Choć jeszcze w czasach ciąży, byłam przekonana, że dziecko w przedszkolu to nic takiego. Że to tylko naturalna kolej rzeczy, że normalka, że o co to całe pitu-pitu, na co te stresy, przeżywania, rozpacze. Eh... kobiety w ciąży powinny mieć chyba zakaz wypowiadania się na tematy, które jeszcze ich nie dotyczą. Bo guzik wiedzą. Tak jak i ja guzik wiedziałam.
Że do żłobka dziecię miało iść, to mi kiedyś przez myśl przeszło. Ale jak już papiery poszłam wypełniać, to się w moment rozmyśliłam. Do przedszkola dla dwulatków to posyłam od pół roku. I choć sfrustrowana i przemęczona czułam się coraz częściej, to coraz mocniej z nią związana. I jak. Jak do cholery powierzyć komuś innemu te wszystkie przyjemne obowiązki?
Jak dziecko oddać pod opiekę na kilka godzin... skądś ktoś będzie wiedział, że kiki to kocyk, a eki to naklejki. Że mić to miś, a babi to barbie... że mynu to mleko, a opti to auto. że ... że ta mina to znaczy, że trzeba przytulić, a ta druga to tylko takie droczenie się. A co jeśli zatęskni, poczuje pustkę w serduchu, a mnie nie będzie? Serce mi się łamie i samej siebie nie poznaję. Kiedyś to oczy wielkie robiłam na te matki-panikary, a dziś bez grama ściemy Wam piszę, że... to nie takie proste.
To nie takie proste odciąć w jakimś sensie pępowinę, zrobić papa i w domu skupić się na pracy. To nie będzie proste, ale tak cholernie wiem, że konieczne. I wiem, że łatwiej byłoby po roku dać i się przyzwyczaić już, ale po 2,5 to czuję jakby hmm. Jakby ta córka moja była takim moim nieodłącznym elementem. I kurczę, gdybym była egoistką, to właśnie w domu bym ją zostawiła! Dla samej siebie, swojej wygody ( i niewygody zarazem) - byle nie czuć tego ukłucia w serduszku, które zapewne poczuję nie raz.
Ale myślę o niej, o jej potrzebach i tak strasznie łamie mi się serce, gdy ona wstaje każdego dnia i woła "do dzieci" i gdy za dziećmi ze smutną miną się ogląda i gdy na placu zabaw sama się bawi, bo akurat nikogo nie ma, a z mamą to już nie zawsze jest tak fajnie jak z tą rówieśniczką, co razem z nią piach rozgrzebie i w elfickim języku coś do niej powie.I to nie będzie takie proste, więc ... jak chyba nigdy dotychczas korzystam z tych w pewnym sensie dni sam na sam, 24 na dobę, z każdym płaczem, złością, mniejszym i większym uśmiechem, z każdym tupnięciem nogami, z każdą przebraną bluzką. I tak mi się ten czas wyślizguje przez palce, robota to się nie robi wcale, bo jakoś tak mi żal czasu tracić na coś innego niż na Nią.
Projekty to się w czasie odkładają coraz to bardziej, bo ja czuję, że jeśli jednak się pokuszę, by znaleźć jakieś dobre miejsce dla niej na kilka godzin dziennie, to czuję jakbym miała ją utracić na zawsze i już sama ze sobą wytrzymać nie mogę i tego swojego pieprzenia też nie! Więc wyrzucam wszystko to co czuję, tu i teraz, do Was... żeby ktoś mnie w tym moim smutku i przejęciu zrozumiał, pocieszył, że miał tak samo, albo podobnie. Albo, że tak nie miał, ale... ale może rozumie choć w małym stopniu. I że bez spiny, bo po kilku dniach to zrozumiem jaki to był dobry wybór, a dziecko w przedszkolu wreszcie może się rozwijać wśród "swoich", a nie z tą nudną już matką w tych czterech ścianach i na tych spacerach...
I w tym wszystkim, w tych miesiącach ostatnich znaleźć czas musiałam, choćbym nie wiem co, ale musiałam... zmusić się do tych kreatywnych zabaw, których nigdy nie lubiłam, żeby nie czuć, że czegoś jej w tym dzieciństwie nie dałam, że za mało rysowałam, za mało malowałam i kredy do tej tablicy na podwórku nigdy nie kupiłam. W konkursach udział bierzemy na potęgę, bo to tak fajnie nas motywuje do jakiś wspólnych działań, więc i Wam znów podrzucę pomysł, a może i podpowiem Wam gdzie możecie wyprawkę zrobić do przedszkola, albo i do szkoły... w końcu dziecko w przedszkolu też chyba może mieć jakieś zachcianki, czy nie? ;)
Ostatnio całą taką "wyprawkę" tyle, że w naszym przypadku do przedszkola jeszcze... domowego, zorganizowałam Polce na stronie Marker 4U. Wiecie takie same przydatne rzeczy... kredki, bloki, kreda - bo na naszym podwórku na całej ścianie jest tablica do rysowania, ale kredy już trzeba mieć swoje. Plecak z minionami to w sumie taka zachcianka Poli, ale wzięłam go z myślą, że podaruję go mojej chrześnicy Millce - jej już się bardziej przyda, a na moją Polkę to jeszcze za duże ;) Ale, że faza na minionki jest - to nie mogłam odmówić. Całe szczęście Pola w moment zrozumiała, że to dla dzieci większych, więc odłożyła, mówiąc " to dla Milli" - lubię to! No ale mówiłam coś o konkursie prawda? Zamówienie moje było tak trochę przez Polki potrzeby i zachcianki, a trochę też dla... fajnej zabawy. Mamy dobrą passę, więc czemu nie spróbować?
Krówka Nagrodówka - bo o tym konkursie mowa to świetna zabawa, w której w wybranych sklepach za zakupy do szkoły za min. 50 zł brutto , dostajecie kupony do gry! Po wpisaniu kodu na stronie, odpowiadacie na pytanie konkursowe i... walczycie o świetne nagrody! Nagrody główne to 10 dużych zestawów klocków lego. Oprócz nich jest jeszcze 140 zestawów Lego/Duplo - a o tym, że te klocki kocha każdy przekonałam się już nie raz - tym bardziej wiem, że warto walczyć. I walczę! Rzadko który konkurs porywa moje serce, ale ten sprawił, że bez zawahania postanowiłam, że spróbuję. Pola klockami bawi się już od maleńkości, więc każdy zestaw sprawia jej niesamowitą frajdę. Mam więc cichą nadzieję, że uda nam się wygrać jeden zestaw, naawet jakiś tyci-tyci! Szanse z Polką mamy nawet duże, bo kuponów dostałyśmy kilka - im większe zakupy, tym więcej kuponów dostajecie!
Zapraszam Was również do zabawy i już teraz życzę Wam powodzenia kochani! Daaajcie znać jeśli ktokolwiek z Was coś wygra! Phi! Zapomniałabym o najważniejszym - życzę Wam też smacznego! Bo razem z zakupami i z kuponami dostaniecie jak nazwa mówi... krówkę! ;) Pyszna była.
Mela poszła do przedszkola, jako trzylatka. Na moje nieszczęście tak samo ona, jak i ja nie mogłyśmy się do tego przystosować. Ona wyła codziennie od września do lutego, ja codziennie chorowałam. Dramat :( Teraz już jest ok. Ma w przedszkolu swoja przyjaciółkę, z która spędzała całe dnie od ósmego miesiąca życia, dopiero teraz cieszy się przedszkolem, ja odetchnęłam z ulgą.
Pola ma cudowną sukienkę <3
Mam nadzieję, że u mnie będzie na początku mniej dramatycznie, brr. Buziaki!
U nas w tym roku stresu przedszkolny... U mlodszego. Sama wiesz jakie z nim problemy :/
Będzie dobrze Martuś, nie widzę innej opcji!
Moj chciał jak najwcześniej iść do przedszola. Każdy dzień bez przedszkola to dzień stracony ma tam swego najlepszego przyjaciela Bena wiec mnie to nie dziwi.
Nooo i super, przyjaciel to jest to :)
Wiem co czujesz <3 moja córeczka jest w wieku Poli i tez tak mam! W prawdzie ja moja od roku oddaje na kilka godzin dziennie opiekunce, wiec ze swietnie sie tam bawi a ja mam troche czasu dla siebie. Od września chce ja dać do przedszkola i martwię sie jak sobie poradzi, czy ja tam zrozumieją, czy nie bedzie jej smutno czasem bez mamy. Jedynie strasznie nie lubię zabaw z dziećmi i cieżko jest mi sie przymusić ale zachęciłas mnie. Dokupie kredek, bloków, plasteliny i naklejek i bedziemy sie razem "basić" (czyt. bawić) :)
No ja właśnie też nie przepadałam za takimi zabawami, ale ostatnio nawet się przekonałam, wciąga :)
Przedszkole bardzo odmieniło nasze i naszego synka życie, pomogło jak nie jedna terapia. Czasami są płacze, fochy ale za każdym razem wraca z uśmiechem do domu :)
I ekstra! :)
Ahh moja Wiki ma 17 miesięcy i widzę jak do dzieci ciągnie bo zabawa z mamą to już nudna jest, nawet nowe zabawki już tak nie cieszą jak do niedawna... tylko że my mieszkamy w DE i najbardziej boję się, że ona nie zrozumie co do niej mówią itp wyjście jest dać na kilka dni do tagesmutter gdzie jest mniej dzieci, była by na bank zadowolona , już chciałam iść na kilka spotkań i nawet umówiłam się ale na następny dzień zrezygnowałam ( po nieprzespanej nocce ) bo jak dać jak ona taka malutka, a w sumie to ja się boję jak ja to przeżyje ( tak wiem to jest egoistyczne ) ona sobie poradzi bo na placach zabaw jest z innymi dziećmi przeszczęśliwa...
No właśnie ja mam podobnie, bardziej to się martwię jak JA sobie poradzę... matki :D
Aaa znam ból... i ten zwiazany z przedszkolem i ten ... związany z zabawami kreatywnymi :P często, gęsto muszę się zmuszać, chyba już się "wybawiłam" hehe :) rosnie ta Twoja cora, cudowna jest :)
Haha piona!
Mój też nie dawno poszedł do przedszkola. Mieszkamy w Niemczech. Serce mi się krajalo na myśl o przedszkolu, a gdzie nie znajomi ludzie? Gdzie nie znajomość języka? Przecież on nic nie zrozumie - myslalam. Minęło pół roku i się zadomowił. Jest inaczej. Nawet jestem w stanie stwierdzić że zwiazalismy się jeszcze bardziej niż przedtem. Dlatego nie martw się. Każda mama musi to przeżyć. Nie zagadalam tu jakiś czas i powiem Ci że córa to Ci pięknie wyrosła. Super. Powodzenia
O kurcze widzisz, my zawsze tak wątpimy, się martwimy, a dzieci nas później zaskakują :) Polcia rośnie jak na drożdzach...czas szybko mija :) Pozdrawiam!
Przepiękny Poldun :* Będzie dobrze Ala, zdecyduj się - nie pożałujesz :) Ja już po raz kolejny posyłam i fakt wyprawkę muszę zrobić, więc poczytam o konkursie. Ucałuj córę!
Już sie zdecydowalam! :D sciskam :*
Kochana a wiesz że jestem na tym samym etapie :-)
Tylko ja za rok chcę ją dać do przedszkola a od września tego roku na zajęcia kreatywności dla maluchów :-) u nas też ciągłe tęsknoty do dzieci każde po drodze zaczepia i pyta czy może się witać a mi się serce kraja a taka byłam na NIE z przedszkolem . Więc ja Cię rozumiem w 100%
Noo moja tak samo, widzi dzieci to szaleństwo istne, chce z nimi iść, bawić się... więc muszę to zrobić dla niej. Po prostu muszę. A i mi i mojej pracy to wyjdzie na dobre.
Lidia w tym roku również rusza do przedszkola, tylko jako 4-latka i do niemieckiego... Stres ogromny i wcale nie chcę jej tam puszczać, chociaż wiem, że bardzo jej to potrzebne i przedszkole mi się podoba. No ale kurcze...
Widzę, że Pola też ma fazę na Minionki jak moja Sani :) szkoda że nie robią wersji takich neutralnych żeby i dziewczynki mogły coś wybrać i chłopcy :) Pozdrawiamy
[…] Prowadzisz sklep papierniczy, z artykułami szkolnymi lub księgarnię? Początek roku szkolnego to dla Ciebie doskonały moment, by dotrzeć do uczniów i ich rodziców; dobrym pomysłem będzie konkurs. Możesz zainspirować się np. Szkolną Krówką Nagrodówką – uroczy brand hero z pewnością spodoba się dzieciom, a atrakcyjne nagrody zachęcą je do uczestnictwa. Wszyscy przepadamy za klockami Lego i ich wygrana sprawiłaby przyjemność każdemu! By wypromować konkurs i swoją markę, możesz zwrócić się do blogerów i blogerek parentingowych: końcem sierpnia i początkiem września przygotowują oni wiele wpisów-poradników, w których dzielą się swoimi wskazówkami. Jak przygotować szkolną wyprawkę, a jednocześnie nie zrujnować portfela? Jakie przedmioty powinny się w niej znaleźć, a z których można zrezygnować? Bardzo dobry wpis na ten temat znajdziecie np. u Mamali. […]