0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

2 września 2018

Boję się starości, samotności, wychowawczej gafy...

Boję się wielu rzeczy. W moim mniemaniu ludzie, którzy niczego się nie boją są bardzo niebezpieczni i powinni bać się siebie samych. Wszyscy się czegoś boimy, mniej lub bardziej, a najwięcej o strachu wcale nie wiedzą Ci, którzy się boją i stoją przez to w miejscu, a Ci, którzy mimo strachu i tak podejmują ryzyko, pracują nad sobą i stają ze swoimi strachami twarzą w twarz ...

Często piszecie do mnie, że chcielibyście tak jak ja, niczego się nie bać, mieć w sobie ten stoicki spokój. No i macie trochę racji, bo ja mam w sobie jakieś nieziemskie pokłady spokoju odkąd zaczęłam większą wagę przywiązywać do swojej duchowości. Ale nigdy nie przestałam się bać w 100%. Nadal boję się wielu rzeczy i mam w sobie lęki, ale próbuję je oswajać i akceptować, tak by nie zawładnęły moim życiem. Musicie zrozumieć, że strach sam w sobie nie jest problemem, problemem jest kiedy zaczyna nami rządzić, blokować nas. Ale ja nie chcę Was tutaj zamęczać definicjami i motywacyjną gadką, bo dzisiaj chciałabym Wam jedynie powiedzieć o tym czego boję się ja. Tak dla odmiany, bo nie chciałabym w tej swojej pięknej wizji życia, którą was karmię, żebyście błędnie założyli, że nie ma we mnie żadnego niepokoju, żadnych obaw... Bo trochę ich jednak mam.

Boję się ogromnie i chyba najbardziej samotności i odrzucenia. Przez całe swoje życie miałam kompleks niższości, zawsze w grupie czułam się gorsza, brzydsza, głupsza. Kiedy już ktoś obdarzał mnie zaufaniem i był blisko mnie, robiłam wszystko co w mojej mocy, by tą osobę przy sobie zatrzymać, a potem co najśmieszniejsze, sama tą osobę od siebie odsuwałam i może był to mój patent: odrzucić zanim zostanie się odrzuconym. A może najzwyczajniej chodziło o to, że wątpiłam w to, że naprawdę mogę być dla kogoś ważna.

Moim problemem było ganianie za ludźmi, którzy mieli mnie w dupie i ignorowanie tych, którym na prawdę na mnie zależało. Ci, którzy w tej dupie mnie mieli, odrzucali mnie boleśnie, bo przez długotrwałe oszukiwanie i manipulowanie. To wszystko tak mocno wryło mi się w pamięć i tak mocno mnie ukształtowało, że kiedy zaczęłam być ze swoim teraz już byłym, nie umiałam funkcjonować bez niego. Byłam niepełna, kiedy nie był w pobliżu. Zmieniło się to, kiedy na świecie pojawiła się Pola, a wraz z nią pojawiły się pasje i miłość do życia, ale lęk pozostał - nie chciałabym doświadczyć nigdy samotności. . Nie umiem myśleć o starości, bo za bardzo się boję, że jeśli kiedyś jeszcze się z kimś zwiążę, to na starość, ktoś z nas dwóch, będzie musiał w pewnym momencie życia iść przez tą starość samotnie. Nie da się zaplanować końca jak w filmie pamiętnik. Staram się o tym nie myśleć, bo zawsze mnie to paraliżuje.

Co za tym idzie - bardzo się boję, że nie podołam wychować Poli na kochającą córkę, która będzie ze starą matka chciała rozmawiać i się przytulać. Boję się jak ognia wychowawczej wtopy, często jestem zbyt przewrażliwiona, że za krótko byłam z nią na dworze, że za krótko się bawiłam, przekazałam jej zbyt mało wiedzy o tym co nas otacza. I choć i tak wszyscy wkoło ciągle mi mówią, że mało kto spędza tyle czasu z dzieckiem co ja, to ja wciąż mam niedosyt i często wyrzuty sumienia. Kiedy ostatnio Pola miała problemy zdrowotne i nie było wiadome, czy to fizjologia czy podłoże psychiczne, każdego wieczoru zasypiałam wyrzucając sobie, że jeśli to moja wina, to ja sobie po prostu nie wybaczę. Czasem gorączkowo porządkuję zdjęcia w albumach, bojąc się, że coś mi umknie, że nie zapewnię dziecku masy wspomnień z okresu, którego pewnie nie będzie pamiętać. Tutaj wychodzą moje własne problemy, ciągły żal, że wszyscy przez całe życie nie kochali mnie w sposób w jaki chciałam, że dawali mi za mało uwagi. Jestem ciężkim przypadkiem, ciągle potrzebującym aprobaty bliskich, klepania po pleckach i mówienia o miłości i może przez to aż nadto chcę dawać to wszystko Poli.

Oczywiście, staram się żyć chwilą, czerpać każdego dnia jak najwięcej z magicznej codzienności, ale mam czasem słabsze dni, kiedy lęki wparowują do mojej głowy i za nic nie chcą z niej wyjść.

Tak, tak... wszyscy się czegoś boimy, wszystkich nas dopadają wyrzuty sumienia, wszyscy mamy swoje lęki i demony. Póki trzymamy je na dystans i nie wpuszczamy do życia zbyt często, mogą być naszymi sojusznikami, świadczą przecież o tym, że jesteśmy ludźmi, pokazują nam co naprawdę się dla nas liczy. Kiedy jednak rosną do gigantycznych rozmiarów i odbierają radość z życia, mogą uczynić z życia piekło. Piekło dla Ciebie i dla Twoich bliskich. Przeszłam już kilka osobistych dramatów i wyszłam z tego tysiąc razy silniejsza. Nie boję się już życia, ale boję się pewnych jego zagrań i pstryczków w nos. Co najzabawniejsze, kiedy zbyt długo w moim życiu jest bajecznie i cudownie, to po pewnym czasie, dobija się do mnie lęk, przed tym, że zaraz to wszystko runie - bo przecież nie można całego życia przelecieć na niebiańskiej chmurce, ponad problemami i wybojami.

Biorę jednak wszystkie swoje lęki na klatę, dużo im zawdzięczam i może to zabrzmieć dziwnie, ale w pewnym sensie dzięki nim się rozwijam, bo robię wszystko, by czarne scenariusze i obawy się nie spełniły. Jak widać wszystko można przekuć na lepsze i nie warto sobie wmawiać, że jesteśmy słabi bo się czegoś boimy.

Nie wiem czego boją się inni ludzie, czego boicie się Wy, ale wierzę, że jest to uzasadnione i na pewno nie jest to głupie. Żaden lęk nie jest głupi... Głupio jest nie bać się niczego.

 

14 comments on “Boję się starości, samotności, wychowawczej gafy...”

    1. To długa droga, ale wierzę, że dasz radę. Bardzo pomocny jest terapeuta, bo ból po zdradzie jest czasem nie do przejścia w pojedynkę... trzymam za Ciebie kciuki!

  1. Boję się chorób takich które strasznie męczą,bolą i w końcu zabieraja z tego swiata. Boje sie ze zabiora mi dzieci,męża ze dopadną mbie też. Boje się smierci....tego w jaki sposob mnie zabierze z tego swiata. Boje sie wojen i katakliznow (nie raz jak jest burza z piorunami mam juznadzieję wizje w jaki sposob zgarniam dzieciaki z chaty i uciekamy i jesli będzie czas ba zabranie z domu cennych rzeczy to gdzie mam albumy i dokumenty)
    Tak tego boję się najbardziej
    Kinga

    1. Nienawidzę oglądać wiadomości, bo jak widzę właśnie na co ludzie chorują, z czym się zmagają to od razu ryczeć się chce :( Wojny, kataklizmy - powinniśmy codziennie dziękować, że żyjemy w takim, a nie innym kraju, niedotknięci wojną...

  2. Największy strach mam przed ludźmi. Nie wierzę w dobro człowieka. Wszyscy robią coś w zamian i oczekują czegoś od ciebie. Gdy okarzesz się pomocny i wyciągniesz do nich rękę, chcą więcej i więcej. Wytlumaczeniem mojego strachu będzie spotkanie i życie w pobliżu niewłaściwych ludzi. Na dzień dzisiejszy staram się otaczać mniejsza ale bardzo wartościową ilością osób. Tak jak ty odrzucalam od siebie tych dobrych i kochających zanim oni to zrobili. Dopóki nie zrozumiałam jak mam żyć i ufać. Mimo to lęki pozostają. Jeden z wielu moich lęków ...człowiek.

    1. Wiem jak to jest... zraniona i zlękniona dusza, która boi się zaufać, bo już tyle razy się przejechała. Musisz jednak wiedzieć, że brak wiary w człowieka zatruwa nas samych niestety... ja mam duży żal i lęk przed człowiekiem jak Ty, ciężko się nad tym pracuje, ale warto... naprawdę warto! Życzę Ci wszystkiego dobrego i spokoju ducha :*

  3. Oj nawet nie wiesz jak ten tekst trafił w moje serce.... To jak Byś pisała o mnie. Mam podobne leki i tak samo czułam się w czasach szkolnych. Boję się chorób, śmierci, samotności, tego że zapomnę jak było kiedyś.... że zapomnę te wszystkie piękne chwile razem z mężem i dziećmi że starość mi je odbierze.

    1. Och tak, to najgorsze zmory i lęki... boimy się o to na czym najbardziej nam zależy... oby to się nigdy nie spełniło! Obyśmy nigdy nie zapomniały, nie zachorowały i miały piękną starość!

  4. Alaaaaaa jakbys czytala w moich myslach! mam to samo!!! dzisiaj tez zaprowadzilam Ole do przedszkola i sie poryczalam w domu! bardzo bym chciala ja wychowywac na szczesliwa dziewczyne... pewna siebei i swoich wartosci. i na taka ktora ceni sobie rodzine. oby nam sie udalo Alaaa!! Dziekuje za ten tekst!

  5. Moim lekiem jest lek przed śmiercią. Nie umiem tego opisać ale jak tylko o tym pomyśle to robię się sztywna jakby nie dochodził do mnie fakt, ze to życie kiedyś się skończy, a wcześniej będę musiała pożegnać rodziców itp. Dziwne ale często mnie to nachodzi i nie wiem skąd to się bierze. Może Mam poczucie ze jeszcze nie żyje tak jakbym chciała dlatego Wizja końca jest tak przerażająca ?

    1. Też tak zawsze miałam, dopiero od niedawna mam tak, że starości owszem, ale śmierci... coraz mniej. Może dlatego, że wierzę w niebo i wiem, że tam będę szczęśliwa już wiecznie ze wszystkimi swoimi bliskimi... Myślę, że to bardzo możliwe, że nie czujesz się teraz w 100% pełna dlatego boisz się końca. Musisz to przepracować, odnaleźć sens życia... :*

  6. Kochana...boję się samotnosci boję się ze mój partner nas odrzuci i moje dziecko. To wszystko przez te chore stereotypy samotnej matki. Obraz samotnej mamy ma zly obraz w naszym spoleczenstwie....to mnie dobija jestem zakochana do szaleństwa ...Ale muszę uwazac bo jestem samotna matka i nie mam prawa do tego. Tak się niestety dzieje te stereotypy niszczą wszystko

    1. To fakt, stereotypy są po prostu DO DUPY, ale trzeba je obalać i działać i wierzyć na przekór im !!! Jeśli ktoś się nimi kieruje, olać go! Jesteś najlepszą mamą jaką możesz być i to jest najważniejsze kochana!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

@alicjawegnerpl

Zajrzyj na mój Instagram i sprawdź, jak żyję, manifestuję oraz działam.
cartcrossmenuchevron-down linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram