Ojjj dał mi w kość ten listopad. A właściwie... sama dałam sobie w kość. I choć czuję zmęczenie, to jednak jest ono pozytywne. Bo mam za co być wdzięczna.
Za to, że mam pracę. Za to, że mam w sobie tak ogromną motywację i masę pomysłów. Za to, że zarabiam pieniądze. I za to, że stale stwarzam sobie możliwości do tego, by w tak trudnych czasach - piąć się w górę i rozwijać swój biznes.
W listopadzie świadomie zwiększyłam obroty o jakieś ... 300%.
W nowej firmie, do której dołączyłam, w 3 tygodnie zrobiłam to co inni robią przez pół roku. Jestem już wymęczona, bo dziennie pracowałam po jakieś 16/17 godzin. Zarywałam noce, nie ćwiczyłam i ... beznadziejnie jadłam.
Przybyło mi to i ówdzie, chwilę po tym jak publicznie się pochwaliłam, że nie mam już od miesięcy problemów z wagą :P Ale nie robię sobie wyrzutów - wiem, że sukces ma swoją cenę. Dlatego nawet moja córka wiedziała, że to jest czas, w którym bardziej muszę skupić się na pracy i że wiążę się to np. z wieczorami z nosem w komputerze, czego... nie robiłam od kilku lat.
Miałam dotychczas swój tryb: praca do 16, wolne weekendy. Ale też kiedyś musiałam ostro na taki tryb pracować. Potem była mała "laba" a teraz... teraz poczułam, że to jest mój czas, że znów chcę pójść wyżej i... znów muszę zapłacić cenę. I chcę ją zapłacić. Nic w życiu nie jest nam dane za darmo i wiem to doskonale, że na wszystko musimy sobie zapracować.
Ale... po kilku tygodniach takiego pracoholizmu, jestem już odrobinę wycieńczona. Brakuje mi ćwiczeń, czasu z córką i zdrowego jedzonka. I wiem, że... muszę przeorganizować sobie swój tryb na taki, który pozwoli mi ponownie na tych rzeczach się skupić.
Dlatego wzięłam tydzień wolnego od bycia mamą, żeby domknąć wszystkie grubsze, duże projekty i skupić się na nich w 100%. Za kilka dni Pola wraca, a ja mam zamiar... no właśnie. Jaki ja mam zamiar? ;)
WRÓCIĆ DO WSTAWANIA O 5 RANO. OK, MOŻE O 5:30 :P
Serio. Mam już dość siedzenia po nocach i budzenia się jak zombie. Będzie ciężko mi się przestawić na tryb zasypiania o 21 i wstawania o 5, zwłaszcza, że będzie ciemno - ale chcę tego i potrzebuję tego. Moją motywacją jest przede wszystkim to, żeby móc wyrobić się z pracą do max. 17 a potem tych kilka godzin skupić się na Poli. Obie tego potrzebujemy.
Ten czas z rana będzie czasem medytacji, wyciszenia, chwili z książką, treningu. A potem będę pełną parą ruszać z pracą.
SPĘDZAĆ NIEDZIELE OFFLINE. Z książką i kakao!
I mam tutaj na myśli taki total offline. Z wyłączonym telefonem i laptopem. Na spacerze, albo pod kocykiem. Z ciepłym kubkiem kakao. Z książką. Z bitwą na poduszki z Poldunkiem. Jestem przebodźcowana i to tak maksymalnie :D 16 godzin dziennie spędzam z nosem w telefonie i kompie i myślę, że taki 1 dniowy offline będzie czymś idealnym dla mojej higieny umysłu.
CZYTAĆ WIĘCEJ KSIĄŻEK
Oj słabo mi to ostatnio szło. Pochłonęły mnie szkolenia, a książki były czytane naprawdę w minimalnych ilościach. I wyobraźcie sobie... nadał nie dokończyłam Anny Kareniny! Chyba zrobię to w w ten weekend. Chciałabym trochę odłożyć na bok książki rozwojowe, a poczytać więcej czegoś kojącego. Kocham Biegnącą z Wilkami, ale to książka dość trudna i sięgająca głęboko do naszej psychiki. A ja muszę odsapnąć. Może polecicie mi coś lekkiego?
WRÓCIĆ DO REGULARNYCH TRENINGÓW
Rany! Jak mi tego brakuje !!! Tego zmęczenia, tych endorfin. Powiem Wam, że przez te dwa tygodnie ciężkiego chorowania tak się wybiłam z rytmu, że... do tej pory nie mogę w niego wejść serio :D A przecież to było tylko 20/30 minut dziennie. A samopoczucie... na totalnie innym poziomie. To jak? Kto wraca do treningów z Pamelką i będzie codziennie rano wspierał mnie mentalnie? :D
RAZ W TYGODNIU ISĆ DO LASU/PARKU
Zdecydowanie potrzeba mi więcej natury. I choć nie cierpię zimna, to przyrzekam sobie samej, że będę opatulać się w milion warstw i będę odwiedzać warszawskie lasy i parki i cieszyć się spokojem i jesienno-zimową aurą.
MEDYTOWAĆ DWA RAZY DZIENNIE
Chyba nic nie działa na mnie lepiej niż regularna medytacja i wyciszenie z samego rana i przed samym snem. Ostatnio wróciłam praktykuję medytację w całkowitej ciszy. Staram się doświadczać TU i TERAZ, "skanować" swoje ciało, dostrzegać napięcia, które w nim są. Staram się odczuwać chwilę obecną całą sobą. Bez robienia niczego na siłę, bez frustrowania się, że myśli przychodzą i odchodzą. Po prostu sobie to obserwuję. Muszę tylko znów robić to regularnie.
ODZYSKAĆ ZDROWIE
No tak czuję, że po ostatniej chorobie nie doszłam w 100% do siebie, bo... nie miałam kiedy. W październiku poważnie zachorowałam i teraz jestem na 99% pewna, że miałam covid, w wyniku którego dopiero dostałam zapalenie nerek. Przeżyłam horror w swoich 4 ścianach i tak szczerze to myślałam, że umieram. Długo po tym nie mogłam dojść do siebie i byłam osłabiona i to wtedy zaczęło mi się zdrowotnie trochę sypać. Wróciłam jednak do suplementów, pomalutku wdrażam się znów w regularne, zdrowe jedzenie. Dołączę do tego umiarkowaną aktywność i zacznę normalnie sypiać. I wszystko wróci do normy :)
BYĆ BARDZIEJ OBECNĄ... PO PROSTU
To nie jest tak, że już zwalniam totalnie z pracą, miesiąc tyrki i elo. Nie. Ale wiem, że muszę być jednak bardziej obecna, że muszę umieć zrobić sobie przerwę, że muszę umieć odpuścić kiedy zaczyna mi się "przegrzewać" mózg. Że muszę praktykować ten dzień offline i znów ćwiczyć swoją uważność. Ale wiecie co? Dobrze, że jestem tego świadoma. Moja praca jest dla mnie turbo ważna i mam ogromne cele, do których muszę tą sumienną pracą dojść. Wiem to. Ale co mi będzie po tych pieniądzach i celach, jeśli w między czasie stracę to co najważniejsze czyli... siebie?
Muszę złapać balans. Chociaż taki minimalny. I wiem, że mi się to uda.
Ściskam,
Alicja
Ojej, jaki maraton! Wcale się nie dziwię, że jesteś wyczerpana - zmęczyłam się od samego czytania :D Trzymam kciuki za powrót do pełni sił! A jeśli chodzi o lekkie książki, bardzo, bardzo polecam powieści Marty Kisiel - szczególnie "Dożywocie" i dalsze dwa tomy serii. To jest opowieść o Konradzie, copywriterze i pisarzu, który dziedziczy niespodziewanie bardzo dziwny domek na prowincji. Superśmieszne i leciutkie, polecam!
Oooo tak! ten plan na dzień offline jest idealny! Ja mimo normalnego trybu pracy (8-16) potrzebbuję wieczorów dla siebie lub weekendu, podczas którego po prostu się odetnę :) a spacer, kakao i książka to idealny plan