Internet przepełniony jest prześmiewczymi obrazkami, pokazującymi różnicę między matką, a ojcem. Nie trzeba nawet zaglądać do sieci, wystarczy posłuchać mamusiek, które usilnie starają się wmówić, że są niezastąpione, a facet to kompletnie na wychowywaniu się nie zna. Mam duże poczucie humoru i często obrazki np. na demotach traktuję z przymrużeniem oka. Jednak jak we wszystkim - granice muszą być. A zaczynają powoli być przekraczane.
Naprawdę nie mam pojęcia czemu coraz bardziej modne staje się podkreślanie wszędzie nieudolności ojców. Serio jesteśmy niezastąpione? Nie sądzę. Nie chcę mówić za ogół - nigdy tego nie robię. Ale powiem Wam jak to było u mnie. Kiedy urodziła się Pola i razem z F. byliśmy z nią kilka dni w pokoju rodzinnym w szpitalu, to to on był tym, który wstawał, przewijał ją i podawał mi ją do karmienia. W sumie to właśnie sobie uświadomiłam, że to on pierwszy ją trzymał, przewijał, on pierwszy nad nią stał i się jej przyglądał. Przewijał ją nieudolnie, ale jednak próbował. Nie działało mi to wtedy na nerwy, bo byłam zbyt wykończona, by mieć o cokolwiek pretensje. Było to wręcz ... fajne. Zwłaszcza, że nigdy przenigdy nie miał on do czynienia z małymi dziećmi. Co nieco pozmieniało się po powrocie do domu. Nagle zaczęłam mieć poczucie, że jestem jedyną osobą na świecie, która wie jak postępować ze swoim dzieckiem. Wkurzało mnie, że przewija albo niedokładnie, albo za długo, albo pampers jest źle zapięty. I wtedy ktoś, nie pamiętam dokładnie kto powiedział mi rzecz, która zapadła mi bardzo mocno w pamięci " Pozwól ojcu być ojcem" - mianowicie chodziło o to, że to przecież nieważne, że zapięcia pampersa wykraczają poza napis ( o zgrozo !) i nie są w równej linii. A świat się nie zawali jak po raz kolejny przyniesie Ci body, kiedy ty wyraźnie mówisz, że ma przynieść pajaca. Pozwoliłam zatem być mu ojcem i pozwoliłam, by uczył się na własnych błędach.
Faceci to często cisi obserwatorzy. Zrozumiałam to dopiero niedawno, kiedy zaczęłam zauważać, że F. podłapuje to jak traktuję Polę i stara się postępować w podobny sposób. Kiedy widzi, że ja czegoś zabraniam, on również wie, by nie postępować inaczej. Są jednak rzeczy, które ja obserwuję u niego i czuję wtedy, że on to robi lepiej ode mnie. Dla przykładu : ok. godziny 18, Pola zaczyna czatować pod drzwiami, a kiedy F. przekroczy próg mieszkania, biegnie do wanny. Kiedy to ja próbuję ją wykąpać... jest totalna masakra. Dlatego kiedy tatko wyjeżdża w trasę nocną raz w tygodniu - Poldun nie jest kąpany. I nawet nie chcę tego zmieniać. Tydzień spędzony u mojej mamy bez F. był dla mnie idealnym dowodem na to, że w pewnych kwestiach, F. jest niezastąpiony. I jest to np. ta kąpiel. No i jedzenie. Nikt nie pokroi dziecku chlebka w kwadraciki tak cudownie jak tata. Tyle w temacie.
Ale w sumie nie chciałam się tak rozpisywać o tym jakiego to Pola ma cudownego tatę. I mamę. Do czego dążę? Do tego, że nie wiem. Kompletnie nie wiem skąd ten stereotyp ojca nieudolnego się wziął. I nie mówię tak tylko dlatego, że u mnie jest inaczej. Tak jest u cholernie wielu osób. A u większości, u których tak nie jest - jest to wina kobiety. Kobiety, która na każdym kroku, kiedy facet próbuje być ojcem - wmawia mu, że robi to źle. Facet jak małe dziecko. Szybko się zniechęca. Skoro każdy przytulas jest zbyt mocny, każda zabawa jest wg matki głupia, a każda próba ubrania przez ojca jest beznadziejna - to po co on ma to robić? Niestety, ale w takich kwestiach prawie zawsze będę po stronie płci męskiej. Kobiety są naprawdę głupie. Wydaje im się, że są niezastąpione i najlepsze, podczas gdy bardzo często w roli rodzica sprawdzają się gorzej od ojca. Ja wiem, wiem, że na tym świecie jest mnóstwo świń, którzy mają w dupie własne dzieci - bo zaraz samotne, rozżalone matki zaczną mi to pisać. Dlatego uprzedzę - ja nie o takich przypadkach piszę, więc wrzućcie na luz. Piszę jedynie o przypadkach, kiedy ojciec ojcem chce być - ale kobieta mu to utrudnia na każdym kroku.
Oczywiście już nawet nie trzeba wspominać, że po ojcach dzieci dziedziczą wszystko co najgorsze. Za to uroda...o tak! Uroda, umiejętności, wszystkie pozytywne cechy - to musi być po mamie, no musi! Ah no i faceci przecież szybciej tracą cierpliwość. To my! To my matki, mamy jej nadmiar. A z moich obserwacji wynika, że w większości przypadków to ojcowie mają więcej cierpliwości do dzieci niż matki! I to bullshit, że to dlatego, że oni nie harują jak my. Harują , harują, tylko nie w domu. I osobiście uważam, że bardziej dziecko grałoby mi na nerwach nie wtedy gdy jestem z nim 24 h, a właśnie gdybym wracała z pracy po 12 godzinach i na wstępie słyszała tylko jęki i płacze. Na swoim przykładzie zauważam, że właśnie siedząc z Polą 24 h w domu mam do niej co raz więcej cierpliwości. Kiedy wracałabym z korpo po całym dniu, sądzę, że płacz dziecka przybiłby mnie do ściany już po 10 minutach.
Czy istnieją ojcowie, którzy są nieudolni? Oczywiście, że istnieją. Zapewne w takiej samej ilości jak i nieudolne kobiety. Ale to po prostu o płci męskiej mówi się więcej. Bo kto to widział, żeby na prześmiewczym obrazku umieścić matkę, które zakłada leginsy na ręce i zapina krzywo pampers? Matki przecież są idealne. Ojcowie wg powszechnej opinii...niekoniecznie.
Ale, ale...całe szczęście, dzięki erze blogów, które coraz częściej prowadzone są przez mężczyzn jak np. Blog Ojciec , Modny Tata czy Ojciec M. istnieje nadzieja, że ten stereotyp zacznie powoli zanikać. Co prawda nadal będzie śmieszyło mnie zestawienie w internecie jak z dzieckiem bawi się ojciec, a jak mama i jakie pytania dziecko zadaje tacie ( gdzie jest mama?), a jakie mamie ( wszystkie inne), ale mimo wszystko - nie dam się porwać nagonce matek polek niezastąpionych na ojców nieudaczników. No i zawsze cholernie będzie mnie rozczulał widok ojców z dziećmi na spacerach - i tu również powiem, że czasem jest ich więcej niż matek... ;)
Osobiscie nie znam tego stereotypu. Wspolczuje kobietom, które tak mysla o ojcach. Moj maz zupelnie inaczej bawi sie z dziecmi niz ja. Wyglupiaja sie tak, ze wychodze z pokoju, bo boje sie, ze sobie cos zrobia, ale nic nie mowie. Moje dzieci potrzebuja takiego szalonego taty. Poza tym ojciec moich dzieci swietnie gotuje I w wiele kwestiach sie zgadzamy. Ciesze sie, ze tak jest.
No brawo, w koncu ktos to napisał. Rowniez zaczynały mnie juz drażnić te wszystkie obrazki a komentarze to juz wgl ... ;)
Za takie wpisy Cię kocham ! Fajnie, że walisz prosto z mostu i nie uważasz się za Niewiadomo kogo - pozostajesz sobą w każdej chwili i to cenię!
Tekst super!!! przypomniałam sobie jak mój B. kąpał córcie ( kąpie Ole od pierwszych dni po powrocie do domu ze szpitala i każdego wieczoru,pozostawiałam mu ten rytuał) on nauczył córkę jak zachowywać się podczas spłukiwania włosków,wycierał, masował i jedna rzecz mocno utkwiła mi w pamięci, jak mała miała chyba z 2 miesiące, po kąpieli B.ubrał w piżamkę położył do łóżeczka i dumny osiadł na kanapie. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie jeden mały fakcik,że nie założył wówczas małej pieluszki hihi i po 10 min. córka i całe łóżeczko było mokrutkie. Uśmialiśmy się wówczas bardzo.
"Bo tata zawsze pozwala na więcej" :)
Bardzo trafne spostrzeżenia. Pierwszy akapit to tak jakbym czytała o moim mężu. Specjalnie na termin porodu trzymał cały urlop (a poród był wyznaczony na listopad). To on przez pierwsze dwa tygodnie przewijał, kołysał itp. Czy tata pozwala na więcej? U nas jest tak, że tata pozwala czasem na to na co mama by nie pozwoliła, ale taki jest czasem urok ojcostwa :)
U nas tata jest najważniejszy, kiedy nie ma mnie w domu, kiedy wracam są fochy i chęć robienia wszystkiego ze mną. Próbowałam to zmienić wielokrotnie, ale nie udało się.
Ze mną robi więcej rzeczy, bo ja chętniej wybywam z nią z domu na plac zabaw, na spacer, do kina. Mężowi trochę brakuje szaleństwa, ale na pewno nie brakuje miłości!
U nas Tata był tym szczęściarzem którego Maluda chwyciła za palec pierwszego i nie chciała puścić (ja byłam po cc). ToTata kąpał przez pierwsze miesiące, bo ja się bałam zrobić krzywdę. To Tata wstawał w nocy przez pierwsze tygodnie przewinąć córkę, kiedy ja się szykowałam do karmienia. Wieczorna "flaszka" należy do Taty i rzadko się zdarza żeby nie zdążył na czas. To Tata bujał Marudę na poduszce do wieczornego snu gdy była maleńka i myślę że gdyby nie miał teraz tyle pracy chętnie robiłby to dalej :) to Tata przychodził i tulił jak mamie nie starczało cierpliwości. To mi się zdarzało źle założyć pieluchę po czym trzeba było myć plecy Marudy :D
Ideał?? Absolutnie nie, ale się stara i sama łapię się na tym że go poprawiam bo chce żeby było po mojemu, tak jak w tym tekście. Pracuję nad tym ale...Tata tez nie trafił na ideał ;)
Nigdy tak bym nie pomyślała o moim M.. Od początku to zawsze on kąpał naszą córeczkę, ja byłam po cc, więc on wstawał w nocy jak płakała i przynosił do mnie. I powiem szczerze, że córa (teraz 2,5 roku) to taka typowa "córeczka tatusia". Pierwsze co słyszę od niej jak odbieram ją od niani po pracy to: "a tatuś już w domu?" :) Tatuś jest jej idolem, autorem najlepszej zabawy, to on potrafi wywołać u niej taki rechot radości, jakiego mi się nie udało jeszcze :) a najpiękniejsze są chwilę kiedy patrzę na nich jak się wspaniale dogadują i bawią :) Młoda podzieliła nas sobie i każdy jest od czego innego :) Dlatego nie rozumiem jak można tak myśleć o tatusiach...
Irytujące są takie schematy myślowe, że ojciec przy dziecku zawsze będzie 'lewy', bez matki zginą marnie, itp. Takie stereotypy sieją właśnie matki-polki, które poza dzieckiem nie mają życia i chyba też trochę dziadkowie, a zwłaszcza teściowie taty-nieudacznika...
Dziękuję serdecznie za ten artykuł w imieniu własnym oraz całej społeczności http://www.TjOK.pl
Pozdrawiam
Bo to nie którym wydaje się że wszyscy są z jednego worka. Pierwszy krok to dajmy facetom szansę się wykazać , obserwujmy a nie od razu matkujmy. Faceci są równie kreatywni w byciu rodzicem co kobiety . świetnie sie spisują . Gotują ,opowiadają bajki, grają w klasy ,kochają , troszczą się . Bawią się z dziećmi rewelacyjnie.
U nas zauważyłam że gdyby mąż mógł karmić to tez by karmił Piersią.
Faceci naprawdę dają radę! Wydaje mi się, że my same chciałybyśmy żyć w przeświadczeniu, że jesteśmy niezastąpione i nie traktujemy naszych facetów jako pełnoprawnych partnerów w opiece i wychowaniu. A potem narzekamy - on mi nie pomaga. No jak ma pomagać, jak chce przewinąć a partnerka wyskakuje z wieczną krytyką "Nie tak, źle to robisz, daj mi to dziecko". Przyznam bez bicia, że na samym początku też tak miałam, ale szybko się zreflektowałam. I mój facet niesamowicie mnie zaskoczył. Jest wspaniałym ojcem, niejednokrotnie ma więcej fajnych pomysłów niż ja sama. Uwielbiam obserwować, jak zajmuje się naszym synkiem, nie ma nic iękniejszego <3
Tata jest niezastąpiony do wygłupów! Jednak niestety nie wszyscy panowie na ojców się nadają. I być może te komentarze, to pod ich adresem.
Tylko czasami ten czas spędzony z ojcem na wygłupach to bezpiecznik, który nie pozwala małemu dziecku przepalić obwodów nadwyrężonych przez całodzienne "tresowanie" przez kochającą mamusie. Bo także nie wszystkie kobiety powinny matkami zostać.
Przez "tresowanie" rozumiem opiekę polegającą na ciągłych zakazach (tu nie wolno Ci iść, tego nie rób, nie hałasuj, nie brudź się...) i nakazach. Często wydawanych podniesionym głosem z "bezpiecznej" odległości i z nosem w telefonie lub komputerze, bo tam się toczy życie... Chociaż to pewnie niewielki odsetek normalnych.
Miałam na myśli wygłupy takie codzienne, które można nazwać normalnymi podczas zabawy. Oczywiście, że są też kobiety, które nie powinny byc matkami. Post był głównie o ojcach, więc do nich się odniosłam.
Chyba mi się czytanie ze zrozumieniem przez pogodę zawiesiło. Odczytałem, Twoje pierwsze zdanie jako negatywne. Ale już się ochładza, więc... przepraszam za nadinterpretacje:)
Nie które kobiety nie nadają się na matki, a jednak nimi są...
Świetny wpis.
A ja uważam,że wpis jest swietny. Także twierdze,że zarówno matka jak i ojciec powinni byc traktowani na równych prawach. Ja i moja ania( 3.5roku) mieszkamy z moim nowym partnerem. Ale nie ma dnia zeby nie wspomniala o tacie. Plac zabaw,spacer,gra w pilke,rysowanie, a nawet sprzatanie tylko z tatusiem. A ja jestem z tego dumna. Chociaż bal sie jej ubierac,karmic,przewijac itp.ponieważ nie chcial zrobic jej krzywdy. To twierdze,że jest najlepszym tata na swiecie i ania nie moze bez niego zyc. W jej zyciu to wlasnie on jest niezastapiony.
Witam. Od samego porodu Gai robię wszystko wokół Niej. Moja żona była po cesarce więc przez pierwsze 2 tygodnie zajmowałem się i żoną i Gają. Nigdy nie mieliśmy problemu z moją żoną co, kto i jak. Czasem ja poprawiam moją żonę, czasem Ona mnie. Nie mogę córki karmić z wiadomych przyczyn - jakoś nie mam pokarmu ;) ale jak Gaja się urodziła to starałem się motywować żonę żeby stymulowała piersi - narażająć przy tym swoje życie - no bo wiadomo poród nie był łatwy a tu jeszcze trzeba się namęczyć żeby pokarm zaczął lecieć. Więc to ja przystawiałem Gaję i to ja determinowałem nasze starania bo wiedziałem co da im Obojgu karmienie piersią :) Pamiętam moje rozczarowanie kiedy szukałem cennych informacji na temat przewijania, kupki, ulewania i odklepywania po posiłku i praktycznie same porady od mam dla mam. Nie powiem w większości przydatne, ale nie użyczysz tam samca alfa. Moja żona z zamiłowaniem wertuje różne fora (a to odnośnie diet, szczepionek itp) i na jej pytanie czemu ja tego nie czytam, odpowiadam, że wolę posiedzieć w tym czasie z córką. Ponieważ chodzę też do pracy więc jeśli już to sięgam tylko po "bardzo praktyczne" rady :) I niestety zauważam też taką delikatną niesprawiedliwość że to mężczyzna musi pracować i zarabiać a jedyne na co sobie może pozwolić to dwa tygodnie tacierzyńskiego by posiedzieć z dzieckiem i z mamą (zaznaczam nie mogę się z żoną podzielić "rodzicielskim" bo karmi piersią). No ale cóż ktoś musi, tylko smutno się robi jak trzeba iść do pracy :( Pozostaje jedynie cieszyć się dniami wolnymi, które możemy spędzać razem. Oczywiście komentarze w stylu - powininieś pracować więcej bo nie uzbierasz na dom (tak pojawiają się, częsciej od kolegów niż koleżanek) - czy coś w tym stylu powodują jedynie reflesje - a kto mi odda dzieciństwo mojego dziecka jak będę siedział ciągle w pracy? -. Także w gruncie rzeczy instynkt macierzyński nie jest pewnie tylko macierzyńskim :) Jest to kwestia wychowania, emocjonalnej dojrzałości i relacji jakie łączą partnerów, tylko pewnie na przestrzeni dziejów instykt owy został mamom niejako oddany i przez nie przyjęty, ale jakoś nie przyszło mi do głowy o tym pisać. Tylko że teraz kiedy mamy dziecko i widzę, że nie mamy z żoną żadnych podziałów i wszystko robimy wspólnie na przemian powoduje, że kiedy widzę jak ogromna nierówność rodzicielska jest w świecie - wnerwia mnie to. Ale w sumie nie będę się rozpisywał bo każdy ma taki świat jaki sobie stworzy. Także bez użalania czynię dalej swą rodzicielską powinność oddając co najcenniejsze córce - czyli swój czas :) Nigdy nie przyszło mi do głowy pstrykanie sobie fotek i umieszczanie ich w necie tylko po to by pokazać - ach też jestem ojcem ;) Co z zamiłowniem robią mamusie :) Poza tym pisanie o tym że tatuś tu osiągnął sukces czy tam, czy to Was denerwuje czy tamto ale się nie wtrącacie choć Was świerzbi już stawia Panów tatów w pozycji jak w tytule tekstu :) No ale to co dla mnie i mojej żony jest normalne i zwyczajne dla kogoś może być niezwykłe bo niespotykane :) A i to Ona mi podrzuciła linka żebym przeczytał ;) Pozdrawiam wszystkich rodziców :)
Znów widzę walka damsko męska. Znów pisanie: "No nie, tata nie taki zły, czasem się do czegoś przydaje" - zapewne chodzi o otwarcie słoików zakręconych zbyt mocno. Napiszę to drogie Panie tylko raz, bo mam dość tych pieprzonych stereotypów o Ojcach. Zastanówcie się przez chwilę, co by się stało, gdyby podczas porodu coś poszło nie tak i Was po prostu zabrakło? Wiecie ilu jest samotnych Ojców? Wiecie, że coraz częściej spotykam się z tym, że to facet po rozwodzie bierze dziecko do siebie? Odpowiem Wam - nic by się nie stało, dziecko by żyło i miało się dobrze. Byłoby kochane i zadbane i to bez Was!
Człowieku, co Ty próbujesz powiedzieć? Że dziecko nie odczułoby braku matki po jej śmierci? Dobrze się czujesz? Czy tak jesteś podniecony swoją rolą ojca, że klepki Ci się poprzestawiały?
Klepki są na swoim miejscu, dzieci odczuwałby brak matki, a facet poradziłby sobie sam, chociaż to podobno tylko kobiety mogą sobie z tym zadaniem poradzić, a facet tylko pomaga - "Nie róbcie z ojców debili" - ze mnie też proszę nie robić.
Nie zauważyłam ani u siebie, ani u swoich znajomych czy przyjaciół, żeby matki wypowiadały się źle o swoich partnerach i uważały się za niezastąpione przy wychowywaniu dzieci. Stereotyp o którym piszesz był chyba obecny w polskich rodzinach dawno temu, obecnie wygląda to o niebo lepiej i nadal się zmienia na plus. Mam wrażenie, że kobiety coraz częściej mówią o tym, jak fantastycznie faceci sprawdzają się w roli ojców itp.
Oczywiscie jest wielu ojcow, ktorzy sa swietni ale niestety jezeli chodzi o nasz kraj to wiekszosc mezczyzn, uwaza, ze wychowanie dziecka to zadanie dla kobeity. Prosze wskazac mi mezczyzn, ktorzy doksztalcaja sie jezeli chodzi o psychologie dziecieca, kupuja ksiazkim pomagajace im zrozumiec psychike dziecka. Pracowalam w ksiegarni przez wiele lat i tego typu ksiazki kupuja prawie wylacznie kobiety. W moim otoczeniu nie spotykam mezczyzn, ktorzy rzeczywiscie aktywnie spedzaja czas z dzieckiem. Kobiety pomimo, ze dzwigaja ciezar obowiazkow zawodowych, dodatkowo musza przejac na siebie caly ciezar obowiazkow zwiazanych z wychowania dziecka. Tatusiowie najczesciej wybieraja sobie jakies elementy spedzania czasu z dzieckiem, np. pojscie czasami z dziekiem na rower lub na basen. Nie dziwmy sie czasami, ze kobieta sie zdenerwuje, gdy jej coprawda wyksztalcony ale nie przejawiajacy zadnej checi poszerzania wiedzy na temat wychwania dziecka mezczyzna starszy dziecko gdy jest niegrzeczne np. policjantami. Dlaczego czasopisma o wychowaniu dzieci pojawiaja sie wylacznie w czasopismach kobiecych, dlaczego na wywiadowkach w szkolach 80 % to kobiety? Dlaczego to kobeity biegaja na poczatku roku szkolnego z lista zakupow i kupuja dla dzieci wyposazenie szkolne? To wszystko z czegos wynika. Nie robcie panowie z siebie bohaterow, poniewaz rzeczywistosc jest zupelnie inna. Prosze nie pisac, ze kobiety sa glupie, poniewaz nie sa. Panowie czesto sa bardzo wygodni jezeli chodzi o zajmowanie sie dziecmi. To sa fakty i z faktami trudno jest dyskutowac. Proponuje aby Pan poczytal sobie statystyki. Nie przecze i podkreslam, jest wiele swietnych ojcow i na szczescie podzial rol w domu sie zmienia ale wlasnie bardzo powoli.
"Prosze wskazac mi mezczyzn, ktorzy doksztalcaja sie jezeli chodzi o psychologie dziecieca, kupuja ksiazkim pomagajace im zrozumiec psychike dziecka. Pracowalam w ksiegarni przez wiele lat i tego typu ksiazki kupuja prawie wylacznie kobiety."
odpowiadając na Twoje pytanie, chcesz listę ojców alfabetycznie, czy tylko wystarczy lista moich czytelników i blogujących Ojców? ;-) Pozdrawiam ja i reszta Ojców ;-)
Kupujących może i faktycznie jest niewielu, ale myślę że czytających takie książki czy chociaż czasopisma jest znacznie więcej. Nawet jeśli robią to "w tajemnicy przed kumplami czy całym światem".
U nas w większości to ja sięgałam po takie lektury na sklepowej półce, ale mój D. również czytał. Nawet jeśli nie studiował "od deski do deski" to często powtarzał, że jeśli znajdę coś co powinien (moim zdaniem) przeczytać, to żebym mu podsunęła. I czytał - bardzo chętnie.
Z czasem D., kiedy wiedział że akurat nie będę w najbliższym czasie w sklepi, sam sięgał po gazetki tego typu i dumnie podchodził do kasy. :)
Problem w tym, że faceci do zrozumienia swojego dziecka zazwyczaj nie potrzebują podręcznika z księgarni.
Ech.......faceci są w ogóle poza konkurencją :)
Prawdę powiedziawszy książki niewiele pomagają,potrzebna jest intuicja i częsty kontakt z dzieckiem.Żadna książka nie jest w stanie uwzględnić wszystkich sytuacji związanych z wychowaniem potomka,poza tym każde dziecko jest inne.Książka daje może ogólne pojęcie o pewnych sprawach,ale nie wyręczy rodzica (matki-ojca) w odkrywaniu swojej pociechy.Odkrywanie i wchodzenie w świat małego człowieka to wcale nie jest łatwe zadanie,ale jakie pasjonujące.
Porady dotyczące żywienia,leczenia naturalnymi specyfikami można znaleźć w książkach i to tylko
jest godne polecenia.
Ciężko w ogóle z Panią dyskutować. Proponował bym zamiast tego... nie wiem może zmianę otoczenia :) Ja mam natomiast wielu znajomych tatów i każdy z nich jest w pełni zaangażowany w wychowanie dziecka. Nikt nie wybiera sobie etapów z życia dziecka w których chce uczestniczyć, a w któych nie - przecież to niedorzeczne! Że się nie edukują? Skończyłem pedagogike (sporo o rozwoju fizycznym i umysłowym dziecka) i była tam spora grupa Panów :) Właśnie dyskutujemy z moimi kolegami o szczepionkach, o diecie BLW dla dzieci i wielu innych sprawach. Jako przykład podaje Pani swoje doświadczenie zawodowe z księgarni, statystyki i fakty. Powiem tak nie mam na to czasu, wolę posiedzieć z córką. A to, że ma Pani tylko takie spostrzeżenia świadczy może o potrzebie zmiany środowiska :) Albo nie niech Pani już nie sieje fermentu i zostanie w tych swoich statystykach i faktach, choć te są inne :) Pozdrawiam
Szczera prawda.Popieram w 100%
Dla mnie to oczywiste, że stereotyp nieudolnego ojca zbudowały pokolenia naszych matek, babek i prababek. Zgadzam się natomiast, że kobiety mają często na własne życzenie partnerów, którzy nie pomagają w opiece nad dziećmi. To w końcu wygodne i dowartosciowujace, kiedy można sobie ponarzekać na faceta wierząc jednocześnie we własną nieograniczoną omnipotencję.
Wszystko zależy od środowiska. W małych miejscowościach pewnie faktycznie nadal to matka więcej rzeczy bierze na siebie. Dlaczego? Bo często tak jej najwygodniej! Z różnych względów. A co do poradników dla rodziców - jako psycholog powiem, że człowiek kierujący się sercem i intuicją nie potrzebuje czytać poradników. Poradniki często przeczą sobie nawzajem i spośród wszystkich naprawdę wartościowy jest może 1%.
Postrzeganie roli ojca zależy od partnera i od tego jak my kobiety go przyzwyczaimy. U nas glowna rola taty to praca i podział obowiązków był maz praca 12h plus treningi a ja calkowicie samodzielne prowadzenie domu i dziecko 2lata kamione piersia i tylko prace które można pogodzić z dzieckiem (podczas gdy dziecko śpi kilka godzin dziennie, czasem weekendy lub ewentualnie tam gdzie mozns zabrać dziecko do pracy ze sobą). Zlobek nie wchodzil dla mnie ani meza w rachube, gdyz nie po to zostajemy rodzicami by nasze dzieci wychowywali pedagodzy gdy jest to niekonieczne. Czas dziecko same z tata przez ostatnie 2.5 roku zdarzyl sie tylko kilka razy i ja nie byłam wtedy gdy zostali sami robić coś dla siebie tylko pracowalam. Dziecko w tym układzie (bez babc i dziadkow) zmienia życie mamy niesamowicie i układ ten ma sens tylko wtedy gdy nasz wysiłek jest szanowany i doceniany.
https://www.youtube.com/watch?v=_AqWBC2v66M&feature=share
Prawda, prawda, najszczersza prawda... Gdyby mnie zabraklo moj malzonek zginalby marnie...A to dlatego, ze wzięłam wszystko na siebie. Co synek zje, co ubierze, co ma robic, o wszystkim decyduję JA, tylko JA wiem co najlepsze dla mojego dziecka...Kontrola i organizacja.Dziś zaluje...Dziecko ma matkę i ojca!!!!!
U mnie 2letnie karmienie piersią się głównie do tego przyczyniło. Długi czas bo 16 mies nie mogłam zostawić ich samych dluzej jak na chwile bo mała ryczała tacie w niebogłosy. Nic innego poza cycem 10 mies nie chciala a do 16 mies bardzo niewiele czegoś innego poza piersią. To kp zbudowalo na pewno silna więź mama-córka i było dobre dla niej ale jednocześnie zniszczyło pozycję taty mój spokój wewnętrzny i swobide i wygląd mych piersi. Jakże wolna czułam się wreszcie gdy udało mi się odstawić!
http://www.bemam.pl/tatopomagamamie/dlaczego-to-zle-kiedy-mama-bierze-wszystko-na-siebie/
Z jednym sie nie zgadzam: po spedzeniu z dzieckiem 12h ma sie do niego o wiele mniej cierpliwosci niz po 12h bez niego (nawet w korpo). Po takim czasie jest sie za dzieckiem zwyczajnie stesknionym, a monotonia, rutyna i brak wyzwan intelektualnuch, czy towarzyskich potrafi doprowadzic do obledu...
Moja córka ma 8 lat jest kopią swojego taty jak i z wyglądu tak i z zachowania
U mnie było tak że od samego początku mąż się zajmował małą w nocy ją nosił, przebierał i podawał mi do karmienia ponieważ ja byłam po cesarce więc zanim zwlokłam się z łóżka on już ją zdążył przebrać. Córka ma 3 lata i bez problemu mogę wyjść na pół dnia zostawiając ich samych. Chodzą na plac zabaw, bawią się. Córka jest na tyle bystra że tata na więcej pozwoli. A jak tylko nie przyjdzie po pracy bo musi wyskoczyć coś załatwić to od razu córka chodzi smuta bo jak ona to mówi tata jej zginął :) Jeśli mężczyzn odsuniemy od obowiązków i w domu i przy dziecku będzie szukał gdzie indziej zajęcia facet musi czuć się potrzebny-ważny. U mnie mąż odkąd wróciłam do pracy jak córka skończyła pół roku on rano szykował ją do babci i zaprowadzał z racji tego że ma dopiero na 10 do pracy ja na 7.30 i nie raz miał ciekawie jak przed samym wyjściem wysmarowała całe włosy sudokremem albo zamknęła go na balkonie. :) Musiał sobie poradzić. Tak że dajmy tatom zająć się własnymi dziećmi bo to są również ich dzieci.
Mój partner już teraz oświadcza mi, że chce zajmować się małą kiedy się urodzi, chce pomagać a ja wcale nie zamierzam mu tego utrudniać. Nie zamierzam pozbawiać go swojej roli i robić wszystko sama, bo wiem że później sama się od dziecka nie uwolnię, a tata będzie tylko panem, który jest z mamą...i tyle. Zamierzam pozwolić jemu być ojcem, żeby mieć nawet ten komfort w przyszłości wyjścia z domu, a moja córka nie zaleje się łzami, bo zostanie w domu z tatą, który nie wie nawet jak ją przewinąć lub czym nakarmić.
Cudowny tekst . Kiedyś już Ci to pisałam ale powtórzę: jesteś bardzo mądra kobieta i matką! Gratuluję!
Też bym bardzo chciała żeby ojciec mojego dziecka był tym nieudolnym któremu może i bym przeszkadzała nim być bądź tez nie.... niestety jestem w gronie matek samotnych gdzie tatuś jest tylko tatusiem na zdjęciach przed światem... a szkoda