Jak na niepoprawną optymistkę przystało, wypierałam go jak tylko mogłam. Zamykałam szczelnie drzwi i okna. Zabijałam deskami każdy otwór, przez który chociaż delikatnie mógłby się wedrzeć i drasnąć moją duszę. To śmieszne, bo im bardziej próbowałam go uniknąć, tym bardziej mnie dosięgał...
Bo możesz zapierać się rękami i nogami. Zabić wszystkie okna i drzwi. Będzie spokojnie, wiem. Ale on nagle weźmie rozpęd i przebije się przez wszystkie przeszkody z potrójną siłą. A Ciebie będzie bolało 10 razy mocniej... o smutku mowa, wiesz? Tym złym i niedobrym, co zdejmuje nam z twarzy uśmiech i wyciska z oczu łzy. Jeśli do czegoś mogę się dziś przyznać to do tego, że jedna z moich przewodnich myśli w tekstach motywacyjnych, jest błędna. Mianowicie mowa o tej, w której mówię, że nie wolno do siebie dopuszczać negatywnych myśli, bo jedna przyciąga ich całe stado. Fakt, smutek może nie jest od razu myśleniem o tym, że coś złego się wydarzy, ale jest skupiskiem różnych negatywnych emocji, które źle na nas wpływają...
Ja walczyłam usilnie z każdą, negatywną emocją, ale okazało się to tylko zamiataniem problemu pod dywan. Smutki i smuteczki nagromadzały się pod dywanem w ilości coraz większej. I ten dywan ostatnio został przez nie zeżarty. Przebił się przez przeszkodę i wlazł do mojej głowy. Przepłakałam cały ranek tak intensywnie i dotkliwie. Chodziłam jak struta, bez sił i chęci do życia. Oj jak mi się życie nagle zawaliło, w jednej chwili. Oj jak 1000 powodów do smutku nagle znalazłam, to miałam wrażenie, że to najgorszy punkt w moim życiu. Oj jak ja nagle zaczęłam płakać, że najgorsza matka, córka, narzeczona, że dzieci na świecie chorują, że jestem złym człowiekiem, że dziadek coraz starszy, że rodzina daleko i że chcę do nich, że ta co przyjaciółką była teraz z moją pierwszą miłością jest i ja jej tak nienawidzę i przyjaciół już chyba nie mam. BUM,BUM, BUM, myśl za myślą, chaos, mętlik, zamieszanie! Łzy jak z kranu, tfu! Hydrantu, a nawet dwóch! Już obraz od łez zamazany, aj jak boli, aj co za życie i BAM! Spokój... i policzki robią się suche i oddech się normuje. Już prawie wszystko wyraźnie widać, już w uszach przestaje piszczeć...katharsis. Już jakby na nowo wpadało słońce przez okno i już jakby nowy dywan leżał, oczyszczony bez stada nagromadzonych smutków. Głowa jakby lżejsza i rozsądek jakby na miejscu...jestem spokojna.
... ale wniosków nie wyciągam.
3 dni później oglądam bajkę. pierwszy strzał jaki mi wpadł do głowy, Pola niedawno na YT oglądała tego zwiastuny, było nawet śmieszne. Włączamy! Oj jakie fajne, oj jakie śmieszne. "I w głowie się nie mieści". Bohaterowie to emocje, a najgorszy to jest smutek bo się wpieprza tam gdzie nie trzeba. I pilnuje ta radość smutku jak może i wypycha i koła zaznacza, z których ma nie wychodzić. I walczy, i negocjuje, ale im bardziej nie pozwala smutkowi dojść do sterów, tym bardziej świat się wali. Bo w całym łańcuchu emocji, gdzie dominuje radość i wpuszcza czasem złość czy odrazę...w całym tym łańcuchu brak tylko jednego elementu: smutku. A mechanizm nie działa, kiedy brak choć jednego ogniwa. Choć negatywny to musi występować. Rzadko, ale musi. Bo czasem, żeby odnaleźć radość z życia, trzeba najpierw porządnie się oczyścić z tego co złe, by zwolnić miejsce na coś pozytywnego.
Tłumienie emocji nic nie daje, bo zaczynają być one naszym cichym zabójcą. To jakby na siłę się uśmiechać, kiedy ktoś usilnie ciągnie Twoje kąciki w dół. Możesz z tym walczyć, ale z czasem się zmęczysz. Pamiętaj tylko, że jeśli już pozwolisz sobie na smutek...to nie pozostań w nim zbyt długo. Bo bardzo trudno będzie Ci z niego wyjść...
Piękne dziewczyny..
Ja raczej jestem realistką ?
Ja za małolata widziałam wszystkie w czarnych barwach, teraz dziecko dodało mi takich skrzydeł, że poszłam w totalny optymizm ( oczywiście nie 24 h ;) )
Uwielbiam tą waszą naturalność :)
:*
Jak już się nagromadzą te negatywne emocje to łooooo Jezuuuuuuuuu.... Jakoś trzeba się ich pozbyć z głowy.. Mi to przeważnie jeden dzień z życia zabiera :-P ale potem jest lepiej na duszy, tak lekko..do następnego razu :-P
No oczyszczenie niesamowite :)
Wydaje mi się, że nawet największa optymistka, ma takie dni, takie myśli i obawy. I ja tak mam i Ty i Ty i Ona.
Na pewno tak jest :)
Łzy oczyszczają duszę!!!! Sprawdziłam nie raz!!! Jak chcesz to płacz ile wlezie! Lepiej płakać niż udawać ze wszystko ok!!! Potem tylko depresja i inne choroby!!! Coś wirm o tym! A teraz pozostało tylko leczenie do końca życia!!! Dlatego Alu płacz, krzycz, złość się i przede wszystkim mię głośno o tym co Cię boli!!! To ratuje życie! Bez emocji, nawet tych smutnych , nie bylibyśmy ludźmi!
Pozdrawiam Cię mocno!!!!
Dokładnie, uczucie po takim porządnym wyryczeniu się jest niesamowite :) Inaczej można dostać na łeb... buziaki!
Piękne zdjęcia, piękne Wy :*
:*
Kurcze...jestem od Ciebie (niestety) sporo starsza ;) nie ma mnie na face ani w żadnym innym wirtualnym życiu ale czytam Twojego bloga i przepraszam ale musze tu coś szczerze zasunac, bo mam odczucie,ze brak Ci pewnej konsekwencji. Nie gniewaj za szczerość. Raz czytam, że jesteś pesymistka. Drugi znów ze optymistka. Raz,ze trzeba się tylko cieszyc- w wielkim skrócie. Innym,ze to jednak ściema. Mówić o sobie- nie mówić. Ukryć partnera-nie ukryć. I jako kobieta wiem jak zmienne mamy nastroje ;) tylko o to idzie, że mówisz, że blog ma być super, źródłem Twojego utrzymania- trzymam kciuki, szczerze, ale moze tematy emocjonalnosci mogą powodować utratę czytelniczek? Taka moja opinia, chcesz to ją usuń. Nie wykrzykuj ze 21 lat to takie samo doświadczenie jak 40,bo to nie jest prawdą, zwyczajnie niemozliwe. Nikt nie zarzuca,ze swego nie przeżyłas, ale ta 40+ tez. I ta 40 ma ochotę Cię czytać tylko nie znajduje konsekwencji w radach :)
Nic, pozdrawiam. To tylko przemyślenia. ..
Ja pesymistką? :) Gdzie ja takie coś kiedykolwiek napisałam? :) Nie bardzo rozumiem cały komentarz, oczywiście, że jako kobieta mam zmienne nastroje, ale to, że zazwyczaj każę cieszyć się życiem, a teraz piszę o miejscu na smutek - łączy się i nic tutaj niczego nie wyklucza :) Nie ma w tym wpisie niczego co za bardzo zdradza moje emocje, które mogłyby kogoś odstraszyć, wręcz przeciwnie, moja skrzynka pocztowa po takich wpisach jest cała zawalona podziękowaniami... ;)
Cudowny wpis. To fakt, emocji nie wolno tłumić, ale jeśli już ten smutek jest to niech na długo w życiu nie zostaje. Genialnie ujęte, napisz książkę, koniecznie! :*
Może kiedyś hehe, dziękuję :*
amatorka?! a w zyciu! cudowne zdjecia, mają duszę :) madre slowa Alka!
dziękuję, miło to czytać :*
Smutek niestety ma swoje sztuczki i przeciska się skurkowaniec nawet przez maleńki otworek. Dobrze,że plenimy jak możemy optymizmem :*
Dokładnie kochana moja! :*
cudowny wpis, a bajkę obejrzę z rodzinką w najblizszy weekend, zapowiada sie ciekawie :*
Koniecznie, nawet mój F. był zachwycony!
Od dawna nie tłumię emocji, mówię co myślę, ale płakać nie umiem, już nie umiem...
Ja bardzo długo myślałam, że już nie umiem a jednak ;)
Cudne zdjęcia ❤ a jak trzeba się wypłakać jak za ciężko na duszy mi nie raz wystarczy reklama i potok łez się leje ????
Dokładnie hah :*
Ja tez mam problem z emocjami a w ostatnich 3l mialam ich naprawde sporo takich tragicznych ale i szczesliwcych (chwil).Pewnego letniego dnia zaczelam taaaak ryczec ze az słowa nie moglam powiedziec bo ten mnie wkurzyl ze nie chcial dac takiej pianki pod panele jak ja chcalam ;-) Nie chodzilo o pianke a to ze ona przelala cos we mnie . Wyryczałam sie i nagle zrobilo mnie sie lepiej jak by oczysciło to co złe. Dobrze mi zrobiło ;D