Co przychodzi Ci na myśl, kiedy słyszysz słowo: podróż? Ekstra skojarzenia prawda?! Zwiedzanie, muzyka w aucie, walizki! A co przychodzi Ci na myśl, kiedy słyszysz zdanie: podróż z rodziną? Z dziećmi? Całą rodziną?! Ja dostaję jakiegoś dziwnego przypływu niepokoju...
Generalnie rodzinne podróże są super! Zwłaszcza wtedy kiedy śpię ja i śpi dziecko. Wtedy każdy ma święty spokój i można w spokoju dojechać na miejsce... Z fanki podróży, która uwielbiała jeździć autem długie kilometry, śpiewać przy radiu i jeść śmieciowe jedzenie kupowane przy drodze - stałam się nudziarą, która najchętniej na docelowe miejsce teleportowałaby się jakimś magicznym tunelem... w minutę. Niestety nasze podróże to ostatnio jakiś koszmar. Na telefony mamy z zapytaniem: może przyjedziecie? Najczęściej odpowiadam... a wiesz... za miesiąc się wybieramy. A na spontaniczne decyzje : jedziemy nad morze! I wizję przed oczami tych kilku godzin męki, stwierdzam... " ach, na Polach Mokotowskich też będzie bardzo fajnie!".
Powodów jest kilka i choć myślałam, że rodzina moja jest jakaś dziwna, to doprawdy okazało się, że rodzinne podróże nie są takie super tylko u nas. Miałam przyjemność jechać już nie raz autem z rodzinami z dziećmi i zawsze, ale to zawsze obwiałam się, że jest o ostatnia podróż tej rodziny. Całe szczęście, kiedy już dojeżdża się na miejsce, wszystko idzie w niepamięć. Nawet te rozlane na wycieraczki soki i wtarte w siedzenia chrupki. Wiem, wiem ciężko przeżyć te chrupki, ale jednak...
A jak to jest u nas? Czym tak bardzo odstraszamy? Czy naprawdę aż tak źle siedzi się z nami w jednym aucie? Przecież nasza rodzinka jest taka słodka! Wystarczy zerknąć na zdjęcia z auta! Wszyscy zadowoleni, uśmiechnięci... bo wiecie - foty robi się minutę po wyjeździe z garażu. Jak jeszcze jest internet, dobry humor i... podekscytowanie. Potem jest już tylko...
- Pola przestań płakać! Nie wypinaj się z pasów! Masz picie. Masz chrupki. Dobra! Śpiewamy! Aaa kotki dwa. Ok! To mucha w samolocie! Nie, nie możesz wysiąść! Nie baw się klamką! Poczytamy książeczkę? Nie rzucaj nią w tatę! Dlaczego znowu płaczesz? Nie mogę Cię wciąć na ręce! Siku? Zaraz będzie zjazd z autostrady... jeszcze jakieś.. 30 kilometrów! Ok, kupmy coś do jedzenia. Mniam, mniam. Jak to nie o to Ci chodziło? To o co? Nie ma tutaj babci! Dopiero do niej jedziemy! Jeszcze tylko brak pytania... daleko jeszcze? Ale daleko czy nie?!
- Jezus zwolnij! - choć sama jestem wariatem drogowym, to siedząc na miejscu pasażera, zawsze mam wrażenie, że kierowca jedzie 3 x szybciej niż pokazuje licznik. "No po co mu tak podjeżdżasz pod sam tyłek?" ; " Jezus nie mogę na to patrzeć" ; " Ooo boże, nie wyhamujemy". - coraz częściej krzyczę to we własnych myślach, ale ciało nie daje za wygraną. Noga zawsze, ale to zawsze razem z ręką lądują na niewidocznym hamulcu. Wciąż wierzę, że kiedy siedzę na miejscu pasażera i nagle kładę nogę na końcu wycieraczki a ręką dotykam panelu - ja wierzę, że on zahamuje! ;)
- Muszę włączyć internet! - wiecie. Zawód freelancer = non stop w robocie. I wtedy się zaczyna. Nie ma wi-fi! Nie ma zasięgu! Nie ma internetu! Nie mogę sprawdzić e-maila. Boże, zaraz wyjdę i nie wrócę. Do cholery muszę to sprawdzić! O co chodzi z tymi telefonami? Kable to wtedy latać zaczynają, a moja wewnętrzna frustracja sięga zenitu... I jeszcze Pola nagle krzyczy... "Jutuba!" , a tu bajka się ładuje i ładuje, a dziecko wpada w furię... fajnie!
- Jeszcze dwie godziny?! Przecież od dwóch już jedziemy. "Stoimy w korku chyba, a nie jedziemy" - poprawi mnie mój kierowca-realista. I wtedy się zaczyna... Świetnie...Brawo Ty. Trzeba było wcześniej wyjechać! Nie mogłeś jechać inną drogą? Nie wiedziałeś, że będą korki? Nie mogłeś urwać się z pracy?
- Chyba będę chora - po dojechaniu na miejsce, mam wrażenie, że moja odporność w moment wyczuwa wakacyjny klimat i łapie wszelkie możliwe infekcje. I akurat w momencie, w którym pomyślałam: jak dobrze, że ten problem z całej trójki dotyka tylko mnie - problem dotknął też Polkę. Fun w aucie i na wyjazdach na całego, mówię Wam ;) Do tej pory nie wiem, czy był to jednorazowy incydent, biegunka podróżnych spowodowana stresem, zmianą wody, czy może brudnymi rękami, które i tak staramy się myć często... Ostatnio gdzieś w sieci zobaczyłam hasło: wróć z wakacji bez jelitowych sensacji. Myślę sobie... no... byłoby fajnie. Hasło związane było z preparatem Multilac® i Multilac®Baby - o ile Multilac® stosuje się głównie wspomagająco w trakcie i po antybiotykoterapii tak Multilac® Baby możemy już podawać dzieciom w zaburzeniach czynnościowych jelit. Możemy bez obaw podawać go naszym pociechom już od 4 miesiąca ich życia. Dla mnie to mega sprawa, zwłaszcza, że jelitowe sensacje, potrafią zepsuć nawet najlepiej zaplanowany wyjazd. Kto przeżył problemy tego typu ten wie. A jak się okazuje w takich problemach nie jesteśmy osamotnione. Jest nas naprawdę dużo! Tzw. biegunka podróżnych dotyka wielu osób, a czynnik bakteryjny też ma nie lada znaczenie przy pojawianiu się biegunek podróżnych. Reszta to już wiecie... stres, zmiana otoczenia... Multilac® przywraca działanie flory bakteryjnej, a nasz układ trawienny może wtedy znacznie lepiej funkcjonować. Noo i chyba w gronie matul, taki temat to nie żadne tabu, prawda? ;) Obecnie trwa fajna akcja, w której, w której kupując dwa dowolne produkty odbierasz prezent: piłkę plażową lub zasłonkę do samochodu. Polecam z ręką na sercu!
No ... to jak? Pojedziecie ze mną na wycieczkę? Czy może lepiej nie? Jelitowe sensacje, porozlewane soki, wtarte chrupki - podróż z rodziną to zdecydowanie przygoda pełna wrażeń. Oszczędźmy sobie chociaż tego na co mamy wpływ, bo w przeciwnym razie... wrócimy do domu szybciej niż z niego wyjedziemy ! ;)
Współczuje Ci z tymi dolegliwościami. Ja na szczescie podróżuję od zawsze bez problemów.
Ale dobrze w razie czego znać lek :)
A ja ledwo wczoraj napisałam ten post, a wczoraj trasa wwa-ino jak marzenie ! :D
Tfuuu ino-wwa :D
Znam to z autopsji... dodaj do tego chorobę lokomocyjną i masz... brrr !
no tez mam chorobe lokomocyjna wiec znam boool :D
Hej :) skąd torebka? jest cudowna :D
bagme by smola - to było moje marzenie, przepiekne wzory, cudowna jakosc :) http://www.bagmebysmola.pl/
Piękne foty aż nii mogę się napatrzeć. Współczuję takich sensacji w czasie podróży raz to przeżyłąm więc wiem jak to jest, dobrze znać lek na takie dolegliwości. Dopisuję do wakacyjnej apteczki
Nooo obowiązkowo :)
podbijam pytanie skąd torebka? foty cudowne!
http://www.bagmebysmola.pl/ :*
Znam to doskonale :) Niestety! :/ A multilac z chęcią wypróbuję, no i skorzystam z okazji, bo u nas zasłonki na szyby to jakoś non stop giną... :D Piękne zdjęcia Alicjo, Twoja siostra robiła? :) Kiedy wracasz do Warszawy? Pozdrawiam i całuję! :*
Ahaha znam to z tymi zasłonkami :) Wczoraj wieczorem wróciłam :)
To faktycznie podróże macie "wesołe" ;) Mój Synek na szczęście dobrze znosi podróże autem, nawet dłuższe kilku godzinne trasy, ale to chłopak, więc może też inaczej - zafascynowany tym co się dzieje na drodze, a to tiry jadą, a to traktory na polu itd ;) No i nie wyobrażam sobie tych chrupek na tapicerce :P Wolę pokruszone paluszki na siedzeniach i podłodze ;)
A u nas wczoraj pierwsza podróż od dawna, cudownie spokojna, a nikt nie spał hehe :)
Alu moglabys pokazac zdjecie torebki w calosci? jest przepiekna :)))
Tak, pokażę na dniach :) Ale możesz zobaczyć tutaj: http://www.bagmebysmola.pl/
Ooooo to tak jak u nas. Do tego dwójka dzieci z chorobą lokomocyjną + ja też :/ Na szczęście starsza już od jakiegoś czasu nie wymiotuje, ale pewnie dlatego, że za każdym razem ma podany lek. Do tego mam rodziców daleko dosyć ( ok 380 km ), więc podróżujemy też często, ale niestety póki co nie jest to przyjemnością....
Ps. Jaki pusty bagażnik!! U nas zawsze zapakowany po sufit prawie, że drzwi nie można otworzyć, bo pewnie wszystko by powypadało :P
Pozdrawiam
Ewelina
Tu akurat bagażnik był opróżniony, bo to wycieczka tylko kilka km, ale za to jakbyś widziała jak jedziemy obładowani do rodziców... a z powrotem...to już nie komentuję haha wszystko zawalone :D
znam ból i przybijam piątkę... u mnie te same akcje ;)
Noo smutna piąteczka taka! ;)
U nas niestety jest podobnie choć przyznam szczerze, że tak jak opisujesz w swoim poście zaczęło dziać się od nie dawna ponieważ córka wcześniej bez żadnych problemów znosiła drogę.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie - może Ciebie zainteresuje coś u mnie. :)
niecodziennyblog-mlodejmamy.blogspot.com
Z chęcią zajrzę, pozdrawiam :)
No jak bym czytała o nas hahahaha :-)
Dlatego osobiście wolę zabrać swojego dziecko do centrum zabaw, wynająć salę do zabawy i nie przeżywać tej kategorii jaka się wiążę z podróżą kilkugodzinną.
Jeny jakbym czytala o naszych wyjazdach. U nas jest to już problem kiedy jedziemy jakieś 6 km do mojej mamy;// niby niedaleko ale jednak daleko. A nie wspomnę o naszym pierwszym wspólnym wyjeździe w czwórkę nad morze. To była tragedia.