"Nie mogę ćwiczyć nawet 10 minut dziennie, bo mam dziecko" ; " Nie mogę być ZADBANA" - nie mogę, nie mogę, nie mogę. Bo przecież mam dziecko. Kiedy słyszę takie argumenty, nóż otwiera mi się w kieszeni. Dlaczego? Dlatego, że z tego wiecznego "nie mogę" wychodzi na to, że dziecko nie jest niczym innym jak przeszkodzą. Przeszkodą do spełniania marzeń, do realizacji celów, do edukacji, do dbania o siebie. Powiedz mi droga mamo, która twierdzi, że czegoś nie może. Ile czasu dziennie spędzasz na przewijaniu facebooka i śledzeniu życia znajomych, komentowania blogów, czytania wpisów itp? Jeśli jest to min.10 minut dziennie, a wierzę, że u większości z Was o wiele więcej to zapewniam Cię, że przez 10 minut, możesz 5 minut ćwiczyć, a przez drugie 5 minut możesz uczesać włosy i przypudrować nos jeśli masz taką potrzebę. Bo jeśli nie masz i Ci tak dobrze, to nie do Ciebie te słowa. Słowa są do tych, które NARZEKAJĄ i nic z tym nie robią. Wierzę, że twoje dziecko czasem sypia. A na pewno robi to w nocy. To wtedy możesz się wykąpać, ogolić nogi i doprowadzić do ładu. Ale Ty dobrze o tym wiesz...tylko Ci się nie chce. A dziecko jest Twoją wymówką na wszystko.
Wiele z Was mieszka tylko z mężem i nie ma w swoim otoczeniu, w swoim mieście najbliższej rodziny. Wiele z Was po prostu nie może sobie pozwolić na bieganie rano bez dziecka czy wyjście na siłownię. Proste i zrozumiałe. Niedługo sama będę w tym położeniu, wyprowadzając się od rodziców. Ale...ale ja nie muszę rezygnować z opieki nad dzieckiem, po to by o siebie dbać, po to by się uczyć, po to by żyć. Owszem, teraz mając taką opcję korzystam. Ale kiedy nie mam, ćwiczę w domu (wtedy kiedy mi się chce), studia? No problem. W razie sytuacji,w których na wykładach być nie mogę, mam zapewniony indywidualny tok studiów. Prezentacje i wszelkie materiały lądują na mojej skrzynce, a ja mogę uczyć się kiedy dziecko śpi lub grzecznie obok się bawi.
Co do spraw na, które nie każdy może sobie pozwolić, bo nie ma takiej opcji - jeśli mam opcję pomocy to z niej korzystam. Nie unoszę się dumą, że jestem tak bardzo zaradna i nie muszę robić nic innego poza wychowywaniem dziecka. Owszem nie muszę, ale chcę i jeśli będę chciała wyjechać na kilka dni z F. to zostawię Polę u jednej z babć i wyjadę. Jeśli zostawić bym nie mogła, spoko pojedziemy we trójkę! Drink z koleżanką wieczorem? Jeśli F. będzie akurat miał wolne to spoko, Pola oprócz mnie ma również kochającego tatę, który spokojnie sobie poradzi z jej uśpieniem i czuwaniem. Jeśli nie będzie miał wolnego okej! Wycziluję przy dobrej herbacie i filmie!
W czym przeszkadza mi macierzyństwo? A więc moi drodzy...w niczym. Mój wiek to najlepszy czas na wyszalenie się, na realizację itp? Zgadzam się! Dlatego szaleję, realizuję się, studiuję i prowadzę bloga, który jest moją pasją. Wiecie co robiłam bez dziecka? Kompletnie nic. Praca i imprezy. Zero pasji, zero samorealizacji. Dziecko? To moja motywacja i siła napędowa zamknięta w małym ciałku. To moja miłość, która mówi mi "Możesz wszystko". Nie wierzysz? Nie musisz. Jeśli twierdzisz, że się nie da to przestań narzekać. Dziecko nie jest naszym wrogiem, które pragnie naszej otyłości, pryszczy, braku pracy czy dyplomu w ręce. To my sami odbieramy sobie możliwości, wmawiamy naszej głowie, że się nie da. Da się. I nie musisz od razu szukać opiekunki dla dziecka, żeby zrobić dla siebie cokolwiek. Masz 4 ściany, w których możesz na prawdę wiele. Musisz to tylko dostrzec.
Mamala kocham Cię za ten wpis <3
I zgadzam sie z każdym Twoim słowem w 100%
Zgadzam się. Ja mam 21 i prawie 2 letnie dziecko. Mam zawsze posprzątane mieszkanie, wyprasowane ubrania, staram się też czasem poćwiczyć, mam ogolone nogi :D i jeszcze znajduję czas na fryzjera co 3 tygodnie. Mam czas dla siebie, męża i dziecka. Dziecko całymi dniami siedzi tylko ze mną. Nie jest podrzucane do babć ani cioci. Nie chodzi też do przedszkola. W tym roku też chcę założyć własną firmę. Na imprezy nie chodzę, bo nie mam ochoty. Wolę poprzytulać się z mężem i obejrzeć film. Doskonałym stwierdzeniem jest, że dziecko jest wymówką. To po prostu lenistwo niektórych kobiet ! I taka jest prawda.
Przede wszystkim kobiety czesto zapominaja ze dziecko ma tez ojca ktory moze sie nim zajac ;)
Nie wszystkie mają ten komfort. :)
Tak oczywiscie mam na mysli te kobiety ktore maja wsparcie ojca dziecka, co nie zmienia faktu ze spora czesc kobiet robi z siebie meczennice i swoje lenistwo tlumaczy brakiem czadu, mozliwosci itd. Kazdy ma jakies ogranizenia grunt to sie ogarnac i przestac marudzic;)
Brawo :) Ten tekst powinni na porodówkach rozdawać :)
Urodziłam w wieku 21 lat i moje życie po porodzie i zmieniło się i się nie zmieniło. Zmieniło się z wiadomych przyczyn, ale nie zmieniło się bo... Schudłam 20kg, studia skończyłam normalnie, swoje życie nadal mam, znajomych mam, imprezuje gdy jest potrzeba i dbam o siebie ;) nigdy nie uzywalam ciąży jako wytłumaczenia, że mogę być ciut zaniedbana bo ciąża, bo dziecko. To daje mi większego kopa, by być lepsza, ładniejsza mamuśka :D matka to tez człowiek ;) matka to tez kobieta.
Zgadzam się!!! u mnie Synek tez był motorkiem napędowym do działania, dzięki niemu zaczełam dbać bardziej o siebie i wprowadziłam aktywnośc ruchową, potrafiłam ćwiczyć i 40 min dziennie/ codziennie, teraz cwicze roznie ok 30 min najczesciej jak spi do tego czesto mam pomalowane paznokcie ;) posprzatane w domu wyprane wyprasowane i mam czas na zabawe z dzieckiem, spacery, jazde na rowerze z synkiem oczywiscie a dodatkowo pracuje w domu i od pazdziernika ide na koleje studia;) mam 26lat i tak samo dziecko nie przeszkadza mi w niczym... a wrecz odwrotnie dodaje mi skrzydel!!
Kocham! :* Zgadzam się całkowicie... a teraz wracam do pichcenia dalszego ;) obiad, muffinki już gotowe, trzeba jeszcze obrać śliwki na czeko-śliwkę, a to wszystko mając roczne bliźniaczki ;)
Takie prawdziwe! Ok, ja niestety nie mam jeszcze dziecka i pewnie ktoś mi zarzuci, że jak nie mam, to mam się nie wypowiadać. Ale oczy mam. I język. Więc obserwuję i się wypowiadam ;-) Widzę młode mamy wokół mnie, a wśród nich również te zaniedbane, nieaktywne, jakby przytłoczone macierzyństwem, które - gdyby tylko chciały - mogłoby być piękne i rozwijające.
Zresztą, kiedy zaczynałam drugi kierunek, moja koleżanka - bardzo aktywna dziewczyna - powiedziała mi coś, co brzmi abstrakcyjnie, ale jest prawdą: "im więcej masz zajęć, tym więcej masz czasu". Dlaczego? Bo każdą wolną chwilę doceniasz i potrafisz ją wykorzystać.
Kiedy nie robiłam nic poza studiowaniem jednego, nie zajmującego mnóstwa czasu kierunku, wolne chwile spędzałam obijając się... Ale gdy patrzyłam na koleżanki z roku, które dodatkowo pracują, nie mogłam zrozumieć, kiedy one to robią, skąd mają na to siłę. A później zaczęłam drugi kierunek, do tego doszły mi wspaniałe praktyki i wolny czas się mocno skurczył, ale ja zaczęłam wykorzystywać go lepiej. Przejazd z jednego wydziału na drugi miałam wyliczony co do minuty, krótkie okienko nagle stało się wystarczająco długie, bym zdążyła w nim skoczyć do domu ugotować obiad albo pójść na siłownię.
Huh, rozpisałam się ;)
W każdym razie Alu, mądra z Ciebie kobietka :-) Dziewczyny, działajcie tak jak tylko chcecie, nie szukajcie wymówek!
100% racji :) man rocznego synka i na wszystko mam czas tylko trzeba umieć sobie go zorganizować - mieszkamy sami z mężem i nigdy nie musiałam nikogo prosić aby ktoś został z naszym synkiem. Wszystko zależy od Nas :)
Ja urodziłam mając 27 lat. Jestem sama, bez niczyjej pomocy. Będąc z dzieckiem sam na sam 24h na dobę, kiedy ono śpi w nocy - uwierzcie, ja też myślę tylko o spaniu. Nie generalizujmy, proszę!
Domyślam się! Ale nie wciskasz na pewno nikomu, że nie masz 10 minut dla siebie prawda? ;)
Zgadzam się,myśle ze dla wielu mam dziecko to wymówka.Z własnego doswiadczenia wiem ze im wiecej ma sie obowiązkow tym latwiej się zorganizować.Mam czas by pobawic sie z dziecmi,by poczytac ksiazke z cwkczeniami bylo trudniej ale dalam rade poprostu cwiczylismy razem ;)Fantastyczny tekst
Wpis na prawdę świetny i prawdziwy, widać od razu, że pisany od serca, a takie wychodzą najlepiej ;) macierzyństwo to nie choroba ani przeszkoda do realizacji celów. Mam 25 lat. Dwójkę dzieci i kocham je, bo dzięki nim moje życie ma sens!
najwięcej narzekają Ci co mają na to czas.. Zobacz kto narzeka, nie Ci co mają chore dzieci bo Ci mają co robić! Mają codziennie rehabilitację albo jakiś lekarzy albo bawią się poprostu ze swoimi dziećmi nie myśląc o głupotach...Dobrze to wszystko napisałaś :)
a ja tak nie do konca. Mam dziecko, i faceta. Poza nasza 3 nie mamy nikogo kto nam pomaga. Moj syn ma dopiero 6mc. Mowisz o nauce podczas gdy on sie bawi? zapomnij, co 5minut cos, i jak tu sie czegos nauczyc?
a gdy spi? tak jak ktos juz to pisal wtedy marze o snie.
Co do nauki - wierzę! Pola dopiero od 2 tygodni potrafi się sama zabawić jakiś czas. Nocami również marzę o śnie, ale... poświęcenie się opłaca :P
Mam 22 lata, 17 miesieczne dziecko, zero rodziny ktora moglaby zostac z mala (mieszkam za granica), znajome maja swoje dzieci, pracuje po 13h w kazdy piatek i sobote, moj facet od niedzieli do czwartku zjada ze mna sniadanie i obiad a potem rowniez idzie do pracy i wraca o 10 badz 12 wieczorem, wiec z dzieckiem jestem calkiem sama. I wiecie co? Spelniam sie w swoich pasjach a jest ich sporo obecnie glownie fotografia, wychodze ze znajomymi na kawe i plac zabaw z dziecmi, codziennie mam staranny makijaz, potrafie wziasc dziecko pod pache i jechac na wycieczke ot tak, raz na jakis czas wychodze sie wyszalec na impreze, i nie korzystam z opiekunek. Tak, tak sie poprostu da! Trzeba tylko chciec, bo z jeczenia to tylko dzieci sie rodza ( ;>)
Dziecko przed 26r.ż? No co wy... przecież nie wyszalejesz się. Musisz mieć gotowy dom, stałą pracę, skończone studia no i przede wszystkim 26 lat skończone! Tylko.. pytanie. Jeśli kobieta ma skończone 30.. nie ma domu, samochodu, mieszka z rodzicami oraz z mężem za którego wyszła kilka miesięcy temu to już "ma prawo" wg społeczeństwa być szczęśliwą mamą?
Szczęśliwą mamą ma prawo zostać każda kobieta.
Sama urodziłam bardzo młodo. Miałam 20 lat gdy na świat przyszedł mój synek. Mieszkam 800 km od domu rodzinnego. Dziecko wychowuje sama z mężem. Studiuje, maluje się, ćwiczyć akurat mi się nie chce, zdarzy się że i na impreze wyjdę :) Dla tych którzy zastanawiają się czy to możliwe. Tak jest możliwe.
Mojemu dziecku niczego nie brakuje :)
Nie dla każdej 21-latki priorytetem jest akademik, imprezy, alkohol..
Moim marzeniem było dać życie.. dałam je. Jestem spełniona :)
A na całą resztę typu "dom, stała praca" przyjdzie czas już wkrótce.. dążę do tego z całych sił, a moją mobilizacją jest synek. To wszystko dla niego ..
Z Twoim postem zgadzam się w 100% :) Buziaki dla córeczki :)
kwestia organizacji :-)
Mam koleżankę, która ma 2 dzieci, 6 i 2 lata, męża, dwie babcie (ciągle pomagające), a jest wiecznie umęczona. Zachowuje się jak by była samotną matką siedmiorga dzieci. Masakra.
Jestem za a nawet przeciw. Częściowo to racja, można się zorganizować. Ale są rzeczy, których nie przeskoczysz.
Wiele zależy też od priorytetów. Ja np wolę tego fb pooglądać, niż codziennie się malować a potem jeszcze wieczorem demakijaż robić. Szkoda czasu.
Makijaż to był przykład :) I ja też czasem wolę poogladać FP niż robić cokolwiek inneo, ale nie narzekam wtedy, że dziecko było moją przeszkodą do zrobiebnia czeokolwiek. bo o to w tym chodzi :)
Ależ oczywiście, ja również wolę obejrzeć czasem FP czy nic nie robić, ale nie zganiam potem, że czegoś nie zrobiłam bo NIE MAM CZASU albo BO MAM DZIECKO :)
Rozumiem ton z grubej rury, ale często łatwo ocenić wszystkich będąc tylko w swojej perspektywie i nie wychylając nosa poza nią. Proszę teraz tylko do tego w/w planu dołożyć dziecko ze specjalnymi potrzebami terapeutycznymi, rozwód, pewną alienację rodziny, której wnuk nie spełnia oczekiwań i na pewno będzie bajka, cud i makijaż :)
Czy ja napisałam, że piszę odnosząc się do wszystkich? Nie, bo wiem jakie bywa życie i ,że czasem pozwolić sobie nie można na nic. Post odnosi się do osób, które CZAS mają, ale i tak używają dziecka jako wymówki do tego, że nie można robić nic :)
Oczywiście zdaję sobie sprawę z takich przypadków, nie piszę o ogóle :)
Zgadzam się w 90%. To prawda, że to wszystko kwestia dobrej organizacji, ale...dużo tez zależy od dziecka.
Z pierwszym synem miałam takie urwanie głowy (kocham go ponad życie, ale w kość nam dał ostro), że jak usnął to marzyłam TYLKO o tym aby położyć się również, bo zwyczajnie nie miałam sił. A trzeba było jeszcze ogarnąć dom, coś ugotować itp...niestety dało się to wszystko robić tylko podczas gdy spał. Brakowało zwyczajnie czasu i sił na choćby pomalowanie rzęs.
Teraz mam dwójkę dzieci. 3 lata i 6 miesięcy
Drugi synek jest całkiem inny. Mimo, że jest ich dwójka i teoretycznie obowiązków więcej to teraz nie mam problemu by znaleźć czas na ćwiczenia, na makijaż, na wyskoczenie gdzieś z mężem.
Piszę to, żeby pokazać, że bardzo różnie bywa, że przypadki są przeróżne, że dzieci mają różne wymagania.
Ale zgadzam się, że trzeba po prostu tylko chcieć i można wszystko.
Zgadzam się całkowicie. Zbyt wielu znam takich ludzi, którzy nie dadzą dziecka babci (mimo wyraźnej chęci tej ostatniej), bo nie chcą jej zawracać głowy, a później chodzą i narzekają jak to nie mają czasu dla siebie. Ale jak to ktoś kiedyś powiedział: jedni ludzie szukają sposobów, a inni ludzie szukają wymówek. Bo dziecko nie stoi na przeszkodzie w niczym, a nawet wręcz przeciwnie - niesamowicie motywuje do działania. Niestety dla wielu ludzi dziecko jest też bardzo wygodną wymówką.
Z tego co zauważyłam idealizujesz macierzyństwo ... Dla ciebie jest wszystko takie proste Lubiłam cię czytać a teraz idziesz pod publikę przykre
Idealizuję macierzyństwo? Proponuję przeczytać wpisy typu "Czasem mam ochotę uciec" . Macierzyństwo nie jest idealne, daje w kość i odbiera cierpliwość i siły, ale nie jest wymówką do niczego :)
zgadzam się, mimo zapowiedzi i opisie bloga w zakładce "o mnie" przedstawione tu macierzyństwo jest bardzo lukrowane..
Droga Klaudio, Kasiu czy jak Ci tam na imię, bo podpisujesz się znowu inaczej. Co złego jest w lukrze? O czym mam pisać posty? O tym, że dziecko mnie dziś denerwowało jeśli tak nie było? O tym, że jest ciężko? Jak jest ciężko to o tym piszę i nigdy nikomu nie wmówię, że macierzyństwo to tylko lukier, bo zaznaczam, że tak nie jest. Razi Cię lukier? Nie czytaj. W tym blogu razi Cie WSZYSTKO, a mimo to wchodzisz i czytasz. Na prawdę słabe.
Jak będę chciała pisać o tym co oczywiste czyli o tym, że się nie wysypiam, że dziecko robi śmierdzące kupy i, że jest ciężko to założę bloga i dam Wam o tym znać. Werka no takie życie, byłabyś mądra to byś zrozumiała, że nie trzeba być matką polką, żeby kochać bycie matką i czerpać przyjemność z robienia głupiego mleka. To, że czerpię z teg przyjemność nie znaczy też, że poza dzieckiem świata nie widzę. Achh no i piszę tylko pod publikę no przecież :D
Zauważam u Ciebie dziwną tendencję do wyzywania ludzi od idiotów lub niemądrych, jeżeli stara się Ciebie skrytykować.
Grafomańskie wpisy w każdym poście jednak wskazują na to, że poza dzieckiem świata nie widzisz.
Alicja jest niekonsekwentna... Raz pisze, że nie chce być Matką Polką, a w poprzednim poście pisze, że robienie zupek i mleka to jej misja. Albo w tę, albo w tamtą stronę...
zgadzam się i nie. jasne da się to wszystko połączyć jeżeli się chce, ale trzeba mieć warunki. jak mieszkasz w kawalarce to jakbyś chciała wieczorem jak dziecko pójdzie spać to nie poćwiczysz i nie spędzisz romantycznego czasu z lubym. troszkę krótko żyjesz i mało mam doświadczenia w SAMODZIELNYM byciu. Nadal mieszkasz z rodzicami, którzy pomagają Ci więc nie wiesz nic o trudach rodzicielstwa. Na pewno swojego doświadczylaś, ale to nic w porównaniu z tym jak żyją dorośli z dziećmi!
O tak ! zanim na świecie pojawiła się moja córka dzień leciał na nic nie robieniu ,głupotach itp. Odkąd mam dziecko fakt mam więcej zajęć każdą wolną chwilę spędzamy razem,ale nie swoim kosztem! Jeśli sprzątam córka mnie naśladuje lub śpi :) jeśli obiad to kucharzymy razem (córka ma 2 lata) ,jeśli plotki z przyjaciółkami to jest tata,jeśli wieczór we dwoje jest babcia jeśli wakacje to tylko we troje. Nie ma rzeczy nie możliwych wystarczy chcieć odrobina organizacji i chęci i zawsze damy radę !
Patrze wszystkie tu mamy są zadowolone mają czas na wszystko . Ja nie mam tak dobrze a wam tylko po zazdrościć
Niby nie przeszkadza, ale mam znajomą, która urodziła dziecko na 3 roku studiów. Miała mieć przerwę roczną, teraz dwuletnią. Da się wszystko pogodzić, tylko trzeba chcieć. Czasem wydaje mi się, że tak jak piszesz, dziecko jest taką wymówką. Nie mogę studiować, nie mogę wyjść, nie mogę, nie mogę, nie mogę, bo mam dziecko...
Myślę, że to co piszesz dotyczy sytuacji "wymówek" nie tylko gdy pojawia się dziecko. Lenistwo jest takie łatwe i powszechne, również hipokryzja, która sprawia, że odsuwamy od siebie myśl, że gdyby tylko zmienić jedną rzecz w naszym życiu (np. ograniczyć czas na przeglądanie FB) mielibyśmy czas na coś na co narzekamy, że czasu nie mamy ;)
Jednak zastanowiło mnie jedno w Twoim poście, piszesz, że przed dzieckiem w ogóle się nie realizowałaś, zero zainteresowań - praca i imprezy, więc Twoja sytuacja jest diametralnie różna od kobiet/dziewczyn, które właśnie miały pasje, na które poświęcały bardzo dużą ilość czasu (którego, obiektywnie rzecz ujmując, przy dziecku już nie mają tak wiele). I co z nimi gdy mówią, że teraz nie mogą w pełni realizować się? Tutaj wkraczamy na inny grunt - tam gdzie wymówki są jedynie przykrywką dla problemu poruszanego coraz częściej przez media. Jak wygląda obraz perfekcyjnej matki (którego oczywiście nie można osiągnąć, ale do którego należałoby dążyć)?
Zadbana, genialna organizatorka, mająca i dziecko i karierę (przy czym żadne kosztem drugiego), a do tego dobra żona spełniająca wymagania również w tej "dziedzinie". Ja się zawsze zastanawiam gdzie ojciec w tym układzie, a z wypowiedzi najbardziej zdesperowanych osiągnięciem tego ideału kobiet wynika, że nawet jeśli stara się pomagać to i tak jest to minimalny procent w porównaniu z wysiłkiem matki.
Ale czemu miałoby być inaczej? Od zarania dziejów mężczyzna był tym, który polował i utrzymywał rodzinę przy życiu, nie tym, który przejmował główną rolę w wychowaniu potomstwa. Oczywiście od wszystkiego są odstępstwa i samotnych rodziców jest mnóstwo (zwłaszcza w większych miastach).
I zapewne można by dywagować na ten temat (i zapewne te dywagacje będą coraz głośniejsze) ale jedyne co przychodzi mi na myśl to jak bardzo współczuję wszystkim matkom - ich zadanie to mission impossible ot co.
Jeśli ktoś ma grzeczne dziecko to się zgodzę, ale bywają maluchy które potrzebują uwagi przez 24h na dobę i nie chodzi mi tu o zabawę ale np. płacz. Gdy cały dzień latasz z maluchem na rekach próbując go uspokoić, na prawdę wieczorem padasz na twarz ze zmęczenia i nie myślisz o makijaż czy ćwiczeniach. Zazdroszczę mamom pogodnych dzieciaczków :)
Wiem o co chodzi, Pola przez dłuższy czas była dzieckiem, które wymagało całodziennego noszenia. Wieczorami padałam na twarz, ale mimo to zabierałam się za naukę czy ćwiczenia. Ale oczywiście czasem bywały i bywają też dni kiedy potrzebuję jedynie snu, bo robotem nie jestem i kilka razy już organizm zaprotestował, gdy spałam po 3 godziny dziennie.
Świetny post! Calkowicie sie z Toba zgadzam, a juz najlepsza wzmianka o fejsie :)
jesli sie chce i ma kto pomoc to wszystko sie da. przykladem jestem ja:) zaraz na pierwszym roku studiow zaszlam w pierwsza ciaze. dziekanki nie wzielam- skonczylam pierwszy rok bez problemu. zaraz potem druga ciaza- licencjat obroniony z dwojka malutkich dzieci (2 lata i rok). rok przewry bo bronilam sie poźniej i nie zdarzylam na rekrutacje na magistra. przez ten rok znalazlam prace i zaszlam w trzecia ciaze:D w pazdzierniku zaczynam magistra a w listopadzie rodze;) mieszkamy sami od dwoch lat, 30 km od rodzicow i dajemy rade:) kiedy potrzeba pomaga babcia, ciocie.... ale wiele rzeczy mozna zalatwic i zrobic z dziecmi i w niczym nie przeszkadzaja....:) mam czas na kosmetyczke na zakupy na spotkanie z kolezankami, a nawet na wyjscia z mezem bo czemu nie zostawic dzieci u babci na wsi na noc??
Chcieć to móc wymówki są dla ludzi słabych dobra organizacja i odrobinę samozaparcia i wszystko się da pogodzić moje dziecko od roku nieprzespalo ani. Jednej nocy wieczorami też się przebudza w dzień śpi tylko godzinkę ale i tak znajdujemy czas na wszystko razem gotujemy sprzątamy ćwiczymy nawet makijaż z synkiem na kolanach więc zgadzam się z tobą
Lenistwo to jedno, a zmęczenie to drugie. Często człowiek jest tak zmęczony, że nie ma już chęci ani motywacji do tego by ruszyć zad i coś zrobić. I to nawet nie jest kwestia ,,chcenia" a po prostu kwestia możliwości.
Ja np. uważam, że macierzyństwo mi w niczym nie przeszkadza, no ale nie wychowuje dziecka sama, mogę sobie gdzieś wyjść wieczorami, wyjechać na weekend bez dziecka, uczyć się, poznawać nowych ludzi itp.
Ale teraz jakbym była samotną matką, której nie ma kto się zająć dzieckiem, no to musiałabym z tym dzieckiem siedzieć 24h robić wszystko to, co normalnie dzielę na pół. Dla mnie to już jest pod górkę. Trudno określić czy w takich warunkach miałabym jeszcze siły na bycie kobietą pełnoetatową, bez żadnego KOMPLETNIE żadnego wyrzeczenia.
PS: Ja tam lubię lukrowane macierzyństwo. :D
"Wiecie co robiłam bez dziecka? Kompletnie nic. Praca i imprezy" i właśnie. Mnie też dzieciaki dają kopa w zad, żeby chcieć więcej od życia!
Święte słowa. Owszem, że dziecko bywa wymówką, ale jest też tak, że czasem jestem tak zmęczona, że mimo że bardzo bym chciała, to padam na twarz :-)
Ja się tak do końca nie zgadzam, bo im dziecko starsze tym trudniej coś zrobić. Gdy moja córka była w wieku Poli to mogłam zrobić wszystko. Mogłam włożyć ją do leżaczka, zabrać do łazienki i wejść pod prysznic, ogolić nogi, głowę umyć. Ćwiczyłam z filmikami - luz, blues i no problem. Z półtoraroczniakiem ciężko cokolwiek zrobić, argument, że śpi, jest kiepskim argumentem, bo są dzieci jak moja córka, które śpią tylko wtedy, gdy w nocy leżę koło niej, więc leżę z laptopem, bo muszę też pracować. Dodam jeszcze, że moja mała nie bawi się zabawkami. Ona ciągle wtyka palce do gniazdek, robi fikołki na łóżku i za cokolwiek bym się nie wzięła, staje się to jej celem numer jeden. ;-) Chodzę spać o 3.00. Fakt, robię teraz więcej rzeczy niż przed ciążą - szydełkuję, szyję itd ale mam na to czas może kilka razy w miesiącu.
No i masz wielkie szczęście, że Twoja mała grzecznie bawi się obok i możesz to robić. Przy moim dziecku się nie da. Ostatnio w 3 sekundy zjadło kawałek pianki montażowej, oblało się szklanką wody a na koniec okręciło kabel wokół szyi.
proste ze masz czas na wszytko, bo mieszkasz z matka ktora ugotuje obiad dla Ciebie posprzata za Ciebie a Ty na chwile staniesz przy desce i cykniesz sobie fotke ze sterta ciuszkow po czym zostawisz ja i skoczysz na silownie, jestem ciekawa jak dasz rade kiedy wyprowadzisz sie z rodzinnego gniazdka....
Czytając niektóre komentarze aż strach mieć dzieci :) No cóż, jeszcze trochę i będę się mogła wypowiedzieć na podstawie własnych doświadczeń, startuję za półtora miesiąca, a na chwilę obecną póki Niunia się nie urodziła jeszcze udoskonalam hobby, coś czuję, że później będę miała na nie znacznie mniej czasu :)
Pozdrawiam i zapraszam,
http://tak-jak-matka.blog.pl/
Sama nie wiem czemu dopiero teraz przeczytałam ten post... Wiesz, tytuł wydawał się taki przerażający brr.. :). Zgadzam się absolutnie ze wszystkim!! Bycie mamą nie oznacza wyzbycia się z bycia kobietą! Ja mam prawie półtoraroczne dziecko i czasami czuję, że brakuje mi czasu ale zazwyczaj wychodzi to z... lenistwa. Jeśli dobrze się zorganizuje czas w ciągu doby można WSZYSTKO i jeszcze więcej!! Pozdrowionka dla zapracowanych mam. Zapraszam na bloga. Dziś full ślicznych zdjęć z magicznego miejsca: http://laydymami.blogspot.com/.
Mam 30 lat i od 6 tygodni jestem mamą Filipka ... Nie jest lekko, chyba zupełnie inaczej wyobrażałam sobie macierzyństwo, czasami mam wrażenie że mnie wszystko przerasta. Ale dziś po Twoim występie w TVN, po przeczytaniu postów na blogu, stwierdziłam że głowa do góry ... Dam radę :) nie będzie lekko i nikt nie obiecywał że będzie ale dam radę :) DZIĘKUJĘ
Cześć, włączając przypadkowo telewizję śniadaniową, zauważyłam sympatyczną dziewczynę. Nie przełączyłam na dalszy kanał, słuchałam dokładnie to co mówiłaś. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej postawy wobec świata, determinacji, dążenia do celów. Dodatkowo jesteś "młodą matką", którą ja także będę za 3 miesiące (mam 20 lat). Twój udział w DDTVN kompletnie odmienił mój pogląd na dalsze życie, już się nie martwię "jak to będzie, gdy maleństwo przyjdzie na świat.", "czy spełnię się w roli mamy". Kocham swoje dziecko nad życie, chcę dla niego jak najlepiej, ale gdybym rano "z nudów" nie włączyła TV, dalej trwałabym w takim rozdarciu, że chcę dziecko, ale.. gdzie tych "ale" potrafiłam znaleźć wiele. Dzięki Tobie już nie szukam wymówek, wiem, że razem z moim chłopakiem oraz pomocą Naszych rodziców, damy sobie rade. Zainspirowałaś mnie (:
Pozdrawiam
Oglądałam Cię dzisiaj w DDTVN ;) Sama jestem mamą 10-miesięcznego synka, a urodziłam go gdy miałam 21 lat i tak samo był planowany. Z mężem marzyliśmy o małym bobasie i mimo, że dużo osób nie potrafi uwierzyć, że tak młode osoby chcą mieć dziecko, to nasze największe szczęście i nigdy, gdybyśmy mogli cofnąć czas, nie zmienilibyśmy decyzji. Czuję się cudownie w roli Mamy, wcale nie muszę sobie dużo odpuszczać, uczę się, po zakończeniu urlopu chcę wrócić do pracy. Mama nie musi być zaniedbana i nie mieć pasji ;) Życzę Wam wiele szczęścia :)
Hej! tak sobie myślałam przez chwilę czy komentować bo nie lubię z hejterami walczyć ALE skomentuje!:))
Ala!:) ja także urodziłam swoją wyczekaną córeczkę w wieku 21lat, także była planowana i w pełni świadoma decyzja:) teraz ma już skończone 3lata. po drodze zaczęłam studia na (w końcu) trafionym i świetnym kierunku, studiowałam cały ten czas dziennie, do tego kiedy mała miała już skończony rok wróciłam do pracy i pracowałam 3wekeendy w miesiącu, córa kiedy skończyła rok zaczęła żłobek ponieważ tu gdzie mieszkamy nie mamy ani jednych rodziców ani drugich ani żadnej cioci/ babci ani nikogo znajomego. dzieliliśmy z mężem te obowiązki i po prostu mijaliśmy się w drzwiach przekazując sobie bobasa a w dni kiedy udawało być nam się w trójkę były cudowne:)
a TERAZ? teraz mała ma 3lata jest cudownym przedszkolakiem który umie się podpisać czy napisać MAMA TATA i JA ;) mówi pełnymi zdaniami odkąd skończyła 1,5roku i jest naszym największym szczęściem, teraz mamy dużo więcej czasu dla siebie mimo że dalej pracujemy ja studiuje i jesteśmy wolontariuszami prowadzącymi dom tymczasowy dla zwierząt. a dalej jesteśmy sami, bez dziadków i bez pomocy a mimo to jesteśmy najszczęśliwszymi ludzmi na ziemi:) i powoli planujemy rodzeństwo:)
generalnie mam bardzo młodą buzię i rzadko kiedy ktoś nie robi głupiej miny kiedy dowiaduje się że mała to nie była WPADKA!! w przedszkolu oczywiście wszystkie mamy są ode mnie straszę i ja tylko biegam w trampkach ;p za to jestem w trójce i radzie przedszkola i ta aktywność jest świetna, zwalanie sobie takich obowiązków na łeb to moja specjalność, ale jestem zdania im więcej masz do roboty tym szybciej się uwijasz i tym większa radocha:) i jaka satysfakcja i siła :) pozdrawiam!:)
ps. do mamy które nie mają aniołków w domach:) moje dziecko przewlekle choruje więc także przy tym wszystkim poganialiśmy po lekarzach, ma także specjalną dietę więc np do złobka gotowałam i nosiłam obiady sama (gotowane o 6rano albo w nocy) moje dziecko niebyło jakoniemowle super grzeczne, koszmarnie przechodziło kolki i ząbkowanie na 10miesięcy poszło nan ogi istało się wszędobylskie, pozatym mieszkamy na 3piętrze a auta dorobiliśmy się dopiero niecały rok temu :D więc wciąganie wózka załadowanego zakupami po schodach albo do tramwaju było chyba najcięższym wyzwaniem bo do super silnych fizycznie nie należę ;) AAA no i ku zdziwieniu wszystkich mam starszych ode mnie ciąża nie była lajtowa, bo co wyniki to gorsze, cukrzyca ciążowa, 20tabletek dziennie plus antybiotyki i 10tygodni leżenia...poród? 30godzin i w końcu przy 9cm cięcie z zagrożenia życia dziecka... mój 3latek do tej pory nosi okropną pamiątkę po porodzie na czole;( ale wiecie co? nie piszę tego żeby ktoś hejtował że jestem taka zajebista przez ą i ę i mega zaradna! bo w żadnym wypadku nie jestem alfą i omegą a napewno nie perfekcyjną panią domu ... ale nie narzekam. jestem szczęśliwa ..i naprawdę można mieć pod górkę ale wcale tego tak nie odbierać i świetnie sobie dawać radę .. i powiem wam ze dopiero teraz tak z perspektywy czasu widzę że z mężem jesteśmy dzielni:)
więc dzieci NIGDY nie są przeszkodą!:) można robić dzięki nim jeszcze więcej wspaniałych rzeczy niż robiło się wcześniej !! głowy do góry, macierzyństwo to najbardziej wdzięczna lekcja życia:))
Tak, ja obiecałam ... oto moja niespodzianka dla Ciebie i dla wszystkich, którzy uwielbiają Twój blog: Zapraszam serdecznie na nowy post na blogu. Dziś recenzja programu DDTVN, w którym wystąpiła Mamala, Alicja Wegner, moja Idolka blogowa: http://laydymami.blogspot.com/.../o-alicji-wegner-zwanej...
Świetna jesteś :)))) Podpisuje się pod tym!! Mnie najbardziej rozwala jak jakaś mama mówi że nie ma czasu umyć włosów albo zrobić makijażu ;)))
Pozdrawiam!
p.s. Występ w ddtvn super :)
genialny post, świete slowa, pod którymi się w 100%-ch podpisuję!
no może w niektórych przypadkach mozna zostawic dziecko na weekend, a co jesli się karmi piersią? a dziecko (i dobrze!) nie akceptuje butelki?? wtedy nawet rocznego malucha nie mozna zostawic..... indywidualny tok studiow???????....... chyba nie na hardcorowych uczelniach typu Uniwesytet medyczny, itp....... A gdzie posprzątanie domu jak sie ma dwa piętra?? serio.... mozna miec mało czasu i brak siły..........
a ja mam pytanie - dlaczego doba jest taka krótka? :D - bo chciało by się jeszcze więcej zrobić ale niestety ograniczenia czasowe jednak istnieją :D
Jeżeli mieszkam sama z dzieckiem jak sama mam to zrobić skoro nie mam z kim zostawić.?? Dziwnie to napisane