Nie mam idealnego życia. Nie budzę się rano z doskonałym makijażem, zaspana w męskiej koszuli lub pięknej bieliźnie. Moim oczom nie ukazuje się czyste, piękne mieszkanie, a jedynie aneks kuchenny i zlew pełen naczyń w wynajmowanym, małym mieszkanku. Czasami na twarzy mam pozostałości makijażu, którego nie zdążyłam zmyć poprzedniego dnia, a na stopach mam "babcine" ciepłe skarpety. Na stole po dniu kobiet nie ma pięknego bukietu z dwudziestoma idealnymi, cudownymi różami, a obok nie ma karteczki z napisem kocham Cię. Ale są 3 różnej długości i różnego koloru róże w kubku do kawy, a obok stoją wypalone świeczki po wczorajszym wieczorze. Zmierzając w stronę zlewu nadeptuję kolejno na figurkę psa, but Poli i okruszki po kokosankach, które wczoraj przywiozłam od mamy. W łazience tuż obok nocnika możecie znaleźć nawet książkę do czytania, którą rano Pola sobie tam zaniosła. Lustro zapewne znów jest całe zachlapane, bo F. przecież rąk inaczej myć nie umie. Widok z pokoju Poli to nie park, nie jezioro, a dach marketu - bardzo drogiego. Zazwyczaj za małą siatkę zakupów człowiek zostawia tam 50 zł, a wraca jedynie z kilkoma owocami. Pola jak zwykle budzi się w śpiochach, chyba tych z pepco, ubrudzonych tu i ówdzie. W jej łóżku nie wiedzieć czemu znajduję kolejny but, ale zupełnie inny od tego w moim salono/kuchnio/sypialni. Na balkonie stoją garnki z jedzeniem, bo nie wszystkie mieszczą się w mojej małej lodówce. Na stole - miejsce pracy. O dziwo obok laptopa nie leżą firmowe słuchawki i designarski kubek, a jedynie przybierający już ciemną barwę banan i nawilżone chusteczki. Być może nie wyrobię się z obiadem dla F, a on zapewne zje coś w pracy. Nie przywitam go świeżo, upieczonym ciastem a zapewne smacznym ciachem z paczki. A nie... jednak nie. Zapomniałam, że nie mam mikrofali. 8 zł za kubek i 4 porcje w błoto. Nie mam stada przyjaciół, a telefon nie dzwoni w kółko z propozycjami wyjścia na piwo. Nie wychodzę wieczorami na lody śmiejąc się z koleżankami i opowiadając sobie sprośne dowcipy.
Nie mam idealnego życia i chyba to właśnie ten fakt, czyni je na swój sposób wyjątkowym. Nie mam stada przyjaciół, ale po całym weekendzie na uczelni wchodząc do domu widzę na stole różę, dwie świeczki i jego robiącego kolację. Wchodzę do pokoju Poli, gdzie śpi słodko od jakiegoś czasu, całuję ją w polik i znów nadeptuję na tego cholernego psa. Zerkam w telefon - znów nikt nie proponuje mi piwa, ale za to są nieodebrane połączenia od mamy, które zapewne chce ze mną znów przez godzinę pogadać o tym, że mam się tak nie smucić, bo przecież złe dni miną. Zaglądam w portfel, nie mam tam kilku stów, ale za to mam 5 zł, za które jutro kupię chleb. Nie mam stada przyjaciół, ale zaglądam w skrzynkę meilową, gdzie obcy mi ludzie piszą wiadomości długie na stronę A4 dziękując za to, że jestem...za to, że piszę. Nie mam worka pieniędzy i nie kupię mieszkania za gotówkę, ale zapewne za jakiś czas wezmę kredyt i kupię mieszkanie z rynku wtórnego... i przy każdym przypływie gotówki, będę stwarzać sobie w w nim gniazdko swoich marzeń. Nie wyglądam jak gwiazdy z okładek gazet, ale kocham swoje odbicie w lustrze, nawet w tymi nierównymi brwiami i opadającą powieką. Nie jestem dyrektorem w banku, ale mam swoją pracę, w którą wkładam całe swoje serce i czas. Nie mam idealnego związku, w którym facet z kaloryferem na brzuchu nosi mnie na rękach i codziennie mówi milion razy, że mnie kocha. Ale mam narzeczonego, z którym przetrwałam dziesiątki kryzysów i wyszłam nareszcie na prostą. Narzeczonego, który codziennie rano całuje swoje kobiety w czoło, wychodzi do pracy, a wieczorem bawi się z nami i uśmiecha od ucha do ucha.
Być może na pozór nie mam nic czego można byłoby mi zazdrościć...ja jednak śmiem twierdzić, że mimo iż idealnie nie jest...jest tak jak powinno być. I nie zamieniłabym tego życia na żadne inne...
Jesteś równą babką Ala :)
Mam tak jak TY, zero przyjaciół, ale za to cudownego męża i wspaniałe dzieci. Mam rodziców i mam brata i na nich zawsze mogę liczyć.
Zrowie jest, praca jest, są marzenia i jest chęć do tego by było lepiej ;)
Przybijam Ci piątkę! I myślę sobie, że pomimo dzielącej nas sporej różnicy wieku ,zapewne zostałybyśmy dobrymi kumpelami..
Pozdrawiam
Wpis.. genialny :) humor poprawiony do końca dnia i nawet kolejne opóźnienia ze sklepu meblowego mi go nie zepsuja.. Grunt, to uczucie spełnienia w swoim życiu, a blahostki typu brudne gary czy kolejny dzień bez szafki na spożywke niech nie wpychaja się na pierwszy plan! Pozdrawiam :) anielkowelove.blogspot.com
Ala ty chociaż masz balkon, a u nas nawet tego brak :D na szczęście kuchnie mam osobno, więc brudnych garów nie widać, ale wpis genialny ;)
Super! Nic więcej uważam nie ma sensu dodawać. :)
Fajna dziewczyna z Ciebie,taka zwyczajna a taka wyjatkowa:*
dziękuję! :*
czytając to powiedziałam do siebie... jej .............przeciez, ja mam tak samo .... jakbym czytała o sobie.... poza jednym.... nie mam psa :)
to tylko figurka :)
nie mam psa, mówiłam o figurce :D
I ta rzeczywistość jest piękna, nawet z tym brudnym lustrem, małą lodówką i okruszkami... Najważniejsze, by umieć się z tego cieszyć, doceniać wszystkie małe rzeczy, które spotykają nas w ciągu dnia.
Jak bym czytała o sobie, ale zazdroszczę Ci jednego. Jesteś Pania domu, jeśli zmieciesz te okruszki to bedzie dobrze jesli zajmiesz sie Polka bo bedziesz wolala sie z nia pobawic, Ja mieszkam z rodzicami, jesli cos nie jest zrobione to zaraz są przytyki, że mama musiala sprzatac gotowac itd. przy 2 malych dzieci a ja mam tylko jedno i ciezko mi cokolwiek zrobic w domu. O takiej rzeczywistosci jaka masz marze od jakiegos czasu ;)
Ania doskonale cie rozumiem, nawet jak posprzątam cały dom to albo udają ze nie widzą lub do czegoś się przyczepia . Dlatego powiedziałam sobie dość ile można znieść tego wszystkiego, czasami dobrze spotkać kogoś kto ma podobne problemy wytrwałości ci życzę.
Dokladnie! Ale ja juz mam swiatelko w tunelu tyle, ze jakies watle.. Jest mi lepiej na sercu, ze nie tylko u mnie w domu tak jest ;) czekam na dzien wyprowadzki. Trzymaj sie! ;)
Ja rowniez od dzis Odliczam dni w kalendarzu do 30 czerwca niby nie długo. Damy rade a jaka satysfakcja . Powodzenia i wytrwałości . Pozdrawiam
no ja już etap remontu przechodzę, ale jeszcze trochę czasu nam to zajmie, bo ciężko z 1 pensji.. ale damy radę! Już nie długo będziemy Paniami w SWOICH domach i nikomu nie będzie nic do tego czy sprzątniemy czy nie! Trzymam kciuki i pozdrawiam!
No to pocisnęłaś muszę rzec ;)
zajebisty tekst!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dzięki
Jesteś taka normalna....uwielbiam Was....a moje życie ciut przypomina twoje...a jednak nie zwariowalam...:-P
Hahaha! Nierówne brwi i opadającą powiekę też mam :)
Albo dajesz zdjęcia albo Ci nie wierzę... oh, wait ;)
Utarłaś tym postem nosa wszystkim hejterom, którzy "zarzucali" Ci, że piszesz zbyt słodko o swoim życiu. Twoje życie jest słodkie, jednak jak życie każdej mamy, kobiety wymaga wiele pracy. Godne szacunku jest to w jaki sposób przedstawiłaś szczegóły dnia codziennego, który bywa bardzo frustrujący, uwieńczając to po prostu tym, że nie zamienisz tego życia na żadne inne :)
I tym wpisem mnie kupiłaś. Oraz dachem marketu. A tak naprawdę przemówiło do mnie zachlapane lustro. I opadająca powieka (jaka opadająca powieka?!). Lubię ludzi z krwi i kości, z 5-cioma złotymi i bez obiadu dla "X". Jesteś ludzka. Po prostu.
Aż łezka w oczku. Słowo "ludzka" - dzięki. Tak niewiele a tak dobrze mi zrobiło... :)
A na tym selfie w ufaflunionym lustrze to wygladasz jak ja!!! Nie wierzysz, to Ci zdjecie przesle na maila :D tylko ze ja jeszcze na lustrze mam resztki pianki do golenia z wasami mojego meza bo przeciez on razem z lustrem sie goli, no nie :D :D
Czytając Twoje notki zawsze myślałam, że masz kupę kasy. Patrząc na to, jak jesteście ubrane, co Pola ma w pokoju, jak wygląda Twoje mieszkanie. Nie wiem, czy tak chciałaś być postrzegana, czy przez przypadek tak wychodziło. Pewnie dlatego dużo osób myślało, że masz idealne życie. Ale z Polą chyba masz, co? ;)
Kiedyś to fajnie objaśniłam we wpisie " Chciałam, zarobiłam, mam" - rzeczy, które ma Pola to w 80 % współprace blogowe. Moje drogie sprzęty typu iphone czy laptop to pieniądze zarobione z blogowania, czy głupiej sprzedaży ubrań. Ubrać dobrze potrafimy się nawet w SH. Nie mamy worka kasy, ale nie jesteśmy też biedni. Każdy grosz odkładany jest na nowe WLASNE mieszkanie. Właściwie to dopiero zaczynamy dorosłe życie i karierę zawodową...życzę sobie tego worka kasy, ale najważniejsze już mam. Polę, narzeczonego i zdrowie... :)
Czytałam te notki :) My też siedzimy na wynajętym mieszkaniu. Ale na Jagodzie też ciężko mi oszczędzać. Tak bardzo lubię coś jej kupować ;)
Świetny tekst, taki życiowy, taki normalny :) I w wielu kwestiach mogę się z nim utożsamiać :) Młody wiek, studia, dziecko...My już mamy to własne wymarzone gniazdko, długo na nie pracowaliśmy, oboje. Były chwile zwątpienia. Nadal są bo do "ideału" jeszcze brakuje, ale życzę Ci, abyś kiedyś mogła powiedzieć "to Nasze wspólnie wypracowane i wymarzone Miejsce na ziemi" :)
Super łóżeczko ma Poldunek. Bardzo mi się podoba :)
Bije od Ciebie taka normalność :) podoba mi się to!/ http://claudijafashion.blogspot.com/2015/03/idzie-wiosna-czyli-outfit-na-sportowo.html
Lustro rządzi! A tekst wspaniały!
Też mam roczne dziecko a moje lustro wygląda identycznie :)
Bardzo szczery, życiowy tekst. Najwspanialsze rzeczy w życiu nie są przeliczalne na pieniądze. Nawet w totolotka nie gram, ponieważ uważam, że jest to bezczelność wobec losu. Już mam największą wygraną - kochającego i kochanego męża i dwójkę dzieciaków, których pragnęłam ponad życie. A poza tym powietrze, słońce, otaczający nas świat jest darmowy i ... bezcenny, a wiele sprawiających radość rzeczy wcale nie jest droga. Wolę ubierać się w SH, ale zamiast pracować na 2 etaty spędzać czas z dziećmi.
szczerość, prawdziwość to się ceni <3
I właśnie ten wpis został teraz moim ulubionym ;)