryje się przepis na powodzenie we wszystkim: w pracy, w miłości, w macierzyństwie. Skoro wszystko zaczyna się w głowie, to przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że nie dotyczy to tylko dorosłych. Wiem, że nie jest tak prosto matce, która musi odciąć pępowinę, uwierzyć w to, że wszystko będzie dobrze i nie odczuwać strachu ani stresu. Myślę, że przy takich decyzjach te emocje są nieuniknione. Od nas zależy jednak intensywność danych odczuć. Od nas zależy też, w jaki sposób przez to wszystko będzie przechodzić dziecko. Bo dziecko moi drodzy, czuje. Czuje to co, co jego matka. Zarażamy strachem, zarażamy brakiem pewności. Jesteśmy silnie związane z naszymi dziećmi i czy chcemy czy nie - nasze emocje, nawet silnie skrywane, są przez dziecko odczuwalne. Dziecko czuje nasze przyspieszone bicie serca, czuje zmianę w głowie. Możemy się dobrze kamuflować, ale nasza pociecha i tak wyczuje, że... coś jest nie tak. Serio, zwróćcie kiedyś na to uwagę. Nie bez powodu mówi się o tym, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Mam wrażenie, że większość humorów mojej córki, jest spowodowana właśnie przez moje gorsze dni i zmiany nastawienia. Dlatego własnie, musimy pamiętać o tym, że... przy dziecku jesteśmy cyborgami! Nie ukazujemy strachu, zarażamy spokojem, pewnością i ufnością. Nie robimy smutnych min przy pożegnaniu, nie przytulamy w sposób, który sugeruje dziecku: już Cię więcej nie zobaczę. Ale pokazujemy, że są dla nas ważne i że się z nimi liczymy. To znaczy nie mówimy: nie wymyślaj, czego Ty się boisz - nie negujmy, ale też nie dajmy zbytnio dziecku roztrząsać tego, że się boi. Przemieniajmy wszystko w pozytywy niczym cudotwórcy.

To samo tyczy się sytuacji, już w trakcie adaptacji, czy pierwszych dni w przedszkolu bez rodzica - nie zamęczajmy dziecka pytaniami o to jak było. Zapytajmy raz i dajmy spokój. Budujmy pozytywną aurą podczas rozmowy o przedszkolu i nie sugerujmy dziecku, że było źle, poprzez teksty: nikt Ci się nie psocił? Byłaś smutna? Tęskniłaś za mamusią? - takie pytania działają na zasadzie autosugestii, dziecko mimo dobrze spędzanego czasu, może zmienić swoje świeże, dobre wspomnienie na nieco gorsze i bardziej smutne.

 

BILANS ZYSKÓW I STRAT

To akurat jest najlepsza rzecz, przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji. Po co to robisz? Jakie będą konsekwencje? Co zyskasz, a co stracisz? W moim przypadku wyglądało to następująco:

  • będę mniej czasu spędzać z dzieckiem - i TAK i NIE. Jestem absolutnie za słusznością stwierdzenia - JAKOŚĆ NIE ILOŚĆ. Wiecie ile jet rodziców, którzy żyją ze swoimi dziećmi, a tak naprawdę obok nich? Ile jest matek, które są dumne, że są z dzieckiem 24 na dobę, a tak naprawdę podają dziecku jedynie zabawkę, odpowiadają coś na odczepne i z łaską przeczytają bajkę? To okrutne, ale takich matek jest naprawdę wiele. JAKOŚĆ! Odkąd Pola poszła do przedszkola, nasz wspólny czas jest o wiele bardziej wartościowy niż wtedy kiedy byłam trochę matką, trochę pracownikiem.
  • skupię się na pracy -> będę efektywniejsza -> zyskam więcej czytelników i zleceń -> więcej zarobię
  • Pola będzie pod okiem kompetentnej kadry -> będzie się uczyć i rozwijać
  • Pola będzie wśród dzieci -> nauczy się funkcjonowania wśród rówieśników
  • JA będę mieć czas dla siebie - nawet jeśli oznacza on prace, to jest to MÓJ czas. Kocham swoją pracę i tak naprawdę relaksuję się przy niej. Wypoczęta i szczęśliwa mama = więcej cierpliwości do dziecka.

 

 

WYBIERZ ODPOWIEDNIE PRZEDSZKOLE

Niby każdy to wie... ale czym najczęściej sugerują się rodzice wybierając placówkę? Odległością! Jest to zrozumiałe. Nie chcemy tracić połowy dnia na dojazdy, ale... odległość nie jest gwarancją tego, że placówka będzie DOBRA. Mieszkałam i w mieścinie liczącej ok. 70 tys. mieszkańców i Warszawie i wiem jedno - w mniejszych miastach też jest dużo przedszkoli, a przynajmniej do każdego odległość jest w miarę znośna. W większych miastach z kolei, przedszkola są na każdym kroku. Do wyboru, do koloru. Problem może być w bardzo małych miejscowościach, gdzie przebierać nie mamy w czym, lub kiedy mieszka się na wsi oddalonej od miasta kilkanaście kilometrów. Jedno jest pewne - wybór przedszkola nie może opierać się na jego wyglądzie. Oczywiście, przedszkole musi być czyste i schludne, ale nie musi się wpasowywać w nasze poczucie estetyki czy gustu, bo to akurat nie ma kompletnie znaczenia! Przede wszystkim liczy się kadra i to, jakie dzieci do przedszkola chodzą. Jestem daleka od podziału na lepszy i gorszy sort, bo to jest po prostu niesmaczne, ale nie będę też się oszukiwać, że we wszystkich placówkach są dzieci z ułożonych rodzin, bo tak nie jest. Środowisko w jakim będzie przebywać nasze dziecko jest tak samo ważne, jak kadra, która tymi dziećmi będzie się opiekować! Odpowiedni re-search, opinie innych ludzi, rozmowa z kadrą - temu wszystkiemu należy się bardzo dokładnie przyjrzeć. My na nasze przedszkole trafiliśmy na bodajże Dniach Ursynowa, kiedy Pola miała zaledwie półtora roku. Nawet mój F. zauroczył się wtedy kadrą - choć do tej pory nie jestem pewna, czy na pewno chodziło o podejście do dziecka ;) To co przede wszystkim potwierdziło moją pozytywną opinię o placówce, to rodzice, którzy wysyłają do niej już któreś dziecko z kolei. Mimo, że byłam już pewna, że to jest właśnie TO przedszkole, do którego chcę posłać Polę - to jednak zdecydowałam się na to, by pomyślała, że odkryłam to przedszkole razem z nią. Wybrałyśmy się tam więc wspólnie, budując atmosferę radości już po wyjściu z domu. Po wejściu do przedszkola, budowałam wciąż pozytywną wizję przedszkola, a Poli się to wszystko pięknie udzieliło.

Jestem ogromnie wdzięczna kadrze za wskazówki podczas adaptacji. Nie sądziłam nawet, że trafię na tak troskliwą i mądrą panią, która powie nam w jaki sposób mamy sobie z tym poradzić, jak się żegnać itp. Kiedy odprowadzałam Polę w pierwsze dni za namową P.Kasi, każdy rodzic pokazywał wagoniki, mówiąc dziecko co po kolei będzie robiło i po którym wagoniku zjawi się rodzic: np. po wagoniku z obiadkiem. Następnie miało nastąpić przytulanie i coś w stylu: teraz mama idzie do pracy! Pa! - i wyjście. Pani po wyrazie "Pa" od razu odbierała dziecko i zamykała drzwi. Nawet jeśli dziecko zaczynało płakać. Pola przez pierwsze dwa dni podczas mojego puszczenia ręki zapłakała, ale już po zamknięciu drzwi, po ok. 30 sekundach uspokajała się. Jestem pod meeega wielkim wrażeniem tego jak w pierwszy dzień, kiedy dzieci zostały same, weszliśmy wszyscy z rodzicami przerażeni, że zastanie nas krzyk, płacz i chaos. Tymczasem wchodząc... wszystkie dzieci siedziały grzecznie razem z Panią przy stoliku. Wielkie wow!

Podsumowując. Dowiedziałam się sporo o kadrze, o podejściu do dzieci, dowiedziałam się też o żywieniu! To było dla mnie mega ważne, żeby Pola w przedszkolu nie dostawała słodzonych soczków i płatków z kartonika z końską dawką cukru. Żywienie w przedszkolu jest naprawdę smaczne, zdrowe i zróżnicowane. To co było dla mnie również szalenie ważne, to małe grupy. Lubię kiedy nauczyciel jest w stanie obdarować każde dziecko uwagą, a w grupach 30 osobowych raczej o to ciężko. Wybór Jeżykowej Dolinki był w naszym przypadku przemyślany i ani razu nie poczułam, że wybrałam źle. Warto zwrócić uwagę na każdy, najdrobniejszy szczegół, by potem nie wyrzucać sobie, że postąpiliśmy zbyt pochopnie, kierując się jedynie bannerem na ulicy.

 

 

Podsumowując: często my same, nakręcamy i siebie i dziecko - i to zupełnie niepotrzebne. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jaki sposób nasze dziecko poradzi sobie w przedszkolu, ale możemy wywołać w dziecku pozytywny obraz przedszkola, a tym samym uspokoić również siebie. Grunt to mieć w głowie fakt, że dziecko nie idzie w ręce nieznanej opiekunki, a do renomowanej placówki, o której sporo wiemy. Zaufajmy dziecku, pozwólmy mu poznać inny świat, dzieci. Przedszkole to rozwój, to opieka, to bezpieczne miejsce. My dzięki takim placówkom, możemy być wydajnymi pracownikami, zadbanymi kobietami, a przede wszystkim stęsknionymi mamami, które na pewno czas po przedszkolu wykorzystają w 100%! JAKOŚĆ czasu, a nie jego ilość jest dla dziecka najważniejsza. Martwisz się, stresujesz, wyrzucasz sobie, że jesteś złą matką? Właśnie dałaś dowód jak bardzo kochasz swoje dziecko i się o nie troszczysz. Pamiętaj jednak, że kiedyś musi nastąpić ten pierwszy krok i jeśli chodzi o dzieci - im wcześniej go zrobisz, tym lepiej.

Będąc jeszcze w temacie przedszkola, pragnę poinformować mieszkańców Warszawy, a najbardziej mamy z okolic Ursynów/Mokotów, że przedszkole Jeżykowa Dolinka, otwiera również żłobek!

 

"Jest nam niezmiernie miło poinformować, iż niebawem w naszej placówce przy ul. Pięciolinii 1 zacznie działać grupa żłobkowa (od 1-go roku).
Postaramy się wykorzystać nasze ponad 10-letnie doświadczenie w edukacji przedszkolnej tworząc niepowtarzalne miejsce, gdzie maluszki będą czuły się niemal jak w domu.
Profesjonalna, kochająca dzieci kadra zapewni Państwa pociechom mnóstwo edukacyjnej zabawy.
Startujemy na jesieni (wrzesień/październik), ale już teraz zachęcamy do rezerwacji miejsca"

Zapisów możecie dokonywać tutaj.

 

 

Powodzenia w szukaniu wymarzonej placówki. Pamiętajcie, że dobre nastawienie to podstawa! Dlatego przesyłam Wam moc pozytywnej energii i sił, by dzielnie przejść przez etap "odcięcia pępowiny".

11 comments on “Jak przygotowałam Polkę ( i siebie ) do pójścia do przedszkola”

  1. Potwierdzam, bardzo dobry wpis. Wiara we własne dziecko i stwarzanie radosnej, niestresującej sytuacji, to klucz do sukcesu. I wcale nie jest to takie łatwe... Ale jak widać można. Pozdrawiam.

  2. nie mogę się nadziwić jaka Polka jest duża ;d Alicja nie myślałaś o jakiś innych studiach niż te co masz? jestem w szoku ile wiesz w temacie rozwoju, emocji człowieka. takie wpisy jak ten wcale nie sa mi teraz przydatne, ale mimo wszystko super się je czyta, bo mają wydźwięk taki "psychologiczny" a jednak napisane to wszystko normalnym lekkim piórem :) może jakas psychologia? albo jakieś szkoły dla coachów ? :D niewazne co - przyjde do Ciebie i wykupie usluge jakakolwiek bedziesz miala :D kibicuje od samego poczatku !

    1. Myślę o psychologii, ale to w przyszłym roku :) Dziękuję bardzo, ciesze się, że inni zaczynają dostrzegać to samo co ja - że to jest temat, który wchodzi we mnie jak woda - mam nadzieję, że pójdę z tym dalej! Dzięki!

  3. super wpis! ja ze swojej strony polecam jeszcze takie rzeczy jak wspolne wybranie wyjatkowego ubranka do przedszkola, albo malego pluszaka ktory zawsze bedzie czekal w szatni :)

  4. Czytałam wszystkie wpisy o przedszkolu. Super, że jesteś wciąż zadowolona, nie ma chyba nic lepszego, niż świadomość, że dziecko jest w dobrych rękach. Mało tego! Wchodziłam na te wpisy nieprzypadkowo. Za rok przeprowadzamy się do stolicy ( masz w tym swój udział ) i być może też okolice Ursynowa, dlatego... sprawdzona placówka będzie mi potrzebna.

    PS: Dodam, że niestety jestem biernym czytelnikiem, ale widząc ostatnio jak dużo pracujesz i po Twojej pogadance o tym, że blog jest najważniejszy, postanowiłam, że się odezwę. Kibicuję z całych sił!

    1. Ojej bardzo dziękuję! Fajnie, że się odezwałaś, dla mnie to super dowód na to, że ktoś docenia moją pracę i poświęca mi trochę czasu na napisanie tego tak jak Ty! A Jeżykową Dolinkę polecam z całego serca!! <3 Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

@alicjawegnerpl

Zajrzyj na mój Instagram i sprawdź, jak żyję, manifestuję oraz działam.
cartcrossmenuchevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram