Kiedy po porodzie wróciłam do domu dopadały mnie stany, w których uciekałam do wanny, by chociaż chwilę nie mieć na sobie Poli wiszącej na cycku. Płakałam i tak bardzo wątpiłam w to czy podołam.
Bywały takie dni, kiedy czekałam tylko na chwilę kiedy F. wróci z pracy, kiedy wykąpię małą i się położę. Z dnia na dzień zaczęłam radzić sobie coraz lepiej. Odnajdywać się w tej nowej roli. Kiedy minęły dwa tygodnie nauczyłam się jak ją usypiać. Przytulenie do piersi, kołysanie, włączony szum morza - kilka minut i dziecka nie było. Była zbyt mała, by się z nią bawić i śmiać. Kiedy skończyła dwa miesiące zaczęła przesypiać całe noce. Od 20 do 6 ani jednej pobudki, o 6 pobudka na karmienie i sen do 9/10. Byłam w niebie. O 20 leżałam już na łóżku oglądając ulubione filmy, seriale i opowiadając sobie z F. jak minął nam dzień. Bajka szybko się skończyła i zaczęły się nocne pobudki. Raz, dwa, trzy a nawet cztery razy. A to popije sobie mleczka, a to wypadnie jej smoczek, a to ją coś przebudzi. Rano po takiej nocy wstaje się ciężko, ale sprawdza się to co mówiła mi każda matka jak byłam w ciąży. Będziesz zmęczona totalnie, a ona się do Ciebie uśmiechnie... i Ci minie. I rzeczywiście. Bezzębny uśmiech sprawia, że nie pamiętam już tych pobudek. Nie pamiętam tego z jaką złością kroczyłam do jej pokoju. Patrzę na ten uśmiech małej istoty i śmieję się razem z Nią.
Wracając do tematu. W niepamięć odeszły już te wieczory, kiedy czekałam na jej sen. W niepamięć odeszły też te, które były po prostu koszmarem. Im bardziej zmęczona tym większy płacz, wyginanie się i generalnie pokazanie mi, że nie ma ochoty na zabawę, sen i jedzenie. Chce po prostu płakać. Bo jest zbyt zmęczona, by zasnąć i zbyt zmęczona by nie spać. Pożegnałam już te początki kiedy jeśli nie spała, to albo jadła albo płakała, albo... albo po prostu patrzyła się na wszystko i poznawała. Dziś po wieczornej kąpieli, cieszę się czasem spędzanym z Nią. Zazwyczaj leżymy na łóżku we troje i nachodzą nas refleksje. Wpatrujemy się w jej buzię, bawimy się z Nią. A ona taka wesoła, z mokrymi włoskami pokazuje nam jak bardzo się cieszy. Kocha czułości. Kocha gdy się ją mocno przytula. Nie wyrywa się jak kiedyś. Tulimy ją, całujemy w szyjkę, robimy samoloty. Te wieczory są magiczne. Kiedy dopadł mnie chwilowy baby blues tęskniłam za beztroskimi wieczorami kiedy wsiadałam w samochód z przyjaciółmi, jeździłam spontaniczne nad morze, siedziałam na klifie i nie musiałam wracać. Dziś wiem, że tej chwili kiedy leżymy z Nią zmęczeni po całym dniu nie zamieniłabym na nic w świecie. Tej chwili kiedy jestem już tak zmęczona, a ona gaworzy i śmieje się w głos. Tej chwili kiedy patrzy się na mnie i wiem... po prostu wiem, że patrzy na mnie i na Niego z miłością. Uczucie nie z tej ziemi. Człowiek przestaje myśleć o spaniu. Delektuje się chwilą. Bo póki na jej twarzy widnieje uśmiech, a oczy nie zalewają się łzami... mogę nie spać wcale. Wystarczy mi widok jej szczęścia. Szczęścia, dla którego zrobię wszystko.
zacałowałabym ją!!!!
Wiola
Cudownie napisane ;).
Cudowny opis! Sama prawda! Aż się wzruszyłam i popłakałam, bo też właśnie jestem na tym etapie. Czasem aż chcę Ją obudzić, by zobaczyć ten piękny bezzębny, szczery i prawdziwie kochający uśmiech :) ale na szczęście rozsądek wygrywa i nie budzę własnego dziecka z czystego egoizmu :)
Mój Mały skończył 5 tygodni i jak na razie jesteśmy na etapie "jak nie śpię to płaczę, jem i ewentualnie poznaję". Ostatnio z naciskiem na to pierwsze - niestety. A ja.. ciągle uczę się nowej roli. Dzięki Alicja, że piszesz.. piszesz o życiu, macierzyństwie, które nie zawsze jest różowe, a mimo to piękne.
Pozdrawiam, Ola
Oj tak usmiech dziecka wynagradza wszystkie trudnosci
Nowy bujak kupiliście? Podobają mi się kolorki :) Zdradź co to :)
Cały czas mamy ten sam. W smyku kupiony :)
Uwielbiam czytać to wszystko ! Czasami mam wrażenie że czytam o sobie i swojej córci , nie dość ze Nelcia jest w podobnym wieku z Polą to jeszcze w dodatku jestem o rok młodsza od Ciebie. Doskonale rozumiem wszystkie Twoje problemy , strach , czasami bezradność. Podziwiam Cię za to co robisz , jak doskonale radzisz sobie z macierzyństwem :) Jesteś wspaniałą matką Alicjo !
buziaki dla Ciebie i maleństwa ;* E.
tak to jest - ten uśmiech, niby banał, a największa z mocy
jesteś strasznie niekonsekwentna...prowadziłaś tu batalie na temat niezatracenia się w macierzyństwie a teraz okazuje się, że jednak tego chcesz.
zastanawiam sie nad kupnem bujaczka, za duzy wybór;) a wy jakiej firmy macie?pozdrawiam
Boska ta Twoja Pola
nigdy nie widziałam niemowlaka z tak dużymi uszami :)
Nigdy nie widziałam by ktoś się podpisywał pod chamskimi komentarzami :)
Mój synek też ma duże, wielgachne !
Ale ona urosła! Matko kiedy? Wciąż pamiętam ja taką małą z naszego majowego spotkania..A to przecież było tak niedawno.
Jest cudna :-)
I leżaczek, który ułatwia Ci życie - Wyrodna Matka :-p
Czytając Twojego posta... przypominam sobie, że miałam podobne odczucia i ta chwila w wannie... chwila oddechu, pare minut dla siebie. Czasem nadal jest ciężko, ale warto! Bezcenne takie chwile we troje.